wtorek, 28 lutego 2017

Rajd Liczyrzepy - Biały Kościół (25 II 2017)


  To był rajd na orientację, w którym nic mi się nie chciało. W końcowej części trasy byłem w takim stanie, którego nie osiągnąłem przez ponad 1,5 roku. Przez cały miniony rok czułem, że jeszcze byłbym w stanie pobiec kilka dodatkowych kilometrów. W tym rajdzie - byłem tak zmęczony, że odczułem biegowe wypalenie. Przecież biegi na orientację są wspaniałą dyscypliną - bieganie po lesie, po urozmaiconych trasach, zdobywanie punktów kontrolnych (ta radość, gdy masz za sobą kolejny punkt) to wszystko czyni, że biegi na orientację są bardzo atrakcyjne.
   Rajd Liczyrzepy stanowił pierwszą edycje klasycznego maratonu na orientację zorganizowaną przez KS Artemis. Zapisy na ten rajd miały co prawda charakter otwarty, ale zawsze miło się robi, gdy org wysyła zindywidualizowane zaproszenia do zawodników :). Bardzo rzadko biorę udział w "górskich" biegach. Do tej pory zaliczoną miałem jedynie Kaczawską Wyrypę. Ostatnie treningi po płaskim terenie nie napawały optymizmem - ledwie 6 min/km na trasie 10-ciokilometrowej. Rozumiem, że choroba robi swoje, ale żeby biegać średnio o 1 min/km gorzej niż w zeszłym roku? Sporo było na NIE, ale dogodny dojazd PKP do bazy, zaproszenie od Ł.Mirowskiego czy kolejna możliwość rywalizacji z zawodnikami z TP50 skusił mnie do udziału w tym rajdzie. Z motywacją do biegania było kiepsko - jestem typowym nocnym markiem, zaś wszelakiego rodzaju poranne starty - demotywują mnie.
Odprawa techniczna (chyba jeszcze na kacu :)) 
   Start rozpoczął się o godz. 7:30 i chyba po 2 minutach dopiero wyszedłem z bazy. Dość długo rozpracowywałem optymalny wariant - i chyba nieco przekombinowałem. Najpierw chciałem zdobyć punkty z wewnętrznej części mapy, a potem z zewnętrznej - zamiast zdobywać punkty jak po sznurku. To sprawiło, że przy PK61 (najdalszy punkt położony od startu) miałem za sobą aż 43 km. Ten punkt był dla mnie tak dołujący, że straciłem wszelką motywację do dalszego napierania. Ciągła wspinaczka po dwóch błotnych wzgórzach i do tego wietrznych. Kompletnie zapomniałem, że w mroźne poranki najlepiej wybrać punkty kontrolne po polnych wariantach (czyli z południowej części mapy) - podłoże było jeszcze twarde, zaś wiatry jeszcze słabe. W południowych porach najlepiej wybierać warianty z wiatrem czy po lesie (kiedy już podłoże jest już miękkie). Zignorowałem prognozę pogody, co z kiepską kondycją fizyczną w tym dniu spotęgowało i tak słaby wynik. 
    Południowa część trasy przeważała w warianty po polach czy terenach otwartych - idealna na lekko mroźny poranek, gdy wiał lekki wiatr wschodni. Trasa była tak zbudowana, że tam gdzie pod wiatr, to zdecydowanie przeważały warianty leśne (a więc mniej obłoconych niż pola). Tak więc - nie dość, że przedzierałem się po błotnistych wzgórzach, to jeszcze pod wiatr. Innymi słowy - należało wybrać wariant począwszy od południa, na wschód, a potem na północ i na zachód. Ja wybrałem odwrotny wariant i do tego część punktów zdobyłem z wewnętrznej części mapy.
W tym punkcie czułem, że więcej już nie dam rady
   Po zdobyciu PK54 czułem, że mam już dosyć. Wiedziałem, że nic z tego już nie będzie. O ile jeszcze do PK49 miałem siłę i motywację do biegania. To kolejne wzgórze PK61 całkowicie mnie już dobiło. Miałem na nogach już 43 km, zaś do mety jeszcze daleko. To tego spore zawijasy ścieżek w "Diabelskiej Kręgielni" spowodowało, że wyniosło mnie aż na pole i postanowiłem odpuścić PK47 i PK63 i zdobyć PK46 (kolejny szczyt górki) i do mety. Po zdobyciu PK46 - postanowiłem wrócić po PK47 - to tylko 1 kilometr (na pewno przetrwasz). Dna wąwozu nietrudno znaleźc, ale oczywiście w terenie były dwa wąwozy. W tym terenie brakowało jak cholera mapy do BNO (Diabelska Kręgielnia). A właśnie dlaczego KS Artemis nie wykorzystał map do BnO - w okolicy na wschód od Białego Kościoła jest tyle map do BnO.... Ich wykorzystanie spowodowałoby, iż niepotrzebne byłyby punkty na polach czy terenach otwartych. Niepotrzebne by były warianty asfaltowe. 
Mapa TP50 i TR100 z optymalnym wariantem
   To był w zasadzie jeden minus tego rajdu - jestem zdania, że tam gdzie są mapy do BnO - to należy je wykorzystać. Inna sprawa - wiedziałem, że map do BnO nie będzie grubo przed startem. Więc to nie są moje pretensje do orgów :) Pretensje mogę mieć tylko do siebie, że tak szybko oklapłem i straciłem siły czy motywację do biegania. Ciekawe, jak by było, gdyby orgowie wykorzystali mapy do BnO. Chyba miałbym niezłego kopa do napierania. Zawsze lubiłem biegać po lesie (czy po rzadko uczęszczanych ścieżkach). Bieg po drogach szutrowych czy po asfalcie jest po prostu dla mnie męką. Pomyśleć, że już za 2 tygodnie odbędzie się Złoto dla Zuchwałych - a ja wciąż nie mam motywacji, by pokonać kolejną 50 kilometrową trasę.
Diabelska Kręgielnia - mapa do BnO - PK47 i 58 

Dolina Żab
   Diabelska Kręgielnia oraz Dolina Żab - niesamowite mapy do BnO i niewykorzystane... Niemniej jednak dla każdego zawodnika na mecie czekało piwo własnej roboty (w drodze powrotne wypiłem niemal od razu :)) oraz pamiątkowy drewniany medal. 
Pamiątkowy medal dla każdego
Wszystkie zdjęcia autorstwa: Paweł Banaszkiewicz (Ostre Kadry)
Więcej info o rajdzie: Rajd Liczyrzepy

    Podsumowując - zadowy wygrał Ł. Bluza z czasem niemal 6,5 h, zaś na drugim miejscu - B. Binkowski, a na trzecim S. Kaczmarek. Faworyt rajdu nie zdołał zdobyć jednego punktu, choć na metę przybył po niecałych 6h. Jeśli chodzi o mnie, to był bardzo przeciętny start z mojej strony i znów poniżej moich możliwości. Niestety nie miałem po prostu sił i do tego brak motywacji i niezbyt optymalny wariant przebiegu spowodował, iż na trasie spędziłem ponad 9,5 h. Przetrwałem tę trasę jedynie dzięki temu, iż jestem uparty.  Całe szczęście, że zdążyłem na powrotny pociąg (gdybym w trakcie biegu na pociąg miał taką motywację, jak na rajdzie Liczyrzepy...). 

Podsumowując:
TP50, 21 PK (przebiegłem ~59 km)
Czas: 9:39
Miejsce: 8/25

Wyniki:
1. Łukasz Bluza 6:28
2. Borys Bińkowski 6:55
3. Staszek Kaczmarek 7:42
4. Marcin Dering 8:27
5. Wiesław Prozorowski 8:28
6. Bartłomiej Kuriata 9:00
...
8. Seba Wojciech 9:39
...
25. Andrzej Eibl NKL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz