Po raz dziesiąty odbył się rajd Trudy organizowany przez 15 Południk PTTK. Do tej pory nie miałem przyjemności wzięcia udziału w tymże rajdzie z uwagi na to, iż tydzień wcześniej odbywało się Oriento Expresso. Tym razem odczułem ogromną potrzebę wytężonego wysiłku oraz chęć udowodnienia sobie, że czas najwyższy pobić osobisty rekord czasowy z Róży Wiatrów.
Baza zawodów odbyła się Kołbaczu k. Szczecina. Do bazy dojechałem wybierając dość skomplikowaną trasę przecinającą Puszczę Drawską - piękne tereny - człowiek mógł na spokojnie zapomnieć o wielu problemach, rozterkach... Co tu dużo pisac - mógł po prostu umysłowo wypocząc w trakcie wieczorno-nocnej jazdy :).
Start odbył się o 7 rano - słońce ledwo zaświtało, zaś tereny Puszczy Bukowej wręcz motywujące do ciągłego napierania. Było wiele momentów, gdzie można było wejść w inny stan umysłu :) Las bukowy był niezwykle łatwo przebieżny, choć punkty kontrolne były w większości przypadków położónych obok ścieżek, co utrudniało bieganie na azymut. Mapę topo otrzymaliśmy w skali 1:25000 - nie było dodatkowych map do BnO - normalnie byłbym rozczarowany, ale przyjechałem na ten rajd wyłącznie w celu odreagowania się - był mi bardzo potrzebny. Będąc na mecie po ponad 6h poczułem się nieco rozczarowany tym, że tak krótko to trwało :) Sam nie wierzę, że to piszę - a jednak.
W tegorocznej edycji obowiązywała zasada scorelauf z różnymi punktami wagowymi, tj. od 10 do 50 punktów. Do zdobycia było 610 minut.Punkt pierwszy - na rozgrzewkę - zdobyty w 13 minut (minutę po liderze M.Hippnerze). Miałem z nim styczność do 4 punktu kontrolnego - potem już bezpowrotnie zniknął z mojego pola widzenia :).
W tym rajdzie największe problemy miałem ze znalezieniem przepustów - orgowie bardzo je polubili. Było ich aż pięć - i tylko na jednym przepuście nie miałem problemów ze znalezieniem punktu kontrolnego. W PK4 troszkę za dalewo pobiegłem na północ i niestety dogomili mnie Jan P. i A. Urbański. Podobnie było z punktem 6 - znów przepust i kilka minut w plecy. Większość zawodników z punktu 6 pobiegła do punktu 10 w przeciwieństwie do mnie. Postanowiłem wybrać szybki wariant do PK7 (zdobyłem w 9 minut), by po 13 minutach zdobyć punkt 13 biegając wzdłuż rezerwatu buczynowe wąwozy - widoki nie do opisania. Naprawdę warto wziąć udział w rajdach poza Wielkopolską... Cudze chwalimy, a nie dostrzegamy ile piękna mają w sobie lasy.
Tak wyglądały tereny w okolicy rezerwatu Buczynowe Wąwozy |
Z 13 do 11 wariant był jednoznaczny, bowiem prowadziła droga asfaltowa - zdobyty po 17 minutach. Wyzwaniem kondycyjnym stanowił przelot z 11 do 10 - zajęło mi 26 minut, bowiem prowadziła przez słupy linii energetycznej okraszony kilkoma konkretnymi wspinaczkami. Teren był dość ciężki i w wielu momentach musiałem zejść do lasu bukowego. Trochę zawijasów miałem z PK15 - znów przepust... Normalnie ślepota mnie dopadała - żeby nie zauważyć rzeczki?
Wariant do PK16 był oczywisty - zdobyty w 13 minut (choć najlepszy zdobył w 10 minut). Kolejne cztery punkty miały największą wagę, choć nie mialem większych problemów ze zdobyciem - były co prawda ukryte w lesie... Ale piękne tereny Puszczy Bukowej skutecznie wynagradzały podjęty wysiłek w poszukiwaniu tychże punktów kontrolnych.
Po zdobyciu PK20 cieszyłem się, że to koniec wspinaczek - były naprawdę wymagające pod kątem fizycznym. Do kolejnych punktów prowadziły bardziej płaskie tereny. Dużym zaskoczeniem dla mnie była obecność P.Szaciłowskiego przy wylocie z PK14 (okazało się, że szukał drugiego punktu przez ponad 1h). Do trudny był przelot z PK14 do PK12 - musiałem uważnie obserwować kompas z uwagi na to, iż ścieżki w wielu mienie zgadzały się
Tereny w okolicach punktu 12 (33 km napierania) |
Straty czasowe nie były jakieś tam poważne, choć moje tempo było jednak zbyt słabe. Niby nie łapały mnie skurcze, 1,5 litra izotoników przy temp. 15-17 stopniu w zupełności wystarczyły, ale jakoś nie miałem sił na szybkie bieganie. Bardzo dobrze się czułem, byłem silnie zmotywowany, rześkie powietrze pozwoliło zachować dobre samopoczucie, ale jakoś nie mogłem się przemóc do szybszego biegania...
Kolejne punkty dośc przyjemne, choć moje tempo biegu było jednak wyrażnie słabsze w odniesieniu do najlepszych. Aczkolwiek w tym rajdzie oczekiwałem jedynie oczyszczenia umysłu od codziennych trudów :) W końcu nazwa Trudy zobowiązuje...
Z tego biegu jestem bardzo zadowolony i podziękowania dla orgów za kameralną atmosferę. Szkoda jednak, że to była ostatnia edycja Trudów zaliczanych do PMnO. Rozumiem doskonale, że ciężko połączyć sprawy zawodowe z organizacją imprezy na orientację.
Zawody wygrał M. Hippner (co akurat nie stanowiło zaskoczenia) z czasem 4h i 45 min. Kolejne trzy miejsca zajęli weterani rajdów na orientację, zaś mi przypadło 5 miejsce. W TP50 odważyło się wziąć udział 24 zawodników.
Kolejny rajd na orientację z moim udziałem - dopiero za miesiąc, tj. Nocny Marek. W końcu będzie szansa na nocne napieranie w Puszczy Bydgoskiej :)
Kolejny rajd na orientację z moim udziałem - dopiero za miesiąc, tj. Nocny Marek. W końcu będzie szansa na nocne napieranie w Puszczy Bydgoskiej :)
Podsumowując:
TP50, 21 punktów kontrolnych (o różnej wadze, w sumie: 610)
Czas: 6h 14 min
Miejsce: 5/24
Wyniki:
1. Marcin Hippner 4h 45min
2. Andrzej Urbański 5h 38 min
2. Stanisław Kaczmarek 5h 38 min
4. Jan Parzybut 5h 49 min
5. Sebastian Wojciech 6h 14 min
6. Piotr Szaciłowski 7h 5 min
...
23. Grzegorz Wilczyński 12h 43 min (530 pk)
23. Patrycja Pińkowska 12h 43 min (530 pk)
Więcej o rajdzie: http://trudy.pl/
Wyniki: Trudy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz