niedziela, 23 września 2018

GP Hadesu - Etap 4 i 6 (29 IV i 2 IX) - Mechowo i Żabinko


    Kolejne etapy z cyklu Grand Prix Hadesu odbyły się odpowiednio w Mechowie oraz Żabinku w kwietniu i we wrześniu. Odpuściłem etap 5, który odbył się w Czołowie - i szczerze bardzo tego żałuję. Niemniej jednak do ogólnej klasyfikacji GP HAdesu zalicza się sześć najlepszych wyników - więc trzy etapy mogłem sobie odpuścić. Aktualnie po etapie w Żabinku mam już 5 występów, więc wystarczy mi jeszcze jeden udział, by zająć prawie na pewno czwarte miejsce (z dużą szansą na 3 miejsce). Pierwsze dwa miejsca w zasadzie są już zarezerwowane dla D.Konarczaka oraz P.Jankowiaka - choć udało mi się w mojej karierze choć raz ich pokonać (w tym roku byłem naprawdę blisko pokonania Darka K. w Ligowcu (etap 3) i tym samym miejscu pokonałem Pawła J.). Mam jednak świadomość, że przy normalnej dyspozycji z ich strony małe mam szanse na pokonanie ich - ale kto wie... Wiara i trenningi czynią cuda :)
    Wracając do etapu 4 w Mechowie, to trasa liczyła 7,7 km z 21 punktami kontrolnymi. Teren zawodów nie był może bardzo wymagający kondycyjnie, ale ten upał. Moim błędem był start na dzień przed tymi zawodami na trasie rodzinnej (jako solo) w Sękowie (w ramach Poznajemy okolice Sękowa, gdzie przebiegłem na orientację około 13,5 km w niemiłosiernym upale bez wody). To się zemściło w niedzielę - już na trenningu czułem, że w tym dniu będzie bardzo ciężko o dobry wynik - nie pomyliłem się. 
Mapa - trasa zaawansowana
   Wylosowałem 30 minutę - niestety zbyt wielu zawodników startujących przede mną nie stawiło się na zawody. Nikogo nie goniłem - nie lubię tego, oj bardzo tego nie lubię. Musiałem za to uciekać R. Halamus czy W.Jaworskiemu - nie zdołali mnie dogonić, bo już w PK2 spędzili zbyt dużo czasu. Przy słabej mojej dyspozycji - wiedziałem, że będzie ciężko. Pierwszą glebę zaliczyłem przy PK4 - był to sygnał zmęczenia. Krótki, bo 1,25 km odcinek pokonałem w tempie 7:38 min/km - słabo mimo bezbłednego taktycznie przebiegu.
Przebieg S-PK6
   Przy PK6 jestem czwarty - w przebiegu do PK7 popełniam głupi błąd wynikający ze zmęczenia i spadam na 6 miejsce ze stratą 3,5 minut do D. Konarczaka. Przepaść... Z pozostałymi punktami nie było lepiej, bo PK9 zdobyty jako 15 zawodnik, zaś PK15 jako 21 zawodnik... Proste nawigacyjnie PK8 i PK9 zdobyte zbyt wolno, za wolno.

PK6 - PK11 - nieco lepsze, ale nadal zbyt wolno.
    Przebieg z PK6 do PK11 pokonany z przeciętnym tempem na poziomie 7:31 min/km. Jak na moje  możliwości - za słabe, choć upał panujący w tym dniu zrobił swoje. Przy PK10 i PK11 widzę wreszcie konkurencję, choć nie poprawiłem swojej pozycji - jestem dopiero siódmy.
Punkt w dość malowniczym miejscu - choć o ciężkim podłożu

To był dopiero początek zawodów - a już się czułem tak,
jakbym miał co najmniej 10 km napierania na orientację.
   Kolejne punkty zdybyte na zadyszce, byłem tak zmęczony w tym dniu, że ledwo byłem w stanie utrzymać tempo na poziomie 6 min/km. Błędy przy PK15 i PK17 sprawia, że doganiają mnie Paweł J. oraz Paweł W. - co sprawiło, że nieco odżyłem, bowiem PK18-PK20 zdobyłem odpowiednio jako 4, 7 i 3 zawodnik - no tak trzeba biegać przez całą trasę.

PK11 - PK19 


   Końcówka z D.Żubrowskim i awansowałem na siódme miejsce, byłem wcześniej nawet na 9 miejscu. Zdążyłem zaliczyć glebę z wyczerpania - ciężko mi w tym dniu się biegło... Etap do zapomnienia - zmęczenie, trzy błędy nawigacyjne, upał oraz brak chęci rywalizacji zrobiło swoje. Przy normalnej dyspozycji spokojnie taką trasę zrobiłbym w ok. 60 min - skończyło się na 70 minutach i był to niestety najsłabszy występ w tegorocznym cyklu Grand Prix.
Końcówka - znacznie lepsza niż poprzednie przebiegi.

    Etap ten wygrał D. Konarczak z kosmicznym dla mnie czasem na poziomie niemal 50 minut, by wejść na najniższy stopień podium wystarczyło przebiec taką trasę w czasie 65 minut - tylko żałować, że startowałem dzień wcześniej w rajdzie Poznajemy okolice Sękowa.

Podsumowując (Etap IV):
Zaawansowana, 7,7 km, 21 pk
Czas: 70:22
Miejsce: 7/40

Wyniki:
1. Dariusz Konarczak 49:58
2. Paweł Jankowiak 57:30
3. Wojciech Jusik 65:21
4. Paweł Wolniewicz 68:13
5. Piotr Zamiara 68:48
6. Marcin Wasilewski 69:11
7. Seba Wojciech 70:22
...
40. Zbigniew Hornik NKL

   Szósty etap odbył się w Żabinku - w bardzo szybkim terenie, co widać na poniższej mapie. Lista startowa była mocniejsza niż w etapie 4. Faworytami tego biegu byli tradycyjnie już D. Konarczak oraz P. Jankowiak. Mi pozostała walka o najniższy stopień podium - musiałbym mieć jednak przed sobą silnego dla mnie rywala, np. M.Hofmmann'a w Ligowcu albo szybkiego zawodnika, np. D. Fliszkiewicza w Zieleniewie. W tych zawodach musiałem znaleźć w sobie motywację, bo bezpośrednich rywali bardzo szybko dogoniłem - już w PK1.
 
   To był naprawdę bardzo szybki teren  - świadczy o tym mój międzyczas liczony od startu do PK9 - niecałe 6 min/km. By wygrywać zawody na tym terenie - trzeba biegać przeciętnie 5:00-5:10 min/km. Zbyt wysoki pułap dla mnie, bo w PK9 byłem dopiero piątyu (a może aż piąty)... gdyby nie PK4 (mulda), to zaoszczędziłbym ok. 30 sekund. 
Przebieg S-PK9


    Druga odsłona biegu w moim wykonaniu była słabsza - znów brak koncentracji albo cwaniactwa orientacyjnego w PK13 (mulda) - troszkę wybiła mnie z równowagi, co miało wpływ na błąd przy PK14 - i zamiast awansować na 4 miejsce, spadam na miejsce 7. Dalej jednak nie jest źle, choć mój przebieg z PK9 do PK14 uważam za słaby w moim wykonaniu.

Mój znak firmowy :)

W tym biegu czułem się dużo lepiej mimo uczestnictwa w Rajdzie Koziołka w dniu wczorajszym.
    Dalsza część trasy - typowa na szybkie bieganie. Co prawda do PK15 popełniłem błąd zdobywając ten punkt od góry - a nie z boku. Ale strata do 6 miejsca była zbyt duża - pozostało mi jedynie utrzymać 7 miejsce, choć bardzo mi w tym przebiegu brakowało szybkiego zawodnika. W takich sytuacjach byłbym w stanie wykrzesać z siebie znacznie więcej. Przebieg z PK14 do PK17  z średnim tempem na poziomie 5:50 min/km - nie mogę nie być zadowolony z tego tempa, choć wiem, że stać mnie na więcej :)
Przebieg z PK14 do PK17


    Startując jako jeden z ostatnich zawodników - musisz samego siebie motywować do szybkiego biegania. Dla mnie nie jest to łatwe zadanie, dogoniłem dwóch zawodników, którzy startowali nieco wcześniej. Startujący minutę po mnie A. Bednarek nie był w stanie nawiązać ze mną walki. W samotności zdołałem przebie od PK17 do mety z przeciętnym tempem na poziomie 5:55 min/km. O ile kilka lat temu byłbym bardzo (ale to bardzo) zadowolony z tekiego przebiegu, to w tym roku wiem, że stać mnie na więcej. I o dziwo regeneracja mojego organizmu po rajdzie Koziołka (odbył się dzień wcześniej) - gdzie przegrałem o kilka sekund z Pawłem J. - przebiegła tak jak powinna. A mając więcej lat na karku - regeneracja odbywa się znacznie wolniej niż w przypadku młodzieńców:)
Końcowy przebieg
   W tym etapie zająłem 7 miejsce i wracam na pozycję lidera w GP Hadesu, choć w kolejnym etapie napewno stracę na rzecz Darka K. i Pawła J. (o ile wystartują). Gdyby nie 2 błędy nawigacyjne oraz zastój przy PK4, to byłbym w stanie nawiązać rywalizację z M. Gorczycą oraz M.Paterek - a to już są medaliści MP w swoich kategoriach wiekowych - są to naprawdę mocni zawodnicy. Z tego biegu jestem zadowolony - udało mi się przełamać barierę 60 minut - a taki był mój cel tych zawodów. Do zwycięzcy zawodów straciłem ponad 10 minut, a więc znacznie mniej niż w etapie 4. Mam jednak świadomość, że był to dość szybki teren zawodów - średnie moje tempo w tym etapie wyniosło 5:52 min/km przebiegając 10,1 km (około 700 metrów nadwyżki). Pod tym kątem był to mój najszybszy bieg w ramach GP Hadesu.

Podsumowując (Etap VI)
Zaawansowana, 8,1 km, 22 pk
Czas: 59:20
Miejsce:  7/36

Wyniki:
1. Dariusz Konarczak 48:47
2. Paweł Jankowiak  49:07
3. Marysia Gorczyca 51:56
4. Mikołaj Paterek 54:28
5. Mateusz Hoffmann 54:40
6. Anna Matyba 57:36
7. Seba Wojciech 59:20
...
36. Szmyt Łukasz NKL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz