wtorek, 27 lutego 2018

Rajd Liczyrzepy - Krośnice (24 II 2018)


   Druga edycja zimowego Rajdu Liczyrzepy zorganizowana przez KS Artemis odbyła się w okolicach Krośnic (koło Milicza), a więc na terenie "nizinnym" w odniesieniu do zeszłorocznej edycji Rajdu Liczyrzepy w Białym Kościele. 
   W tym roku obowiązywał rogaining 8h - innymi słowy masz nazbierać jak najwięcej punktów (najlepiej najbardziej wartościowe) i wrócić na metę w ciągu 8h. Każdy punkt cechował się wagą od 10 do 90 punktów, zaś minuta spóźnienia na metę kosztował 10 punktów kary. Oznacza to, że spóźnienie na metę o 9 minut kosztuje tyle samo, co zdobycie punktu na krańcach mapy dostarczonej przez organizatorów rajdu w skali 1:50000. 

   Punktów do zdobycia było 1790, zaś najlepszy w kat. TP50 zdobył 1350 punktów (a właściwie, to 1360 punktów, bowiem spóźnił się na metę o 1 minutę). Mi przypadła 7 lokata z powodu 12-minutowego spóźnienia się na metę, bowiem zdobyłem 1100 punktów. Gdybym przybiegł na metę o 2 minuty szybciej - zająłbym 5 miejsce, zaś zmieszczenie się w limicie - 2 miejsce. Jest co żałować, bowiem 12 minut to naprawdę niewiele - wystarczyło nieco szybciej znaleźć punkt 73 czy też nie robić 2-3 minutowych przerw w okolicach dwóch punktów kontrolnych czy też nieco inaczej rozegrać taktycznie wschodnio-południową część mapy. Takie gdybania, to już musztarda po obiedzie :)
Mapa z moim przebiegiem wraz z lepszym wariantem w części pd-wsch. mapy
Start - 12-31-57-62-38-37-44-Mapa OS 
12,5 km, 1:24, 6:43 min/km
    Na około 20 minut otrzymaliśmy mapy i or razu narzuciła się niejednoznaczna kolejność zdobywania punktów. Uznałem, że za wszelką cenę w miarę na początku zdobyć punkty z BnO, zaś na koniec zostawić punkty położone w okolicach stawów. Warunki pogodowe były typowe na zimę - 6,5-stopniowy mróz, zaś podłoże twarde jak beton, co bardzo obciążało moje ścięgna Achillesa. 
     Zanim wszedłem w mapę OS - miałem za sobą dość fajne tempo biegu - średnio 6:43 min/km. Jedynie z PK12 oraz PK57 miałem lekkie problemy o koszcie 1-2 min. Przy mapie 1:50000 bardzo ciężko jednoznacznie na azymut trafić w punkty kontrolne. Podobało mi się to, że przez większą część trasy byłem sam - od czasu do czasu widząc niewielu konkurentów - głównie W. Prozorowskiego. 


Mapa OS - 25-24-21-59-22-33-36 
16,9 km 1:58, 6:59 min/km
   Punkty na mapie BnO zdobyte w 34,5 minuty - a więc na spokojnie i bez szaleństw. Delikatny błąd popełniłem przy 21 z powodu zbyt gęstego lasu, jak również przy PK36 z powodu rozwidlenia rowów. Niemniej jednak straty czasowe były niewielkie i niemal 17 km pokonane ze średnią prędkością poniżej 7 min/km - a więc lepiej niż na Śnieżnych Konwaliach. 

Wyjście z mapy OS - 92 - 52 - 55 - 61 
28,4 km, 3:29, 7:22 min/km
    Wyjście z mapy oraz wejście do Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy z multum znaków zakazu wejścia z powodu wycinki - ile można wycinać te lasy... Zignorowałem te zakazy, bowiem założyłem, że rajd Liczyrzepy posiada stosowną zgodę od Nadleśnictwa. Na pierwszy strzał PK92 - o dziwo łatwo zdobyty - bardzo pomogły wysokie górki oraz charakterystyczne granice kultur. Miałem za sobą 20,2 km z czasem 2h 22 min oraz 530 punktów. Przede mną trzy leśne punkty o wartości 50, 50 i 60 punktów zdobyte dość łatwo i na spokojnie - tempo biegu coraz wolniejsze, ale nadal dla mnie przyjemne. Początkowo planowałem po PK52 zdobyć wschodni punkt 54, ale skusił mnie bardzo łatwy przebieg do PK61. Bieganie oraz nawigacja na mapie 1:50000 nie jest jednak taką prostą sprawą...
61 - 41 - 93
33,9 km 4:25, 7:49 min/km
    Przekonałem się w trakcie przebiegu do PK41 - miałem nadzieję, że gdzieś obok rzeki będzie jakaś ścieżka - były co prawda, ale typowe dla myśliwych czy wędkarzy. Zmęczenie powoli daje mi we znaki, jak również słabną motywacja. Zawsze między 3 a 4 godziną odczuwam największe kryzysy w aspekcie motywacji do dalszego biegania. Tutaj dogania mnie W.Prozorowski - ale na szczęście nie zwracam na ten fakt uwagi - to nie jest bieg liniowy, więc nie muszę się z nim ścigać czy zwiększyć tempo biegu. Wiem, że jestem w stanie go pokonać - ale najważniejsze dla mnie było to, by uzyskać możliwie jak najwięcej punktów. Troszkę zamotwałem się przy PK93 - z powodu błędnie wybranej ścieżki, choć widziałem ambonę - postanowiłem poszukać innej ambony - tutaj niepotrzebnie straciłem cenne 5-8 minut... Z pewnością to zaważyło na moim końcowym wyniku.
93 - 71 - 34 
39,7 km, 5:12
    Teraz czas na zdobycie punktów w górę od PK93, tj. 71 i 34. Nie było łatwo zejść z PK93 - pełno było ogrodzeń w okolicach 300-500 metrów od zabudowań. Na szczęście była jakaś ścieżka skierowana do drogi asfaltowej, co spowodowało, że do PK71 nie biegłem sam - był też W.Prozorowski, który na szczęście dla mnie wybrał inny punkt niż 34 - a może się mylę. PK34 był dośc prosty nawigacyjnie, choć trzeba było tam nieco uważać, bo wiele tam było ścieżek... Punktów miałem już 910...

34 - 58 - 47 - 26 
44,3 km, 5:53, 7:58 min/km
   Niemal 40 km za sobą oraz 2h 45 min - dalszy wybór był oczywisty - punkty na wschód o wartości 50, 40 i 20.  Nie ma co się rozpisywać nad tymi punktami  - szybko zdobyte i po niemal 6h miałem już 1020 punktów. W tym momencie mogłem na spokojnie zastanowić się nad dalszym wariantem - wydawało mi się, że na spokojnie zdobywając punkty ulokowane na południe  - dotrę na metę z czasem poniżej 8h. Plan był bardzo ambitny - najpierw PK73, 81,35,56,43,29,15 i 42 - co dało 1350 punktów, a więc niepowtarzalna szansa na pokonanie M.Jędroszkowiaka (jak by się okazało). Ten plan był zbyt ambitny i już zdobywają PK73 czułem, że mogę nie zdążyć. 

26 - 73 - 81 - 35 - 11 - okolice 43
55 km, 7:35, 8:16 min/km
   PK73 - po niemałych problemach zdobyty w 28 min (o kilka minut za długo) - do końca 109 minut. Punkt 81 w 25 minut - do końca 84 minuty - w tym momencie zapominam o PK56 i siłą rzeczy po PK35 będę musiał wziąć mało wartościowy punkt 11. Po zdobyciu PK35 zostało mi już tylko 64 minuty. Został mi PK11 i w tym momencie powinienem wrócić na metę - miałbym 1210 punktów i 2 miejsce. Niestety wybrałem trudniejszy wariant przez zarośnięte bezdroża... 
   
okolice 43 - 15 - Meta
60,1 km, 8:12, 8:11 min/km
   W pewnym momencie byłem bardzo blisko PK43 - czasu było już tak mało, że myślami byłem tylko przy mecie. Trzeba było zdobyć PK43, a potem PK29 i na metę, zamiast wybrać długi przelot do PK15 - bez sensu, ale takie są już uroki rogainingu - tutaj decydował brak doświadczenia. Ostatnia godzina biegu - tylko 20 punktów i do tego 120 punktów kary - tragedia...
    Kompletny brak taktyki w końcówce zawodów, co zaowocowało spadkiem na 7 miejsce. Tyle kosztują kary za spóźnienie...

Podsumowując:
Rogaining, 8h
60,09 km, 8:12
Miejsce: 7/41

   Zawody wygrał M. Jędroszkowiak - zgodnie z przewidywaniami, zaś drugie miejsce przypadło Sławkowi Sz. a trzecie miejsce - Pawłowi M. Kondycyjnie było całkiem ok, zaś pierwsze sześć godzin napierania - bardzo dobrze w przeciwieństwie do ostatnich dwóch godzin, gdzie kompletny brak sensownej strategii decydował o słabym dla mnie końcowym wyniku. Mierzyłem nieco wyżej - znów pozostaje mi zacisnąć zęby i poszukać kolejnej szansy w kolejnym rajdzie na orientację.
  Na koniec kilka ciepłych słów dla orgów - baza w Schronisku, pyszne jedzenie (dawno nie jadłem wypasionego żurka), piwo, chleb ze smalcem, zacna i ciekawa trasa (mimo tylko jednego OS - ale zawsze coś). W maju zapewne przyjadę z małżonką, zaś kolejny rewanż za rok (muszę w końcu zaliczyć miejsce na podium podobnie jak w Grassorze :)).

Wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 1350 p. (8:01, 10 p. kary)
2. Sławomir Szczepański 1200 p. (7:40)
3. Paweł Majcher 1190 p. (7:31)
4. Wiesław Prozorowski 1180 p. (8:01, 10 p. kary)
5. Jan Parzybut 1110 p. (7:56)
6. Borys Binkowski 1110 p. (7:52)
7. Seba Wojciech 1100 p. (8:12, 120 p.kary)
...
41.Sylwester Jagodziński 460 p.(7:45)
41. Barbara Wysocka 460 p. (7:45)

poniedziałek, 26 lutego 2018

Chyże BnO - Grodzisk Wielkopolski Nocą (17 II 2018)


    Trzeci sezon Chyże BnO w okolicach Nowego Tomyśla (z grubsza rzecz biorąc) rozpoczął się w Nowym Tomyślu jako bieg sprinterski, zaś zwycięzcą został M. Gaczyński. Miesiąc później odbył się drugi bieg sprinterski (przedłużony) w Grodzisku Wielkopolskim - oczywiście "nocą", który padł moim łupem :).
   Do wyboru były dwie kategorie sportowe - elita i krótka. W kat. elita startowało 19 zawodników na mapie do BnO w skali 1:4000 - swoją drogą kawał dobrej roboty ze strony Pawła Jankowiaka (orga zawodów). Na początku zawodów - wspólne zdjęcie :)

   Obsada zawodów może nie była tak silna, jak np. w Poznaj Poznań Nocą - ale chęć udziału zgłosiło wielu uznanych orientalistów w "poznańskim" światku. W tych zawodach zamiast systemu Sportident - były manualne perforatory (bez lampionów), co stanowiło dodatkową trudność. Punktów kontrolnych było 29, zaś optymalny wariant mierzył 7,6 km. Przy takich warunkach szacowałem, że czas zwycięzcy będzie oscylował się wokół 40 minut - około 5 sekund przy każdym punkcie trzeba spędzić - a więc na moje możliwości. Czułem, że moje średnie tempo będzie oscylowało wokół 5:20 min/km i nie pomyliłem się. Dodatkową trudnością w tym biegu były tereny zamalowane kolorem oliwkowym, jak również zakreskowane na czerwono drogi, których nie można przekroczyć. 

    Bardzo lubię biegi sprinterskie i nie spodziewałem się, że tak łatwo pokonam Artura B. (z reguły osiągamy dość podobne czasy, choć na przełaj jest ode mnie lepszy o około 15 sekund na 1 km :)). Nie biegam może zbyt szybko - patrz poniższy rysunek - z PK1 do PK2 przebiegłem z tempem na poziomie 5:45 min.km, zaś Artur o 1 min/km szybciej ode mnie czy też Mateusz F. - dużą różnicę robi jednak wybór wariantu - wybrałem najkrótszy :)

   Inny przykład - przebieg z PK4 do PK5 - znów wolniej od Artura B. i Mateusza F. - ale najkrótszy wariant przebiegu zrobił swoje - pokonałem tę odległość w 61 sekund, wobec 75 sekund Artura oraz 78 sekund Mateusza. 

   Prowadzenie objąłem przy PK8 - mając za sobą 2,08 km w 11 min i 40 sekund. Artur miał za sobą już 2,44 km, zaś Mateusz F. - 2,36 km. Byłem więc przeciętnie o 40 sekund na km wolniejszy do Artura. Zabawa jednak dopiero się zaczyna, bowiem w BnO liczy się nie tylko szybkość, lecz również uniknięcie błędów. W PK16 zameldowałem się po 22 minutach i miałem ponad 1,5 min przewagę do bezpośrednich konkurentów. 
    W punkcie 16 nastąpiła wymiana karty startowej, zaś w PK18 moja przewaga wobec Artura i Mateusza wzrosła do 2 min. Druga część trasy była dla mnie łatwiejsza i z punktu do punktu zwiększyłem przewagę wobec konkurencji. Artura zdołałem dogonić w okolicy PK24 (startował 3 min przede mną) i w zasadzie razem dobiegliśmy do mety. Wygrać z nim z taką przewagą i to w sprincie traktuję jako osobisty sukces :) Przyjemnie pokonać zawodników, którzy w normalnych biegach ulicznych zjedliby mnie w ramach przystawki.
   Drugą część trasy pokonałem w niemal 19 minutach, co pozwoliło całą trasę pokonać w niemal 41 minut - więc zgodnie z moimi przypuszczeniami. 
   Mistrzem zachodniej Wielkopolski w biegu sprinterskim został Mateusz F. pokonując Pawła W. i Marka F. Szkoda tylko, że udział w Chyże BnO bierze udział umiarkowana liczba zawodników, bowiem warto czasem wyjechać na zawody nieco dalej niż Poznań, bowiem poziom trasy nie odbiega od poziomu PPN czy GP Hades - a często jest nawet nieco wyższy. 

Podsumowując:
7,6 km, 29 punktów kontrolnych
Miejsce: 1/19

Wyniki:









czwartek, 8 lutego 2018

Śnieżne Konwalie - Sława (27 I 2018)


   Koniec stycznia dla napieraczy na orientację oznacza jedno - Śnieżne Konwalie. Bardzo wielu orientalistów z woj. wielkopolskiego czy lubuskiego bierze w tym udział, co powoduje, że stawka w kat. TP50, jak i TP25 jest bardzo silna. Już po raz kolejny miałem przyjemność wzięcia udziału w tym rajdzie i znów miałem apetyt na pierwszą dziesiątkę i znów musiałem obejść ze smakiem. Częściowo z powodu braku odwagi przepłynięcia wpłat zamulonego kanału, częściowo z braku motywacji widząc, że w drugiej części biegu coraz więcej zawodników mnie dogania i częściowo z powodu zbyt długich przelotów w drugiej części TP50, co zawsze dla mnie stanowiło słabą stronę ze względu na zbyt niską motywację do biegania po długich przelotach.
    Baza zawodów mieściła się w Sławie, a więc zaledwie kilkanaście kilometrów od mojego miejsca pochodzenia, gdzie w dziecieństwie biegałem po bardzo podobnych lasach ulokowanych w okolicach Lginia (tam ma być baza Rogainingu Mikołajów w tym roku). Start odbył się w Starych Strączach, gdzie na początek mieliśmy do czynienia z mapą topo w skali 1:12500. 

Start - PK7 - PK14 - PK15 - PK6 - PK5 - PK4 - PK3 - PK1 - PK2 - PK10 - PK9 - PK8
14,0 km, 1:38 (7 min/km)
    Na początku małe zawirowania z kompasem, bo znów nie funkcjonował jak trzeba. Okazało się, że moje rękawiczki zawierały magnes - dzięki Artur :). Odetchnąłem z ulgą, bowiem nie będzie powtórki z poprzednich biegów, gdzie w zasadzie biegałem bez kompasu. Małe punkty zdobyłem w zasadzie bez większych błędów - nie odstawałem kondycyjnie od innych zawodników. Wszystkie małe punkty wraz z PK14 i PK15 zdobyte po 98 minutach mając na nogach 14 km. Jak na moje możliwości - bardzo dobry wynik i dzięki temu wychodząc z PK8 nie widziałem w zasadzie nikogo za moimi plecami. 
Start - Mapa topo 1:25000
PK8 - PK12 - PK16 - PK17 - PK18 - PK11 
24,4 km, 3:05, szacowana lokata: 6 (7:30 min/km)
   Nieco słabsza druga kwarta mojego napierania, choć w PK17 traciłem kilka minut do P.Jankowiaka (zajął 3 miejsce, choć tam stracił sporo czasu). Troszkę zamąciłem się przy PK11 w wyniku pomyłki ścieżek, ale dość szybko naprawiony. Niepotrzebną przerwę zrobiłem przy PK17, ale cóż....
PK8 - PK12 - PK16 - PK17 - PK18 - PK11

PK11 - PK12 (7 miejsce) - PK19 (12 miejsce) - PK20 
35,8 km, 4:06, szacowana lokata: 13 miejsce (~6:48 min/km)

   Na głównym skrzyżowaniu widzę doganiającego S. Borowczyka (zajął 6 miejsce). Marzeniem jest zajęcie tego miejsca w ŚK. Niestety jestem na razie zbyt słaby kondycyjnie, by walczyć z najlepszymi. O ile nawigacyjnie mogę sporo ugrać, ale niestety druga część z długimi przelotami uwydatniła moje słabe strony. Od tego momentu stopniowo traciłem - w połowie PK18 i PK19 doganiają mnie 4 zawodników (m.in. M. Ners, M.Mioduszewki) - trochę śmiesznie to wyglądało - jeden nawiguje, zaś trzech pozostałych biegała za nim... Ale cóż spadam na 10 miejsce. W pobliżu PK19 dogania mnie jeszcze W. Binkowski (9 miejsce) i B. Lepka (19 miejsce) i dosłownie poddałem się. Zdemotywowała mnie taka sytuacja, że na kilkukilometrowym odcinki dogoniło mnie aż 6 zawodników. Proste przeloty, zaś punkty w łatwych miejscach - nie ma gdzie ugrać nawigacyjnie... 
PK11 - PK12 - PK19 - PK20

PK20 - PK21 - PK22 - PK23 
43,5 km 5:50, szacowana lokata: 18 miejsce (8 min/km)
    Z kolejnymi punktami kombinowałem jak się da, by chociaż zyskać kilka lokat. Kiedy w pobliżu PK22 widzę P.Kwitowskiego (13 miejsce), a przedtem M.Kwietniewskiego i Cz. Wichniewicza (11 miejsce) - nieco oddżyłem. Morale nieco spadły, gdy zobaczyłem nadbiegających sześciu zawodników - no cholera jasna, czy oni nie potrafią samodzielnie biegać i nawigować? Po co taka walka, po co brać udział w TP50 skoro boisz się samodzielnie nawigować- tylko lecieć za innymi. W pobliżu PK23 wkurwiłem się na nich i zażądałem zaprzestania biegania za mną - nie będę wymieniał nazwisk, ale to było irytujące. Odechciało mi się walki o chociaż 10 lokatę.... Wkurzają mnie takie sytuacje - i dlatego staram się unikać zbyt licznie obsadzonych zawodach, gdzie wielu zawodników z czołowych miejsc zajmuje wysokie miejsca tylko dlatego, że uczepili się lepszego zawodnika. Z drugiej strony - gdybym biegł z tempem 5-6 min/km mając na nogach ponad 40 km, to miałbym takie sytuacje głęboko w dupie. Niestety jestem jeszcze zbyt słabym kondycyjnie zawodnikiem, by walczyć o najwyższe cele.
PK19 - PK20 - PK21 - PK22 - PK23

PK23 - PK24 - PK25 
50 km, 7:05, szacowana lokata: 25 miejsce (~8:30 min/km)
 Poważna szansa na zajęcie w okolicach pierwszej dziesiątki pojawiła się przy PK25 - przeszkoda była jedna: zamulony rów. Nie odważyłem się na taki krok - częściowo z powodu mojego tel.komórkowego - nie chciałem znów zepsuć. Probowałem w trzech innych miejscach przekroczyć kanał - niestety wszędzie było zbyt głeboko i mulisto. Szansa zaprzepaszczona i pozostała mi jedynie walka o to, by zdążyć dobiec na metę możliwie przed zmierzchem - a przynajmniej zdobyć ostatni punkt przed zmierzchem. 
PK23 - PK23 - PK25

PK25 - PK26 - Meta
57 km, 7:55 (~8:20 min/km)
  Na szczęście, gdy zapadł zmierzch - byłem już w Sławie. Całe szczęście, że ten rajd miałem już za sobą. Około 34 punktów do rankingu zdobyte i to się liczy. Na szczęście zakleszczeni zawodnicy nie startują w zbyt wielu zawodach, więc jest szansa odegrania się na innych rajdach, gdzie najlepsi są faktycznie najlepszymi zawodnikami i faktycznie zasługują na daną lokatę. Niestety na ŚK wielu zawodników po prostu nie zasłużyło na miejsca w pierwszej dwudziestce w kat. TP50 - tak wynikało z moich obserwacji i jeśli kogoś uraziłem (celowo nie podałem nazwisk), to z góry przepraszam. Ale dla mnie takie sytuacje są bardzo irytujące i demotywujące do napierania w trudnych rajdach na orientację. 
PK25 - PK26 - Meta

   Podsumowując - wygrali faworyci TP50, tj. Michał J.. Krzysztof L. oraz P. Jankowiak. Mi już tradycyjnie przypadła lokata 25, choć gdyby druga część trasy byłaby trudniejsza nawigacyjnie, przy odwadze w zdobyciu PK25 oraz gdyby wielu zawodników nie biegało ślepo za lepszymi nagwicacyjnie, to z pewnością powalczyłbym w końcu o 10 lokatę. Niestety znów musiałem obejść się ze smakiem. 
Cała mapa z trackiem + optymalny wariant
Podsumowując:
TP50, 26 punktów kontrolnych
Miejsce: 25/91

Wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 5:30
2. Krzysztof Lewandowski 5:55
3. Paweł Jankowiak 6:08
4. Bartłomiej Grabowski 6:23
4. Tomasz Grabowski 6:23
6. Sebastian Borowczyk 6:35
...
25. Seba Wojciech 7:55
...
91 (NKL) Władysław Sienkiewicz 14:24 (24 PK)

środa, 7 lutego 2018

GP Hadesu - Etap 2 - Nowa Wieś/Zalasewo (4 II 2018)

 
   Na początku lutego odbył się kolejny etap corocznego cyklu GP Hadesu w Nowej Wsi - Zalasewie. Tym razem aura była zimowa - padał śnieg, co spowodowało, że zawodnicy startujący w początkowych minutach mieli nieco utrudnione zadanie. Musieli bowiem wydeptać ścieżki dla zawodników startujących w późniejszych minutach - nie sądzę jednak, by zawodnicy z początkowych minut mieli gorzej. Nieraz bowiem wydeptane ścieżki potrafią wpędzić zawodników w maliny :)
   Mnie przypadła 6 minuta startowa, co spowodowało, że gonię J. Gallę (startował w 4 minucie), lecz uciekam od K. Gruhn (startował w 8 minucie). Przed startem długa rozgrzewka - akurat jestem takim typem zawodnika, który wymaga porządnej rozgrzewki :) I do tego jeszcze miałem okazję sprawdzić w terenie nowy kompas - po rozgrzewce obiecałem sobie, że tym razem bez żadnej fuszerki i nie dać się dogonić Krzysiowi i w miarę możliwości dogonić Jacka G. - a przynajmniej dążyć do tego. 
S - PK8
    Start rozpocząłem dość mocno, choć baardzo liczne obniżenia w małym terenie leśnym utrudniało sprawną nawigację utrzymując wysokie dla mnie tempo biegu. Już w trakcie dobiegu do PK2 doganiam T. Kosickiego (startował minutę przede mną). Troszkę minąłem się z PK3, ale na szczęście szybko skorygowany. Problemy też miałem z PK5 - w wyniku zbyt szybkiego tempa, ale po tym punkcie zajmuję 4 miejsce za Frankiem G., Pawłem J. i P. Niedzielskim. 
    Kolejne punkty, tj. PK7 i PK8 łatwiejsze od poprzednich punktów, choć odnalezienie dołka na środku lasu nie jest zadaniem łatwym. W tym punkcie troszkę zawirowań miał Jacek G. - widziałem nawet odciski jego butów na terenie ukierunkowane na południe - na szczęście nie dałem się zwieść i wraz z A. Fliszkiewiczem (startował 4 minuty przede mną) zdobywamy punkt. Awansowałem na trzecie miejsce. 
PK8 - PK17
    Kolejne punkty i znów wśród obniżeń w małym obszarze leśnym i zdołałem utrzymać trzecią lokatę ze stratą 1:50 do Franka G. W tym etapie myślałem jedynie o tym, by nie dać się dogonić Krzysiowi G. i miałem dodatkową motywację do szybkiego napierania czując oddech A. Fliszkiewicza :) 
   Długi przelot do PK14 pokonany jako piąty zawodnik i spadam na czwartą lokatę - do walki o czołowe miejsca dołączył się P.Golinowski, zaś Franek G. prawdopodobnie wybrał dłuższy przebieg z PK13 do P14. Liderem został P. Jankowiak i traciłem wobec niego ~2:30 na wskutek niesamowicie szybkiego tempa biegu Pawła. PK16 zdobyty jako najlepszy zawodnik - przy tak zagęszczonym lesie czapka z daszkiem jest bezcenna :) Awansuję na 2 miejsce, choć małe zawirowania przy PK17 - dałem się zwieść A.Fliszkiewiczowi spowodowały, że spadam na 4 lokatę ze stratą zaledwie 9 sekund do miejsca 3.
   PK18 pokonany na szagę i ku mojemu zaskoczeniu - zdobyty jako najlepszy zawodnik wraz z P. Golinowskim. Do mety coraz bliżej - i nadal bez poważnego błędu. Na długich przelotach dodatkową motywacją był udział Artura F. - wzajemnie się motywowaliśmy. Cały czas jestem trzeci z ok. 30-40 sekundową przewagą do Franka G. - przegrywałem jedynie z Pawłem J. oraz Pawłem G. - a więc z zawodnikami, którzy śmiało mogą sięgnąć po medale Mistrzostw Polski w BnO w swoich kategoriach wiekowych. Dla mnie to zawsze jest duża nobilitacja :)
PK17 - M
   Wzajemna motywacja między mną a Arturem F. jest szczególnie widoczna w przebiegu z PK21 do PK22 - Artur zdobył ten punkt jako najlepszy zawodnik, zaś ja jako czwarty z zaledwie 18 sekundową stratą. Wcześniejsze punkty zdobyłem jako zawodnik nie gorszy niż szósty. W konsekwencji w PK22 byłem jeszcze trzeci ze stratą ~1 min do drugiego oraz przewagą ~1:10 do czwartego. 
    W PK23 doganiam Artura F. i prawie razem dobiegamy do mety. PK23 i PK24 zdobyty jako pierwszy zawodnik (siły zostawiłem na koniec :)), zaś w PK24 zawirowania mieli Paweł J. i Paweł G. - traciłem już tylko 3 sekundy do 2 miejsca. Końcówka to już walka o możliwie jak najlepszy czas, zgubiłem nawet mapę przy PK24 - ale to nie miało znaczenia. Meta była w zasięgu wzroku - i pozostało ściganie z Arturem F. W konsekwencji pokonałem P. Golinowskiego niemalże w końcówce :) To zawsze cieszy, jak również czas mojego biegu. 
   Według mojego skromnego zdania - każdy z nas ma swoją dziedzinę w którym jest najlepszy. Mi zdecydowanie najlepiej wychodzą godzinne biegi po płaskim, lecz zróżnicowanym terenie leśnym pod względem obniżeń, płaskich górek czy ogrodzeń. Co najmniej połowa zawodników z trasy zaawansowanej w biegu ulicznym bez problemu by mnie pokonała - a już na pewno czołowa dziesiątka z etapu 2 GP Hadesu. W biegach na orientację jednak dochodzi jeszcze technika biegu oraz nawigowania - tego nie da się wytrenować w zwykłych biegach ulicznych. Dochodzą jeszcze pewne detale, m.in. stabilny kompas czy buty z bieżnikiem -ale to już odrębny temat.
   
Podsumowanie:
Trasa zaawansowana
8,2 km, 25 PK

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 54:09
2. Seba Wojciech 57:47
3. Paweł Golinowski 57:59
4. Franciszek Galla 59:18
5. Artur Fliszkiewicz 61:46
6. Paweł Bednarczyk 64:39
...
38. Sławomir Burchardt NKL