środa, 18 kwietnia 2018

Wiosenne 360 - Ponurzyce (14 IV 2018)


    Wysyp maratonów na orientację (w kat. TP50) w tym roku sprawił, że postanowiłem wyściubić nos poza woj. wielkopolskie wraz z jego okolicami. Wobec braku maratonów na orientację w woj. wielkopolskim (odwołane Wertepy czy Zielonka Cup) wybór padł na Wiosenne 360 w Ponurzycach (koło Celestynowa). 
   O tej imprezie dowiedziałem się od Pawła J., który pokazał mi mapy z zeszłego roku - full map do BnO. Pomyślałem - chcę być na takiej imprezie! Wszedłem na stronę www i co widzę - organizuje Igor Błachut - no tak tego nazwiska nie trzeba specjalnie przedstawiać :) Spojrzałem na zeszłoroczne wyniki - mocna obsada lokalsów z woj. mazowieckiego - czas się sprawdzić na nieznanym terenie z full map do BnO.
   Znacznie bardziej jestem zmotywowany do biegania na orientację mając w ręku mapę do BnO (np. w skali 1:15000) niż mapę w skali 1:50000. Mimo dość silnej obsady - liczyłem na miejsce na podium - wykorzystując szansę jaką daje mi BnO. Byle tylko utrzymać odpowiednie tempo w drugiej 25-tce. Trzeba będzie pokonać Mioduszewskiego, Kwitowskiego, Kargola czy Komorowskiego. Trochę nazwisk się uzbierało, ale przynajmniej miałem argumenty by ich pokonać. Szczególnie po niedosycie ze Śnieżnych Konwalii oraz Rajdu Liczyrzepy - osiągnąłem gorsze wyniki niż oczekiwałem. 
 Do bazy rajdu dotarłem po północy (jechałem pociągiem, zaś by dotrzeć na miejsce - musiałem dodatkowo na piechotę dołożyć 5 km - taki spacerek jeszcze nikomu nie zaszkodził :). Szybko zasnąłem, zaś start odbył się kilka minut po godzinie 8. Bez numerów startowych, za to z chipem (a więc z elektronicznym systemem zaliczania punktów kontrolnych). W tej imprezie w głównej mierze wystartowali "lokalni" zawodnicy, choć wielu z nich znałem z widzenia (a nawet osobiście :)). 
Na odprawie technicznej
    Na odprawie Igor przekazuje nam kilka ważnych informacji - będzie mokro, zaś trasa w TP50 jest złożona z dwóch części - najpierw na mapie do BnO (ok. 25 km), zaś potem na mapie Compass w skali 1:50000. By odebrać drugą mapę - trzeba wrócić do startu. Po rozdaniu map - kilka minut na przygotowanie optymalnego wariantu - były dwie możliwości - zacząć od suchej lewej strony, albo od mokrej - z prawej strony. 
Wiosenne 360 - TP50 - mapa nr 1
    Mi było to obojętne - pobiegnę tam, gdzie będzie mniej zawodników. Zdecydowana większość wybrała lewą stronę, więc ja pobiegłem po punkty ulokowane w terenach podmokłych. Na przodzie P. Kwitowski, zaś za mną już nikt nie biegał - albo za szybko już uciekliśmy rywalom. 

Start - PK43 11,8 km, 1:28 (7:27 min/km)
   Starałem się nie szarpać tempa, bowiem zbyt szybko ukończony bieg na mapie BnO spowoduje, iż nie będę miał sił na drugą pętlę na mapie w skali 1:50000. Piotrka nawet nie próbuje doganiać - robiąc swoje mając nadzieję, że szybko mu ucieknę :). Stało się tak już w PK48 - dużo niebieskiego - i tak będę miał mokro w stopach :). W PK46 na dobre zniknąłem i do mety nikt mnie już nie gonił - to lubię. Aczkolwiek PK46 nie był taki prosty. Z mapy wynikał, iż jest to teren otwarty z rzadką połacią- w rzeczywistości - był to teren podmokły z kanalikami wodnymi :). Tam straciłem ok. 3 minut - widziałem przecież zagajnik po lewej stronie i nie wiem czemu tam nie pobiegłem. Na szczęscie wybiegając z tego punktu - Piotr K. również miał w tym punkcie problemy. I tyle go widziałem...
Start - PK49 - PK48 - PK46_PK45 - PK47 - PK55 - PK54 - PK53 - PK43
   Co do dalszych wariantów przebiegu, to nie ma co szczegółowo rozpisywać. Błąd taktyczny popełniłem wybierając z PK55 do PK54 - miało być najpierw PK53 a potem PK55. Dołożyłem w ten sposób ok. 0,5-0,6 km (a więc ok. 4 min.). Szkoda tych minut - nie wiem dlaczego przegapiłem PK53... 

PK43 - PK36  19,3 km 2:23 (7:25 min/km)
    W PK43 widzę J. Lenczowskiego (wybrał odwrotny wariant) -troszkę za szybko go widzę, ale cóż - jest to faworyt TP50. Widzę kilku zawodników z TP50 - niestety nie znam ich. Po zdobyciu PK39 widzę piechurów (bo napewno nie z TP25 czy TP10). Wydaje mi się, że PK38 był nieco dalej na wschód niż powinien - ale nie wpływa istotnie na końcowy wynik. Robi się coraz cieplej i w trakcie dobiegu do PK38 wyciągam izotonik oraz mus. Pierwszy pić stop zaliczony.
PK43 - PK44 - PK42 - PK40 -PK39 - PK38 - PK36
PK36 - Start 24 km, 2:56 (7:20 min/km)
   Coraz przyjaźniejszy dla biegacza teren sprawia, iż czas na 1 km ulega poprawie. W dalszym ciągu staram się nie szarpać tempa. Przebiegnięte 25 km z czasem w okolicach 3h - satysfakcjonuje mnie (to nie był bowiem łatwy teren do biegania). W końcowej części trasy widzę zawodników TP25, zaś najlepszych w PK35. Nie ukrywam, że bardzo lubię tego typu biegi - jest to moja mocna strona i staram się to wykorzystać w różnego rodzaju rajdach na orientację. Nie wiem, który jestem - ale wiem, że jestem w czołówce.
PK36 - PK35 - PK34 - PK33 - PK32 - PK31 - Start
Start - PK58, 26,5 km, 3:22 (7:37 min/km)
   Po otrzymaniu drugiej mapy - odetchnąłem na chwilę - tylko 5 punktów kontrolnych, a więc bieganie na spokojnie. No tak łatwo się mówi, dopóki sam się nie przekonam. Mając na nogach ponad 25 km - myślami byłem jedynie o tym, by przetrwać tę pętlę. Robi się naprawdę ciepło - odczuwalne 30 stopni i do tego mocne słońce na terenach otwartych - na szczęście miałem przy sobie zapas wody i to się nie martwiłem. Ścieżki leśne były po prostu rozlane, co nie powinno budzić zdziwienia w Szerokich czy Lisich Bagnach. Nie było źle, choć tempo nieco spadło. 

PK58 - PK57, 33 km, 4:15 (7:44 min/km)
   Najdłuższy przelot i bardzo wymagający kondycyjnie. Na mapie wszystko fajnie wyglądało, lecz w rzeczywistości - okazało się zupełnie inaczej. Było mokro, mokro i mokro - ładnie chłodziły stopy, ale ile można :) Gdzie woda była czysta - chłodziłem ciało jak się dało - naprawdę było gorąco :) Najgorzej było po drodze asfaltowej - mokre buty + twarde podłoże = ryzyko powstania pęcherzy :). Docieram do PK57 z czasem 4:15 - i nie widzę konkurencji. Nie wiedzialem jednak, którą stronę wybrali najlepsi. 
Wiosenne 350 - mapa nr 2
PK57 - PK65, 36,8 km, 4:42 (7:40 min/km)
    Z tyłu nikogo nie widzę - jestem sam jak palec :) Około kilometr na północ od Augustówki widzę Janka L. oraz Mateusza M. (zwycięzców rajdu). Końcówkę ogarnęli w ponad 1h - wybrali efektywniejszy wariant z pominięciem bagien. Nadzieja jednak jest, bo jest jeszcze do obsadzenia 3 miejsce. Piotrka K. nie widzę, lecz z relacji Janka L. wynikało, że był za mną około 2,5 km. Po zdobyciu PK65 widzę jakąś postać -był to R. Kamela i tutaj trzeba było podjąć walkę o pudło. Nie widziałem jednak kim on jest - myślałem, że jakiś miejscowy. No cóż... 

Druga część TP50
PK65 - PK59, 42,5 km, 5:30 (7:46 min/km)
   Kolejny długi przelot - dało się coś tam poskracać, ale moje tempo spada... staram się nie robić przestojów. Ale bieg po drodze asfaltowej bardzo mnie męczy - odcinek między PK65 a PK59 pokonany w czasie 48 min (miałem jeden przestój - 3 min. oraz marsz ok. 1 km).  W sumie do zaoszczędzenia - 5-7 min.

PK59 - PK64, 46,8 km, 6:10 (7:54 min/km)
   Jeszcze jeden punkt kontrolny i meta - Tu też była jedna przerwa z powodu pechęrza na stopie i na pić stop (na shout z magnezem). Błąd nawigacyjny - za wcześnie weszłem w górkę - a na południu nie było przecież lasu z wzniesieniami... Szkoda kilku minut na bezskuteczne poszukiwanie punktu - była szans na 3 miejsce mimo straty 21 minut. 

PK64 - Meta 49 km, 6:27 (7:54 min/km)
   Było troszkę nerwów, bo mimo biegania wciąż nie widzę asfaltu. Drogi gdzieś się plątały, ale las sosnowy daje szansę na bieg na krechę. Ten odcinek pokonałem w 17 minut - na długich przelotach też tak trzeba było biegać :). 

   Podsumowując - ciekawa trasa (szczególnie pierwsza pętla), bardzo liczne mokradła, dość mocna obsada zawodów sprawiła, że nie nudziłem się - dzięki Igor Błachut. Muszę się nauczyć podejmować walkę o jak najlepszy czas w drugiej części trasy - mimo, iż nieco oszczędzałem się w pierwszej części trasy. Mój czas - jak na warunki pogodowe oraz w terenie nie jest taki zły. Stracić 50 minut do Janka Lenczowskiego - ujmy mi nie powinno przynosić. Czuję jednak pewien niedosyt, ale na szczęście jeszcze wiele maratonów na orientację przede mną. No i pokonałem w końcu Piotrka Kwitowskiego...
Podium w TP50
Podsumowanie:
Czas: 6:27
TP50, 25 punktów kontrolnych
Miejsce 4/25 (wśród mężczyzn)

Wyniki:
1. Jan Lenczowski 5:37
2. Mateusz Mioduszewski 5:37
3. Robert Kamela 6:06
4. Seba Wojciech 6:27
5. Piotr Kwitowski 6:36
6. Leszek Maliszewski 7:05
...
25. Zbych Brudło 7:56 (brak 12 PK)

1 komentarz: