niedziela, 23 grudnia 2018

XVII Nocna Masakra - Trzcianka (15/16 XII 2018)


    Od początku mojej kariery związanej z maratonami na orientację prawie na każdej edycji biorę udział w ostatnim maratonie w roku i to jeszcze w niemal najdłuższą noc w roku. Co takiego jest w tym rajdzie, że biorę w tym udział? Trasy przecież nie są aż tak bardzo wymagające fizycznie. Może przyciąga mnie możliwość upokorzenia moich umiejętności nawigacyjnych? No tak, bo na prawie każdym rajdzie popełniam jakieś babole :) Kartka formatu A4 z perforatorem na drzewie do znalezienia w nocy - i do tego mapa w skali 1:50 000... I do tego kilka śmiejowskich punktów kontrolnych - dla jednych całkiem łatwe do znalezienia, zaś dla innych - bardzo trudne. A może bardzo dogodny dla mnie termin rajdu - nie ukrywam, że dwa tygodnie po organizacji mojego rajdu odczuwam duży głód napierania na co najmniej 50 km. Nocna Masakra idealnie trafia w moje gusta, choć nie lubię map wyłącznie w skali 1:50000 oraz mniej niż 20 punktów kontrolnych. Ale cóż - innych rajdów w tym okresie nie ma - bez urazy dla Rogainingu Mikołajów - nie jestem w stanie wziąć udziału tydzień po organizacji mojego rajdu - rozstawienie i zdejmowanie punktów z tras pieszych i rowerowych potrafi wyssać z człowieka sporo sił :)
  Patrząc na listę startową mogłem oczekiwać miejsca w pierwsze trójce - tym bardziej, że miałem przy sobie naprawdę dobry kompas (w przeciwieństwie do ubiegłego roku, gdy biegłem bez kompasu). Ale to przecież Nocna Masakra - wystarczy zapętlić się w jakimś punkcie kontrolnym i możesz wypaść z pierwszej trójki. W tym roku zadziwiająco mało osób wzięło udział w Nocnej Masakrze - może to przez nadmiar imprez na orientację w 2018 roku. Było naprawdę w czym wybierać - a jeszcze przecież odbyły się biegi na orientację - w skali lokalnej i ogólnopolskiej. Nie sposób być na wielu zawodach - ale na szczęście dla Nocnej Masakry zawsze znajduję wolną chwilę, by tam być. Tym bardziej, że w tym roku baza rajdu znajdowała się w Trzciance - ledwo 70 minut jazdy samochodem  - to się lubi.Za rok baza z pewnością będzie dalej, ale za to w woj. lubuskim - bardzo brakuje rajdów w tym województwie, choć w przyszłym roku również Śnieżne Konwalie tam zagoszczą. 
   Co do samego maratonu na orientację - no cóż napisać - czas zadziwiająco szybko upływał, tj. do PK6. Troszkę niepotrzebnie zapętliłem się przy PK5 - trzeba było konsekwentnie biec wzdłuż terenu podmokłego - znów o sobie dała mi znać skala mapy 1:50000, to przecież nie 1:10000. Dziesięć minut straty to naprawdę nic w Nocnej Masakrze, choć na tym etapie nie powinienem sobie na to pozwolić.
   Trudnością w tym rajdzie była większa liczba dróg niż to wynikało z mapy - często musiałem korygować przebiegi, bo wiele ścieżek kierowało się nie tam gdzie trzeba. Na szczęście lasy były dobrze przebieżne, choć w wielu miejscach za bardzo ryzykowałem - mając mapę w skali 1:50000 bardzo łatwo zwieźć się w manowce - szczególnie przy PK7 czy PK16. 
Punkty z TP50 wraz z naniesionym śladem z mojego biegu (do punktu 15/17)
   Po zdobyciu PK6 przy zaledwie niecałych 5 godzinach byłem już myślami przy mecie. Szczyt górki i bliskie względem siebie PK3 i PK2 i prosty przelot do mety skłonił mnie do jednego wniosku - spokojnie zmieszczę się w czasie 7:30. Ale to przecież Nocna Masakra - niczego nie można być pewnym oprócz tego, że trzeba walczyć do końca. 
Gdzieś w lesie (autor zdjęcia: Sz. Wojtczak)
    Ten nieszczęsny PK10 będzie tkwił w moich myślach bardzo długo - zachowałem się tam jak kompletny początkujący. To nie był trudny punkt - gdyby tam było zbliżenie na mapie, to błyskawicznie ten punkt bym znalazł. Przeczesałem każdą górkę - nic. Wiele ścieżek przebiegłem - w wielu miejscach płasko. Gdzie ta górka? Owszem była jedna porządna - punktu brak, czesam młodnik - ale tam Daniel Ś. przevież punktu by nie ustawił ze względu na zakaz wstępu do drzewostanu do 4metrów. Dzwonię do Daniela za zapytaniem o punkt - być może ktoś zwinął. Przekazuje mi, że tam nawet rowerem da się wjechać. No to czas poszukać jakiejś innej górki i do tego przy przebieżnym lesie - znalazłem w końcu - po ponad 30 minutach... Tragedia....
   Wychodzę z PK10 i znów problemy z PK3 - zmyłiło mnie towarzystwo z TP25 szukający punktu. Tam straciłem około 25 minut - no Seba, poszalałeś troszkę. Dopiero jak się uspokoiłem, to ze spokojem znalazłem nieszczęsny punkt - czternaście punktów zdobytych prawie bezproblemowo, zaś w swoistym trójkącie bermudzkim (tj. TP10 - TP3 i TP2) dałem ciała na całego...
   Z NM 2013 nauczyłem się jednego, by walczyć do końca - wynik sam przyjdzie i przyszedł w postaci 3 miejsca, choć wpadłem wraz z 3-osobową drużyną - postanowiłem się z nimi pościgać tuż przed bazą - a myślałem, że są z TP25. Dużo mnie kosztowały te błędy w końcówce - bardzo dużo. W konsekwencji do zwycięzcy straciłem aż 170 minut - przepaść... Powinienem do niego tracić max 90 minut, a nie niemal 3 godziny. Maratony na orientacje nie są jednak zdecydowanie dla mnie.
Podium NM 2018 w TP50
     Zawody wygrał standardowo Paweł J., zas druga lokata przypadła Karolowi G. - czyli nic nowego. Ktoś musiał zająć 3 miejsce - padło na mnie, choć nie ukrywam, że mnie tam nie powinno być. Byłoby lepiej, gdybym na starcie poczekał jeszcze kilka minut na Wojtka W. - który bezproblemowo zdobył PK10. Za rok przyjedziemy wcześniej, bo nie spodziewałem się, że w tym roku Daniel Ś. nas wypuści ze startu na czas (czyli o godz. 16). Tak duża strata do zwycięzcy - mimo zacnego 3 miejsca - spowoduje, że tym razem wypadnę poza TOP20 tegorocznej edycji PMnO przy 6 pełnych startach (wziąłem udział w 8 rajdach). Tak to już jest, gdy ze względu na miejsce mojego zamieszkania jestem skazany na rywalizację z Pawłem J. i/lub Michałem J. - najwięcej punktów zdobyłem tam, gdzie ich nie było, tj. 06 Pomorski Rogaining oraz Wiosenne 360 (udział Janka L. nie jest aż tak kosztowny, jak w odniesieniu do Pawła czy Michała). Mimo, iż w ośmiu rajdach - aż trzy razy zająłem miejsce na podium, zaś w pozostałych rajdach (oprócz Śnieżnych Konwalii) zająłem miejsce nie gorsze niż 7, to nie zmieściłem się nawet w TOP20. Coś jest nie tak z tym rankingiem PMnO - zdecydowanie jest do zmiany. 

Podsumowanie:
TP50, 17 punktów kontrolnych
Miejsce: 3/46
Czas: 8h 56 min

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 6;02
2. Karol Gostomczyk 6:50
3. Seba Wojciech 8:56
4. Ernest Kaiser 8:56:21
4. Adam Gąsiorek 8:56:22
4. Tomasz Łukawski 8:56:38
...
46. Andrzej Szreiber 5 PK

niedziela, 9 grudnia 2018

GP Hadesu - Etap 7 i 9 (7 X i 8 XII) - Owińska/Potasze i Miłostowo


   Końcowe dwa etapy, w których wziąłem udział odbyły się w Owińskach (etap 7) oraz Miłostowie (etap 9). Orgowie zamówili bardzo dobrą pogodę na te etapy, bowiem w październiku było tak ciepło, że nie omieszkałem nie skorzystać z dwóch kąpieli w trakcie biegu. W grudniu zaś - przebiegłem trasę w krótkich getrach - normalnie w tym miesiącu są mrozy - a tu nagle 8 stopni powyżej zera :)
     Przed zawodami wziąłem krótki trening w Trzaskowie, by z marszu wejść w rytm biegowy. Tym bardziej, że Paweł startował 3 minuty za mną, zaś minutę po mnie - P.Pancerz. Nikogo nie goniłem, więc musiałem się nieco sprężyć. Przed startem Remik przekazuje info, że można pływać :) Szybka analiza mapy przy starcie i widzę, że trzeba będzie przepłynąć z PK16 - tutaj mogę zaoszczędzić 2 minuty - w trakcie dobiegu do PK1 uważnie obserwuję zbiorniki wodne - są całkiem przyjazne do pływania. Niestety przy PK2 - Paweł mnie dogania, co mnie nie mogło zdziwić. Przy PK1 popełniłem mały błąd, zaś długi przelot do PK2 zrobił swoje - choć pokonałem jako trzeci zawodnik, tracąc jednak 2 minuty do Pawła.
Przebieg z PK1 do PK2 miał decydujące znaczenie dla wyników końcowych
    Troszkę mnie to zdemotywowało, ale to jest zawodnik z innej ligi. Do zajęcia jest przecież 2 miejsce - biegłem po swoje, choć błąd popełniłem przy PK6. Paweł zwiększa przewagę wobec mnie o ponad 4 minuty, choć jestem trzeci.
Przebieg z PK2 do PK13
   Bardzo dobre przebiegi przy PK8 i PK9 sprawiły, że wysunąłem się na drugie miejsce - zmniejszając stratę do Pawła do 3,5 minut. Lubię przebiegi po terenach podmokłych :)
Międzyczasy TOP6 do PK9

  Z kolejnymi punktami nie miałem większych problemów i przewaga do Pawła J. cały czas się utrzymywała, zaś dwa błędy Piotrka D. przy PK10 i PK12 sprawiają, że zwiększam wobec niego przewagę. PK13 zdobyty jako najlepszy zawodnik - a jak! Przebieg przez rzeczkę - to żaden dla mnie problem. Przede mną jednak poważna próba - bardzo łatwe punkty, byle tylko utrzymać szybkie dla mnie tempo biegu. Kątem oka widzę Pawła J. - o kurczę nie jest tak źle. Przepłynąć tylko z PK16 do PK17 i przewaga stopnieje do 3 minut (normalnie to strata powinna być już 10 minutowa :))
Mapa BnO - Owińska (Zaawansowana)
   Spotkanie z Pawłem J. tuż przed PK17 bardzo mnie ucieszyło - drugie miejsce w zasięgu. Szybkościowo jednak odstaję od najlepszych, więc poszczególne punkty pokonuję jako zawodnik 5,7,8 czy nawet 20. Końcówka to już walka o przetrwanie - za szybko biegłem i nie byłem w stanie skoncentrować się przy punktach 19 i 20. Dlatego też przewaga Pawła J. zwiększyła się do 5 minut. A powtarzałem sobie - Seba szybciej biegaj - rozpędź się, nie stój tak :) To są biegi na orientację - głowa też jest ważna :)
Międzyczasy TOP6 od PK9
    Ostatecznie zająłem drugie miejsce z świetnym dla mnie czasem poniżej 55 minut - byłem zaskoczony wynikiem. Jednak silna konkurencja wyzwala więcej energii i motywacji - stąd taki czas. Pokonać Piotrka D. o 6,5 minut - to już naprawdę coś :) Do tej pory jeszcze go nie pokonałem - a tu taka przewaga. Z drugiej strony, to wynika z rzadkości jego udziału w GP Hadesu.
Przebieg z PK13 do PK18
Szykowanko na drugą kąpiel w tym biegu
Tym razem na dużo krótszą - i powtarzałem sobie - Seba szybciej...
Podsumowanie (etap 7):
Zaawansowana, 7,6 km
Czas: 54:11
Miejsce: 2/46

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 49:20
2. Seba Wojciech 54:11
3. Piotr Dopierała 60:41
4. Marysia Gorczyca 61:04
5. Mikołaj Paterek 61:39
6. Mateusz Filipiak 63:13
...
46. Dariusz Wlaź NKL

    Ostatni etap tegorocznego cyklu GP Hadesu odbył się w Miłostowie.Po zeszłorocznej klęsce - wynikająca z bardzo uproszczonej mapy (dla profesjonalistów) postanowiłem wziąć sobie rewanż i wygrać ten etap. Tym bardziej, że w tym biegu nieobecni byli: P.Jankowiak oraz D.Konarczak. Wzięcie udziału M.Jędroszkowiaka - tylko dodatkowo mnie zmobilizowała, bo wiem że na BnO jestem w stanie go pokonać mimo, iż jestem od niego wyraźnie wolniejszy.
Mapa BnO - Miłostowo (Zaawansowana)
   Duża liczba punktów kontrolnych oraz 8,3 km w linii prostej sprawia, że miejsce na podium zapewni przebieg całej trasy z czasem poniżej 60 minut. W tym biegu wystartowało zaledwie 21 zawodników - zapewne z powodu niedzielnych zawodów - Rogaining Mikołajów. Niemniej jednak dla mnie to była szansa na pierwsze zwycięstwo w GP Hadesu. W tym roku trzy razy zająłem drugie miejsce - w generalce drugie miejsce miałem zapewnione. Zwycięstwo w tym biegu sprawiłoby, że na koncie miałbym ponad 540 punktów, zaś do lidera brakowałoby 34 punkty. Taki rezultat w latach 2015-2017 dawał zwycięstwo w generalce. W tym roku - mimo wyraźnego postępu - jestem zbyt słaby w odniesieniu do Pawła J. Niemniej jednak wielu innych zawodników jestem w stanie pokonać, co kilka lat temu nie było to takie oczywiste :)
Przebiegi z S - PK3
   Pierwsze trzy punkty zdobyte zacnie - szybko doganiam Pawła W. i niestety do PK4 straciłem koncentrację. Zbyt pewny siebie się poczułem - nie takie błędy należy popełniać. Na szczęście ogrodzenie bardzo pomogło - ale strata 3 minutowa boli. Głupi błąd, choć zdekoncentrował mnie tam Zbyszek H. - myślałem, że biegnie do PK4... Trzeba było przy górce biec na północ - a nie dalej na zachód. Niezła wtopa i już - na szczęście ostatnia w tym biegu :)
Bob Jebando spotkany w przebiegu z PK3 do PK4
   Pierwsza część biegu pokonana ze średnim tempem na poziomie 6:10 - z pozostałych przebiegów nie mogę mieć do siebie pretensji. Troszkę lepiej mogłem się zachować przy PK10. Z dobiegu PK13 widzę M.Jędroszkowiaka-  a jednak wystartował. Pytanie w której minucie :) Poczułem przypływ motywacji - byle z nim nie przegrać. Daję z siebie tyle ile moja fabryka daje :)
I część trasy pokonana z czasem 29,5 min
   W efekcie druga część trasy pokonana szybciej - o 15 sekund na kilometr. Głupio się zachowałem przy PK16 - myśleć trzeba, a nie stać i się zastanawiać. Na szczęście z pozostałymi punktami nie miałem problemów. No poza PK24 - 30 sekund w plecy, ale to już nie miało znaczenia. 
II część trasy pokonana jeszcze szybciej
   Przy PK24 - Remik stoi z aparatem. Na mecie sprawdzam czas- poniżej godziny. Świetnie - miejsce na podium jest. Szybkie pytanie do Remika o minutę startu Michała - startował 9 minut po mnie. Czekam 10 minut - nie dobiegł na metę. Marysia pokonana - więc cel osiągnąłem. Zwycięstwo jest moje i ciesze się, że wygrałem dzisiejsze zawody - myślę, że zasłużyłem na to w tym roku. Za rok zafundować sobie chip, bo ostatnio dają mi jakieś stare chipy, które długo się czytają na stacjach SI. No i określić nowy cel - pokonać poszczególne etapy GP Hadesu 2019 z czasem poniżej 55 minut. Ciekaw jestem czy mi się to uda :) 
Jeszcze tylko jeden punkt - i meta
Coś ten wypożyczony chip wolno czytał
Podsumowanie (etap 9):
Zaawansowana, 8,3 km
25 punktów kontrolnych
Czas: 58:07
Miejsce: 1/27

Wyniki:
1. Seba Wojciech 58:07
2. Marysia Gorczyca 59:45
3. Marek Gliszczyński 60:07
4. Krzysztof Mol 61:36
5. Mateusz Filipiak 65:13
6. Paweł Wolniewicz 70:02
...
21. Joanna Trafas 130:26

środa, 21 listopada 2018

Nocny Marek - Sypniewo (17 XI 2018)

   Nocny Marek - rajd, w którym nie uświadczę żadnych widoków. Rzadko kiedy uświadczę konkurencję, do tego zimno i bagiennie (to mnie nawet nie zdziwiło). Za to w ostatnich dwóch występach zająłem miejsce na podium - i jak tu nie lubić Nocnego Marka? :)
   Nocne rajdy na orientację mają to do siebie, że są znacznie trudniejsze nawigacyjnie niż za dnia. Wiele istotnych elementów, które ułatwiają nawigację - w nocy nie widać. Ciężko nawet zauważyć jeziorka, a co dopiero zarośnięte ścieżki. Niemniej jednak śmiałkowie nocnych rajdów zawsze się znajdą, zaś okres późnej jesieni jest ku temu najlepszą okazją.
    Lista startowa na Nocnego Marka była dość okazała, choć nie nastawiałem się specjalnie na ten rajd. Tym bardziej, że w tym samym dniu zaplanowałem rekonesans tras pieszych Wilgi Orient. Przynajmniej porządną 4,5h rozgrzewkę miałem :). Pomyślałem jedynie o tym, by na spokojnie pobiegać, uniknąć błędów nawigacyjnych i zdobyć około 115 punktów, co da mi miejsce w pierwszej piątce (choć początkowo myślałem o pierwszej dziesiątce). Troszkę nisko mierzyłem po niepowodzeniu na Śnieżnych Konwaliach - a wystarczyło przepłynąć rzeczkę, by wskoczyć o kilkanaście pozycji wyżej. Każdy start jednak wnosi coś nowego, zaś specyfiką rajdów na orientację jest to, że nigdy nie można być pewnym swego. Szczególnie w nocnych rajdach...
   Baza rajdu znajdowała się w szkole w Sypniewie, zaś z okolic Poznania dojechałem wraz z Pawłem W., Pawłem J. i Michałem J. - swoją drogą całe podium Nocnego Marka w jednym samochodzie. Start wspólny z trasą Adventure. Dostałem nawet nadajnik GPS-a od organizatora - zawsze to jakaś nobilitacja, ale też mała presja, bo każdy błąd nawigacyjny z mojej strony będzie widoczna na sledzGPS.pl. 
 Pierwsze dwa miejsca były w zasadzie zarezerwowane dla mocarzy tras pieszych 50 km (TP50), tj. P.Jankowiak i M.Jędroszkowiak. Do obsadzenia było jeszcze jedno miejsce na podium, ale trzeba będzie pokonać kilku naprawdę dobrych zawodników, m.in. M.Mioduszewskiego, P.Kwitowskiego czy B.Binkowskiego (nieobecny), a nawet P.Wolniewicza
    Po krótkiej odprawie mieliśmy sporo czasu na zaplanowanie trasy i wyszło mi, że mogę zdobyć 120 punktów - docelowo ok. 130 punktów. Wcześniejsze uwagi czy informację biorę pod uwagę, np. Łobżenica do kolan, bagna to naprawdę bagna, południowo-wschodnia część zabagniona, itp. Takie informacje są zawsze bezcenne. No i oczywiście podzieliłem mapę na kilka obszarów i zsumowałem punkty z tych obszarów. Wychodziło na to, że południowa część od startu jest bardziej wartościowa niż północna. 
Optymalne zaplanowanie trasy na 8h, to pdostawa

    Tuż przed startem witam się z Wojtkiem, który zaproponował mi wspólne napieranie. Oczywiście nie odmówiłem mu, choć z reguły sam napieram. Miałem pewne obawy, choć z doświadczenia wiem, że wspólny udział w nocnym rajdzie (we dwójkę) podobnych biegowo zawodników stanowi wartość dodaną. Już kilkaset metrów od startu popełniamy mały błąd nawigacyjny - szybko poprawiony, ale nie można popełniać tak głupich błędów. Punkty 7D, 4E i 5B szybko zdobyte i widoczne z daleka, bo lampiony z odblaskami. 
Ślad z mojego biegu w godz. 16:31 - 17:18
    Pierwszy poważny błąd został popełniony między 5B a 9D - zmyliły mnie ścieżki - oba były podobne w odległości 1 km. 15 minut w plecy - troszkę zabolało, bo zachowaliśmy się jak nowicjusze. Niby wszystko się zgadzało, ale nie było ścieżki prowadzącej do 9D - ech szkoda słów... Takich błędów po prostu nie można popełniać - jeśli mam oczekiwać miejsca na najniższym stopniu podium. 
Tu spotkałem Boba Jebando 
    Z kolejnymi punktami nie mieliśmy już większych problemów - choć odniosłem wrażenie, że punkt 6C był dalej ustawiony niż wynikający z mapy. Na szczęście nie szukaliśmy tego punktu zbyt długo, ale znów dała mi znać o sobie mapa w skali 1:50 000 - to nie przecież mapa do BnO. 
Po 3h napierania
    Po punkcie 7A  do zdobycia były punkty wzdłuż rzeki Łobżenica - aż 21 punktów wagowych. Trasę z nieopodal z punktu 3C do punktu 5A pokonaliśmy w około 100 minut. Za punktem 6B para potrzebowała pomocy, bo ugrzęzła się w bagnie. No cóż - na kolanach trzeba takie tereny pokonywać, by nieco odciążyć ciężar ciała. Na szczęście przy 5A woda była do kolan i nieco wyczyściłem spodnie i buty, ale dochodził mróz - zimno było...
Po 4h i 45 minutach
   Punkt 3F bez większej historii, zaś trudniejszy był PK7B - najpierw źle skręciliśmy, choć po 200 metrów zorientowałem się, że źle biegniemy. Wołam Wojtka - i faktycznie popełnilismy błąd. Mateusz M. i Piotr K. popełnili w tym miejscu błąd na ok. 11 min - musiało zaboleć. Choć my nie mieliśmy łatwiej ze względu na mgłę w trakcie dobiegu do 7B - słaba widoczność oraz niezbyt wyraźny punkt na mapie spowodował, że miałem problem ze zdobyciem. Na szczęście Wojtek wiedziałem, gdzie jesteśmy i po paru minutach punkt zdobyty.
Po 6h napierania
  W tym punkcie ustalamy, że po 8D odpuszczamy 4F ze względu na rzekę oraz brak czasu. Ustalamy, że zdobywamy 8D, 5E, 6D, 8A, 4C i może po drodze 6A. Nie popełniliśmy dalej błędów, choć przy 8D troszkę się zagubiłem, zaś Wojtek swoją latarką od razu "przypadkowo" znalazł punkt :) Czujemy, że 120 punktów jest w zasięgu i może to nam zapewnić wysokie miejsce. Pozostałe punkty w miarę gładko zdobyte - choć troszkę niepewności mieliśmy po zdobyciu punktu 8A - baliśmy się przekroczyć rzeczkę w palikami stabilizującymi dno. Na szczęście udało się w miarę ominąć tę rzeczkę i szybko zdobyć 4C. Na metę docieramy kilka minut przed deadline.
Końcowe punkty zdobyte
   Wyniki przyszły błyskawicznie, bowiem każdy z zawodników miał zegarek odczytujący "breloczki" przy punktach kontrolnych. Wygrali faworyci, zaś my zajmujemy 7-8 miejsce, bo przed nami kilka osób zdobyło 130 punktów. Dopiero po kilkunastu mintach zorientowaliśmy się, że ci byli na trasie Adventure i przedwcześnie ukończyli rajd. Mile byliśmy zaskoczeni i w nagrodę mamy bezpłatny udział na Śnieżnych Konwaliach oprócz pamiątkowego dyplomu. 
Dekoracja najlepszych w rogainingu 8h
Poniżej mój ślad z biegu na NM 2018:
Ślad z mojego biegu na mapie NM
Ślad z biegu Pawła J. - zwycięzcy NM 2018 - inna liga
Ślad z biegu P. Jankowiaka (zwycięzcy Rogaining 8h)
Ślad z biegu Michała J. - 2 miejsce NM 2018 - również inna liga
Ślad z biegu M. Jędroszkowiaka (2 miejsce w Rogainingu 8h)
   Mimo zaszczytnego 3 miejsca - punktów do PMnO będzie niewiele. Tak to już jest, że gdy jednoczesny udział biorą tacy zawodnicy, jak Michał i Paweł. Silna konkurencja wyzwala więcej energii i większą motywację - stąd też różnice w czasach są też większe. Ten rajd pokazał jaka jest faktyczna różnica między mocarzami a średniakami, którzy w takich zawodach jak Śnieżne Konwalie czy Nocny Marek nie powinni przyjeżdżać po punkty do rankingu PMnO. Ale czy o to w tym chodzi? Jestem zdania, że lepiej wziąć udział w silnie obsadzonych zawodach (satysfakcja z wysokiego miejsca jest większa) niż w słabych. Druga kwestia - zaczynam lubić tego typu zawody- zajmuję bardzo wysokie miejsca, aczkolwiek prawdziwą moją wartość powinienem odkryć w Rogainingu Mikołajów. Niestety nie będzie mnie na tych zawodach mimo terenów (w szczególności Lgiń - Stanica ZHP), gdzie zaczynałem swoją przygodę w BnO mając 12 lat. 

Więcej odnośnie mapy i śladów na sledzGPS.pl -> tu kliknij

Podsumowanie:
Rogaining 8h
Maksymalna liczba punktów do zdobycia: 220
Liczba zdobytych punktów: 120
Miejsce: 3/64

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 175
2. Michał Jędroszkowiak 160
3. Seba Wojciech 120
3. Wojciech Wiatr 120
5. Paweł Wolniewicz 114
6. Mateusz Mioduszewski 102
6. Piotr Kwitowski 102
...
60.P. Podemska, I.Zech, A.Olejniczak, E.Szczepańska-Dolna, A.Farbotko 18

środa, 31 października 2018

XXV Mistrzostwa Pomorza i Kujaw w Biegu na Orientację - Etap 11, 13 i 14 - Balczewo, Złocieniec


   W tym roku nieco większą uwagę skupiam się na biegach na orientację - kosztem maratonów na orientację. W tym roku nie tylko biegałem po podpoznańskich lasach, lecz również wyściubiłem noc poza woj. wielkopolskie. Na koniec sezonu przypadają różnego rodzaju mistrzostwa w skali województwa. Postanowiłem wziąć udział w BnO w Balczewie (koło Inowrocławia), jak również w Złocieńcu (woj. zachodniopomorskie) czy też w Strychach (woj. lubuskie).
    Na stronie Kujawsko-Pomorskiego Okręgoweo Związku Orientacji Sportowej widnieje lista zawodów na orientację, które odbywają się w woj. kujawsko-pomorskim, pomorskim czy zachodnio-pomorskim. Wcześniej planowałem wziąć udział w zawodach w Choszcznie.Niemniej jednak debiut zaliczyłem w Balczewie 2 - zawody w ramach 11 etapu, choć każdy z nich był organizowany przez różnych organizatorów. Impreza ta była wspólna z imprezą Pieczonego Ziemniaka. Wpisowe niskie, kiełbaska, ciasto, napój na mecie - fajne to było :) Trasa była dość łatwa nawigacyjnie i dość szybka mimo jasnozielonego koloru terenów leśnych na mapie. Punktów kontrolnych było 13, zaś mi przydzieli ostatnią minutę - przypadek (?). Goniłem bezpośrednio A.Kujdę, który już przy PK1 popełnił błąd nawigacyjny o koszcie 1 minuty. 
Mapa - Balczewo 2
    Zdobyć możliwie jak najszybciej cztery PK, dogonić A.Kujdę i możliwie nie spuścić go z oka do mety. Plan prosty - aż za banalny. Pierwsze dwa postanowienia zrealizowane. Dwa błędy popełnione przy PK5 (niewielki) oraz PK6 (większy) spowodowało, że musiałem gonić rywala w PK7 - na szczęście szybko go dogoniłem i praktycznie do końca trasy biegliśmy "razem" - dzięki temu wygrałem z nim o ponad 3 minuty. 
Mapa z naniesionym trackiem z mojego biegu
   Przed biegiem miałem małe obawy co do mojego występu. Rozgrzewkę miałem konkretną - na ponad godzinę. Nie po to się jedzie do okolic Inowrocławia/Kruszwicy, by pobiegać przez zaledwie 45 minut :) Medal i dyplom w domu, wrażenia fajne, no i po raz drugi mam dobre wspomnienia z tego terenu. Wcześniej odbył się tam Azymut Orient w Kruszwicy. 

Podsumowanie etapu 11:
M35/40; 6,4 km
13 punktów kontrolnych
Czas: 44:33
Miejsce: 1/9

Wyniki:
1. Seba Wojciech 44:33
2. Arkadiusz Kujda 47:48
3. Tomasz Duda 53:20
4. Łukasz Jakielaszek 54:17
5. Krzysztof Fujarski 57:12
6. Daniel Bałdyga 61:16
..
9. Paweł Niżewski NKL

   Pod koniec października odbyły się mistrzostwa woj. zachodniopomorskiego w sprincie i na dystansie średnim. Oczywiście w tym samym dniu odbyły się także mistrzostwa woj. lubuskiego na dystansie klasycznym. Byłem na wszystkich zawodach wraz z Pawłem J. Zaliczyłem ponadto dwa treningi (w tym jeden nocny), więc satysfakcja była podobna w odniesieniu do satysfakcji jakie osiągam po dobrym biegu w TP50. 
    Sprinterem zdecydowanie nie jestem, ale mój bieg wystarczył do zajęcia 2 miejsca. Przegrałem z Sz. Fiedorowiczem o jedyne 9 sekund. Za długo spędziłem przy PK9 - drzewko. Biegłem szybciej niż myślałem. Do tego słaby chip - dość długo odczytywał na poszczególnych stacjach SI. Niemniej jednak do sprinterów zdecydowanie nie należę, zaś przeciętne tempo na poziomie 4:50 min/km na takim terenie muszę uznać jako sukces. Szybciej na orientację do tej pory jeszcze nie biegłem. 
Mapa - os. Czaplineckie (sprint)
    Muszę zaznaczyć, że tę trasę raczej pobiegłbym szybciej, gdyby nie to, że w tym samym dniu wziąłem udział w klasyku mistrzostw woj. lubuskiego - przebiegłem ponad 11,5 km. Trasa była krótka i bardzo szybka. Około 2,55 km i czas 12:01 z19 punktami kontrolnymi. Na razie nie mam żadnego porównania, bowiem pierwszy raz od wielu lat przebiegłem sprint na zawodach w ciągu dnia. W Poznaniu w zasadzie nie są organizowane sprinty w ciągu dnia - a szkoda, choć nocne sprinty są znacznie bardziej ciekawe :)
Dyplom i medal za 2 miejsce w spirncie
Dekoracja w kat. M i K 35/40 - Sprint
Podsumowanie etapu 12 (Mistrzostwa woj. zachodniopomorskiego w Sprincie):
M35/40; 2,4 km
19 punktów kontrolnych
Czas: 12:01
Miejsce: 2/7

Wyniki:
1. Szczepan Fiedorowicz 11:52
2. Seba Wojciech 12:01
3. Arkadiusz Kujda 12:20
4. Daniel Bałdyga 12:21
5. Tomasz Warchulski 13:21
6. Łukasz Włodarczyk 13:52
7. Tomasz Duda 15:19

    Dzień później bieg na dystansie średnim w Budowie - bardzo lubię takie dystanse, choć najwięcej nerwów tam tracę. Popełniłem w tym biegu naprawdę sporo błędów, choć po części wynikały z mało dokładnej mapy przy PK1 i PK4. Tam straciłem łącznie 3 minuty - niepotrzebne. Przy PK4 wcześniej było również obniżenie oraz ścieżka - była zaznaczona na starej mapie Budów, lecz nie na nowej - ciekawe :). Do tego brak PK7 w terenie - był w innym miejscu ustawiony. Nie traciłem tam jednak czasu, lecz dalej biegłem, tzn do PK8. Takiego postępowania nauczyła mnie Szaga w lipcu, gdzie jednego punktu szukałem przez niemal 80 minut. Tym razem żadnego szukania punktu, ktorego nie ma :).Błąd popełniłem także przy PK11 - około 1,5 minuty. Muszę być czujny - nawet przy łatwych przelotach i nie panikować niepotrzebnie. Wystarczyło jednak do zwycięstwa na tym dystansie, choć wiele w tym biegu bym poprawił. 
Mapa Budów 2 - dystans średni
   Zwycięstwo na tym dystansie mnie cieszy, choć mój bieg nie wystarczy raczej na zajęcie wysokiego miejsca na mistrzostwach Polski. Zabrakło czujności - tym bardziej, że punkty były położone obok miejsc konstrukcyjnych (np. suchy rów, ścieżka czy górki). Na początek dobre i to, bo jeszcze kilka lat temu osiągałem takie wyniki, że aż mi wstyd. Niemniej jednak regularne treningi oraz dość regularny udział w zawodach robią swoje - bo przecież nie można po kilkunastu latach przerwy zapomnieć nagle biegania na orientację. 
Dyplom i medal na średnim dystansie

Dekoracja w kat. M i K 35/40

Podsumowanie etapu 13 (Mistrzostwa woj. zachodniopomorskiego na dystansie średnim)
M35/40; 4,6 km
16 punktów kontrolnych
Miejsce: 1/5

Wyniki:
1. Seba Wojciech 36:18
2.  Daniel Bałdyga 38:30
3. Tomasz Duda 44:25
4. Łukasz Włodarczyk 59:50
5.  Tomasz Warchulski 83:08

piątek, 26 października 2018

Oriento Expresso - Porażyn (15 IX 2018)


    Jak już wspomniałem w zeszłym roku - dla mnie wrzesień bez Oriento Expresso, to tak jak orientalista bez kompasu (choć biegać na orientację bez kmpasu również sie da). W tym roku po raz kolejny (choć nie co roku) orgowie rajdu wybrali Porażyn jako bazę zawodów.
    Dojazd do bazy był banalnie prosty, więc na spokojnie odebraliśmy pakiety startowe i z niemałym spokojem oczekiwaliśmy na start. O dziwo kategoria rodzinna była sowicie obstawiona - aż 25 drużyn. Z tego głównie jest znane Oriento Expresso - trasy są bardzo przyjazne dla rodzin z dziećmi, choć nie bez wpływu na taki stan rzeczy ma korzystny termin zawodów. 
    Start odbył się na polanie tuż obok Pałacu w Porażynie i nie usłyszeliśmy komendy startu. Z lekkim opóźnieniem wystartowaliśmy z mapą "quasi" do BnO - choć wolę takie mapy niż mapę w skali 1:50 000. Na trasie było 10 punktów kontrolnych z darami lasu dla dzieci - bardzo motywujące :) 
Mapa TP10 - Oriento Expresso
    Najbliższy punkt znajdował się tuż przy krańcu polany i był na widoku z miejsca startu - ledwo nadążaliśmy za Tynką :) Punkt J po piorunującym starcie z jej strony zdobyty i oczywiście torebko-plecaczek jako dar lasu - to mnie akurat nie zdziwiło, bowiem było gdzie włożyć kolejne dary lasu. Dookoła pełno znajomych twarzy z wielu rajdach na orientację (w tym także z mojej Wilgi Orient). Wiadomo - uśmiechy, pogaduszki czy witanka ;) Po to właśnie się jedzie na tego typu zawody, by nacieszyć się wśród orientalistów (który w Polsce nadal jest sportem "prawie" niszowym i oby tak zostało). 
Rodzinnie na świeżym powietrzu - z PK B
    Jeśli chodzi o trasę w kat. TP10 - to była dostosowana do możliwości kondycyjnych dzieci. Może dwa razy przedzieraliśmy się przez las (nie był dość gęsty). Obyło się bez większych błędów nawigacyjnych, choć kilkoro rodzin za wcześnie rozpoczęło poszukiwanie punktu F - na pawym dolnym rogu poniższej mapy. Ten punkt był zdecydowanie najtrudniejszy :)
Mapa z naniesionym trackiem w kat. TP10
    Trasę pokonaliśmy w około 150 minut. Tynka coraz starsza, więc nie trzeba było tak często nosić ją na rękach czy na plecach. No i pokonany czas na trasie TP10 coraz lepszy - w efekcie zajęliśmy wysokie 5 miejsce :) Pierwsza trójka poza zasięgiem, choć myślę, że za kilka lat staniemy na podium ;) Zresztą do tej pory nigdy nie stanąłem na podium w Oriento Expresso. Na mecie zastanawiałem się na startem poza konkursem w kat. TP25, bowiem ognisko było planowane na godz. 14. Rodzinka nie chciała jednak czekać 1,5 h na ognisko. Niemniej jednak pomysł zacny, choć odczuliśmy mały niedosyt zbyt krótkiej trasy, choć zaznaczam, że była optymalna pod względem długości czy liczby punktów kontrolnych. Mysleliśmy, że pokonanie trasy rodzinnej zajmie nam więcej czasu. 
Na mecie zastanawiałem się czy nie wziąć udziału w TP25 (poza konkursem)
Podsumowując:
TP10, rodzinna (wg endomondo ~12 km)
10 punktów kontrolnych
Czas: 2:27
Miejsce: 5/25

Wyniki:
1. Głądko Biegamy 1:28
2. Brunoteam 1:36
3. Super Marchewki 1:40
4. Gluton 2:24
5. Wilga Orient 2:27
6. Młyn Papiernia 2:29
...
25. Oriento Expresso Team (5 PK) 1:46

środa, 26 września 2018

3 Rajd Koziołka - Rogoziniec (1 IX 2018)


    Udział w tym rajdzie było tylko kwestią czasu, choć sam się zastanawiam dlaczego mnie nie było w poprzednich dwóch edycjach. Tereny położone w woj. lubuskim aż się proszą o organizację rajdów/zawodów. Orgowie rajdu (M.Pych i R. Kucharski) wybrali teren zawodów ulokowany w nieopodal miejscowości Rogoziniec - swoją drogą kuszące do biegania na orientację i to jeszcze w pozostałościach po I wojnie światowej. 
   Lista startowa TP15 pęczniała od dobrych zawodników z faworytem P.Jankowiakiem na czele. Niby lokalne zawody, ale każdego zawodnika należy szanować. Ile to już razy przegrałem z teoretycznie słabszymi zawodnikami z powodu braku koncentracji. Tym razem sprężyłem się i poważnie potraktowałem te zawody. O ile nie liczyłem na pokonanie Pawła J., to pozostali zawodnicy byli w moim zasięgu. Na moje szczęście Paweł J. wybrał taki sam wariant przebiegu co ja - przez to miałem szansę kontrolowania mojej pozycji. W naszym kierunku biegli również M.Dolatowski (tak, to ten w krótkich spodenkach) oraz P. Szarlik, zaś w przeciwnym kierunku - B. Małecki oraz M.Kramski. Miałem w miarę ładny przegląd sytuacji, choć początkowo nie wiedziałem ilu zawodników wybrało przeciwny kierunek. O ile przegrana z Pawłem była oczywista, to wystarczy przegrać z jakąś parą i zajmuję 4 miejsce.Oczywiście początkowo nie kalkulowałem, lecz myślałem jedynie o tym, by możliwie jak najlepiej przebiec całą trasę, która była bardzo ciekawa, choć dość płaska.
W trakcie odebrania pakietu startowego
    Już PK4 sprawił trudności wielu zawodników. Instynkt stadny zrobił swoje - leciałem za Pawłem J. i bodajże P.Stachowiakiem. Niestety mapa średnio zgadzała się z mapą - czułem, że jesteśmy zbyt głęboko na południe. Szybka (w miarę) korekta i punkt znaleziony - Paweł nieco później. Objąłem prowadzenie - pytanie na jak długo :)
S-PK4-PK7
    Ogrodzenie przy strzelnicy (w PK9) spowodował, że Paweł dogonił mnie, zaś wychodząc z tego punktu widzimy Marka D. i Przemka Sz. - przyspieszam, choć raczej starałem się nie zgubić Pawła z pola widzenia. PK11 i PK6 zdobyty niemal wspólnie i widzę, że na dobre uciekliśmy konkurentom.
PK7-PK9-PK11-PK6
     W trakcie dogbiegu do PK1 - Paweł wybrał zły azymut. Zyskuję około 2 minuty i mając tego świadomość - kolejne 2 km przyspieszyłem o około 20-30 sekund na km (biegłem 5:10 min/km). Skoro pojawia się taka szansa, to czemu jej nie wykorzystać. Myślałem jedynie o tym, by nie popełnić błędu nawigacyjnego. 
PK6-PK1-PK5(PK3)
    Z tyłu nie widzę nikogo - pokonując przejście dla zwierząt widzę konkurencję z naprzeciwka - B.Małeckiego i M.Kramskiego - trzeba będzie ich pokonać, by stanąć na podium. Mam za sobą 7 PK - w tym dwa dość trudne punkty oraz 42 minuty napierania - czyli półmetek. PK12 zdobyty zacnie i sporo na azymut - lasy były bardzo przebieżne. Niestety koncentrację straciłem w przebiegu do PK10 i tam straciłem około 2 minut - to wystarczyło do nawiązania kontaktu wzrokowego z Pawłem. W tym momencie wiedziałem, że szansa na zwycięstwo została zaprzepaszczona - kurczę głupi ten błąd, a jednak popełniony. 
PK5-PK12-PK10
    W przebiegu do PK8 - Paweł jest coraz bliżej. Utrzymuję tempo na poziomie 5:20 min/km - za wolno, by uciec Pawłowi. Ale jest jeszcze 2 i 3 miejsce... To mnie motywuje - Paweł nie starał się jakoś specjalnie mi uciec. Raczej kontrolował całą sytuację i w konsekwencji zdobył po raz drugi PK3 :). Myślę, że gdybym nie popełnił błędu przy PK10, to i tak by mnie dogonił przy PK2.
PK10-PK8

     Od PK3 nie rozstajemy się nawet na krok. Paweł J.w pełni kontrolował sytuację - nie dając się mnie dogonić. Z PK2 ucieka ode mnie - starając się dobiec na szagę do mety. Widząc, że Paweł przystanąłna chwilę w lesie - nieśmiało przyspieszam - niestety bezskutecznie. Z takim zawodnikiem ciężko rywalizować i w konsekwencji zająłem 2 miejsce - tracąc do niego kilka sekund. Taką stratę przed startem wziąłbym w ciemno, na mecie odczułem mały niedosyt. Mimo wszystko dałem z siebie niemal wszystko w tym rajdzie. Opłaciło się, bo dołożyłem 10 minut B.Małeckiemu czy 18 minut M.Kramskiemu, a Markowi D. - aż 24 minuty - a kilka lat temu lał mnie równo (np. na Oriento Expresso w 2014 roku).
PK3-PK2-Meta
   Podsumowując - przegrać z Pawłem J. to żadna ujma  i do tego z bardzo niewielką stratą. Mam świadomość, że Paweł w tym dniu nie dał z siebie wszystkiego - siły zostawił na GP Hadesu w Żabinku. Niemniej jednak troszkę krwi mu napsułem w końcówce rajdu. Nigdy nie można być pewnym swego - rajdy na orientację potrafią "upokorzyć" każdego zbyt zuchwałego. 
W końcu jakieś pamiątkowe podium w tym roku 
   Organizacja na fajnym poziomie - za friko posiłek na mecie, woda, słodkości, upominki dla najmłodszych i do tego puchary pamiątkowe dla najlepszych i nagrody. Fajna rzecz - lubię takie zawody - fajnie obsadzone, fajne tereny itp. Za rok nie może mnie tam zabraknąć :)

Podsumowanie:
TP15,
12 punktów kontrolnych
Czas: 1h 21 min (tempo: 5:36 min/km)
Miejsce: 2/23 (wśród mężczyzn)

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 1:20
2. Seba Wojciech 1:21 
3. Bartłomiej Małecki 1:31
4. Mariusz Kramski 1:39
5. Marek Dolatowski 1:45
6. Przemysław Szarlik 1:49
...
23. Łukasz Drzemieszkiewicz 4:57 (10 pk)