poniedziałek, 25 kwietnia 2016

III Mistrzostwa Poznania - Etap 2 - Dziewicza Góra (24 IV 2016)

    Trzecia edycja Mistrzostw Poznania w biegach na orientację odbyła się na os. Zwycięstwa (sprint) oraz Dziewiczej Górze (middle). Początkowo drugi etap miał odbyć się w lasach położonych w okolicach Biedruska - Stowarzyszenie Biegaj z Mapą postanowiło zmienić teren zmagań z przyczyn niezależnych od nich - a szkoda....
    Do tej nie udało mi się zaliczyć w całości dwóch etapów w jednej kategorii - 2 lata temu zaliczyłem z córką drugi etap, zaś w zeszłym roku - etap 1 z córką, zaś etap 2 samodzielnie w zasadzie bez kompasu na Łysym Młynie (do dziś zastanawiam się jakim cudem osiągnąłem miejsce na środku stawki).W tym roku planowałem zaliczyć oba etapy z córką - ale rzeczywistość płata różne figle. Córka jakimś cudem złapała "gorączkę" i nie pozostało mi nic innego jak wziąć udział w ulubionym terenie w najtrudniejszej kategorii, czyli M-21 na Dziewiczej Górze.
     Zawody te miały charakter dwuetapowy, tj. sprint i middle. Pierwszy etap odbył się na os. Zwycięstwa. Wyniki końcowe  kat. M-21 w zasadzie nie były zaskakujące. Liczyło się przede wszystkim szybkie bieganie, choć jeden poważny błąd na tym etapie nie przekreślał szans na zajęcie miejsca na podium po dwóch etapach.
Wyniki po 1 etapie
1. G. Cupryś 18:17
2. M. Druciarek 19:03
3. D. Romanów 21:23
4. K. Gruhn 21:27
5. J. Malewski 21:58
   Wszystko miało rozstrzygnąć się po 2 etapie. Nie od dziś wiadomo, że middle są zaliczane do najtrudniejszych kat. zawodów - dystans średni, choć poziom trudności wysoki. Słabsi nawigacyjnie zawodnicy nie mieli w zasadzie szans na zajęcie dobrego miejsca w przeciwieństwie do słabszych szybkościowo.Zresztą sami oceńcie wyniki zawodników z pierwszej piątki etapu 1 (w nawiasie miejsce w etapie 2)
1. G. Cupryś 29:25 (1)
2. M. Druciarek 39:51 (5)
3. D. Romanów 75:02 (10)
4. K. Gruhn 38:14 (4)
5. J. Malewski 59:18 (9)
Całe szczęście, że załapałem się na jednym zdjęciu (przed startem) - humory nam dopisywały :)
     Co do mojej osoby, to był zdecydowanie bieg życia - budowniczy trasy zbudował bardzo trudną trasę - co zresztą widać na poniższej mapie. Bardzo łatwo można było spotkać na trasie Boba Jebando :) Przebiegi do poszczególnych punktów wymagały nieustannej obserwacji terenu, mapy i kompasu - jedna była tylko chwila wytchnienia, tj. druga tercja przebiegu z punktu 9 do 10.
M-21 Dziewicza Góra
Mapa z naniesionym trackiem
    Jedynie z pierwszym punktem miałem lekkie problemy - chyba za łatwo dekoncentruje się widząc wielu zawodników w terenie. Teraz rozumiem dlaczego wielu zawodników woli startować na początku niż na końcu. Ilu zawodników przewijało się w trakcie przebiegów do poszczególnych punktów - całe szczęście, że po zdobyciu 3 punktu kontrolnego nauczyłem się nie patrzeć na innych zawodników... Gdzieś tak w połowie trasy czułem, że mogę osiągnąć bardzo dobry wynik - punkty wchodziły mi w miarę gładko (jak na bogatą mikrorzeźbę). Jedynie w długich przelotach sporo traciłem do najlepszego, tj. 1:35 z punktu 4 do 5 czy 1:42 z punktu 9 do 10 - a przecież dałem z siebie tyle ile byłem w stanie. Na szczęście trudna trasa zrekompensowała moje niedostatki kondycyjne (a raczej szybkościowe):)
Statystyki z biegu na Dziewiczej Górze

    Ze statystyk wynika, że średnio przebiegłem 6:19 min/km - jak na Dziewiczą Górę, to chyba dobry wynik. Straciłem "tylko" 5 min i 45 sek. do Gracjana Cuprysia, który wygrał M-21 (podobnie jak w zeszłym roku).

Podsumowując:
4,6 km, 21 punktów kontrolnych
Czas: 35:10
Miejsce: 2/14

Wstępne wyniki:
1. Gracjan Cupryś 29:25
2. Seba Wojciech 35:10
3. Zbigniew Hornik 37:25
4. Krzysztof Gruhn 38:14
5. Mikołaj Druciarek 39:51
6. Szymon Schulmann 50:05
...
-(14). Maciej  Piasecki NKL

wtorek, 19 kwietnia 2016

#2 BnO Grassland Challenge - Paproć (16 IV 2016)

  Druga odsłona cyklu zawodów na orientację w okolicach Nowego Tomyśla odbyła się w Paproci/Sękowie. Z nazwy wynikało, że teren zawodów miał być otwarty z przewagą łąk. Bardzo pozytywnie pomyliłem się, bowiem w dużej mierze przeważały mokradła, które - z powodu ulewy - zajmowały dość duży obszar. 
    Po tym etapie stwierdzam, że są to najbardziej niedoceniane zawody na orientację. Stawiło się tylko czterech śmiałków i chyba nikt nie rozczarował się poziomem tych zawodów. Punkty znajdowały się w najciekawszych miejscach, zaś teren zawodów był dość ciężki do biegania -w wielu miejscach tempo mojego biegu znacząco spadło (co zresztą nie powinno zdziwić zważywszy na poniższe zdjęcia).
Tylko nieliczne tereny sprzyjały bieganiu
Częściej trzeba było przedzierać się po mokradłach :)

Biegaj po takim terenie z tempem poniżej 6 min/km...

Czy po takim terenie...
A niby to miały być tylko łąki...


To już ostatni punkt - obok znajduje się "staw"

Chwila nieuwagi i wpadłem do wody - na szczęście tel.kom. i kluczyki nawet nie zmokły
    Sobotnie popołudnie było po prostu mokre, co spowodowało, że przez całą trasę byłem mokry i biegałem w mokrych butach :). Liczne mokradła sprawiły, że zaliczyłem trzy "kąpiele" (w tym jedna do mojej szyi). Tylko początkowe punkty były dość łatwe, tj. do punktu 8. Mimo to nie mogłem wyczuć mapy - stąd dość słaby przebieg do punktu 1. Zapomniałem zapytać się Pawła o skalę mapy.... Na szczęście po zdobyciu PK1 uspokoiłem się i biegłem swoje i w zasadzie bez większych błędów nawigacyjnych. Poprawiłbym jednak przebiegi do niektórych punktów kontrolnych - niepotrzebnie momentami przedzierałem się przez bagna do przejścia - zamiast je ominąć... No ale wszędzie było mokro... I tak moje tempo znacząco by nie wzrosło...
Mapa do BnO - Paproć/Sękowo
   Z poniższej mapy wynika, że nie było szans na sprinterskie bieganie, tj. z tempem poniżej 5 min/km. Uniknąłem większych błędów nawigacyjnych mimo fatalnej pogody i dość ciężkiego terenu (mnóstwo terenów półotwartych, mokradeł, bagien). No i ustawienie niektórych punktów było nietypowe - Pawłowi chodziło o to, by nie były widoczne z daleka... Tak więc jeszcze raz gorąco polecam tego rodzaju zawody :)

Mapa z naniesionym trackiem

Taki piękny dyplom dostałem :)

Wizualizacja na żywo w 2DRerunViewer
Zdjęcia punktów kontrolnych
Więcej info o zawodach


Podsumowując:
~10,5 km, 20 punktów kontrolnych
Czas: 80:40
Miejsce: 1/4

Oficjalne wyniki:
1. Seba Wojciech 80:40
2. Dariusz Kaźmierowski 113:20
3. Jakub Michałowicz 140:20 (19 PK)
4. Bartosz Rajewski 162:57 (13 PK)
(za brak 1 PK = 8 minut kary, faktycznie przebyty dystans: 11,2 km)

czwartek, 14 kwietnia 2016

Wertepy - Miłosław (9 IV 2016)

    Po rocznej przerwie KS Hades postanowił zorganizować rajd przygodowy Wertepy. Oferta uległa rozszerzeniu o trasy biegowe - TP25 i TP50 (ze względu na dużą popularność wśród napieraczy na orientację) i oczywiście trasę rowerową TR80. Tak więc - każdy mógł coś wybrać dla siebie - rajd przygodowy (jazda rowerem, bieg na orientację, trekking, kajaki), jazdę rowerem albo trekking na orientację.
     Wybrałem rzecz jasna TP50 (trasę pieszą 50 km) i dość długo nikt się nie zgłaszał. Na szczęście nie musiałem nastawić się na krótszą trasę, bowiem ostatecznie zgłosiło się sześciu śmiałków - coś mało tym razem, choć większość napieraczy wybrała trasę AR100. Mimo niewielkiej liczby śmiałków, to wystartowali nie byle jacy zawodnicy - Michała J. czy P. Górczyńskiego nie trzeba specjalnie przedstawiać (czy przypominać). Dodam tylko, że są to zawodnicy bardzo ciężkiego kalibru, zaś pokonanie ich stanowi niebywały sukces.
    Na dzień dobry zaspałem start i na miejsce dotarłem o godz. 8 - rannym ptaszkiem zdecydowanie nie jestem. Wyzwaniem dla mnie stanowi pobudka o 4:20 :) (sorka Krzysiek, że musiałeś czekać na dworcu na mnie - wtedy jeszcze bardzo smacznie spałem). Obudziłem się o 6:45 i wiedziałem, że na dzień dobry spóźnię się na start - na szczęście w sumie kosztowało mnie 9 minut (wow :) - tyle zajęło mi przebranie się, załatwienie formalności oraz odebranie mapy - może kiedyś odbędą się tego rodzaju zawody?

Start - PK1 00:20, 3,4 km
(strata do Pawła - 00:01)
    Spóźniony i na głodniaka ruszam w 50 km trasę w ciepły i dość słoneczny dzień (nie padało). Do tej pory nie zdarzyło mi się wybrać w 50 km trasę bez śniadania (w końcu musiał przyjść ten pierwszy raz). Dość żwawym tempem biegłem do punktu 1 - tak na rozgrzewkę...
Mapa TP50


PK1 - Mapa BnO "Karpaty" 1:13, 9,7 km
(strata do Pawła - 00:09)
     Dość ciężki teren do biegania i niestety mapa po prostu pływała... Liczne błędy nawigacyjne spowodowało, że przy wyjściu z mapy do BnO traciłem do Pawła 9 min (do Michała zapewne nieco mniej). Z rozmów na mecie z niektórymi zawodnikami wynikało, że inni też mieli problemy z właściwą nawigacją... Nie ukrywam, że to był dość trudny teren - no i mój czas na etapie BnO nie zwala z nóg :)
Mapa do BnO - Karpaty

Mapa Bno "Karpaty" - PK5 (brzeg Warty)  2:41, 23 km
(strata do Pawła - 00:21)
    Z kolejnymi punktami kontrolnymi nie miałem jakiś tam większych problemów. Teren rajdu był bardzo przyjazny do biegania. Bieg wzdłuż Warty między PK4 a PK5 zostanie w mojej pamięci na długo... Aż chciałoby się tam wrócić i jeszcze raz przebiec ten odcinek... Przy PK5 czekała przeprawa promem...


Tuż przed promem w Pogorzelicy pierwsza czwórka przedstawiała się następująco:
1. Paweł Górczyński

2. Michał Jędroszkowiak

3. Seba Wojciech (traciłem 21 min do Pawła oraz ok. 15-17 min do Michała)

4. Bogusia Górczyńska
    W trakcie przeprawy kilka słów wymieniłem z Remikiem, który nie omieszkał nie zrobić mi sesyjki zdjęciowej z rzeką Wartą w tle. Tutaj traciłem do prowadzącego Pawła ok. 21 minut - nieźle...:)
Chwila na zdjęcie w promie (w tle rz.Warta)

No to czas na dalsze napieranie
PK5 - PK6 - PK7 - PK8 (Parking leśny) 3:47, 32 km
(strata do Pawła - 00:35)
    Przebiegi do kolejnych punktów były dość urozmaicone - tam gdzie się dało przeciąć przez las - robiłem to. Chętnie biegłem przez wał przeciwpowodziowy. Przy punkcie 7 widzę prowadzących AR100, czyli Marka i Franka, choć po chwili zjawiają się kolejne zespoły - oj zapowiada się pasjonująca walka o pierwszą trójkę... W PK8 czekał bardzo miły akcent, tj. przeprawa pontonowa, choć z trudem zdołałem dopłynąć do drugiego końca brzegu. W tym momencie do Pawła traciłem 35 min, który jeszcze prowadził.
Przeprawa pontonowa

PK8 - PK9 - PK10 - PK11 - PK12 (Brzeg Warty) 4:50, 38,7 km
(strata do Pawła - 00:48)
    W przebiegach do PK9 i PK10 można było nieco nadrobić sprawnie nawigując. Ale Paweł i Michał wybrali bardzo podobne warianty co sprawiło, że strata do nich systematycznie pogłębiała. Z punktu 10 wybrałem wariant zakładający dwukrotne przejście przez rzeczkę - Paweł i Michał także wybrali taki wariant. Nie wybierając takiego wariantu nadłożyłbym dobre kilka kilometrów. Z drugiej strony Remik z pewnością nie zbudowałby takiego wariantu, gdyby nie zaszła możliwość przejścia przez rzeczki :) Tutaj przydała się znajomość budowania tras rajdowych przez Remika.  Przy 39 km traciłem do Pawła 48 min, zaś przed brzegiem Warty prowadzenie objął Michał, który nie oddał do mety (systematycznie zwiększając przewagę do 15 minut).

Przyjemny akcent za punktem 12 (prom nie funkcjonował; za to w tym punkcie była meta dla etapu kajakowego)

PK12 - PK13  5:33, 44,3 km
(strata do Pawła - 0:58)
    Najdłuższy przelot i czułem, że już siadam. Co prawda miałem trochę sił na bieganie, ale strata do Pawła uległa zwiększeniu o dodatkowe 10 min. Na szczęście nie czułem głodu - żele, soczki czy musy z Decathlonu (wszystko jedno jakiej były marki) zrobiły swoje. Chyba prawdą jest przekonanie, że im szybciej biegam, tym organizm domaga się coraz "lżejszego" jedzenia (najlepiej w postaci musów czy żelów) - jeszcze 3 lata temu nie mogłem tego faktu zrozumieć - no przecież kanapki czy kiełbasy dadzą więcej energii - ale weź przeżuj tego rodzaju jedzenie i przełknij w trakcie biegu...

PK13 - PK14 - PK15 - PK16 - Meta 6:46, 53,2 km
(strata do Pawła - 1:06)
    Końcowe punkty dość łatwe nawigacyjnie, choć nie ustrzegłem jednego błędu (na jednym skrzyżowaniu zawahałem się i zacząłem prowadzić dywagacje nad mapą...) Wystarczyło dobiec do następnego skrzyżowania - wystarczyło utrzymać koncentrację. Na szczęście straciłem jedynie dodatkowe 8 minut do Pawła.
Seba na mecie o godz. 14:56
   Łatwy i przyjemny rajd z odcinkiem do BnO, choć nie ustrzegłem kilku błędów (szczególnie na mapie do BnO, przy parkingu leśnym (musiałem przez to czekać w kolejce na ponton) oraz w wcześniej wspomnianym skrzyżowaniu). Uniknięcie tych błędów spowodowałoby zaoszczędzenie ok. 15 min - cieszy mnie jednak trzeci z rzędu rajd TP50 ukończony z czasem krótszym niż 7h. To naprawdę jest dobry prognostyk przed kolejnymi rajdami :)

Podsumowanie z rajdu Wertepy
Mapa TP50 z naniesionym trackiem

  Trasę TP50 wygrał M. Jędroszkowiak z czasem 5:26, zaś oficjalnie straciłem do niego 90 min (faktycznie 81 min). Postęp cieszy, bowiem nie tak dawno traciłem do niego ok. 3h. Na drugim miejscu P. Górczyński, który do punktu 10 prowadził, zaś dalszą część trasy pobiegł nieco wolniej, co zaowocowało 15-minutową stratą do Michała J. Trzeci byłem ja, zaś czwarta - B. Górczyńska, którą z pewnością można zaliczyć do faworytek TP50 kobiet w najbliższych rajdach na orientację (o ile weźmie udział)

Zdjęcia pochodzą z profilu facebook'a Wertepy.
Więcej info odnośnie Wertep.

Podsumowując: 
TP50, 29 punktów kontrolnych (w tym 13 na mapie do BnO)
Czas: 6:56 (w tym 9 min spóźnienia na start)
Miejsce: 3/6

Oficjalne wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 5:26
2. Paweł Górczyński 5:41
3. Sebastian Wojciech 6:56
4. Bogusia Górczyńska 7:42
5. Piotr Sady 10:13
6. Maciej Piasecki 11:48