niedziela, 28 grudnia 2014

Podsumowanie 2014 roku - Statystyki

Podsumowanie 2014 roku:

Rajdy zaliczane do Pucharu Polski w Maratonach na Orientację:
1 II 2014 Śnieżne Konwalie (Zielona Góra) - 27/108, 9 h 17 min - 32,05 punktów
22 II 2014 Złoto dla Zuchwałych (Lubostroń) - 20/43, 8 h 41 min - 23,88 punktów
21 VI 2014 Grassor (Lubrza) - 10/28, 16 h 10 min, 17/18 punktów + OS - 23,72 punktów
12 VII 2014 Szaga (Sieraków) - 27/56, 8 h 38 min - 29,61 punktów
21 XII 2014 Nocna Masakra (Kalisz Pomorski) - 26/103, 11h 37 min - 37,02 punktów

Miejsce w PMnO : 145,73 punktów, miejsce: 48/959

Grand Prix Hadesu 2014
12 I 2014 Malta-Olszak (E1) - 8,3km, 78:34, 23/59
16 III 2014 Morasko (E3) - 7,2 km, 78:21, 38/72
12 X 2014 Dziewicza Góra (E6) - 2,6 km, 40:44, 6/19 (trasa łatwa)

BnO w ramach cyklu Poznaj Poznań Nocą i z Mapą
15 I 2014 Etap 4 os. Armii Krajowej - 2,9 km, 23:44, 10/50
4 III 2014 Finał MTP - 3,3 km, 37:58, 34/65
23 IV 2014 Etap 1 os. Tysiąclecia - 3,2 km, 22:46, 2/17
14 V 2014 Etap 2 os. Piastowskie - 3,2 km, 30:58, 5/43
29 X 2014 Etap 1 Ostrów Tumski - 2,4 km, 19:21, 3/53
19 XI 2014 Etap 2 os. Piastowskie - 3,0 km, 20:32, 3/54
10 XII 2013 Etap 3 os. Wichrowe Wzgórza - 3,1 km, 28:22, 4/51

Pozostałe rajdy na orientację:
1 I 2014 I Noworoczny Bieg na Orientację w Dziewiczej Górze - 5,5 km, 49:13, 2/14
25 IV 2014 Róża Wiatrów (Koziegłowy, TP100) - 1/1, 20 h 35 min
31 V 2014 Leśne Dukty - Podgaje - 15 km, 133:33, 4/17
29 VI 2014 I Mistrzostwa Poznania - OPEN, 2,5 km, 67:39, 4/7
23 VIII 2014 On-Sight AR - TP10, 10 km, 2 h 12 min, 1/5
14 IX 2014 IV Rowerowy Rajd na Orientację - Duszniki, 40 km, 2 h 49 min, 4/39
11 X 2014 Oriento Expresso-Porażyn, TP25, 3 h 6 min, 8/43
25 X 2014 Nocny Marek - Nowa Wieś Wielka, TP25, 5h 25 min, 8/61
15 XI 2014 Nocek 2014 - Wierzyce, 35 km, 7h 44 min, 5/37

    Bieżący sezon był znacznie lepszy w moim wykonaniu niż poprzedni. Coraz lepiej spisałem się w cyklu Poznaj Poznań Nocą i Poznaj Poznań z Mapą, a przede wszystkim w rajdach na orientację. Zawiodłem się jedynie w cyklu GP Hadesu - wyniki były poniżej moich możliwości. 
   Prywatny ranking imprez na orientację:
1. Śnieżne Konwalie - Zielona Góra
2. Nocna Masakra - Kalisz Pomorski
3. Poznaj Poznań z Mapą - etap 1 os. Tysiąclecia
4. Leśne Dukty - Podgaje
5. Oriento Expresso - Porażyn

czwartek, 25 grudnia 2014

XIII Nocna Masakra - Kalisz Pomorski (20 XII 2014)

     Próba numer dwa mojego udziału w Nocnej Masakrze została zakończona sukcesem. Kosztowało mnie to mniej wysiłku niż przed rokiem (zresztą nieukończonego w całości), ale za to znacznie lepszej jakościowo (tzn. nawigacyjnie). 
     Obsada rajdu była chyba nieco słabsza niż przed rokiem, choć znalazło się w niej sporo uznanych nazwisk. Moim jednak celem było przede wszystkim ukończenie rajdu w całości i mieszcząc się w limicie, tj. w 15 h. Tak więc na spokojnie podszedłem do Nocnej Masakry mając świadomość błędów, jakie popełniłem w zeszłym roku
    Nocną Masarkę zorganizował Daniel Śmieja, który stanowił gwarant tego, ze punkty będą ulokowane w niestandardowych (i często w mało charakterystycznych miejscach). Miałem świadomość, że punkty będą ukryte i tym razem byłem pozytywnie nastawiony z uwagi na to, iż w tym roku udało mi się pokonać z dość dobrym skutkiem kilka nocnych rajdów na orientację (szczególnie kilka godzin w Grassorze, a także Nocny Marek czy Nocek).
     Jedyną niewiadomą było to, czy wytrzymam trudy nocnego rajdu. Rajdy zbudowane przez Wigora wymagają dużej wytrzymałości fizycznej, bowiem nie od dziś wiadomo, że mało kto pokonuje cały rajd w 50 km. Pokazują to zresztą czasy zwycięzców Grassora czy Nocnej Masakry od kilku lat.
    Baza rajdu znajdowała się w Kaliszu Pomorskim i dojechałem wraz z A.Skupniem (stałym wyjadaczem rajdów na orientację). Pięć minut przed godz. 16 nastąpiło rozdanie map, chwila skupienia i już wiedziałem, że w grę wchodzą tylko dwa warianty. Postanowiłem zacząć do wschodniej strony, bowiem wolę na początku klepać kilometry duktami leśnymi niż asfaltem. Tym bardziej, że w końcówkach rajdów często można popełnić prostackie błędy - dlatego ważne jest by ostatnie kilometry były proste nawigacyjnie i przede wszystkim niewymagającego sporego wysiłku fizycznego. Ale po kolei....

Start - PK11 (szczyt góry) 00:29, 4 km
     Dość spokojny był przebieg do punktu 11 pokonany w znacznej mierze drogą polną, choć nie gorszy był wariant asfaltem. Za terenem podmokłym część trasy pokonałem maszerując na azymut, choć dość szybko trafiłem na leśną przecinkę zmierzającą do punktu. Punkt był fajnie ukryty, choć nie sprawił mi trudności z uwagi na jednoznaczny opis.

PK11 - PK 9 (szczyt wzniesienia) 01:08, 8,6 km
     Nie miałem żadnych problemów ze zdobyciem punktu 9, bowiem w ich okolicy było sporo czołówek. Na dość płaskim wzniesieniu i w jednym z drzew młodnika był punkt. Nie ukrywam, że gdybym był tam sam, to musiałbym zapewne sporo czasu przeznaczyć na jego poszukiwanie. W trakcie przebiegu do tego punktu w Krężnie prowadziła droga do terenu prywatnego. Dość zaskoczeni gospodarze wraz z psami, na szczęście łagodnymi, grzecznie poinformowali zawodników o tym, że należy kierować się na lewo - co spowodowało nadłożenie kilkudziesięciu metrów. Kolejny problem wystąpił w trakcie odnajdywania przecinki za torami kolejowymi - robiłem swoje uważnie obserwując kompas. Z tracka wynikało, że słusznie postąpiłem - naprawdę warto nie zwracać uwagi na innych zawodników, tylko polegać na sobie. 
PK9 - PK 8 (szczyt góry) 02:18, 17,1 km
    Niestandardowy był przebieg do punktu 8, bowiem mogłem wybrać lepszy wariant (i szybszy). Początkowo było ok, choć w pewnym momencie skończyła się droga - tzn. kierowała się na pole i dalszą część musiałem pokonać na azymut. Niestety trafiłem na młodnik (i zresztą nieposprzątany) - co znacząco spowolniło moje tempo. Z drugiej strony trafiłem też na dość ładną ścieżkę (i nieoznaczoną na mapie), co pozwoliło pokonać Stawicę przez mostek. Niestety kiedy skończył się las, będąc przekonany, że do asfaltu w miejscowości Bralin dotrę przez pole, trafiłem znów na młodnik. No cóż - nikt nie mówił, że będzie lekko :). Dalsza część trasy bez przygód, bowiem do punktu 8 prowadziła droga asfaltowa.
PK8 - PK2 (drzewo pod mostem kolejowym,zachodni brzeg bagna) 03:09, 22,4 km
    Ciekawie był ulokowany punkt 2, choć z punktu 8 należało przejść przez most kolejowy. Tym bardziej, że punkt stał na drzewie położonym na zachodnim brzegu bagna. Widziałem dwóch zawodników, którzy szukali punktu na wschodnim brzegu bagna... Hmmm, ciekawe podejście....

    Most kolejowy naprawdę wywierał spore wrażenie, choć w nocy niewiele było widać. 
Most kolejowy - Nowa Studnica
PK2 - PK4 (szczyt wzniesienia, gruba sosna) 04:04, 27,5 km
     Typowo śmiejowski punkt, choć w tym rajdzie było ich naprawdę niewiele.W pobliżu tego punktu trochę zamotałem się z ścieżkami, choć dość szybko skorygowałem błędy nawigacyjne. Kilka minut trwało poszukiwanie punktu i ostatecznie znaleźli zwycięzcy TP100 w kat. weteranów oraz kobiet. Nie jest źle, 4 godziny za mną i pięć punktów, choć pojawił się lekki problem z więzadłem bocznym prawego kolana (co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem).


PK4 - PK 7 (cypel, brzeg jeziora) 05:17, 34,6 km
     Kolejny punkt, choć okraszony błędem nawigacyjnym, bowiem za wcześnie wszedłem w przecinkę. Zawodnicy, którzy wybrali odwrotny wariant mieli znacznie łatwiej, bowiem prowadziła dość ładna ścieżka (patrz mapa w skali 1:10000). Ja z kolei biegnąc tuż przy linii brzegowej jeziora w pewnym momencie maszerowałem przez teren podmokły - z mapy 1:50000 nie wynikało w przeciwieństwie do mapy 1:10000. Ale nie ma co marudzić - ważne, że punkt 7 został znaleziony.
Okolice punktu 7 w skali 1:10000
PK7 - PK 1 (rozwidlenie strumieni) 06:19, 40,8 km
    Punkt 1 bez historii (o dziwo - na Nocnej Masakrze w taki sposób pisać?). Rzeczywiście przebieg do tego punktu był bardzo prosty, zaś znalezienie tego punktu nie sprawiło mi żadnych trudności. Przy okazji namoczyłem sobie stopy w zimnej wodzie - moje stopy były w siódmym niebie. Martwiło mnie jednak prawe kolano....

PK1 - PK10 (wschodni brzeg starego bagna) 07:25, 46,8 km
    Początkowo przebieg do punktu 10 nie sprawił mi trudności. Problem zaczął się w mniej więcej w połowie przebiegu, bowiem w pewnym momencie skończyła się droga i nie zauważyłem drogi ukierunkowanej na wschód - stąd liczne przestoje oraz przemierzanie na azymut. Na szczęście długo to nie trwało i jak już odnalazłem (na podstawie układu dróg) swoje położenie, to dobieg do punktu 10 nie sprawił mi trudności. Podobnie było z punktem. 

PK10 - PK6 (szczyt wzniesienia na granicy lasu) 08:45, 53,5 km
     Nie byłbym sobą, gdybym nie popełnił dużego błędu. Tym razem padło na punkt 6. Nie miałem szczęścia do tego punktu, tracąc dobre 30-40 min. Niby wszystko się zgadzało, ale nie mogłem znaleźć punktu - szukając szczytu wzniesienia. Faktycznie punkt stał na granicy lasu - ale uparłem się na szczyt wzniesienia - szukam tego szczytu i szukam. Punkt stał w najprostszym miejscu i widocznym od strony ogrodzenia (rósł tam młodnik). Z powiększenia nie wynika, że był to szczyt  (choć owszem stał na granicy lasu), lecz raczej na zboczu wzniesienia. 



PK6 - PK3 (skraj bagna) 09:55, 59,9 km
     Po nerwach związanych z poszukiwaniem punktu 6 (choć odetchnąłem z ulgą, że nie jest jeszcze tak źle), dość łatwo dotarłem do punktu 3 - może nie był to optymalny wariant - ale za to pewny. Kolano coraz bardziej mnie doskwierało, choć nie na tyle, by nie móc chodzić. Postanowiłem nieco zwolnić tempo (choć i tak było niewysokie). Punkt znalazłem z łatwością, choć momentami musiałem korzystać z kompasu, bowiem w pewnym momencie nie było rozwidlenia dróg (a to wszystko przez zaorany las)



PK3 - PK5 (wieża p.pożarowa, drzewo ok. 5 m na wschód) 10:50, 65,3 km
     Do punktu 5 przez większą część trasy prowadziła droga asfaltowa, co mnie bardzo uszczęśliwiło z uwagi na problem z kolanem. Bardzo szybko maszerowałem (na bieg już nie mogłem pozwolić, bowiem czekało mnie 9 km do mety z jedną wspinaczką na szczyt góry, który okazał się mordęgą dla mojego kolana). Na szczęście przetrwałem dość trudną próbę, choć zejście z niego również nie było łatwe.

PK5 - Meta 11:37, 68,8 km
    Upragniona meta, choć trochę kilometrów musiałem poklepać rozkładającymi się butami - a może przez to więzadło boczne kolana było w stanie zapalnym? Nie mam pojęcia, ale najważniejsze, że mój organizm dał radę - nie ukrywam, że nie czułem jakiejś szczególnej satysfakcji z rajdu. Popadłem w rutynę czy jak? To był przecież jeden z lepiej zorganizowanych rajdów...

Przeżyjmy to jeszcze raz na:
Relacja "live" z rajdu na stronie 2DRerunViewer

     Ostatecznie rajd ukończyłem w 11h 37 min i popełniłem w zasadzie dwa większe błędy o koszcie czasowym na poziomie 1h. Trochę zawiodłem się na moim kolanie, bowiem miałem sporo sił i energii na podbieganie (szczególnie po asfalcie). Czas poniżej 10 h był jak najbardziej w moim zasięgu, choć i tak jest bardzo dobrze. Zająłem 26 miejsce na 103 startujących, a więc o dwa oczka niżej niż w zeszłym roku. Za to jakościowo był to znacznie lepszy rajd w moim wykonaniu. Nie ukrywam, że jesienno-zimowe rajdy bardzo mi służą:)
Trochę statystyk z rajdu Nocna Masakra
     Rajd wygrał W. Weinar z czasem 8h 36 min, zaś ja straciłem do niego 3h 1 min, co pozwoli mi na zdobycie ponad 37 punktów do rankingu - no tego się nie spodziewałem. Pokonałem zresztą osobisty rekord co do ilości punktów do rankingu PMnO.
Relaks przed rajdem (był bardzo wskazany :))
Mocne i słabe strony Nocnej Masakry

Mocne strony:
- rajd nocny w Puszczy Drawskiej,
- organizator rajdu (tj. D.Śmieja)
- wysoka zgodność mapy z terenem,
- wysoka atrakcyjność trasy (choć sporo przebiegów było łatwe nawigacyjnie - chyba w celu zatarcia nie najlepszego wrażenia z zeszłorocznej edycji ),
- baza rajdu (ogrzewana),
- kuchnia z obsługą (o godz. 4 nad ranem!!!),
- bardzo dobra czytelność i jakość mapy,
- dostęp do wody pitnej, herbaty, kawy, a nawet do barszczu czy zupki serowej (!).

Słabe strony:
- niejednoznaczny opis punktu 6 (choć był bardzo łatwy do znalezienia).

    Według mojej opinii - tak powinien wyglądać rajd z 50 punktami do rankingu PMnO. Nie ukrywam, że mam inny pogląd co do umiejscowienia i oznakowania punktów punktów kontrolnych (przykład: Śnieżne Konwalie czy Nocny Marek). Niemniej jednak ten rajd, w moim rankingu, zajmuje drugie miejsce wśród tych, których uczestniczyłem (za Śnieżnymi Konwaliami :)).

Podsumowanie:
TP50, 11 punktów kontrolnych 
Czas: 11 h 37 min
Miejsce: 26/103

Oficjalne wyniki:
1. Wojciech Weinar 330 pkt, 8 h 36 min
2. Krzysztof Arseniuk 330 pkt, 8 h 40 min
3. Sebastian Sowa 330 pkt, 8 h 43 min
4. Czarek Wichniewicz 330 pkt, 8 h 44 min
4. Michał Fiedosiuk 330 pkt, 8 h 44 min
6. Łukasz Żmiejko 330 pkt, 8 h 45 min
6. Darek Ziomek 330 pkt, 8 h 45 min
...
26. Sebastian Wojciech 330 pkt, 11 h 37 min
...
103. Bartosz Bryśkiewicz 90 pkt, 7 h 51 min

Wyniki - Nocna Masakra 2014

piątek, 12 grudnia 2014

Poznaj Poznań Nocą 2014/2015 - etap 3 - os. Wichrowe Wzgórza (10 XII 2014)


   Trzeci etap cyklu Poznaj Poznań Nocą odbył się na os. Wichrowe Wzgórza i bynajmniej nie był to mój ostatni bieg na orientację w tym roku. Tym razem był to najdłuższy etap, bowiem pokonałem całą trasę w ponad 28 min (4,84 km), co pozwoliło na zajęcie 4 miejsca. Zabrakło przede wszystkim mocy, choć z drugiej strony brak treningów przez 3 tygodnie zrobiło swoje. Dlatego moje średnie tempo biegu było słabsze niż na etapie 2, tj. 5:52 min/km. 
     To tyle o mnie, bowiem etap ten nie odbył się bez kontrowersji. Mam tu na myśli przebieg z punktu nr 34 do 33, gdzie jedynym możliwym wariantem było obiegnięcie z lewej bądź prawej strony ogrodzenia parkingu. Wielu zawodników tego nie zrobiło, bowiem w tymże parkingu była otwarta brama - jest to teren prywatny i koniec (nie wolno przechodzić przez teren prywatny nawet wtedy, gdy nie ma ogrodzenia). Na szczęście Ł. Nowacki podjął słuszną decyzję o dyskwalifikacji niektórych zawodników. Tym bardziej, że w normalnych warunkach przebieg z 34 do 33 zajmuje około 70", zaś niektórzy zdobyli ten punkt nawet po 27''.
Kontrowersja nr 1
     Kolejny kontrowersyjny był punkt 5, który znajdował się w ogrodzeniu nie do przejścia (czarna gruba kreska). Wielu zawodników zdobyło ów punkt od wewnątrz ogrodzenia o wysokości 0,5 m, co groziło dyskwalifikacją. Gdyby tam stał sędzia, to dyskwalifikacji byłoby co nie miara. Nie ukrywam, że wielu zawodników nie miało nawet świadomości popełnienia błędu...
Kontrowersja nr 2
Prawidłowo zdobyty punkt (zawodnik jest na zewnątrz ogrodzenia)
autor zdjęcia: Sylwia Kaczorowska
Nieprawidłowo zdobyty punkt (zawodniczka znajduje się w wewnątrz ogrodzenia)
autor zdjęcia: Sylwia Kaczorowska















     Ostatnia kontrowersja dotyczyła przeskakiwania przez płot w dobiegu do 22 punktu. Według relacji P.Dworzyńskiego - wielu zawodników przeskakiwało przez ogrodzenie nie do przejścia idealnie przy punkcie (ok. 1 m), co wydaje się dziwnym rozwiązaniem. Bowiem można było spokojnie przebiec z prawej strony (była tam brama) albo z lewej (bez bramy). Hmm, w końcu wyobraźnia zawodników nie zna granic :)
Kontrowersja nr 3
    Żeby nie wyszło, że jestem mądralą, to napiszę jedynie, że sam w przeszłości popełniłem błąd - przechodząc przez teren nie do przejścia. Było to w MTP , choć nie ja jedyny tak postąpiłem. Jeśli w finale poprzedniej edycji PPN w MTP tego typu błąd popełniła cała czołowa czwórka w średniakach, to co dopiero znacznie mniej wprawieni w boju sprintu na orientację. Z drugiej strony człowiek uczy się przez całe życie i od tamtego momentu nawet nie zwracam uwagi, czy na terenie prywatnym jest furtka czy też nie. 
"Czysta mapa" - os. Wichrowe Wzgórza
Mapa z moim przebiegiem 
Statystyka z mojego biegu

Więcej informacji dot. cyklu: Poznaj Poznań Nocą
Więcej o etapie na os. Wichrowe Wzgórza: Wichrowe zdobyte, ale...

Podsumowując:
3,1 km, 22 punkty kontrolne (średniacy)
Czas: 28:22
Miejsce: 4/51
(rzeczywisty dystans: 4,84 km)

niedziela, 30 listopada 2014

VI Nocek 2014 - Wierzyce (15/16 XI 2014)

    Po raz pierwszy o nocnych zawodach na orientację "Nocek" usłyszałem w minionym roku w oparciu o relacje A. Bednarka i P. Dopierały. Dziwnie wyszło, że nie było mi dane wziąć udziału w zeszłorocznym rajdzie (zapewne z powodu odległości, bowiem planowałem też udział w Nocnej Masakrze w Ińsku). Z drugiej strony, tego typu impreza ma charakter cykliczny. Była to więc kwestia czasu, by wziąć udział w Nocku. 
    Rajd zorganizował KSG Direta, zaś baza rajdu znajdowała się w Wierzycach. Mimo krótkiej odległości od Rokietnicy do Wierzyc, to miałem niemałe problemy by znaleźć bazę zawodów. Wszystko przez S5, bowiem za Kostrzynem skierowałem się na Iwno lub Wiktorowo. Ale taki jest już urok. Najważniejsze, że dotarłem na czas do bazy zawodów, gdzie spotkałem kilka znanych osób z innych rajdów. Nie mogłem też odmówić rozmowy z A. Bednarkiem.
      Tym razem reguły gry uległy zmianie, bowiem obok wyznaczonego punktu startowego dostałem też mapę z innymi punktami, które należało zdobyć (wszystkie) + kilka punktów, które należało zdobyć w oparciu o informację z innych punktów zaznaczonych na mapie. Tych punktów było cztery. Reguły niby proste, lecz ja byłem przekonany, że reguły gry będą identyczne jak w zeszłym roku. Dlatego też zaliczyłem kilkuminutowy przestój w punkcie B, bowiem zgłupiałem widząc brak informacji o kolejnych punktach. Dopiero inni zawodnicy uświadomili, że należy zdobyć wszystkie punkty zaznaczone na mapie na zasadzie scorelauf'a. 
     Dodatkowa trudność wynikała z braku opisu punktów, co znacząco utrudniało poszukiwania. Zawodnicy, którzy mieli zbyt słabe natężenie światła z pewnością musieli przeznaczyć znacznie więcej czasu na poszukiwania punktów - wiele punktów było nieźle ukrytych, ale o tym za chwillę.
     Wystartowałem o godzinie 18:19 i byłem przekonany, że spokojnie zrobię całą trasę w 4h 30 min. Ale jak zwykle trafiam na niesztampowe imprezy :) I zamiast być w domu o 23, to zjawiłem się przed godz. 3 w nocy. Takie są już uroki rajdów na orientację.
    Znakomita większość trasy przebiegała w lesie, co uważam za ogromny plus. Tym bardziej, że było wietrznie i dość chłodno - choć od połowy trasy musiałem zdjąć rękawiczki, zaś momentami chciałem zdjąć polar. Zabójcze były przejścia dla zwierząt - na wolnej przestrzeni wiał tak zimny wiatr, że cieszyłem się jak dziecko będąc ciepło ubrany :)
Punkt kierunkowy, tj. od którego zaczyna się cała zabawa
Start - B 00:13; 2,2 km
    Na dobry początek - punkt kierunkowy B - bez historii. Biegłem spokojnie przyzwyczajając się do pogody, czołówki i w ogóle. Niemiłe zaskoczenie spotkało mnie przy tym punkcie, co wynikało z niewiedzy. Pięć minut w plecy z powodu niejasności co do reguł rajdu. Jak już wiedziałem, co jest grane, to nie zastanawiając się dłużej biegłem do punktu 13.

B - 13 00:22, 2,6 km
    Trochę osób było przy tym punkcie, więc nie musiałem zbyt długo ich szukać. Już wiedziałem, że nie będzie lekko z poszukiwaniami kolejnych punktów. 

13 - 26  00:28, 3,6 km
     Ten punkt nie sprawił mi większych problemów. Przy czym optymalniej było zdobyć ten punkt z 3, a nie z 13 (patrz I część trasy) - miałbym po drodze.

26 - 18 00:43, 5,4 km
     Kilka minut przeznaczyłem na poszukiwanie punktu 18, który zapewne znajdował się w obniżeniu w lesie. Z punktu 26 musiałem ściąć na azymut i w pewnym momencie trafiłem na rzeczkę - tym razem nie ryzykowałem, bowiem obok niej była leśna droga ukierunkowana na zachód. Dalsza część trasy - bez historii.

18 - 12 00:49, 6,2 km
    W punkcie 12 troszkę zagalopowałem z ścieżkami, ale od czego ma się kompas. Jak zobaczyłem, że droga kieruje się na północ, to natychmiast się wycofałem do skrzyżowania i uważniej obserwowałem lewą stronę lasu - po kilkudziesięciu metrach była jednak ścieżka, choć bardzo rzadko uczęszczana - ale była...

12 - 22 01:05, 7,7 km
    Ciekawy punkt położony za charakterystyczną górką. Początkowo nie zauważyłem tej górki i dopiero skrzyżowanie uzmysłowiło mnie, że znów jestem za daleko. Cofnąłem się o 100-150 metrów i zacząłem poszukiwania punktu. Zajęło mi to może 2-3 min, zaś kolejne 2-3 min przeznaczyłem na przerysowanie dodatkowego punktu  (tj. 25), za pomocą kątomierza oraz linijki. Byłem przekonany, że skala mapy to 1:25000, a nie 1:20000 - stąd też zaznaczyłem ów punkt o 50 metrów za blisko. 

22-25 01:25, 9,5 km 
   Trochę miałem przygód związany z przebiegiem do punktu z uwagi na brak jednej ścieżki - a może był, lecz nie zauważyłem.Na szczęście spotkałem w pewnym momencie spotkałem innych zawodników, którzy skorygowali ów punkt - dzięki temu zaoszczędziłem czas na zbędne poszukiwania punktu.

25 - 1 01:44, 11,6 km
    Kolejny punkt i prawdziwa miazga. Punkt znajdował się w ruinach budynku, a ja byłem przekonany, że w charakterystycznym drzewie - tak wynikało z mapy. Najlepsze jest to, że 12 min wcześniej byłem o kilkanaście metrów od punktu... Taki jest już urok nocnych rajdów, zaś tego typu momenty miałem kilka w tym rajdzie.

I część trasy

1 - 27 1:51, 12,4 km
27 - 3 1:55, 13 km
     Oba punkty bez historii - bowiem miałem w zasięgu wzroku zespół "Z nóżki na nóżkę" - byli co prawda szybsi ode mnie, ale czułem, że długo nie potrzymają. 

3 - 21 2:18, 15,7 km
     Chyba najdłuższy przelot w całej trasie i wydawało mi się, że zniknąłem z pola widzenia przytoczonego zespołu. Tym bardziej, że na początku biegłem na azymut na południową ścieżkę. Punkt dość łatwo znalazłem, choć musiałem co nieco się natrudzić. W końcu byłem sam, zaś jedna para oczu to nie dwie, trzy a nawet cztery :)

21 - 6 2:43, 18,4 km
    Kolejny punkt, który sprawił mi duże trudności. Choć teren poszukiwań był niewielki - za nic na świecie nie mogłem znaleźć tego punktu. Kiedy już w eter poszły moje przekleństwa, jak na zawołanie wpadli zwycięzcy rajdu. M. Jędroszkowiak oraz S. Kaczmarek od razu znaleźli ten punkt i do tego od razu zapytałem się o punkt 22, co pozwoliło mi zaoszczędzić kilka min na przerysowanie punktu.

6 - 22 2:55, 19,9 km
    Jeszcze tak blisko bazy rajdu nie byłem. Prawie trzy godziny na trasie, a dopiero zdobyłem trzynaście punktów. Zeszłoroczna Nocna Masakra utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie tylko ja mam ciężko - na pewno inni też nie mają lekko. Nie traciłem czasu na przestoje czy różne przemyślenia. Starałem się utrzymać koncentrację, jak długo było można.

22 - 14 3:03, 21 km
     Dość łatwo znalazłem ten punkt i spotkałem D. Zalewskiego - był trochę zniechęcony do rajdu, choć nie spodziewałem się, że tak szybko się podda. Widocznie miał dosyć tego rajdu....

14 - 19 3:19, 22,8 km
     Punkt nie sprawił mi większych trudności, choć był dość ładnie ukryty.

19 - 2 4:00, 27 km
   I przyszedł moment, gdy w myślach chciałem zrezygnować z tego punktu. Był tak prosty, a jednocześnie tak trudny. Niesamowite, że nie mogłem znaleźć tego punktu - położonego obok ścieżki. Tutaj zmarnowałem dobre 25 min - najpierw zmyliła mnie droga niezaznaczona na mapie, a potem będąc w prawidłowej - nie mogąc znaleźć punktu - szukałem dalej. Być może byłem na nieprawidłowej ścieżce - Dołożyć 3 km na obiegnięcie dookoła okolicznych dróg - to już mistrzostwo świata i okolic :)

2 - 17 4:12, 28 km
     Na szczęście punkt 17 dość szybko znalazłem, choć też miałem spore wątpliwości. Początkowo zaryzykowałem i szedłem na azymut. Spotkana tablica informacyjna położona między jeziorami Ula i Ósemka uświadomiła, że czas zapolował punkt. 
II część trasy

17 - 7 4:36, 30,1 km
    30 km za mną , a do mety jeszcze daleko. Niemałe kłopoty miałem ze zdobyciem punktu 7, bowiem zaatakowałem z drugiej strony. Dużo namieszały liczne ogrodzenia, zaś mój kompas momentami świrował - raz wskazywał północ, a po chwili południe - a może to ja przemieszczałem się w różnych stronach??? Tutaj straciłem 10 min.

7 - 4 4:44, 31,3 km
     Punkt czwarty był łatwiejszy, choć też nieźle ukryty. W tym punkcie pojawiła się informacja o kolejnym punkcie 11, który należało dodatkowo nanieść na mapę.

4 - 11 5:03, 32,5 km
     Z tym punktem nie miałem problemów, choć wycięty kawałek lasy wzbudził we mnie wątpliwości. Była tam też grupka piechurów, którzy stali w miejscu i zapewne próbowali znaleźć swoją pozycję na mapie. Niepotrzebnie do nich się zbliżyłem, bo w pewnym momencie zamiast na zachód, skierowałem się na wschód. Kilka przekleństw poszło w eter, zaś w takich momentach dobrze jest mieć kompas na widoku. 

11 - 16 5:18, 34,2 km
      Tutaj na własne życzenie straciłem 4-5 min z powodu braku koncentracji. Dopiero skrzyżowanie ścieżek mnie uświadomiło, że jest już za daleko. Lekka korekta i do lasu na poszukiwanie punktu. Obniżeń było sporo...
III część trasy
16 - 24 5:42, 36,1 km
    Trochę czasu przeznaczyłam na przebieg do punktu 20. Zgłupiałem przy przejściu dla zwierząt - w końcu po raz pierwszy w życiu przechodziłem przez to przejście. Stąd zygzaki przy owym przejściu. Jak już zobaczyłem las, to musiałem zastanowić się na którym krańcu lasu jestem. Okazało się, że byłem na północno-wschodnim krańcu... Odetchnąłem z ulgą :) Punkt był fajnie ukryty, choć ścieżka do niego była już wydeptana i nie miałem problemów z jego znalezieniem.

24 - 20 5:52, 37,2 km
    Biegłem na azymut (z krańcu lasu i przejścia dla zwierząt) i nie ukrywam, że ładnie trafiłem do punktu. Dużym ułatwieniem były czołówki innych zawodników, którzy utwierdzili mnie w przekonaniu, że dobrze zmierzam do punktu. Zapytałem się o pozycję na mapie (dla pewności), zaś punkt był około 150 m. Fajne uczucie znaleźć jako pierwszy punkt, zaś kolejni uczestnicy na tym korzystają :) W tym punkcie była dodatkowa informacja o konieczności naniesienia na mapę punktu piątego.

20 - 5 6:03, 38,2 km
5 - 10 6:14, 39,2 km
     Punkt 5 i 10 bez historii, były dobrze ukryte, choć ich znalezienie nie przysporzyło mi większych trudności.

10 - 15 6:32, 40,7 km
     Ciężko było z punktem 15, bowiem były dwie ścieżki niezaznaczone na mapie. Gdybym miał silniejszą czołówkę, to zapewne szybko bym znalazł ów punkt. Strata czasowa: 10 min.

15 - 9  ~7:10, ~44,5 km
     Przedostatni punkt i mega problemy. Chyba trzy razy byłem w pobliżu punktu 9 (ten sam układ drzew) i za każdym razem nie mogłem go znaleźć. Miałem poważne wątpliwości co do sensu dalszego napierania, choć z drugiej strony - meta była już blisko. Obiegłem wszystkie ścieżki jakie mogłem i za nic na świecie nie mogłem znaleźć tego punktu. W takich sytuacjach człowiek zaczyna wątpić w umiejętności nawigacyjne. Na szczęście po 4 próbie szperania lasu udało mi się znaleźć ów punkt. Tragedia i tyle.

9 - 3 ~7:20, ~45,5 km
     Z trójką nie było żadnych problemów, choć byłem już zdołowany punktem 9. Został mi jeszcze dobieg do mety

3 - Meta 7:44, ~47 km
     Do mety biegłem/szedłem na azymut, choć kompas był tak niedokładny, że wylądowałem w połowie drogi między rondem a bazą. Musiałem jeszcze 0,5 km poklepać asfalt moimi bucikami, które były w rozsypce.
Karta startowa

    Podsumowując, kondycyjnie było dobrze, bo nie spodziewałem się, że spokojnie wytrzymam 47 km po 4 miesiącach po operacji. Były momenty, gdy złapały mnie skurcze łydek. Były także momenty wątpliwości co do sensu dalszego napierania, ale w takich sytuacjach zawsze wracałem myślami do Nocnej Masakry z zeszłego roku, który utwierdził mnie w przekonaniu, że trzeba walczyć do końca - zwłaszcza w trudnych nocnych rajdach. Skoro ja miałem niemałe problemy z poszukiwaniami punktów, to inni też nie mogą mieć lepiej. Z 28 punktów - poszukiwania 5,6 punktów należało zoptymalizować.
Trochę statystyk z rajdu na orientację - Nocek
     Na mecie powiedziałem orgowi, że przesadził z dystansem. Wycofuję te słowa, bowiem to ja przesadziłem dokładając 12 km. Ostatecznie zająłem piąte miejsce, co mnie cieszy, bowiem był to niełatwy rajd dla solistów. Z drugiej strony idiotyczne błędy przy poszukiwaniach trzech punktów kosztowało mnie co najmniej 90 min. Można było spokojnie powalczyć o 3 miejsce, choć zespół Pobiedziska (czytając relację T. Nawrockiego), też popełnił masę błędów, choć nie o takich kosztach co moje :). Z drugiej strony nocne rajdy mają to do siebie, że dużo też zależy od szczęścia i sprytu przy poszukiwaniach punktów kontrolnych.
    Nie będę oceniał mocnych i słabych stron, bowiem nie była to impreza zaliczana do PMnO. Niemniej jednak śmiało mogę zaliczyć do jednych z lepszych imprez na orientację, w którym brałem udział. Tak więc za rok nie powinno mnie zabraknąć.

Podsumowując:
35 km, 28 punktów kontrolnych
Czas: 7 h 44 min
Miejsce: 5/37
(rzeczywisty dystans 46-47 km)

Oficjalne wyniki:
1. Stanisław Kaczmarek, Michał Jędroszkowiak (GCK Szach Sękowo) 28 pk, 4h 40 min
2. Piotr Dopierała (KS Hades) 28 pk, 4h 59 min
3. Artur Bednarek, Tomasz Nawrocki (Pobiedziska) 28 pk, 6h 9 min
4. Czarek Wichniewicz, Michał Fiedosiuk (Mokre Nogi) 28 pk, 7h 31 min
5. Sebastian Wojciech (Wilga Orient) 28 pk, 7h 44 min
6. Maciej Wąsowski, Łukasz Kłój (KB Szamotuły, Niezrzeszony Poznań) 28 pk, 8h 10 min
...
37. Leszek Lukowiak i inni (LO Świebodzin Team) 10 pk, 7h 24 min


piątek, 21 listopada 2014

Poznaj Poznań Nocą 2014/2015 - etap 2 - os. Piastowskie (19 X 2014)


  Etap 2 trzeciej już edycji Poznaj Poznań Nocą odbył się na os. Piastowskim. Zawody zorganizowało stowarzyszenie Biegaj z Mapą, zaś trasę zbudował znany w światku orientalistów - Łukasz Nowacki. Trasa była nieco łatwiejsza w odniesieniu do E2 tegorocznej edycji Poznaj Poznań z Mapą, choć znacznie atrakcyjniejsza. 
   Nie od dziś wiadomo, że nocne biegi są bardziej atrakcyjniejsze niż dzienne. Nawigacja w nocy jest co prawda trudniejsza, choć dostarcza znacznie więcej dawki adrenaliny. Szczególnie dobieg do punktu 7 i 12, choć to i tak nic w porównaniu z nocną nawigacją w lesie/puszczy. Dlatego z niecierpliwością czekam na etap w Dębinie oraz Cytadeli.
  Etap 2 nie był trudny nawigacyjnie o czym świadczyło chociażby najmniejsza liczba biegaczy z NKL. W mojej kategorii wszyscy poprawnie ukończyli bieg, tj. zdobyli wszystkie punkty w odpowiedniej kolejności. Co świadczy także o rosnącym poziomie uczestników zawodów.
     Ukończenie całej trasy w średniakach zajęło mi 20 min i 32 sek., co wystarczyło na zajęcie 3 miejsca (ponownie) z 11 sekundową stratą do Agi Stankiewicz i niemal 3 minutową stratą do Krzysztofa Kaczmarka, który z powodzeniem mógłby startować w Elicie. Tym bardziej, że w dobiegu do punktu 1 już uzyskał 30 sekundową przewagę wobec mnie i tę przewagę systematycznie zwiększył. 
    Warto podkreślić, że zawodnicy, którzy zajęli czołowe miejsca w kat. średniacy w poprzedniej edycji Poznaj Poznań Nocą z powodzeniem startują w elicie. Szczególnie młodzi zawodnicy Azymutu Mochy, np. G. Cupryś, którzy zajął 4 miejsce w elicie, J. Seidel  - 12 miejsce czy Z. Galla - 14 miejsce. Ciekawe jak rozwiną się im kariery sportowe :).
Seba na mecie
(autor zdjęcia: S. Kaczorowska)

Widać, że wykrzesałem z siebie wszystko
(autor zdjęcia: S. Kaczorowska)

Mapa os. Piastowskie II z moim przebiegiem

     Z poniższych statystyk wynika, że średnie tempo wyniosło 5:32 min/km, a więc najlepsze z dotychczasowych edycji PPN. Swoje zrobiło tylko 14 punktów kontrolnych i brak tłoku. Widać także gorszą drugą połowę biegu, choć na szczęście ogólnie przebiegnięty dystans nie przekroczył 4 km. 

 
Statystyka z mojego biegu


Podsumowując:
3,0 km, 14 punktów kontrolnych (średniacy)
Czas: 20:32
Miejsce: 3/54
(rzeczywisty dystans 3,71 km)

piątek, 31 października 2014

Poznaj Poznań Nocą 2014/2015 - etap 1 - Ostrów Tumski (29 X 2014)


     Etap 1 trzeciej edycji Poznaj Poznań Nocą odbył się na Ostrowie Tumskim. Wystartowałem w 17 minucie, co spowodowało, że na terenie był wręcz tłum zawodników w początkowych punktach, co utrudniało zaliczanie punktów 1-4. Bardzo ciekawe były punkty 14-15 położone na wzniesieniu obok rzeki Warta. Było kilka przestojów wynikające z chęci utrzymania pełnej koncentracji (zwłaszcza przy punktach 5 i 11). Tym bardziej, że stać mnie na poważne błędy nawigacyjne :)
    Z międzyczasów wynikało, że mogłem lepiej zachować się w przebiegu do punktów - 3 (straciłem 18 sekund do najlepszej), 4 (straciłem 20 sekund do najlepszej) czy 15 (straciłem 32 sekundy do najlepszej) - wynikały z braku koncentracji. Z kolei bardzo ładnie mi poszło przy punktach 2,7 i 14. 


     Ostatecznie, w średniakach, zająłem miejsce na podium, co mnie bardzo cieszy. Przełamałem także barierę 20 minut. Trzeba też podkreślić, że gdybym wystartował w elicie i utrzymując tempo z średniaków, to mógłbym liczyć na miejsca 20-25 . Tak więc jest różnica między średniakami a elitą jest widoczna. 
(autor zdjęcia: K. Majewska)

(autor zdjęcia: S. Kaczorowska)

    Kolejny etap odbędzie się na os. Piastowskim (już 19 XI) i również powinno być ciekawie. Przypuszczam, że dystans będzie znacznie dłuższy, bo i większe możliwości daje przytoczone osiedle. Tym bardziej, że terenów prywatnych na os. Piastowskim jest znacznie mniej aniżeli na Ostrowie Tumskim. Kilka punktów będzie też w lesie (tego jestem pewny). Skąd o tym wiem? Ano dlatego, że na tym terenie odbył się II etap Poznaj Poznań z Mapą (w maju).

Mapa - Ostrów Tumski z moim przebiegiem

     Z poniższych statystyk wynika, że średnie tempo biegu wyniosło 6:10 min/km (a więc poniżej moich możliwości, choć w wielu momentach bardzo dyszałem). Z drugiej strony tłok przy punktach 1-4 zrobił swoje. Nie bez znaczenia był także przestój w poszukiwaniu punktu 15 - zamiast zaufać mapie (niedaleko na lewo od punktu był bowiem teren zabudowany) uparłem się na krzaki w terenie :).

Statystyki z mojego biegu


Więcej info: Poznaj Poznań Nocą 2014/2015
Profil na facebook'u: Poznaj Poznań Nocą (facebook)

Podsumowując:
2,4 km, 17 pkt kontrolnych (średniacy)
Czas: 19:21 
Miejsce: 3/54
(rzeczywisty dystans: 3,15 km)

wtorek, 28 października 2014

Nocny Marek - Nowa Wieś Wielka (18 X 2014)

     "Nocny Marek" - jeden z nielicznych rajdów, w którym musiałem być. Perspektywa nocnego biegu w Puszczy Bydgoskiej skusiła mnie już w zeszłym roku, choć z powodów rodzinnych musiałem z niego zrezygnować. Niemniej jednak z zapartym tchem oglądałem zeszłoroczną relację na www.sledzgps.pl w domowym ciepełku. Obiecałem sobie, że za rok nie może mnie zabraknąć. 
     Ostatnio do rajdów organizowanych przez Stowarzyszenie "Rajd Konwalii" miałem pecha, bowiem albo nie miałem partnera (w Poznańskiej Bimbie), albo na kilka dni przed rajdem dopadła mnie choroba (Rajd Konwalii). Dlatego na Nocnym Marku postanowiłem zaliczyć start pod nazwą "Wyczerpać limit pecha" :).
    Przechodząc do sedna, to trasa była bardzo wymagająca technicznie i wyczerpująca nawigacyjnie. Trzeba też mieć na uwadze dodatkowe trudności, tj. bieg w nocy (a było naprawdę ciemno) oraz wysokie przewyższenia, a także fakt, iż mapy otrzymaliśmy dopiero około 1 km po starcie. Nie było zatem możliwości optymalnego wyboru trasy (przed startem).
    Z listy startowej wynikało, że faworyt rajdu mógł być tylko jeden - Remik Nowak. Tak się stało i tym razem, co nie wzbudziło żadnych wątpliwości. Zastanawiam się tylko, czy facet w ogóle regeneruje się. Tym bardziej, że dwa tygodnie wcześniej wygrał rajd Oriento Expresso (na trasie TP50), zaś w minionym tygodniu - zajął 3 miejsce na trasie mieszanej 150 km Harpagana (tj. 50 km biegu na orientację oraz 100 km rajdu rowerowego na orientację).  Ja z kolei skromnie liczyłem na miejsce w pierwszej dziesiątce z nadzieją, że uda mi się w końcu zająć miejsce w pierwszej piątce. Ale po kolei...

Start - PK2 (szczyt górki) 00:29; 4,5 km
   Już w momencie rozdania map wiedziałem, że trasa będzie liczyła nieco więcej niż 25 km. Czułem też, że z niektórymi punktami będzie ciężko (9/15 punktów to szczyty górki, niecki czy siodła). Najbardziej obawiałem się mojej kondycji, bowiem w końcówce Oriento Expresso złapały mnie skurcze łydek. Wiem, że 2 tyg. na regenerację było dla mnie zbyt krótkim okresem. Z drugiej strony to przecież tylko 25 km...


     Punkt 2 nie należał do trudnych punktów, bowiem obejmował najwyższy szczyt w okolicy. Początkowo dałem się zwieść świecącym czołówkom innych uczestników, stąd zbyt szybkie zejście z drogi na ok. 350 metrów przed punktem. Strata czasowa była naprawdę niewielka, no może 1-2 min. Punkt zdobyłem po 29 minutach.

PK2 - PK4 (skrzyżowanie dróg) 00:51; 7,3 km
    Po dobrze ubitej ścieżce z łatwością znalazłem kolejny punkt. Tempo biegu było przyzwoite (jak na moje możliwości) - 2,8 km pokonałem w 22 minuty. Było kilka przewyższeń, choć nie takie jak przy punkcie 2.


PK4 - PK8 (paśnik) 1:21; 11,4 km
     Dość długi odcinek był między punktem 4 a 8. Na początku troszkę się zamotałem z uwagi na to, iż w pewnym momencie skończyła się ścieżka. Pozostało mi ściąć na azymut w kierunku pn-wsch. Po kilkuset metrach zetknąłem się z skrzyżowaniem i dla pewności chciałem sprawdzić, czy jestem na prawidłowym. Dlatego kawałek biegłem na północ, by zawrócić. Dalsza część biegu - bez historii. Paśnik znajdował się tam, gdzie powinien :). 
   W tym punkcie spotkałem trzy "gazele", tj. M. Jędroszkowiaka, Ł. Nowackiego oraz P. Górczyńskiego. Jezu, jakie oni mieli tempo biegu - zapewne 4:00 - 4:30 min/km
  

PK8 - PKF (szczyt górki) 01:48; 14,0 km
     Lekkie problemy miałem z przebiegiem do punktu F z uwagi na to, iż drogi nie zgadzały się. Była to noc i nie mogłem znaleźć własnej pozycji na mapie. Kiedy myślałem, że biegnę na wschód, to z kompasu wynikało, że biegnę na północ. Okazało się, że byłem ok. 200 metrów na zachód od punktu. Świecące latarki dwóch/trzech uczestników zrobiło swoje :).


PKF - PKE (szczyt górki) 02:00; 14,9 km
     Drobne problemy miałem z punktem E z uwagi na to, iż nie skupiłem się na mapie. Za bardzo zaufałem innym zawodnikom, stąd za wcześnie rozpocząłem poszukiwania. Strata czasowa - ok. 6-7 min. A wystarczyło spojrzeć na las - ogrodzony młodnik to nie wszystko. Tym bardziej, że spotkałem się z wieloma nieogrodzonymi młodnikami.

PKE - PKD (niecka) 02:14; 16,1 km
     Punkt D poszedł mi bardzo gładko, bowiem w okolicy nie było innego uczestnika. Mogłem na spokojnie skupić się na mapie i w terenie. 


PKD - PKC (szczyt górki) 02:22; 17,2 km
     Podobnie było z punktem C, choć moje tempo było bardzo wolne z uwagi na to, iż las był mało przebieżny. Runo leśne było tak zarośnięte, że byłem w stanie jedynie szybko maszerować. Korzystała na tym nawigacja, co stanowi istotę BnO.

PKC - PKB (skrzyżowanie rowów) 02:31; 17,9 km
   Łatwy był punkt B, zaś za konstrukt wybrałem paśnik. Niezrozumiały dla mnie był przebieg z punktu B, który wynikał z braku koncentracji. Zamiast sprawdzić kompas, to musiałem w trakcie marszu sięgnąć po napój energetyczny i napić się (w końcu za sobą miałem 16,1 km). Strata czasowa: 3-4 min.

PKB - PKA (niecka) 02:47; 19,4 km
    Trochę wątpliwości miałem w trakcie zdobywania punktu A, bowiem na południu był ogrodzony młodnik niezaznaczony na mapie... Na szczęście z daleka zauważyłem czołówki innych zawodników i nie ukrywam - bardzo mi pomogli odnaleźć moją pozycję. Mniej więcej wiedziałem, że tam powinien być punkt - i tak się stało.

PKA - PK7 (szczyt górki) 03:00; 20,7 km
    Punkt siódmy był łatwy nawigacyjnie, choć liczne wzniesienia spowodowały, że musiałem przejść na marszobieg. Nie jestem bowiem na tyle wytrzymały kondycyjnie, by biegać po wzniesieniach mają na nogach 18 km. Tutaj spotkałem D. Zalewskiego (zajął 7 miejsce).

PK7 - PK6 (szczyt górki) 3:30; 23,4 km
    Dość duże kłopoty miałem z przebiegiem do punktu 6. Nie mogłem trafić na ścieżkę, a jak już znalazłem, to okazało się, że to nie była ta ścieżka. Potem nastąpiła przeprawa przez Studzienickie Łąki, choć jeszcze bez kąpieli po pas. Jak już weszłem do lasu, to na deser znów straciłem koncentrację z powodu innego zawodnika (z sledzgps.pl wynikało, że był to D. Zalewski). Gdy wydawało mi się, że jest punkt, to okazało się, że na czernowo świeciła się lampa przy oknie budynku... Co do dziaska - jaki budynek??? Okazało się, że to było Leśnistwo Chrośna - ocknąłem się i wiedziałem, że przechodząc wzdłuż granicy między lasem a łąką, a następnie wchodząc do lasu będzie tam upragniony szczyt górki. Niestety straciłem przez dekoncentrację sporo czasu, bo 10-13 min.

PK6 - PK5 (koniec drogi) 4:09, 27,3 km
     Ale to nie był koniec moich kłopotów, bowiem czekała mnie przeprawa przez Studzienickie Łąki. Okazało się, że nie było ścieżki w łące. Jeśli już, to bardzo zarośnięta. Wracać nie miałem zamiaru, bo nie miałem ochoty biegać dookoła. Pomyślałem, że skoro w przebiegu do punktu 6 głębokość rzeczek sięgała do kostek, to i w przebiegu do punktu 5 nie będzie inaczej. Jakże się myliłem :) Wpadłem do pasa w śmierdzącej brei i złapał mnie potworny skurcz w trakcie wydostania się. Musiałem chwilę przeczekać, aż minie skurcz. Powoli wydostałem się z tej rzeczki i zastanawiałem się, co dalej robić. 

    Postanowiłem początkowo przemaszerować na zachód, ale tam znów spotkałem się z rzeczką. Postanowiłem przeskoczyć - udało mi się. Skoro raz mi się udało, to uda mi się w głównej rzeczce. Na szczęście tak się stało. Jak w lesie zobaczyłem upragnioną ścieżkę, to bardzo się ucieszyłem. Mogłem znów swobodnie biegać, ale skurcze łydek nie dawały mi spokoju, co sprawiło, że co jakiś czas musiałem przejść na marsz. 
    W punkcie 5 znów zabrakło koncentracji, bowiem nie zauważyłem, że nie jestem na prawidłowej przecince. Trochę mnie zmylił inny uczestnik rajdu, bowiem myślałem, że podbija właśnie punkt 5. Mapę miałem trochę zniszczoną i akurat w okolicy tego punktu. Czarno-białe powiększenie tego punktu dało mi znak, że warto namierzyć punkt 5 od strony północnej, tym bardziej, że na prawo powinien być teren podmokły. Na szczęście tak też się stało, choć tutaj znów niepotrzebnie straciłem ok. 10 minut, nie pisząc o stracie czasowej wynikającej z przedzierania się przez Studzienickie Łąki. 
   Po głębszej analizie trasy pokonanej przez R. Nowaka stwierdzam, że lepszym rozwiązaniem była sekwencja: B-6-A-7 niż B-A-7-6. Uniknąłbym bieg/marsz przez Studzienickie Łąki

PK5 - PK1 (zachodni róg polany) 4:29; 29,6 km
     Bieg do punkt 1 w zasadzie bez historii. Fajnie się biegało po ubitej ścieżce w samotności. Niezbyt przyjazny teren w pobliżu punkt 1 spowodował, że musiałem przejść na marsz. 

PK1 - PK3 (siodło - między górkami) 4:47; 31,6 km
     Nie dało się uniknąć licznych przewyższeń , stąd nieco wolniejsze tempo biegu. Ból łydek był niemiłosierny, co mnie bardzo zdziwiło. Może mój organizm jest zbyt zmęczony? Tym bardziej, że po Róży Wiatrów (gdzie pokonałem ok. 100 km) czy Grassorze (pokonałem ok. 75 km) nie było takowej sytuacji.... No cóż, starałem się jak mogłem, by biegać. Punkt 3 zdobyłem bardzo łatwo, bowiem nie mogłem nie zauważyć dwóch porządnych górek :)

PK3 - PK99 (rozwidlenie dróg) 5:07; 34,1 km
  Odcinek ten premiował łydkowiczów. Liczne żółte odcinki i naprzemian zielone wskazują, że przeszedłem na marszobieg.W takich momentach cieszyłem się jak dziecko, że wybrałem trasę TP25 a nie TP50 (nie wiem, czy zdołałbym go ukończyć ze skurczami łydek). 

PK99 - Meta 5:25; 36,2 km
    Upragniona meta, gdzie w ciepłym pomieszczeniu (w budynku klubu piłkarskiego) czekały z uśmiechem na twarzy dwie Panie (w tym żona organizatora).  


Kilka statystyk z rajdu

    Podsumowując, tempo biegu było nieco słabsze niż w Oriento Expresso. Trzeba zaznaczyć, że tego typu porównania nie mają większego sensu z uwagi na znaczące zróżnicowanie terenu rajdu, liczby punktów kontrolnych czy innych warunków klimatycznych. TP25 pokonałem w czasie o ponad 2h gorszym niż Oriento Expresso, zaś zająłem identyczne miejsca.

Link do zawodów: Nocny Marek (Rajd Konwalii)
Profil na facebook'u: Nocny Marek (facebook)

Relacja "live" (w tym mój bieg): Relacja z rajdu "live"

Mocne i słabe strony rajdu Nocny Marek

Mocne strony:
- rajd nocny w Puszczy Bydgoskiej,
- duża liczba punktów kontrolnych,
- dobrze umiejscowione punkty kontrolne,
- rajd przyciągnął uczestników z różnych województw (np. warmińsko-mazurskiego, pomorskiego czy mazowieckiego),
- ciepły (!) posiłek na mecie (w nocy),
- dostęp do wody pitnej na mecie,
- bardzo dobra czytelność mapy.

Słabe strony:
- optymalna trasa TP25 z pewnością liczyła więcej kilometrów niż 25 (zwycięzca ukończył trasę pokonując 31 km),
- tylko jeden odcinek BnO,
- brak oznakowania wc i prysznica,
- nienajlepsza jakość papieru mapy (wolę papier wodoodporny),
- słabe nagłośnienie na odprawie techniczej (Marka w ogóle nie słyszałem w przeciwieństwie do Adrianny :))

Podsumowując:
TP25, 15 punktów kontrolnych
Czas: 5h 25 min
Miejsce: 8/61

Oficjalne wyniki:
1. Remik Nowak 3h 11 min
2. Romuald Miszewski 4h 29 min
3. Ilona Śliwczyńska 4h 29 min
4. Piotr Ratajczak 4h 29 min
5. Kasia Galla 4h 31 min
6. Zofia Galla 4h 37 min
...
8. Sebastian Wojciech 5h 25 min
...
- Małgorzata Brukwicka NKL (61)