poniedziałek, 17 sierpnia 2015

VI Rajd Konwalii - Czaplinek (8 VIII 2015)

     Wychodząc z punktu z wodą (tj. K na mapie do BnO "Wrzoski") widzimy dobiegających do tego punktu W. Binkowskiego oraz P. Murawskiego - kopara mi opadła - 23 km za mną i tak oto pojawia się życiowa szansa na miejsce w czołówce w tym rajdzie. Szósty i siódmy punkt zdobyty bez problemów. Zmotywowani perspektywą drugiego odcinka specjalnego na mapie BnO spokojnie biegniemy do punktu ósmego - no i nastała tragedia... Co się stało, że się zesrało (jak mawiał Siara z filmu Kiler-ów 2-óch).
    Szósta edycja Rajdu Konwalii odbyła się dla odmiany w Czaplinku (zamiast w pojezierzu Leszczyńskim). Do tej pory nie miałem szczęścia do tego rajdu - w 4 edycji wyeliminowała mnie kontuzja kolana, która spowodowała zejście już po 30 km napierania, zaś w poprzedniej edycji - choroba. W tym roku było blisko do tego, by znów mnie zabrakło w tym rajdzie ze względu na wakacje nad morzem. 
  Rajdu organizowanego przez stowarzyszenie rajdkonwalii.pl nie trzeba specjalnie rekomendować. Świetna trasa, dobrze rozstawione punkty, dwa etapy BnO (i to w sam raz), długi przelot do punktu 9 nie był taki długi, bowiem wiadomo było, że czeka tam etap kajakowy. Ponadto znakomita większość punktów znajdowała się w lesie, zaś między przelotami tymi punktami była możliwość kąpieli - co było na wagę złota w najcieplejszym dniu tegoż roku. 
    Prognozy pogody były niemiłosierne - w ciągu dnia miało być nawet 36 stopni w cieniu, a więc na terenie otwartym można było poczuć temp. przekraczającą 50 stopni. Oznaczało to, że największym wrogiem tego rajdu był upał. Jak pisałem wcześniej - znakomita konstrukcja trasy spowodowała, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. W lesie było po prostu lżej... Dużym ułatwieniem dla napieraczy na trasie Medium był punkt z wodą po ok. 22 km, zaś po ok. 30 km otwarty sklep. Oczywiście nie mogłem nie skorzystać z okolicznych jezior - zaliczyłem bodajże 3 kąpiele oraz niezliczone chłodzenie główki, zaś Wojtek - chyba z 5 razy skorzystał z jezior.
    Start odbył się na rynku w Czaplinku. Po krótkiej odprawie technicznej nastąpiło rozdanie map i już wiedziałem, że nie będzie tak źle  (co widać na poniższym zdjęciu).
Jeszcze przed startem na trasie Medium
    Największe wątpliwości wzbudziły etapy specjalne na mapie BnO z uwagi na zasadę scorelauf'u. Pozostałe punkty były w kolejności obowiązkowej. Jedynie do pierwszego punktu biegło się na terenie otwartym, choć już odczuwałem upał. A było dopiero po godzinie 8.
Pierwsze przemyślenia odnośnie optymalnego wariantu na trasie Medium
   Przez około 1,5 km nastąpił strat honorowy ze względów bezpieczeństwa. 27 biegaczy (coś mało tym razem zdecydowało się na trasę Medium) biegło spokojnie do startu ostrego. Z Wojtkiem zdecydowaliśmy, że biegniemy spokojnie - bez ciśnienia. Wiedziałem, że sporo nadrobimy na etapach do BnO. 

Mapa "Medium" z naniesionym trackiem
    Pierwsze trzy punkty zdobyliśmy bez kłopotów. W punkcie 3 należało przeprawić się pontonem na drugą stronę jeziora - oczywiście ten odcinek można było przepłynąć wpław. Ta opcja była bardzo korzystna dla trasy Relax - którym do mety zostało ok. 8 km do mety. Po drugiej stronie jeziora czekało zasadnie specjalne - trzeba było trafić z łuku do tarczy. Udało się nam za pierwszym razem, choć była to dla nas kompletna nowość. 
  Troszkę problemów mieliśmy z czwartym punktem z uwagi na to, iż w pewnym momencie kończyła się przecinka leśna - to wszystko przez teren podmokły. Niemniej jednak las był przyjazny dla biegaczy, więc spokojnie biegliśmy na azymut do drogi. Kawałek dalej był rów i centralnie trafiliśmy na rozwidlenie - wystarczyło przez suchy rów przebiec kilkaset metrów i był punkt.
    Podobnie było z piątym punktem - ładnie na azymut, a potem obok rowu dotarliśmy do punktu. Wyprzedziliśmy R. Halamusa i P. Jakubika, którzy wybrali okrężny wariant. Nam zostało dobiec do odcinka specjalnego, choć wymienieni zawodnicy nas wyprzedzają. Pomyślałem - spokojnie, bo na tym etapie sporo nadrobimy. Z poniższej mapy widać, że tak się stało. Na super dokładnej mapie (bo w skali 1:10 000), biegnąc na spokojnie faktycznie sporo nadrobiliśmy. W konsekwencji z punktu K, wychodząc - widzimy dobiegających do tego punktu W. Binkowskiego oraz P. Murawskiego - kopara mi opadła - 23 km za mną i tak oto pojawia się życiowa szansa na miejsce w czołówce w tym rajdzie. Szósty i siódmy punkt zdobyty bez problemów. Zmotywowani perspektywą drugiego odcinka specjalnego na mapie BnO spokojnie biegniemy do punktu ósmego - no i nastała tragedia... Co się stało, że się zesrało (jak mawiał Siara z filmu Kiler-ów 2-óch).
Odcinek specjalny BnO - Wrzosek (1 mapa)
    Nastał feralny punkt nr 8 - na początku było dobrze - korzystamy z przecinki leśnej położonej obok jeziora - przechodzimy przez teren podmokły i widzimy kanały (co prawda suche) - szukamy, kombinujemy i dotarliśmy do ścieżki. Za ścieżką jakieś górki niezaznaczone na mapie, a my nadal grzebiemy się w okolicach tak prostego punktu. Zamiast biec na północ, aż do konkretnego kanału postanowiliśmy zacząć od drogi bocznej. Jest ścieżka, wydeptana, ale co z tego skoro znów widzimy tę samą ambonę. W końcu zdecydowaliśmy się biec na północ i znów nic się nie zgadzało. Szkolny błąd, a ja wkurzony rzuciłem na ziemię - mapę i kompas - nie tak miało być - nie po to zrobiliśmy przewagę na BnO, by teraz wszystko zaprzepaścić. Na szczęście biegłem z Wojtkiem, co w tym momencie było bezcenne. Po chwili doszedłem do siebie i dalej ze spokojem biegniemy, choć na zachód. Napotkamy po drodze rowerzysta uświadamia nas, że to jest ta ścieżka i trzeba tą ścieżką biec na wschód. Ufff, punkt jest i do tego wielka rzeczka - nie mogliśmy nie skorzystać z kąpieli. Zdołowała nas strata ok. 50 min - w tym momencie wiedziałem już, że szansa na miejsce w czołówce została zaprzepaszczona. 
Okolice feralnego punktu 8
    Ale walczymy dalej, bo przed nami etap BnO (11 km) - po drodze z 8 punktu skorzystaliśmy ze sklepy - kupiłem loda (sorbet) i shandy (choć z oporem), no i oczywiście wodę. Wojtek był bardziej hardcorowy - bowiem zamówił dwa piwa i red bulla - pomyślałem, oby go nie ścieło na końcówce trasy BnO. 
   Na mapie "Ścieżka" sprawnie nawigując, poszło nam szybko i chyba bezbłędnie. Tak, gdzie opłacało się biegać na azymut - robiliśmy to. Mapa oczywiście była bardzo dokładna, choć spore obawy mieliśmy co do punktu G - z uwagi na teren otwarty, no i oczywiście przez konieczność przeprawy przez teren podmokły. Nie chciałem bowiem mocno wydłużać odcinka specjalnego z pominięciem wspomnianych bagienek. Sporo byśmy nadłożyli zdobywając B,A, C i G.
Odcinek specjalny BnO - Ścieżka (druga mapa)
   W trakcie dobiegu do punktu C - widzę, że Wojtka ostro ścięło - pomyslałem,że kąpiel zrobi swoje :). Przy punkcie G namoczyłem główkę, zaś Wojtek nie skorzystał z opcji kąpieli. Przed nami kawał terenu otwartego i w takim upale. Na szczęście troszkę osłody przyniósł piękny las w okolicy punktu F, zaś wychodząc z tego punktu - po ok. 3-4 km znajdowało się okazałe jezioro z plażą - nie było innej opcji jak skorzystać z kąpieli. Tym bardziej, że czekał nas dłuuugi przelot do punktu 9. 
   Plażowicze patrzyli na nas, jak na obcych przybyszów (no i zapewne z ciekawością). Jeden z nich zagadał do nas i przy okazji może skorzysta w przyszłości z rajdu na orientację. Wychłodzeni i zmotywowani do dalszego napierania - udało się nam w miarę szybko dotrzeć do punktu 9 (a więc etapu z kajakami). Momentami ledwo doganiałem Wojtka... Przy punkcie 9 widzimy Halamusa i Jakubika (ależ musieli się zdziwić :)). Nawigacją na mapie do BnO można naprawdę sporo nadrobić... Ruszam jak strzała na jezioro, Wojtek chyba skorzystał z kąpieli, zaś Halamus jak zawodowiec dogonił mnie i Halamusa. Aż tak słabo wiosłuję, czy jak? Pomyślałem, że trasa ma ponad 10 km i napewno wiele się może zdarzyć. W pewnym momencie widzę, jak Halamus daje nam fory (Wojtek zresztą też mi dał, bo poczekał na mnie przy punkcie 10 -choć nie musiał). Wojtek mi mówi, że jesteśmy na 15-16 miejscu - Jacek (org) chyba sobie żartował z nas :) Bo to niemożliwe, że przy takim upale, biegając (choć w wielu momentach maszerując) i sprawnie nawigując na odcinkach specjalnych, zająć tak odległe miejsce. Pytanie - ilu zawodników zrezygnowało z odcinka specjalnego "Ścieżka"?  Okazało się, że była to walka o miejsce 7-10. 
    Po etapie kajakowym pozostał krótki bieg do mety, choć początkowo nie czułem stóp :) Na domiar złego wybraliśmy niekorzystny wariant do mety, choć chciałem bieg obok jeziora - a nie przez miasto. No cóż - 8 punktów straty w rankingu Pucharu Konwalii - troszkę zabolał (nie dość, że minuta straty, to jeszcze niższy współczynnik za 9 miejsce w odniesieniu do 8 miejsca). Ale nie tak bardzo, jak feralny punkt 8 - gdzie strata wyniosła ok. 50 min.
  
Więcej o Rajdzie Konwalii:
Rajd Konwalii
Rajd Konwalii - Facebook

Podsumowując:
Medium, 30 punktów kontrolnych (w tym: 4 dla kajaków)
Czas: 12h 13 min
Miejsce: 9/27
faktycznie pokonany dystans: 57,5 km - bieg, 10,5 km - kajaki

Nieoficjalne wyniki:
1. Borys Bińkowski 10h 3 min
2. Janusz Skowroński 11h 9 min
3. Waldemar Binkowski 11h 31 min
4. Piotr Murawski 11h 32 min
5. Paweł Kosowski 11h 38 min
6. Tomasz Kaźmierczak 11h 49 min
...
9. Sebastian Wojciech 12h 13 min
...
NKL(27). Dariusz Miśkiewicz - zwieziony

1 komentarz:

  1. Świetna relacja.
    https://www.facebook.com/dobraintegracja?ref=hl
    https://www.facebook.com/PrzeleczJugowska
    https://www.facebook.com/jeziorosudety.windsurfing?ref=hl
    https://www.facebook.com/informacje.narciarskie.narciarz?ref=hl

    OdpowiedzUsuń