niedziela, 25 września 2016

X Trudy - Kołbacz (24 IX 2016)


  Po raz dziesiąty odbył się rajd Trudy organizowany przez 15 Południk PTTK. Do tej pory nie miałem przyjemności wzięcia udziału w tymże rajdzie z uwagi na to, iż tydzień wcześniej odbywało się Oriento Expresso. Tym razem odczułem ogromną potrzebę wytężonego wysiłku oraz chęć udowodnienia sobie, że czas najwyższy pobić osobisty rekord czasowy z Róży Wiatrów. 
   Baza zawodów odbyła się Kołbaczu k. Szczecina. Do bazy dojechałem wybierając dość skomplikowaną trasę przecinającą Puszczę Drawską - piękne tereny - człowiek mógł na spokojnie zapomnieć o wielu problemach, rozterkach... Co tu dużo pisac - mógł po prostu umysłowo wypocząc w trakcie wieczorno-nocnej jazdy :). 

     Start odbył się o 7 rano - słońce ledwo zaświtało, zaś tereny Puszczy Bukowej wręcz motywujące do ciągłego napierania. Było wiele momentów, gdzie można było wejść w inny stan umysłu :) Las bukowy był niezwykle łatwo przebieżny, choć punkty kontrolne były w większości przypadków położónych obok ścieżek, co utrudniało bieganie na azymut. Mapę topo otrzymaliśmy w skali 1:25000 - nie było dodatkowych map do BnO - normalnie byłbym rozczarowany, ale przyjechałem na ten rajd wyłącznie w celu odreagowania się - był mi bardzo potrzebny. Będąc na mecie po ponad 6h poczułem się nieco rozczarowany tym, że tak krótko to trwało :) Sam nie wierzę, że to piszę - a jednak. 
     W tegorocznej edycji obowiązywała zasada scorelauf z różnymi punktami wagowymi, tj. od 10 do 50 punktów. Do zdobycia było 610 minut.Punkt pierwszy - na rozgrzewkę - zdobyty w 13 minut (minutę po liderze M.Hippnerze). Miałem z nim styczność do 4 punktu kontrolnego - potem już bezpowrotnie zniknął z mojego pola widzenia :). 
     W tym rajdzie największe problemy miałem ze znalezieniem przepustów - orgowie bardzo je polubili. Było ich aż pięć - i tylko na jednym przepuście nie miałem problemów ze znalezieniem punktu kontrolnego. W PK4 troszkę za dalewo pobiegłem na północ i niestety dogomili mnie Jan P. i A. Urbański. Podobnie było z punktem 6 - znów przepust i kilka minut w plecy. Większość zawodników z punktu 6 pobiegła do punktu 10 w przeciwieństwie do mnie. Postanowiłem wybrać szybki wariant do PK7 (zdobyłem w 9 minut), by po 13 minutach zdobyć punkt 13 biegając wzdłuż rezerwatu buczynowe wąwozy - widoki nie do opisania. Naprawdę warto wziąć udział w rajdach poza Wielkopolską... Cudze chwalimy, a nie dostrzegamy ile piękna mają w sobie lasy.
  
Tak wyglądały tereny w okolicy rezerwatu Buczynowe Wąwozy
  Z 13 do 11 wariant był jednoznaczny, bowiem prowadziła droga asfaltowa - zdobyty po 17 minutach. Wyzwaniem kondycyjnym stanowił przelot z 11 do 10 - zajęło mi 26 minut, bowiem prowadziła przez słupy linii energetycznej okraszony kilkoma konkretnymi wspinaczkami. Teren był dość ciężki i w wielu momentach musiałem zejść do lasu bukowego. Trochę zawijasów miałem z PK15 - znów przepust... Normalnie ślepota mnie dopadała - żeby nie zauważyć rzeczki? 
     Wariant do PK16 był oczywisty - zdobyty w 13 minut (choć najlepszy zdobył w 10 minut). Kolejne cztery punkty miały największą wagę, choć nie mialem większych problemów ze zdobyciem - były co prawda ukryte w lesie... Ale piękne tereny Puszczy Bukowej skutecznie wynagradzały podjęty wysiłek w poszukiwaniu tychże punktów kontrolnych.
     Po zdobyciu PK20 cieszyłem się, że to koniec wspinaczek - były naprawdę wymagające pod kątem fizycznym. Do kolejnych punktów prowadziły bardziej płaskie tereny. Dużym zaskoczeniem dla mnie była obecność P.Szaciłowskiego przy wylocie z PK14 (okazało się, że szukał drugiego punktu przez ponad 1h). Do trudny był przelot z PK14 do PK12 - musiałem uważnie obserwować kompas z uwagi na to, iż ścieżki w wielu mienie zgadzały się
Tereny w okolicach punktu 12 (33 km napierania)
     Straty czasowe nie były jakieś tam poważne, choć moje tempo było jednak zbyt słabe. Niby nie łapały mnie skurcze, 1,5 litra izotoników przy temp. 15-17 stopniu w zupełności wystarczyły, ale jakoś nie miałem sił na szybkie bieganie. Bardzo dobrze się czułem, byłem silnie zmotywowany, rześkie powietrze pozwoliło zachować dobre samopoczucie, ale jakoś nie mogłem się przemóc do szybszego biegania...
   Kolejne punkty dośc przyjemne, choć moje tempo biegu było jednak wyrażnie słabsze w odniesieniu do najlepszych. Aczkolwiek w tym rajdzie oczekiwałem jedynie oczyszczenia umysłu od codziennych trudów :) W końcu nazwa Trudy zobowiązuje...
  Z tego biegu jestem bardzo zadowolony i podziękowania dla orgów za kameralną atmosferę. Szkoda jednak, że to była ostatnia edycja Trudów zaliczanych do PMnO. Rozumiem doskonale, że ciężko połączyć sprawy zawodowe z organizacją imprezy na orientację. 
    Zawody wygrał M. Hippner (co akurat nie stanowiło zaskoczenia) z czasem 4h i 45 min. Kolejne trzy miejsca zajęli weterani rajdów na orientację, zaś mi przypadło 5 miejsce. W TP50 odważyło się wziąć udział 24 zawodników.
    Kolejny rajd na orientację z moim udziałem - dopiero za miesiąc, tj. Nocny Marek. W końcu będzie szansa na nocne napieranie w Puszczy Bydgoskiej :)

Podsumowując:
TP50, 21 punktów kontrolnych (o różnej wadze, w sumie: 610)
Czas: 6h 14 min
Miejsce: 5/24

Wyniki:
1. Marcin Hippner 4h 45min
2. Andrzej Urbański 5h 38 min
2. Stanisław Kaczmarek 5h 38 min
4. Jan Parzybut 5h 49 min
5. Sebastian Wojciech 6h 14 min
6. Piotr Szaciłowski 7h 5 min
...
23. Grzegorz Wilczyński 12h 43 min (530 pk)
23. Patrycja Pińkowska 12h 43 min (530 pk)

Więcej o rajdzie: http://trudy.pl/
Wyniki: Trudy

wtorek, 20 września 2016

Oriento Expresso - Miedzichowo (17 IX 2016)


    Skoro wrzesień, to nie sposób pominąć Oriento Expresso. Co roku zaliczam inną kategorię sportową (2 lata temu - TP25, zaś rok temu - TP50). Tym razem wybór padł na TP10 i miałem przyjemność wzięcia udziału w tym rajdzie z moją rodzinką.
     Oriento Expresso po raz pierwszy zorganizowali Krzysiek G. i Artur B. - starzy wyjadacze z wielu rajdów na orientację i rzecz jasna nieraz miałem przyjemność wspólnego napierania w różnych zawodach. Tym razem stanęli po stronie organizatorów, zaś zawody były udane. Dopisała nawet pogoda, a z tym ostatnio różnie bywa.
      Trasa TP10 jest szczególnie skierowana dla małych dzieci, bowiem niemal w każdym punkcie kontrolnym czekał dar lasu. Tynka na początku nie miała żadnej motywacji do spacerowania, choć zdanie zmieniła po zaliczeniu pierwszego punktu kontrolnego. Niby drobniutki dar - a jaka radocha ze strony mojej córki :) Gorąco polecam tego rodzaju zawody - niemal 3h na świeżym powietrzu, zaś czas spędzony z rodziną (szczególnie z własnymi pociechami) może okazać się niezapomniany.
Mapa TP10 z autorskimi wariantami przebiegów
    Dary lasu pojawiły się na bodajże 10 punktach kontrolnych - dopiero w końcowej części trasy dzieciaki mogły się poczuć zawiedzione - ale przecież nie można mieć wszystkiego. Pomysł bardzo godny naśladowania i z pewnością za rok się pojawimy (a może pojawię?).
  Specjalne gratulacje dla zawodników, którzy zajęli czwarte miejsca w kat. TP25 (tj. A.Domańskiemu) oraz TP50 (tj. J. Parzybut) - otrzymali darmowy voucher na dowolną trasę tegorocznej Wilgi Orient. Mam świadomość, że płeć piękna może poczuć się rozczarowana - nie zapomniałem jednak o kobietach, które wyciskają siódme poty napierając w wymagających trasach pieszych. Więcej info na ten temat - wkrótce.
     W kat. TP50 w zasadzie nie było niespodzianek - rzeczywiście wygrali najlepsi, zaś różnica między nimi była niewielka. Wygrał M. Jędroszkowiak z czasem 5:36 - pokonując M.Sontowskiego i M.Hippnera. Z kolei na trasie TP25 pięciu zawodników przybiegło na metę z czasem poniżej 3h. Wygrał P. Jankowiak z rewelacyjnym czasem na poziomie 2:18 (i pomysleć, że jeszcze popełnił jeden błąd nawigacyjny...) pokonując J. Gallę (który również popełnił jeden takowy błąd) oraz M. Gaczyńskiego. 
I jeszcze kilka zdjęć z rajdu:











Podsumowując:
TP10 (rodzinna), 13 punktów kontrolnych
Czas: 2h 55 min
Miejsce 11/16

sobota, 10 września 2016

IV Orientacja na Rakownię - Rakownia (27 VIII 2016)

  W końcu znalazłem czas na udział w czwartej już edycji Orientacji na Rakownię. Ostatnio wziąłem udział w pierwszej edycji, zaś w ostatnich dwóch edycjach zawsze kolidował się z rowerowym rajdem na orientację organizowanym przez Staszka Kaczmarka. Tym razem rajd nie odbył się, choć już od zeszłego roku obiecałem sobie, że tym razem wezmę udział w Orientacji na Rakownię.
   W upalny dzień (31 stopni w cieniu) na trasie Extreme wzięło udział zaledwie 5 śmiałków. 25 km w linii prostej zniechęciło 3 pozostałych zawodników. Bedąc przekonany, że pokonam trasę w około 4h pokonując niecałe 30 km wziąłem 1,4 litra napojów.
Jeszcze przed startem - uśmiechnięci i gotowi do biegu
   Trasa była tak ułożona, że po drodze nie było żadnych sklepów, żadnych wodopojów czy jezior ze stabilnym dnem... Same muliste rzeki, często suche i jeziora sprawiły, że przegrałem z upałem. Napoje skończyły mi się w połowie trasy na mapie BnO - Trakt Poznański, tj. przy 23 km (!!!) . Byłem wręcz przerażony faktem, iż dalszą część trasy pokonam bez wody... Troszkę osłody przyniosła mi kąpiel w mulistym jeziorze do pasa - zdołałem namoczyć główkę w jeziorze Kamińskim oraz j. Karpik - nawet nie odważyłem się napić wody z tych jezior. W kilku miejscach poczułem bardzo mocne bicie serca wskazujące na odwodnienie. Musiałem nawet na kilka minut położyć się w lesie - byle uspokoić bicie serca. Nie spodziewałem się, że trasa będzie liczyła ponad 35 km i będzie bardzo ciężka.
Mapa główna
     Start rozpocząłem dość ostro i już przy pierwszym punkcie objąłem 6 minutowe prowadzenie. Niestety beznadziejny wariant z punktu 2 do 3 spowodował, że straciłem do P. Wolniewicza aż 15 minut...Kolejne trzy punkty - dość słabe w moim wykonaniu, bowiem straciłem kolejne 7 minut... Brak koncentracji oraz załamka po fatalnym przebiegu do punktu 3 zrobiło swoje.
Faza I BnO na mapie Rakownia
   Dopiero przy 7 punkcie uspokoiłem się i biegłem po swoje, choć brak wody zrobił swoje - szczególnie przy punkcie 11 - na terenie byłego poligonu - poczułem się jak w saunie - było mnie stać tylko na marsz... Z kolejnymi punktami nie było większych kłopotów, choć teren zawodów był bardzo wymagajacy i często musiałem przejść na marsz...
Faza II BnO  na mapie Trakt Poznański
     Słaby czas wynikał przede wszystkim ze zbyt upalnej dla mnie pogody. Zawsze źle znosiłem upały, ale nie da się inaczej hartować stali :) Warunki były przecież równe dla każdego, zas zawody wygrał ten, ktory najlepiej zaopatrzył się w napoje :) Gratulacje jeszcze raz dla Pawła Wolniewicza, który po raz pierwszy wygrał rajd na orientację.
Faza końcowa na mapie Rakownia
Jak dobrze, że już po wszystkim...
Dekoracja zawodników z trasy Extreme
     Z poniższej statystyki wynika, że to był dośc słaby bieg w moim wykonaniu. Średnie tempo biegu wyniosło zaledwie 8:47 min/km, a więc dużo poniżej moich możliwości. Nie ukrywam jednak, że P. Zieliśńki (budowniczy trasy) zbudował bardzo wymagającą trase zarówno pod względem kondycyjnym, jak i nawigacyjnym - i o to chodziło. Mam nadzieję, że moja relacja nie zniechęci potencjalnych uczestników przyszłorocznego rajdu na orientację.
Statystyka z biegu - Orientacja na Rakownię

Podsumowując:
Extreme, 25 km (w linii prostej)
Czas: 327:02
Miejsce: 2/5

Oficjalne wyniki:
1. Paweł Wolniewicz 311:21
2. Sebastian Wojciech 327:02
3. Mateusz Kaczmarek 376:50
-  Tomasz Nawrocki NKL
-  Michał Antkowiak NKL