poniedziałek, 22 lipca 2013

Szaga 2013 (20 VII 2013)

Relacja z marszu Szaga 2013
Start -> P1 Pomnik przyrody, dąb
Mając na myśli mało udany debiut w Grassorze, postanowiłem zacząć od kilometrowego marszu. Kiedy traciłem z pola widzenia grupę biegających, zmieniłem zdanie. Niestety na skrzyżowaniu dróg leśnych skręciłem w lewo do jeziora Małego zamiast napierać prosto szlakiem żółtym i czerwonym. Okazało się, że trzeci zawodnik TP50 popełnił ten sam błąd. Na szczęście ów błąd został szybko skorygowany, choć kilkaset metrów musiałem biec mokrą ścieżką. Punkt bardzo prosty nawigacyjnie. W tym punkcie sędzia Remik Nowak zrobił zdjęcia chyba wszystkich zawodników TP50 :)
P1 -> P2 Skarpa ziemna u góry
Punkt bardzo prosty nawigacyjnie. Biegłem ok. 1 km (5 serii po 90 podwójnych kroków-pomysł liczenia kroków zaczerpnąłem od Macieja Więcka).
P2 -> P3 Skrzyżowanie drogi ze strumieniem. Południowa strona
Bieg 2,5 km drogą. Kiedy nastąpiło zakończenie drogi postanowiłem ściąć na szagę mając na widoku obszar polny z budynkiem. W ten sposób zaoszczędziłem 1-1,5 km i udało mi się znaleźć w połowie drugiej dziesiątki.
P3 -> P4 Stara żwirownia, południowy narożnik
Przez las biegłem z trzyosobową grupką. Kiedy skończył się las miałem do wyboru drogę prowadzącą do wsi Kaleje, albo do wysypiska śmieci, a następnie przez sad i drogą polną . Wybrałem drugi wariant - bardziej wyczerpujący. Sadu oczywiście nie było, więc kilkaset metrów biegłem przez pole. Na szczęście nikt mnie nie zauważył :P. Chyba byłem jedyny, którzy wybrał ten wariant i niestety sporo też straciłem, bowiem w polu widzenia było 2-3 piechurów.
P4 -> P5 Skrzyżowanie ścieżki z rowem
Bardzo łatwy punkt prowadzący przez ścieżkę. Zamiast biec prosto do celu niepotrzebnie dołożyłem 0,5-0,8 km biegnąc mniej zarośniętą ścieżką. Zważywszy na moje tempo straciłem ok. 5-6 min. W tym momencie coś strzeliło w prawym kolanie - na szczęście nic poważnego się nie stało.
P5 -> P6 Ambona myśliwska
Pierwsze 2 km biegłem ścieżką, a następnie w oparciu o warstwice dobiegłem do drogi 432 i w tym momencie popełniłem poważną wtopę. Zamiast biec na pn-wsch do skrzyżowania dróg asfaltowych pobiegłem na pd-zach. Ale to jeszcze nic, bowiem na deser pobiegłem do lasu z prawej strony zamiast z lewej. Ocknąłem się dopiero gdy zobaczyłem zbiorniki wody - pomyslałem, co jest k... :) Taka wtopa!!?
W poszukiwaniu punktu 6 zbyt blisko zacząłem szukać punktu. Na szczęście siódmy zawodnik TP50 popełnił ten sam błąd i wspólnymi siłami znaleźliśmy właściwą ambonę. Oczywiście po 0,5-1 km już mi uciekł, co mnie nie zdziwiło. Mam BMI na poziomie 27 i nie oczekiwałem, że po 15-20 km będę biegał z tempem 6-7 min/km :) Napieram dalej... mając nadzieję, że to koniec wtop. W tym punkcie musiałem stracić dobre 30 min.
P6 -> P7 Granica kultur, las z łąką
Trasa przebiegała przez wieś Dąbrowa - nie mogłem nie skorzystać z miejscowego sklepu mając nadzieję, że kupię zimną Colę lub Pepsi. Nic z tych rzeczy, ale za to był zimny Sprite - dobre i to :). Nie popełniłem błędu, bowiem ten punkt był położony blisko cuchnącej zatoczki. Niestety gosp. rolne w dalszym ciągu wylewają ścieki do okolicznych rzeczek, kanałów czy zatoczek, które następnie spływają do Warty...
P7 -> P8 Mostek, północna strona
Do pktu 8 prowadziła przebieżna droga, choć można było skrócić o ok. 0,5-1 km. W poszukiwaniu punktu za wcześnie zacząłem szukać punktu (myslałem, że R.Nowak bardzo ukrył ów punkt). Okazało się, że punkt był w najprostszym miejscu... kolejne minuty w plecy. Może 5-10 min.
P8 -> P9 Szczyt góry (Łysa Góra)
Początek świetny i niestety na pierwszej przecince biegnąc na azymut zacząłem szukać najwyższego szczytu w lesie. Oprócz mnie było 5-6 zawodników. po 5-10 min nieudanego poszukiwania postanowiłem pobiec na azymut najdalej jak się da i okazało się, że ów szczyt było o ok. 500 metrów za wyciętym lasem - szkoda. W tym punkcie stał sędzia, zaś ja zameldowałem się o godz. 13:13 (4h13min) (najszybszy był Kwitowski i Baszczak, którzy stawili się w tym punkcie o godz. 11:42). W tym momencie wiedziałem, że mam szansę na zajęcie 20-22 miejsca. Warunkiem było jednak ukończenie trasy ze wszystkimi punktami, co też nie było dla mnie łatwym zadaniem. Zdjąłem też opaskę uciskową z lewego kolana, bo za bardzo już doskwierał (założyłem zważywszy na obawy o kontuzję tegoż kolana. Tym bardziej, że po Grassorze nie byłem w stanie chodzić).
P9 -> P10 Głaz pamiątkowy
Bardzo łatwy punkt i udało mi się dogonić 3-4 zawodników, którzy obrali dłuższą ścieżką niż ja.
P10 -> P11 Koniec drogi, granica lasu i pola
Odcinek typowo biegowy i prosty nawigacyjnie. Dzięki utrzymaniu równego tempa dogoniłem kolejnych 3 zawodników. W polu widzenia był jeden piechur, który dość dobrze nawigował.
P11 -> P12 Granica kultur, las z łąką
Punkt przebiegający przez dwa kanały, w tym jeden z nich dało się przejść przez most. Do drugiego przeszedłem na bosaka docierając w mokradłach do punktu 12. Piechur zrobił to samo...
P12 -> P13 Szczyt górki
Postanowiłem dotrzeć do drogi na azymut i niestety trudno przebieżny las sprawił, że zamiast kierować się na wschód, biegłem na północ trafiając na kanał. No i kolejna mała wtopa, bowiem musiałem nadrobić 1 km. Oczywiście wspomniamy piechur był już 2 km za mną. Sił coraz mniej, a przede mną punkt 13 i 14 oraz bardzo długi,bo ok. 10 km powrót do mety. Małymi tup tupkami dogoniłem piechura. Zauważyłem też, że poprzednio miniętych 6 zawodników, tylko jeden zdołał mnie wyprzedzić. Pomyślałem, że uda mi się utrzymać na środku stawki, co mnie bardzo zadowoliło mimo takich wtop. Do punktu 13 trzymałem się ok. 200-300 metrów za piechurem.
P13->P14 Granica kultur, las z polem
Odcinek ten przeszedłem za piechurem, choć mogłem biec. Ale bałem się, że nie mogę dotrwać do mety. Kolana dały radę, ale pojawiały się pęcherze na nogach, no i ten ból w stawach (mam jeszcze nadwagę).
P14 ->Meta
Najdłuższy i monotonny odcinek. Po 2 km ominąłem piechura. Wiedząc, że nawet lekkim truchtem dotrę do mety z czasem poniżej 9 h (choć realne było zejście poniżej 8h). Było kilka przerw. Kilkanaście metrów szedłem z skarpetkami, bowiem ból momentami był nie wytrzymania. Na szczęście udało mi się dotrzeć do mety dzięki sile woli z czasem 8 h 53 min. 3 miesiące trenningów i zejście z BMI 30 do BMI 27 przyniosło efekt postaci ukończenia pierwszego maratonu na orientację na trasie TP50 i to w połowie stawki.


TP50
Czas: 8h 53 min
Miejsce 19/43




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz