niedziela, 9 września 2018

Czarna Cobra - Manowo (21 VII 2018)


   Po raz drugi z rzędu wziąłem udział w Czarnej Cobrze. Tym razem rajd odbył się w Manowie (niedaleko Koszalina) zorganizowane przez Nadleśnictwo Karnieszewice i Manowo przy wydatnym udziale tym razem Ł.Grodeckiego (budowniczy trasy TP50). W tym roku podjąłem małe ryzyko, bowiem tydzień wcześniej odbyła się Szaga w Lesznie. Niemniej jednak o moją kondycję nie miałem większych obaw - jestem w stanie przebiec dwie pięćdziesiątki pod rząd (tzn. w przeciągu 7 dni). 
  Lista startowa pękała wręcz od znanych nazwisk wśród maratończyków na orientację. Pierwsza trójka (właściwie to czwórka, bo na starcie nie zjawił się M.Jędroszkowiak) w zasadzie była już zaklepana. Siebie widziałem co najwyżej na 5 miejscu, choć musiałbym przebiec ten rajd dużo lepiej niż w zeszłym roku i oczywiście dużo lepiej niż na Szadze. 
   Do bazy dotarłem wraz z Pawłem J. (zwycięzcą rajdu) i Janem P. (zajął 4 miejsce) w piątek około godz. 23. Przed pólnocą poszliśmy spać i z niecierpliwością oczekiwaliśmy na śniadanie - na bogato za dopłatą 30 zł (oczywiście dla tych, którzy przenocowali z piątku na sobotę). Tego jeszcze nie było na żadnym rajdzie na orientację. duży plus dla orgów.
Śniadanie na bogato :) (autor zdjęcia Zorientowany/Zorientowana, http://kinio1001.blogspot.com)
    Start rozpoczął się o godz. 9 i na pierwszy strzał PK8 - pobiegli tam również Jan P. oraz Paweł J. Z uwagi na to, iż na 3derun track z biegu umieścił jedynie Paweł J., więc mój przebieg będzie porównany do jego przebiegu - a jest co analizować i przede wszystkim poprawić :).

Start - PK8 - PK2, 5,2 km 00:34
Start - PK8 - PK2
    Pierwsze dwa punkty bez większej historii, choć już zauważyłem wiele dróg niezaznaczonych na mapie. Oj będzie trzeba mocno natrudzić w tym rajdzie, by zapewnić dobry wynik. O ile Pawła J. nie śmiałem nawet doganiać, to byli jeszcze dwaj inni konkurencji, którzy w ostatecznym rozrachunku uzyskali nieco gorszy ode mnie wynik, tj. R. Kujawski i M.Niemczyk. Często ich spotykałem na trasie. Po 5,2 km i zdobyciu 2 punktów miałem czas gorszy o 6 minut od Pawła - zgodnie z oczekiwaniami, bowiem biegam wolniej od niego przeciętnie o 1 min/km. 

PK2-PK3-PK21, 4,8 km, 00:34
PK2 - PK3 - PK21
   Nieco trudniejsze punkty i o dziwo lepiej pokonałem ten odcinek niż Paweł J., który w okolicach PK3 miał małe trudności i to raczej był jego jedyny błąd z jego strony. Z tego odcinka jestem bardzo zadowolony. Szkoda tylko, że w dalszej części rajdu tak ładnie mi nie poszło.

PK21-PK15-PK17-PK18, 7,25 km, 01:23
    PK15 wyprowadził mnie z równowagi. Kiepsko mi szło z nawigacją po zbliżeniach punktów kontrolnych. Pojawiły się pierwsze oznaki niepewności, które niestety okazały się brzemienne w skutkach w trakcie poszukiwań punktów nr 17 i 18. Paweł J. pokonał odcinek w 44 min, zaś ja o 37 minut gorzej od niego - to mówi samo za siebie. Ruszałem się tam jak mucha w rosole. Gdzieś zgubiłem pewność siebie w tym rajdzie. Kondycyjnie nie było źle - były siły i chciało mi się biegać, lecz w pobliżu punktów kontrolnych szwankowała nawigacja.
PK21-PK!5-PK17-PK18
PK18 - PK16-PK5-PK5-PK19-PK6, 10,6 km, 1:38
   Głupie wyjście z PK18, bezkuteczne poszukiwanie PK16, gdy zbliżałem się do Jana P. Beznadziejne poszukiwanie PK5 - obok sanktuarium zrobiło swoje. Cięzko mi szło w tym rajdzie - kondycyjnie ok, nawigacyjnie słabiutko, oj słabiutko. Co punkt, to męka...
PK18 - PK16 - PK5 - PK20 - PK19 - PK6
PK6 - PK10 - PK9 - PK1, 5,6km, 1:13
    Podobnie było z PK10 - za wcześnie rozpocząłem poszukiwania, a jak byłem tam gdzie trzeba, to źle przeanalizowałem zbliżenie tego punktu. Punkt 9 - brak pewności i do tego sporo dróg niezaznaczonych na mapie. Na szczęście ktoś tam był w pobliżu tego punktu. PK1 - na szczęście bez problemów.
PK6 - PK10 - PK9 - PK1
PK1-PK22-PK12-PK13, 8 km, 1:14
   Zmęczenie daje mi we znaki, bo męczące jest ciągłe poszukiwanie punktów kontrolnych. Na szczęście PK22 - bez problemów, jak i PK12. PK13 - też w miarę sprawnie, choć niesamowicie wolno - tylko 9:12 min/km, choć na nogach miałem już ponad 42 km. Paweł ten odcinek przebiegł o 20 min lepiej ode mnie - tak się powinno biegać...
PK1 - PK22 -PK12 - PK13
PK13-PK4-PK7-PK14, 5,6km, 00:59
   Słabo było z PK4 i PK14 - ale jakoś je znalazłem, choć miałem już dość poszukiwania punktów kontrolnych - ciągle coś mnie wiodło w maliny. Tak na ok. 1 km przed PK14 widzę konkurencję, ale biegną do PK7, więc będę miał przewagę wobec nich. Byle nie dać się im dogonić, a czekał mnie jeszcze ok. 8,5 km przelot do mety z jednym punktem kontrolnym po drodze. Przebiegłem gorzej o 14 min od Pawła J. 
PK13 - PK4 - PK14
PK14 - PK11 - Meta, 7,8 km, 01:02
    Na szczęście ten przelot jakoś przetrwałem z jednym radlerem w ręku zakupionym w Wyszoborze - bardzo mi pomógł. Generalnie nienawidzę tak długich przelotów, ale akurat w tym rajdzie stanowiła to dla mnie ulga. Meta coraz bliżej i byłem szczęśliwy, że ten rajd mam już za sobą. Coś mi tu nie wychodziło z nawigacją - wiele bym poprawił w wielu punktach kontrolnych. 
PK14 - PK11 - Meta
   Reasumując  -zajęte miejsce całkiem ok. Szóste miejsce ujmy mi nie przynosi, choć był apetyt na lepszy wynik. Aczkolwiek pokonałem wiele również dobrych zawodników. Niemniej jednak w wielu punktach kontrolnych powinienem zachować się lepiej, zachowując pewność siebie, no i nauczyć się porządnie czytać zbliżenia punktów kontrolnych i nie biegać na oślep. W efekcie do 4 miejsca zabrakło mi aż 70 minut, zaś do Pawła J. - 2h 40 min - przepaść (aczkolwiek wygrał aktualny tegoroczny mistrz Polski w maratonach na orietnację - gratulacje i niskie ukłony :)). Co do mnie - szukać szczęścia w innych rajdach i oczywiście trenować.

Podsumowanie:
TP50, 22 punktów kontrolnych
Czas: 8:25
Miejsce: 6/54
Pokonałem: ~55 km

Oficjalne wyniki:
1. Paweł Jankowiak 5:45
2. Marcin Sontowski 6:05
3. Paweł Ćwidak 6:05
4. Jan Parzybut 7:15
5. Karol Gostomczyk 7:24
6. Seba Wojciech 8:25
...
54. Urszula Żarek NKL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz