piątek, 25 września 2015

Oriento Expresso - Miedzichowo (19 IX 2015)

     Prądówka - Nie trzeba umierać, żeby trafić do raju. Widząc tego typu znak i mając na nogach chyba 15 km miałem zupełne inne myśli niż powinienem. Zamiast poczuć, że jestem w raju - zastanawiałem się - czy czasem organizator nie uszykował dla nas pułapki w postaci porażenia prądem jak to wynikało z nazwy... Podświadomie zacząłem baczniej zwracać uwagę na otoczenie... 
   Przechodząc do rzeczy (czyli do rajdu na orientację) - po raz drugi miałem przyjemność uczestnictwa w rajdzie organizowanego przez Stowarzyszenie Aperte i oczywiście po raz drugi nie zawiodłem się. Skoro w zeszłym roku wziąłem udział w krótkiej trasie, to w tym roku zdecydowałem się na dłuższą. W końcu troszkę zahartowałem organizm startami w Grassorze, Szadze czy Rajdzie Konwalii, więc tym razem nie miałem żadnych obaw co mojej kondycji w Oriento Expresso. 
  Okoliczne lasy nie były co prawda mi znane, choć do złudzenia przypominały lasy z przeprowadzonych rekonesansów rajdu na orientację Wilga Orient, na którą serdecznie zapraszam. Trzeba podkreślić, że trasa Oriento Expresso była wymiarowa i dość ciekawa. Południa część trasy pozwalała biegać na azymut w wielu miejscach w przeciwieństwie do północnej części trasy. Liczba punktów kontrolnych była w sam raz (nie za mało). Wiadomo, że wolę możliwie jak największą liczbę punktów kontrolnych :). Niemniej jednak większość z nich znajdowała się w charakterystycznych miejscach, choć kilka z nich - niestety nie.
   Na tego typu zawody przyjeżdżam z przyjemnością. Nazwa rajdu zobowiązywała mnie do szybkiego biegania, stąd rekord osobisty na TP50 - udało mi się uzyskać czas o 1h i 16 min lepszy czas niż z Szagi 2014 roku mimo znacznie większej liczby punktów kontrolnych. 
Czy aby napewno nie za wcześnie na odprawę techniczną?
    Przechodząc do organizacji rajdu, to fajnym pomysłem stanowi losowanie fantów przed startem. W tym roku udało mi się wygrać czapeczkę biegową Inov8 dla żony. Rzadko kiedy coś wygrywam i troszkę się zdziwiłem wygranej.
   Dużym minusem była zbyt cienka karta startowa - niby odporną na zniszczenia, lecz niestety nie na wodę oraz pot. Po 30 minutach biegania zauwazyłem, że karta startowa powoli się ściera i musiałem ją owinąć folią śniadaniową. 
Wygrałem czapeczkę do biegania - Inov8 :)
   Przechodząc do samego rajdu, to postanowiłem rozpocząć bieg od południowej strony (trudniejszej nawigacyjnie), by łatwiejszą część (choć bardziej wymagającą biegowo) północną zostawić na później. Czy to był dobry pomysł? Trudno mi ten fakt ocenić - niemniej jednak południowa część trasy była krótsza aniżeli północna. 
Hmm punkt 9 zdobyć od strony punktu 14 czy może od strony 18?
S - PK14 (szczyt wzniesienia), 1,8 km, 00:10
    Na pierwszy strzał poszedł punkt 14 - szczyt wzniesienia i dość szybko zdobyty. Tłumu co prawda nie było mimo, iż wszystkie kategorie startowały w tym samym momencie. Początkowo rozważałem bieg do krzyża (przy rozwidleniu ścieżek), by na azymut pobiec na południe do punktu. Uznałem jednak, że lepiej ten punkt zdobyć ze spokojem.
Start - PK14
PK14 - PK09 (5 m od krawędzi skarpy), 4,1 km, 00:25
    Uznałem, że w pierwszej kolejności zapoluję na punkt 9, zaś w następnej kolejności - na punkt 18. Z tego wariantu nikt nie skorzystał - większość pobiegła do punktu 18. Sam przebieg do tego punktu był bardzo prosty w przeciwieństwie do punktu - wielu zawodników miało problem z jego znalezieniem. Był co prawda prosty - wystarczyło wejść na wzniesienie, by wzdłuż skarpy znaleźć punkt. Być może opis punktu był dość nieprecyzyjny?
PK14 - PK09
Punkt, który napsuł krwi wielu zawodnikom - choć znajdował się niedaleko drogi - PK 09

PK09 - PK18 (dąb na szczycie wzniesienia) 6,5 km, 00:44
     Dość ryzykowny, choć na szczęście skuteczny był mój wariant przebiegu do punktu 18. Czułem, że będzie problem dotarcia do porządnej ścieżki, więc na szagę przemierzałem przez łąki. Niepokoiły mnie liczne zabudowania oraz dość nietypowe położenia rzek - okazało się, że w dwóch miejscach były poletka (w tym jeden z rzepakiem), zaś w okolicy rzeki - chaszcze sięgające nawet do 2 metrów. Na szczęście w miarę skutecznie udało mi się dotrzeć do ścieżki, by bez problemów zdobyć charakterystyczny punkt - dąb na szczycie wzniesienia. W tym miejscu spotkałem Nawrockiego i Andrzejewskiego (wybrali TP25), którzy przetransportowali mnie na zawody:)
PK09 - PK18
Charakterystyczny dąb - PK 02
PK18 - PK02 (dąb obok rowu), 9,9 km, 1:09
    Przebieg z punktu 18 do punktu 2 dawał spore możliwości nawigacyjne, co skrzętnie wykorzystałem. Tempo biegu również było dobre - a to dlatego, że teren leśny był przyjazny dla biegaczy. W jednym miejscu nieco się zawahałem, bowiem ścieżka była za bardzo ukierunkowana na północ - szybka korekta na południe (ok. 50 metrów) i była kolejna ścieżka - tym razem prawidłowa i skierowała mnie do ścieżki graniczącej z rowem. Następnie wzdłuż rowu skierowałem się na punkt - przez większość trasy biegłem sam. 
PK18 - PK02

PK02 - PK20 (skupisko drzew przy pd od brzegu zbiornika wodnego)  12,9 km, 1:30
     Wychodząc z punktu 2 widzę nadbiegającego P.Dopierałę oraz innego czołowego zawodnika. Napewno nie mieli za sobą ok 37 km, bowiem nikt nie jest w stanie tyle przebiec w tak krótkim czasie. Ooo - jest super pomyślałem. Takich zawodników bardzo rzadko widzę na trasie mając za sobą 13 km. W punkcie 20 byłem nieco szybszy od nich (dzieki sprawnej nawigacji) - szczególnie od torów kolejowych - tym bardziej, że brnąc na azymut i tak wylądowałbym tuż obok zbiornika. Las był przyjazny dla biegacza - więc czemu nie miałbym skorzystać z okazji. Dobierając się do punktu 20 widzę Szkudlarka, który nie omieszkał nie zrobić mi zdjęcia :) Ależ wytrawny zawodnik z niego się zrobił...
PK02 - PK20
W pobliżu punktu nr 20 - Szkudlarek właśnie wrócił z tego punktu
PK20 - PK06 (zarośla przy granicy trzcinowiska) 15,5 km, 1:50
    Nudny przelot i niestety dołujący dla mnie, bowiem byłem najsłabszy z grupki biegaczy. Nie dało się za wiele zrobić - oprócz utrzymania tempa. Pomyślałem, że dopiero kilkanaście metrów za mną i z pewnością wiele jeszcze nadrobię pokonując drugą część trasy. W końcu nikt nie wygrywa zawodów prowadząc jedynie w pierwszej połowie trasy. W końcówce punktu 6 widzę wielu napieraczy z TP25 i wielu z nich poznałem nie tylko z widzenia :)
PK20-PK06
PK06 - PK10 (szczyt wzniesienia) - PK16 (słupy betonowe przy rowie), 18,3 km, 2:13
    Najlepsi zniknęli mi z pola widzenia, choć dwóch zawodników dogoniłem przy punkcie 16 - okazało się, że nie punktu 9 :). Uff, przynajmniej dalszą część trasy pokonam sam, co najabardziej lubię. Punkty te były dość łatwe do znalezienia, choć jeszcze łatwiejsze były warianty przebiegu do tych punktów.
PK06 - PK10 - PK16
Biegać przez jeżyny w krótkich spodenkach - podziwiam M. Dolatowskiego (5 miejsce na TP25)
PK16 - PK21 (drzewo u podnóża skarpy) 20,8 km, 2:30
    Wybrałem dość ryzykowny wariant przebiegu do punktu 21. Było tam dużo więcej dróg niż wynikało z mapy. Nie do końca też zgadzała się rzeźba terenu - na szczęście dla mnie - sporo pomógł mi budynek położony około 300 metrów na zachód punktu. Gdyby nie ten budynek - różnie by było.
PK16 - PK21
PK21 - PK12 (zarośla na pn od grobli) 21,4 km, 2:42
   Dość głupi błąd popełniłem w trakcie zdobywania punktu 12 - za wcześnie rozpocząlem poszukiwania punktu. Znów ten sam błąd co na Rajdzie Konwalii - nie mogą przecież mylić małego rowu z porządnym i do tego ze skarpami... No cóż - każdy start wnosi coś nowego i czas przestać popełniać tego typu błędu. Tutaj niepotrzebnie straciłem ok. 5 minut na poszukiwania punktu 12.
PK 21 - PK12

PK12 - PK03 (stary cmentarz) - PK11 (krawędź skarpy) 25,8 km, 3:21
    Przy punkcie 11 miałem za sobą niemal 26 km, a czy napewno mam wierzyć Endomondo? Tym bardziej, że niemałą część trasy przebiegłem na azymut. Wychodząc z punktu 3 mijałem z przyszłymi zwycięzcami rajdu Oriento Expresso (a więc mając za sobą niecałe trzy godziny). Piętnaście minut później widzę K. Gruhna oraz M. Lebiodę, zaś po kolejnych siedmiu minutach - A. Bednarka, W.Wiatr, P. Debórskiego i dwóch innych zawodników. Różnice czasowe były naprawdę niewielkie. 
PK03 - PK11
     Nie ukrywam, że troszkę zaryzykowałem z warientem przebiegu do punktu 11 - momentami jednak teren był dość mało przebieżny z uwagi na liczne tereny "lekko" podmokłe. W pewnym momencie biegłem na azymut w kierunku zachodnim - właśnie po to, by ominąć chaszcze zarośnięte w okolicach suchego rowu. Z mapy oczywiście tak wynikało, choć ledwo był widoczny teren podmokły (a raczej łąka podmokła).
Nietypowo położony punkt nr 03 (od strony północnej starego cmentarza)

PK11 - PK05 (pas drzew przy zatoce jeziora) 3:40, 27,7 km
    Dość łatwo znaleziony punkt 5, choć kilka chwil musiałem poszukać właściwego drzewa (wraz z Kłosowiczem i Lutomskim, którzy zajęłi miejsca 15 i 16). Byłem nieco zaskoczony ich obecnością, bowiem z punktu 11 przemierzali na południe - dopiero potem mi wyjaśnili, że wybrali niewłasciwy wariant. Spotkałem także A.Skupnia i byłem przekonany, ze będzie na mecie z przewagą ponad 1h w odniesieniu do mnie. Tym bardziej, że dalszą część trasy przebiegłem na marszobieg (tzn. bieg przeplatany marszem, ale konsekwetnie do mety). Czułem bowiem, że powoli opadam z sił z uwagi na to, iż nic nie byłem w stanie przełknąć - szkoda, że wziąłem kabanosy i twixa w tak ciepłą pogodę zamiast żeli czy musów. Niemniej jednak miałem jeszcze izotonik i perspektywę sklepy w Starej Jabłonnej (choć istniało ryzyko, że tam sklepu nie będzie). 
PK11 - PK05
PK05 - PK19 (zakręt rowu) 3:50, 28,7 km
   Oczywisty wariant i nie ma co tu się rozpisywać za bardzo. Punkt łatwy, jak i wariant przebiegu do tego punktu - był zanadto oczywisty.

PK19 - PK01 (zagłębienie terenu) 4:10, 30,9 km
   Marszobieg pełną parą, choć w tym momencie ewidentnie brakowało mi Wojtka - który z pewnością by mnie podciągnął do biegania. Punkt znajdował się w najgłębszym miejscu i dotarłem do niego nieco na szagę oszczędzając około 0,5 km. 
PK19 - PK01
PK01 - PK15 (zarośla przy rowie), 4:52, 35,2 km
   Do Starej Jabłonnej biegłem, by zatrzymać się w sklepie. Kupiłem oczywiście wodę, nestea i radler (wypity chyba w 3 minuty). Poczułem od razu lepiej, choć nadal było bardzo ciepło jak na wrzesień. W momencie delektowania się radlerem - ominąłem ścieżkę prowadzącą centralnie do punktu. Na szczęście nieco na północ było rozwidlenie ścieżek, zaś jedna z nich prowadziła do drogi prywatnej - próbowałem ją ominąć - ale ogrodzenia były wszędzie nie do przejścia (nawet nie próbowałem). Raz kozie śmierć - pomyślałem - zaryzykowałem przejście drogą prywatną i na szczęście prawie nikt mnie nie zauważył. Dopiero na samym końcu ścieżki bardzo przeprosiłem właścicielkę jednego domku za przekroczenie terenu prywatnego. Punkt 15 zdobyty :) Choć szkoda kilku straconych minut w wyniku gapiostwa. 

PK15 - PK08 (pd-zach brzeg jeziora) 5:33, 38,5 km
   I nastał trefny punkt 8 - podobnie jak na Rajdzie Konwalii - oby w kolejnych rajdach ten punkt nie był dla mnie pechowy. Niestety opis punktu był nieprecyzyjny - bowiem nie stał przy przegu jeziora, lecz obok terenu podmokłego. Brzeg jeziora znajdował się dobre 50-60 metrów od punktu.No cóż następnym razem większą uwagę zwrócę na środek okręgu punktów kontrolnych zaznaczonych na mapie. Po kilkunastu minutach dopadli mnie Kłosowicz i Lutomski - którzy dośc szybko znaleźli punkt - wołali mnie nawet, choć ich nie usłyszałem. Dopiero dłuższa ich nieobecność podkusiła mnie, by wrócić tam, gdzie ich ostatnio widziałem. Dopiero wtedy uzmysłowiłem, że punkt powinien być tuż przy wzniesieniu - szkoda jednak, że opis punktu wskazywał zupełnie co innego. Tutaj straciłem 20 min.
PK15 - PK08
PK08 - PK17 (zagłębienie zboczu wzniesienia) 
   Org wybrał akurat najmniej charakterystyczne zbocze, co sprawiło mnie niemałe trudności z jego znalezieniem. Nie lubię tego typu punktów, bowiem zawsze kończą się szukaniem drzewa na środku lasu.
PK08 - PK17
Punkt 17 - bardzo mało charakterystyczny i niestety przypominało szukanie
właściwego drzewa na środku lasu (na pierwszym planie - P.Dopierała - 6 miejsce w TP50)
    Pozostałe punkty kontrolne zdobyłem bez większych problemów. Troszkę zaryzykowałem z końcowym wariantem przebiegu do punktu 13 - bowiem znajdując się na nasypie można było nieco stracić czasu na szukanie odpowiedniego drzewa (mimo iż znajdował się nieopodal tunelu, który na mapie był ledwo widoczny). Nietypowo był również położony punkt 7 (granica użytku ekologicznego) - dla mnie miała to być tablicza informująca o tej granicy, a znajdował się kilka metrów w głąb lasu - ot, takie upodobania miał organizator rajdu.
Pozostałe punkty kontrolne
Drzewo przy północnej skarpie nasypu - punkt 13
    Zawody wygrał S. Kaczmarek, zas drogi był P. Murawski, który towarzyszył zwycięzcy przez cały rajd. Trzeci był K. Arseniuk z 18 sekundową stratą do zwycięzcy zawodów. Na 50 km tak niewielkie różnice zanotować? Niebywałe zjawisko:) Mi przypadło miejsce 14 w kategorii OPEN (13 miejsce wśród mężczyzn) z czasem 7:22. W tym rajdzie zaliczyłem dwa osobiste rekordy - pobiłem poprzedni rekord osobisty o 1h 16 min (z Szagi 2014 roku) oraz przełamałem barierę 40 punktów do rankingu PMnO :)
Trójka wspaniałych w kategorii TP50
Trójka niemniej wspaniałych w kategorii TP50 (tyle, że kobiet) :)
    Podsumowując, zawody bardzo fajnie zorganizowane. Wszystko było dopięte na ostatni guzik - fanty, dary lasu, ciekawe trasy, optymalna liczba punktów kontrolnych, ciekawy i urozmaicony teren zawodów. Na minus - jedynie nieodporna na wodę/pot karta startowa (no i stanowczo była zbyt cienka).

1. Prawidłowo zlokalizowane PK na mapie i terenie (waga: 50%) : 9
2. Dystans optymalny w stosunku do zakładanego (waga: 10%) : 10
3. Standard bazy (waga: 15%) : 10
4.  Frekwencja (waga: 5%) : 8
5. Trwałość i jakość druku mapy (waga: 20%): 8
Skala ocen: 0 (brak słów),..,5(przeciętna),...,10 (rewelacja)
Łączna ocena: 9,0/10

Podsumowując:
TP50, 21 punktów kontrolnych
Czas: 7:22
Miejsce: 14/43
faktycznie pokonany dystans: ~52 km

Nieoficjalne wyniki:
1. Stanisław Kaczmarek 6:03 (440 punktów)
2. Piotr Murawski 6:03 (440 punktów)
3. Krzysztof Arseniuk 6:04 (440 punktów)
4. Krzysztof Łakomiec 6:07 (440 punktów)
5. Michał Szczęsny 6:14 (440 punktów)
6. Piotr Dopierała 6:23 (440 punktów)
...
14. Sebastian Wojciech 7:22 (440 punktów)
...
43. Mariusz Cybułka 7:21 (200 punktów)

niedziela, 20 września 2015

Grand Prix Hadesu w BnO - Bieg 7 - Łękno (13 IX 2015)



   Na tego typu zawody przyjeżdżam z przyjemnością, choć nie jestem w stanie zaliczyć każdego etapu - głównie dlatego, że odbywają się w niedzielę. W biegu tym frekwencja była wyjątkowo niska - nie do końca rozumiem dlaczego - może terminy czerwiec-wrzesień są najmniej atrakcyjne dla biegaczy na orientację? A może przez to, że zawody odbyły się na południe od Poznania? 
   Dla mnie był to czwarty bieg w tegorocznej edycji GP Hadesu i tym razem zdecydowałem się na trasę rodzinną - udało mi się nawet przekonać żonę do udziału w tych zawodach o charakterze treningowym. Trasa rodzinna liczyła 7 punktów kontrolnych i przemaszerowaliśmy ponad 4 km w niemal 65 minut, co nam dało czwarte miejsce na osiem uczestników/rodzin. 
Mapa do BnO w Łęknej

    Większość punktów kontrolnych nie było stosunkowo łatwych - jak na kategorię łatwą - szczególnie punkt 5 (zakończenie źródła). Sporym wyzwaniem było zejść na dół z 3,5-roczna córką, a następnie wejść na górę (przy trzech warstwicach na mapie, a więc 7,5 metra).W tym etapie w zasadzie było wszystko czego można wymagać od trasy rodzinnej - możliwość pochodzenia po gęstych lasach, młodnikach, terenach półotwartych, górkach czy nawet po ścieżce z pokrzywami, gęstą roślinnością czy błotem :). Miała nawet okazję pochodzić po gęstym lesie przez 150 metrów w jedną stroną (tj. do punktu czwartego). Część końcowa trasy przebiegała ścieżką położoną na południowej części jeziora Łękno.
   Reasumując, przyjemnie spędzona niedziela w lesie z niesztampowo położonymi punktami kontrolnymi przy pięknej wrześniowej pogodzie. Cóż chcieć więcej :)
Miejsce startu GP w Łęknie
Jeszcze pierwszego punktu nie zdobyliśmy - a córka już 
na apka (choć sporo przesparcerowała czy nawet pobiegała)
Zejście z trzeciego punktu kontrolnego
Zadowolona córka na mecie
Podsumowując:
Trasa łatwa, 3,3 km, 7 PK
Czas: 64:55
Miejsce: 4/8

wtorek, 1 września 2015

V Rowerowy Rajd na Orientację - "Poznajemy okolice Dusznik" (29 VIII 2015)

   Cykliczna impreza rowerowa organizowana przez Szach Sękowo (a raczej przez Staszka Kaczmarka) staje się stałym punktem w moim kalendarzu. Od czasu do czasu warto bowiem wziąć udział w rajdzie rowerowym na orientację. Rajd ten ma charakter imprezy lokalnej, choć swoją obecnością zaszczycił wójt gminy Duszniki (oczywiście nie jako zawodnik - a szkoda :)) - co nie jest często spotykanym zjawiskiem w rajdach na orientację.
   Przez startem miałem mały dylemat, bowiem w tym samym terminie odbyły się zawody - Orientacja na Rakownię. Tym bardziej, że org uruchomił trasę biegową na 25 km. Z drugiej strony nie na co dzień jest okazja wybrania się na zawody z przyjacielem i jego przyjaciela (tym bardziej, że nie przepadają za bieganiem). Może w przyszłym roku zaszczyce w końcu w zawodach na Rakowni. 
    Wracając do imprezy, to trasa liczyła 40 km (nam udało się przejechać zaledwie 36,5 km) z 10 punktami kontrolnymi, w tym jeden jako stały punkt z Oriento Expresso (bodajże z 2013 roku). Trasa była bardzo przyjemna, pozwalająca na wielu odcinkach na szybką jazdę mimo różnej nawierzchni oraz gorącego sobotniego południa. By zostać sklasyfikowanym wystarczyło zdobyć 5 punktów kontrolnych w 4,5 h (przy czym za każde 10-minutowe spóźnienie ponad 4 h limit org odejmował 1 punkt kontrolny).
   Start odbył się w stanicy mysliwskiej "Wojciechówka" o godz. 14. W rajdzie uczestniczyło 35 osób, zaś mnie i Zbyszkowi pozostało nic innego jak odebrać mapę i ustalić kolejność zaliczania punktów. W tygodniu zrobiliśmy parę trenningów z średnim tempem 18,5 km/h - z taką prędkością na rajdzie można śmiało powalczyć o zwycięstwo. Tym razem byliśmy przygotowani sprzętowo - zdjęliśmy wszystkie zbędne akcesoria, tj. błotniki, bagaźniki rowerowe i co tam się dało. Nawet zadbaliśmy o ciśnienie w ogumieniu :) (pomysleć, że na Poznańskiej Bimbie miałem w ogumieniu zaledwie 0,8 bara...).
   Zaczęliśmy od punktu 10 i juz miałem gratkę w postaci poszukiwania punktu - Kaplica. Okazało się, że punkt był za murem (chyba 2 metrowym). Mi udało się szybko zdobyć ten punkt w przeciwieństwie do Zbyszka (który nie nadążał za mną i szukał punktu z innymi zawodnikami). Ależ się wkurzyłem... 5 minut musiałem czekać na niego.... Pomyślałem - pierwszy punkt i po zwycięstwie. A było nas tam chyba 8 osób i na domiar złego zapomniał zaliczyć swoją obecność na karcie, choć innym podbił karty. Nie pisząc o glebie, którą zaliczyłem zderzając się z Pawłem - po prostu bylo nas za dużo...
     Pozostała nam już gonitwa za innymi zawodnikami i na szczęście w 9 punkcie dogonilismy  trzyosobowy peleton. Musiałem chwilkę poczekać na Zbyszka i oczywiście Bartka z synem. Z 9 punktu wybrali inny wariant, zaś ja z Zbyszkiem pojechaliśmy do ósmego punktu drogą ukierunkowaną na zachód - przy torach musiałem poczekać z 2 min na Zbyszka - bowiem za szybko się rozpędziłem. Tak samo jak przy lesie - gdzie droga była zaorana przez rolnika - na szczęście w lesię była przecinka i znów musiałem poczekać na Bartka, Pawła i Mateusza - co do dziaska, nie tak się umówiłem ze Zbyszkiem i z nimi. Kolejne minuty uciekają, a my czekamy. Okazało się, że Mateusz miał awarię kierownicy - ależ pech... Po kilku minutach decydujemy się, że jedziemy razem i nie czekamy na nich - bo szkoda czasu. Poza tym i tak się nie pogubia - pomyślałem. 
  Z kolejnymi punktami poszło gładko i dośc fajnym tempem, choć drogi leśne nie były łatwe do przejechania. Ciągle nie mogliśmy zgubić 3-osobowej drużyny, którzy skorzystali z trudnego punktu 7, bo położonego ok. 15 metrów od drogi. Wyjeżdżając z punktu 6 widzimy nadjeżdżający peleton i pomyslałem - mają do punktu 400 metrów i przewagę ok. 800 metrów, co daje 2-3 minuty - czas najwyższyich zgubić - pytam się Zbyszka - czy wszystko ok? Dajesz radę? Powiedział, że tak :) Z kolejnymi punktami było gładko, choć w niektórych momentach można było troszkę pogubić - np. 3 osoboy peleton za wcześnie skręciło na południe  wyjeżdzając z punktu 3.  
   Na punkcie 3 widzimy przyszłych zwycięzców rajdu, czyli K. Runowskiego i K. Kaczmarka - oni dopiero w tym punkcie?  Niemożliwe, ale nie było to czas na dywagacje. Na horyzoncie nikogo nie widziałem - Zbyszek, który momentami jechał 500 metrów za mną również potwierdził. Poganiam go szybko, bo meta blisko. Choć przy skrzyżowaniach czekałem na niego - żeby czasem nie skręcił w złą ścieżkę.
  Po 2 godzinach i 12 minutach jesteśmy na mecie i nieco zaskoczony Staszek potwierdził, że przyjechaliśmy pierwsi. Cieszymy się bardzo i gratulujemy się wzajemnie. Po chwili powiedział nam, żebyśmy się jeszcze nie cieszyli, bowiem Runowski i Kaczmarek wystartowali po 30 minutach. Niestety po 25 minutach przyjechali na metę i nam zostało cieszyć się jedynie z 3 miejsca. Zwycięstwo było oczywiście jak najbardziej w zasięgu - ale przecież nie zostawię Zbyszka na trasie - w końcu raz w roku jest okazja wspólnej przejażdżki rowerowej. Oczywiście musieliśmy jeszcze poczekać na Bartka, Pawła i Mateusza - wrócili na metę po 4h i 15 minutach - choć mysleliśmy, że się pogubili w lesie - okazało się jednak, że jeden z nich miał niesprawny rower i do tego w trakcie trasy skoczyli na loda - w ten sposób stracili 3 miejsca :)  
Statystyki z rajdu rowerowego na orientację w Dusznikach

    Ze statystyk wynika, że tym razem byliśmy dużo lepiej przygotowani niż w zeszłym roku - ponad 60% trasy w tempie do 3:30 min/km, choć ok 35% trasy w tempie powyżej 4:30 min/km - co było wymuszone oczekiwaniem na Zbyszka i oczywiście koniecznością zaliczenia obecności na punktach kontrolnych. Pomyśleć, że gdybym na Bimbie miał taki rower...
Struktura tempa z jazdy na rowerze w rajdzie w Dusznikach - 2015
Struktura z tempa z jazdy na rowerze w rajdzie w Dusznikach - 2014 (dla porównania)
Mapa z punktami V Rajdu na Orientację
Mapa z rajdu z naniesiony trackiem
Pamiątkowy dyplom i oczywiście nagroda za 3 miejsce

Podsumowując:
Trasa rowerowa - 40 km, 10 punktów kontrolnych
Czas: 2 h 12 min
Miejsce: 3/34
(faktycznie przejechany dystans: 36,5 km, średnia prędkość: 16,7 km/h)

Oficjalne wyniki:
1. Kuba Runowski 10 PK, 2:07
1. Krzysztof Kaczmarek 10 PK, 2:07
3. Zbigniew Marciniak 10 PK, 2:12
3. Sebastian Wojciech 10 PK, 2:12
5. Hubert Paszke 10 PK, 2:41
...
34. Rafał Hancyk 4 PK, 4:13