czwartek, 16 lipca 2015

IV Szaga - Mosina (11 VII 2015)

    Dość długo zwlekałem z zgłoszeniem się na Szagę w oczekiwaniu na liczbę punktów kontrolnych. Nie chciałem bowiem ponownie zmierzyć się z rajdem na 50 km ze zbyt niską ilością punktów kontrolnych, która miała miejsce w minionym roku (patrz: Szaga 2014). Sześć dni przed rajdem dowiedziałem się, że punktów kontrolnych będzie 18. Tak więc nie pozostało mi nic innego, jak zgłosić się na ten rajd. Był to mój trzeci występ w historii Szagi i najlepiej wspominam Szagę z 2013 roku.
     Tradycyjnie już na kilka dni przed rajdem zerknąłem na prognozę pogody i nie zapowiadało się na upalny dzień. Jak to z polską pogodą bywa - często jest kapryśna i nieraz mnie jeszcze zaskoczy.
     Bazą Szagi była Mosina. Dojazd do bazy był banalnie prosty z uwagi na to, iż jest położony niedaleko Poznania. Okolice Mosiny są przepiękne, bowiem na północno-zachodniej stronie tego miasta znajduje się Wielkopolski Park Narodowy. Oczywiście piękne są również lasy w okolicach Krajkowa, Żabinka, Osowej Góry czy Kamionki - aż się prosiło o odcinki na mapach do biegu na orientację. Niestety orgowie Szagi (choć z pewnością takie było założenie) wybrali zupełnie inną koncepcję budowy trasy z wykorzystaniem terenów otwartych oraz dróg asfaltowych. Oczywiście można na upartego zminimalizować bieg po asfalcie, ale nikt rozsądny nie będzie biegał po mokradłach czy pokonywał nieznane zbiorniki wodne - tym bardziej, że mapa była w skali 1:50 000. Co innego, gdybyśmy otrzymali mapy w skali 1:10 000 czy 1:15 000 - wtedy można pokusić się na przebiegi na azymut między punktami, np. 8-12 czy 14-15.
     Muszę jednak podkreślić, że organizacja rajdu była wzorowa - standard bazy oceniam jako rewelację podobnie jak dostęp do prysznica po rajdzie. W miarę płynna obsługa zawodników czy realizację na czas poszczególnych punktów programu rajdu. Niemniej jednak odczułem spory niedosyt co do trasy i w tym aspekcie mam mieszane uczucia. Niby punkty kontrolne były prawidłowo ustawione - w wielu miejscach ciekawie pod kątem krajoznawczym. Ciekawa była przeprawa przez Wartę - z możliwością oparcia o linę zawieszoną przez organizatorów rajdu i oczywiście pod kontrolą R.Nowaka.
     Rozumiem również, że Szaga ma byc lekka, łatwa i przyjemna. Ale tłuczenie się po asfalcie prze 15-20 km jest już grubą przesadą - gdybym chciał pobiegać po asfalcie, to zapisałbym się na zwykły maraton biegowy,a nie na rajd na orientację. Oczywiście, ktoś może mi powiedzieć - Seba, nikt Ci nie kazał biegać po asfalcie, mogłeś przedzierać się po mokradłach, łąkach przekraczając zbiorniki wodne. No tak racja, ale nikt rozsądny nie będzie biegał po takich terenach mając w ręku mapę w skali 1:50000.
Odprawa techniczna - tym razem nie odpuściłem i całe szczęście, bo na trasie była jedna niespodzianka
[autor zdj. - Sz. Szkudlarek]
    Nowością w tym rajdzie stanowił wybór jednego z dwóch punktów, tj. 7A oraz 13A w zależności od tego, czy dany zawodnik zdecyduje się na przeprawę przez Wartę (dość bezpieczna) czy też nie. Oczywiście lepsza była opcja przeprawy przez Wartę niż przebiegnięcie przez miasto Śrem. Trzeba jednak podkreślić, że dla rowerzystów tego typu opcja niekoniecznie mogła być opłacalna....
W trakcie rozmowy z W.Wiatr
[autor zdj. Sz. Szkudlarek]
    Start rozpoczął się o godz. 9, zaś na pokonanie TP50 w całości przysługiwało 12 godzin. Pierwsze trzy punkty znajdowały się w lesie - obok ścieżek. Jedynie z trzecim punktem miałem lekkie problemy o kilkuminutowym koszcie czasowym. W trakcie biegu do punktu czwartego miałem okazję zapoznać się z pogodą, która w zasadzie nie uległa zmianie do końca rajdu - było duszno, upalnie, itp. Dlatego każde wejście do lasu było dla mnie ogromną ulgą :)
Przebieg między punktami 1-4
     W tym miejscu chciałbym poruszyć kwestię optymalnego wariantu, wg organizatora, co do przebiegu z punktu 2 do punktu 3. Przebieg na azymut bez wątpienia nie nazwałbym zgodny z regulaminem PMnO:
"przy wyznaczaniu długości trasy maratonu dopuszcza się stosowanie przejścia na azymut, w celu dotarcia do Punktu Kontrolnego, od zlokalizowanych w pobliżu elementów charakterystycznych na mapie i w terenie oraz przez otwarte przestrzenie (np. łąki, nieużytki rolne) i przebieżny las."
, a już na pewno nie wg regulaminu Szagi:
"Do kalkulacji długości trasy użyto najkrótszych elementów liniowych na mapie: istniejących dróg, ścieżek, granic kultur lub innych elementów liniowych (nie jest to odległość w linii prostej między tymi PK)"
Przebieg z punktu 2 do 3 na mapie do BnO - "Żabinko"
     Jak już wcześniej podkreśliłem - mając mapę w skali 1:50000 niemożliwym staje się stwierdzenie, że teren lasu jest przebieżny - z mapy do BnO wynika jasno, że tak nie jest. Poza tym, wg regulaminu PMnO, stosując przejście na azymut należy odnieść od najbliższego elementu charakterystycznego  widniejącego na mapie, np. ścieżki. Tak więc - albo źle rozumiem ten zapis, albo jest tak nieprecyzyjny, że należałoby go zmienić. Dlatego w tym kontekście przy wyznaczaniu tras warto zastosować ułożenie trasy wg stowarzyszenia Rajd Konwalii, tj. 42 km w linii prostej.
Punkt 1 trasy TP50
[autor zdj. - Sz. Szkudlarek]
Punkt 3 trasy TP50
[autor zdj. - Sz.Szkudlarek]
    Kolejne punkty były bardzo proste i świetnie nadające na przejażdżkę rowerem. Wystarczyło utrzymać wysokie tempo biegu - oczywiście, że nie dałem rady. Przy punkcie 7 był punkt z wodą i jednocześnie punkt sędziowski. Dowiedziałem się, że jestem 19 na 38 uczestników - dość słabo, choć czasowo było bardzo dobrze - średnie tempo 7 min/km, a więc podobne do TP25 z Róży Wiatrów. Na nogach miałem ok. 23 km, zaś przy wspomnianym punkcie pojawiłem się o godz. 11:49. 
Mój przebieg między punktami 5-7
Biegając przez tego typu drogę czułem się tak, jakbym był w puszczy
[autor zdjęcia: Sz. Szkudlarek]
    Kilkaset metrów za punktem 7 - oznaczony lampionem - czekała mnie przeprawa przez Wartę. Nie ukrywam, że była bardzo przyjemna, choć stanowczo za krótka dla mnie - był myśli, by pozostać tam jeszcze chwilę i zaliczyć kąpiel. Ale w końcu z tego pomysłu zrezygnowałem, bowiem jestem na zawodach, a nie na rajdzie turystycznym.
Dodatkowy punkt 7A dla tych, którzy nie odważyli się na przeprawę przez Wartę
Przeprawa przez Wartę (po prawej - S.A. Olbryś - m. in. zwycięzca Nocnej Masakry 2012)
[autor zdj. - R. Nowak]
     Przy punkcie 8 zauważyłem, że S.A. Olbryś biegnie na południe. Ja postanowiłem jednak przedzierać się przez las na azymut. Na szczęście udało mi się uniknąć bagien czy zbiorników wodnych i zgrabnie trafić w ścieżkę. Miałem również przyjemność spotkać po drodze sklep w Niesłabinie - zamówiłem coś na ząb i oczywiście Colę (co prawda ciepłą, ale zawsze coś). Przy punkcie 10 widzę kilku zawodników, którzy byli przede mną i zapaliła mi się lampka, że mogę zająć miejsce wyższe niż na środku stawki. 
Przebieg między punktami 9-10
Biegając na azymut bardzo często można było zetknąć z tego typu przeszkodami wodnymi
[autor zdj. - Sz. Szkudlarek]
    W przebiegu do punktu 11 zasugerowałem się wariantem T. Jakubika, choć wiem, że J. Górniaczyk i B. Kasprzak wybrali wariant "drogowy". Uznałem, że czas najwyższy pokonać jakiś zbiornik wodny - na szczęście był dość płytki, co pozwoliło mi zaoszczędzić trochę czasu, no i siły. Podobnie było z punktem 13 - choć w pewnym momencie zmylił mnie nieznaczony na mapie budynek po prawej stronie asfaltu.
Przebieg między punktami 10-13
Biegając do punktu 11 i przeprawiając się przez rzeczkę nie sposób było nie zetknąć z tym budynkiem
[autor zdj. - Sz. Szkudlarek]
A przeprawa przez wspomnianą rzeczkę wyglądała tak jak na powyższym zdjęciu :)
[autor zdj. - Sz. Szkudlarek]

    Co do kolejnych punktów, to pozostawię bez komentarza. Tłuczenie się po asfalcie, to stanowczo nie dla mnie. No i ten punkt 14 - tylko po to, by go zdobyć i wrócić do asfaltu tą samą ścieżką... Bez sensu, bo przecież nikt rozsądny nie będzie biegł do punktu 15 przez mokradła czy zbiorniki wodne.... 
Mapa TP50 w całości wraz z wariantem wg organizatora....
     Maszerując przez asfalt - miałem głeboko w d... ten rajd - nie chciało mi się dosłownie nic. Nie chciałem nawet gonić rywali. Nic mi się nie chciało - tłukłem się po tym asfalcie - klnąc na wszystko - na trasę, na orgów, itp. Przy punkcie 16 coś mnie tknęło i odezwał się we mnie gen rywalizacji. Będąc ok. 500 metrów za J. Górniaczyk, B. Kasprzakiem oraz ok. 250 m za J.Konczalskim - postanowiłem wybrać nieco inny wariant do tego punktu - ależ się zdziwiłem, że w tym punkcie byłem w niemal tym samym momencie co moi konkurenci. Odetchnąłem z ulgą, bo gdybym ich odpuścił, to zająłbym dopiero 17 miejsce. 
Jak dobrze, że przetrwałem tłuczenie się po asfalcie (ok. 15 km). Zimna woda była prawdziwą ulgą dla mych stóp
[autor zdj. - K. Rochowski]
Miły akcent tuż przy punkcie 16
[autor zdj. - K. Rochowski]
Na mecie - wraz z J. Górniaczyk i B. Kasprzakiem
[autor zdj. - N. Nogaj]
    Zawody TP50 wygrał M. Jędroszkowiak z czasem niemal 6h (przynajmniej do rankingu dostanę ponad 25 punktów na 40 możliwych). Ja z kolei zająłem 14 miejsce wraz z J.Górniaczyk oraz B. Kasprzakiem (razem zdobyliśmy punkty 12-13 i 15-16). Z kolei W. Wiatr przybył na metę 11 min później, co pozwoliło mu na zajęcie 18 miejsca, zaś P. Degórski zajął 30 miejsce. Ciekawie było na trasie TP25, choć najlepsi pokonali tę trasę mając na nogach ponad 30 km. Sukces zanotował K. Gruhn, który zajął 2 miejsce (miałem przyjemność wzięcia z nim udziału w Poznańskiej Bimbie). Na trasie rowerowej wystartowali inni blogerzy, tj. A. Bednarek (TR150, 23 miejsce na 52 zawodników) oraz T. Nawrocki (TR100, 22 miejsce na 27 zawodników).

1. Prawidłowo zlokalizowane PK na mapie i terenie (waga: 50%) : 10
2. Dystans optymalny w stosunku do zakładanego (waga: 10%) : 4
3. Standard bazy (waga: 15%) : 10
4.  Frekwencja (waga: 5%) : 7
5. Trwałość i jakość druku mapy (waga: 20%): 9
Skala ocen: 0 (brak słów),..,5(przeciętna),...,10 (rewelacja)
Łączna ocena: 9,05/10



Podsumowując:
TP50, 17 punktów kontrolnych
Czas: 9h 25 min
Miejsce: 14/38
faktycznie pokonany dystans: ~62 km

Nieoficjalne wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 5h 57 min
2. Paweł Jankowiak 6h 30 min
3. Krzysztof Łakomiec 7h 16 min
4. Weronika Biała 7h 43 min
4. Radosław Balmowski 7h 43 min
4. Piotr Murawski 7h 43 min
...
14. Sebastian Wojciech 9h 25 min
...
37. Katarzyna Macioszek 12h 40 min (9 PK)
37. Anna Macioszek 12h 40 min (9 PK)

2 komentarze:

  1. Cześć
    Mam podobne odczucia odnośnie budowy trasy oraz "optymalnych wariantów".
    Jaki inny wariant obrałeś na PK 16 i którędy pobiegliście potem do bazy. Wydawało mi się że spod punktu ruszyłem pierwszy, a w bazie byłem 5 minut po Was.
    Pozdrawiam J.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcówce - za torami (nie wiem dlaczego) skręciłeś w lewo i zapewne do mety dotarłeś przez ogrody działkowe bądź cmentarz. Zdziwiłem się bardzo, bowiem do mety prowadziła droga powiatowa, a potem lokalna :). Po końcowych wynikach widać, że wybrałeś bardziej czasochłonną opcję. Pozdrawiam

      Usuń