Nocny Marek stanowił ostatni etap cyklu Pucharu Konwalii, który po raz drugi z rzędu padł łupem P. Dopierały. Ponadto trasa TP50 była zaliczana do PMnO oraz była jednocześnie mistrzostwami Polski. Tak więc trasa ta była niezwykle prestiżowa i myślę, że orgowie nie zawiedli oczekiwań nabieraczy na orientację.
Nocny Marek ma to do siebie, że większość trasy odbywa się w Puszczy Bydgoskiej i to nie tylko na mapie w skali 1:50 000, lecz również na mapach do BnO w skali 1:15 000 oraz 1:10 000, co dodało dodatkowego smaczku. Co więcej etapy do BnO były na końcu – a szkoda, bo kto znalazł się w tramwaju i wytrzymał znaczną część trasy na mapie w skali 1:50000, to etapy do BnO w zasadzie nie spowodowały rozdzielenie stawki. Co innego, gdyby etap do BnO był na początku TP50… i dodatkowo przez ok. 40 km nie obowiązywała ustalona przez orgów kolejność zdobywania punktów kontrolnych… Ale taki już jest urok startów masowych czy obowiązkowego zaliczania punktów kontrolnych.
W przeważającej mierze punkty kontrolne znajdowały się na szczytach górek bądź na rogach lasu, zaś start honorowy nastąpił tuż przy Gimnazjum w Brzozie Bydgoskiej, zaś ostry – po około 1,5 km ze względów bezpieczeństwa. Tempo było dość mocne – sam byłem pod wrażeniem dobrego samopoczucia biegając ok. 5:20 min/km J
Jaki wariant wybrać do punktu 1? |
W mojej kategorii uczestniczyło 62 zawodników i włączając zawodników z trasy TP25 i AR, który mieli identyczny punkt 1 powstał niezły kocioł. Wielu zawodników przekroczyło teren prywatny – bez sensu – podobnie jak tramwaj przekraczający linię kolejową (o znaczeniu krajowym) między punktem 12 a 13 podczas, gdy około 20-30 metrów dalej była droga krajowa. Tutaj mam prośbę do organizatorów – nie wyznaczajcie tras dla biegaczy z koniecznością przejścia przez tory kolejowe (o znaczeniu krajowym) czy przez drogi krajowe (!!!) Nie jest przyjemnością biegać po drodze krajowej widząc jak z naprzeciwka jeżdżą TIR-y (!!!). Nie pisząc już o bezpieczeństwie zawodników (mam na myśli przelot z PK12 do PK13).
PK1 – PK2 (szczyt górki) 8,5 km - 00:54
Początkowo biegłem w tramwaju, zaś w pewnym momencie postanowiłem biec wzdłuż przecinki skierowanej na południe, by odbić na zachód do szczytu górki. Wiem, że taki wariant wybrał B. Bińkowski. Troszkę za wcześnie odbiłem na zachód, co zaowocowało niepotrzebną stratą kilku minut na poszukiwanie punktu. W pewnym momencie widzę drużynę Jedność+ - pomyślałem, gdzie oni tak pędzą z tempem poniżej 5 km/km? Nie powiem, że teren lasu nr 326 nie był łatwy dla nawigatorów.
PK2 – PK3 (brzeg stawu) – PK4 (róg lasu) – PK5 (róg polany) 12,2 km - 1:20
Zrobiło się cicho i mogłem delektować się widokiem księżyca J Wokół żadnej żywej duszy – do czasu. Na moście przy Kanale Noteckim postanowiłem biec na azymut do punktu 3. I znów widzę kilkanaście czołówek – hmmm, czasami trzeba odważnej nawigować, by nadrobić kilka straconych wcześniej minut. Punkty 3, 4 i 5 w zasadzie zdobyłem w towarzystwie różnych zawodników – niektórych znałem, zaś innych nie. W punkcie 5 widzę K. Gallę i M. Muszyńskiego – pomyślałem czemu nie pobiec za nimi?
Warto dodać, że te punkty były dodatkowo rozświetlone na mapkach lotniczych – podobnie jak punkty 8-11.
PK5 – PK6 (szczyt górki) 18 km - 2:01
Wiedziałem, że K. Galla biegnie w bardzo podobnym tempie do mojego. Pomyślałem – długi przelot do punktu 6 – będę miał motywację do biegania. Na szczęście dałem radę, choć i wariant przebiegu do tego punktu był łatwy. Najważniejsze dla mnie było to, żeby utrzymać w miarę przyzwoite tempo. W końcu walczyłem o utrzymanie w pierwszej dziesiątce Pucharu Konwalii, które dla mnie miało ciut większe znaczenie niż zajęcie wysokiej lokaty na Mistrzostwach Polski w MnO J
PK6 – PK7 (szczyt górki) 19,8km - 2:16
W dalszym ciągu biegnę w towarzystwie K. Galli i M.Muszyńskiego (i tak do połowy punktu 12). Tempo mieli bardzo optymalne, no i fajnie nawigowali – co prawda wybrałbym identyczne warianty przebiegów do tych punktów, ale w nocnych biegach na orientację duże znaczenie odgrywa liczba osób poszukujących punkty kontrolne. Nie ukrywam, że punkty te nie były trudne, choć w wielu momentach wymagało dużej spostrzegawczości.
PK7 – PK8 (róg lasu) 21,3 km - 2:30
Biegniemy, od czasu do czasu maszerując, do punktu 8 – oprócz mnie i wspomnianych wcześniej zawodników nikogo nie widzimy – jest dobrze - pomyślałem.
PK8 – PK9 (róg lasu) – PK10 (róg polany) – PK11 (samotne drzewo) 25,3 km - 3:08
Dużą pomocą w zdobyciu tych punktów były rozświetlenia w postaci mapek lotniczych. Moje tempo znacząco spadło z uwagi na ciężki teren – był bardzo zarośnięty. Będąc w towarzystwie świetnych nawigatorów nie sposób było się pogubić J Niemniej jednak nie powinno rozstawiać punktów kontrolnych wśród młodych nasadzeń leśnych (choć może w okolicy punktu 11 faktycznie tam nie było nasadzeń? – po ciemku naprawdę niewiele było widać).
PK11 – PK12 (szczyt górki) 29,2 km - 3:39
W połowie drogi do punktu 12 widzę, że M. Muszyński ma poważne problemy z kolanem. Postanowiłem dalej biec w samotności, bo w końcu miałem o co walczyć. Punkt ten zdobyłem od strony północnej, bowiem przegapiłem ścieżkę ukierunkowaną na wschód (las nr 181). Dopiero linia energetyczna uzmysłowiła mnie, gdzie faktycznie jestem.
PK12 – PK13 (koniec przecinki – płot) 35,7 km - 4:30
Mając tak słabą czołówkę – dość długo szukałem prostego punktu. Wiedziałem jedynie, że punkt znajduje się tuż przy ogrodzeniu wojskowym. Okazało się, że znajdował około 20- metrów na lewo od ścieżki, którą biegłem. Niestety myślałem, że punkt znajduje się na wschód od charakterystycznej ambony – szukałem tego punktu przez około 200-300 metrów wzdłuż ogrodzenia. Szkoda bodajże 10 minut na poszukiwania punktu – coś ostatnio nie mam szczęścia do poszukiwania prostych punktów.
PK13 - Mapa BnO "Emilianowo" 37,8 km - 4:49
Do mapy do BnO „Emilianowo” wystarczyło dobiec ścieżką uważnie obserwując ogrodzenie wojskowe. W pewnym momencie napotykam na porządną ścieżkę – ale coś mi się nie zgadzało – bowiem w dalej było ogrodzenie wojskowe (tj. za ścieżką). Za plecami czuję oddech konkurencji – ze sledzgps wynikało, że byli to M. i K. Lewandowscy (którzy zajęli 10 miejsce). Jak już znalazłem się na właściwym skrzyżowaniu to pozostał mi jedynie wybór optymalnego wariantu na mapie „Emilianowo”.
Mapa BnO "Emilianowo" (do punktu J - 49 km - 6:18)
Postanowiłem rozpocząć od zdobycia punktu W, zaś następnie T-S-P-L-K-J-N-M. Być może powinienem wybrać wariant począwszy od punktu N, zaś następnie J-W-T-S-P-L-K-M. Najważniejsze dla mnie było to, że zachodziła możliwość biegu na azymut.
Już przy punkcie W miałem niewielkie problemy z trafieniem na właściwą granicę kultur – ale słabą czołówkę miałem, skoro granic kultur w nocy nie zdołałem dostrzec. Około 50 metrów na wschód widzę czołówkę innego zawodnika – przeczytałem opis punktu i okazało się, że należało szukać punktu na szczycie górki a nie w dołku.
Do punktu T w pierwszej kolejności biegnę przez ścieżkę – przepuszczam J. Skotnickiego (13 miejsce) i brnę na azymut do gęsto zalesionego lasu – widzę dołek przy granicy kultur i nie pozostało mi biec na wschód do punktu. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać dlaczego J. Skotnicki biegnie na północ?
Do punktu S biegłem wprost na azymut przy dość dobrze przebiernym lesie. Moje tempo może nie było mocne, ale najważniejsze – że kilkaset metrów zaoszczędziłem. Do punkt P początkowo biegnę na azymut do ogrodzenia, zaś następnie ścieżką. W pewnym momencie widzę charakterystyczny układ dróg, by kierując się na zachód znaleźć właściwe obniżenie. Wracam do ścieżki i biegnę na południe do drugiego kamienia granicznego, by na azymut dotrzeć do punktu L. Do punktu K dotarłem biegnąc po ścieżkach, zaś do punktu J podobnie – choć ok. 300 metrów musiałem troszkę pobiegać na szagę J Do punktu N mogłem również podjąć ryzyko, choć byłem już zbyt zmęczony zarośniętym runem leśnym w Emilianowie – z punktu N wyciągnąłem kiełbaskę myśliwską i na moje szczęście nie brnąłem granicą kultur na południe – oj trzeba patrzeć na kompas … W zeszłym roku miałem podobną sytuację – i zamiast na zachód – szedłem na wschód. Tym razem przytrafił mi się podobny błąd – choć na szczęście bez negatywnych konsekwencji. Spokojnie dobiegam do punktu M i widzę gromadę zawodników – okazało się, że to był tramwaj ze S. Kaczmarkiem i J.Parzybutem na czele. Przerwę na kawkę zrobili czy jak? To przecież mistrzostwa Polski!
Niełatwy był przebieg z mapy Emilianowo do mapy Piecki. Jeszcze do tego niepotrzebną presję robiłem starając się uciec tramwajowi –nie miałbym szans uciec tramwajowi złożonemu z naprawdę bardzo dobrych zawodników. Kurdę – ilu was jest? Pomyślałem, że było ich chyba ośmiu-dziesięciu – sporo stracę do rankingu Pucharu Konwalii – bo liczył się nie tylko czas, lecz również zajęte miejsce w klasyfikacji TP50 – nawet jedno gorsze miejsce kosztuje sporo, a co dopiero osiem czy dziesięć. Czas na próbę nr 1 ucieczki od tramwaju.
Mapa "Piecki" 63,5 km
Tak się złożyło, że pierwszym punktem do zdobycia był punkt D – zdziwiłem się bardzo tego, że miałem jeszcze sporo sił do biegania. Jest charakterystyczny teren z jeżynkami, jest ogrodzenie a potem las o bardzo trudnej przebierności – jest dobrze. Szybko na azymut do górki i zyskałem 2-3 min. Zmotywowany szansą na ucieczkę od tramwaju brnę do punktu E ściezkami, a potem szukam tej wrednej muldy – tramwaj już mnie dogonił i biegnie do punktu C. Cholera – prosty punkt i niekoniecznie była to mulda. Do punktu C wbijam od strony wschodniej zamiast południowej – punkt zdobyłem w niemal tym samym czasie co tramwaj. Gra zaczyna się od nowa J
Do punktu H chciałem ścieżką na wschód, by następnie nieco ściąć na azymut do górki. Niestety była jeszcze jedna ścieżka skierowana na północny-wschód, co spowodowało kilkuminutową stratę do tramwaju. Klnę jak cholera – szukam szansy na ucieczkę, a tu znowu zonk. Jakby org celowo wyciął północno-wschodni fragment mapy. Próba nr 2 nieudana.
Widzę, że tramwaj rusza do punktu G i systematycznie oddala się (na ok. 2-3 minuty). Tu nastąpiła próba nr 3, bowiem postanowiłem najpierw zdobyć punkt A, zaś następnie G-B-F i do mety. Może się uda…
Punkt A zdobyty w miarę łatwo, choć słaba czołówka nie dawała mi spokoju… Widzę B. Bińkowskiego (zajął 20 miejsce – chyba też był mocno poszkodowany przez tramwaj), który zapewne zmierzał do mety. Punkt G zdobyty bez problemów – choć przebieg do tego punktu był prosty. Do punkt B popełniłem błąd kosztujący ok. 3-4 min z uwagi na to, iż wybrałem główną ścieżkę ukierunkowaną na południe – a miałem wybrać następną ścieżkę. No cóż – pozostaje mi jeszcze bieg na azymut do ambony, a potem przez leciutko podmokły las do kolejnej ambony, by po 100 metrach znaleźć punkt B (nie bez małych problemów). Coś za dużo zawodników kłębiło się w okolicy lasu Piecki (okazało się, że wielu zawodników było z kategorii TP25).
Zostaje punkt F i niestety znów słaba czołówka dała znać o sobie – strata 10 min cholernie boli, bowiem najpierw nie zauważyłem drugiej ścieżki. Dlatego poszukiwania dołka rozpocząłem w lesie między czwartą a piątą ścieżką (licząc od strony wschodniej). Idiotyczny błąd i już wiedziałem, że próba nr 3 będzie baaardzo nieudana.
Z wyjściem mapy „Piecki” nie było problemów z uwagi na teren zabudowany, który widniał zarówno na mapie do BnO, jak i mapie rastrowej. Resztkami sił biegnę (od czasu do czasu maszeruję 10-15 metrów), bowiem za sobą musiałem mieć ponad 60 km do mety z czasem 9h 30 min. Ponad 30 minut straty do czołówki tramwaju – no cóż – chyba jeszcze nie dojrzałem, by zajmować miejsca w okolicach początku drugiej dziesiątki najlepszych napieraczy na orientację.
Ciekawa trasa, zaś punkty kontrolne były typowe dla orientalistów. Myślę, że wymagająca kondycyjnie i nawigacyjnie trasa spełniała wymogi stawiane mistrzostwu Polski w marszach na orientację. Troszkę za dużo było tych szczytów górek czy rogów lasu – z pewnością Puszcza Bydgoska oferowała znacznie więcej niż tylko górki J. Na plus – mocno obsadzona TP50, choć obsada TP25 również była całkiem całkiem (dlatego nie wybrałem tej trasy z uwagi na to, iż zbyt wiele punktów bym stracił do R.Nowaka czy M. Plesińskiego, a przecież na TP25 do zdobycia było 560 punktów do Pucharu Konwalii, zaś TP50 - aż 760 punktów).
Mistrzem Polski został M. Jędroszkowiak (podobnie jak w zeszłym roku), zaś wicemistrzem – P. Ćwidak. Na najniższym stopniu podium stanęli K. Łakomiec oraz K. Molski. Mi przypadło miejsce zgodnie z numerem startowym J
TP50, 30 punktów kontrolnych
Czas: 9h 31 min
Miejsce: 21/62
faktycznie przebiegnięty dystans:
Nieoficjalne wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 6h 30 min
2. Paweł Ćwidak 7h 4 min
3. Krzysztof Łakomiec 7h 6 min
3. Kuba Molski 7h 6 min
5. Marcin Hippner 7h 9 min
5. Marcin Sontowski 7h 9 min
...
21. Sebastian Wojciech 9h 31 min
...
62. Marek Muszyński NKL
Nocny Marek stanowił ostatni etap w ramach Pucharu Konwalii - po trzech etapach (czyli Śnieżnych Konwaliach, Poznańskiej Bimbie oraz Rajdu Konwalii) broniłem szóstego miejsca. Najtrudniejszy etap - Nocny Marek (bo dla trasy TP50 będący jednocześnie Mistrzostwami Polski) stanowił dla mnie ważną próbą pokazania tego na ile mnie stać - wiedziałem, że R.Nowak (który startował w TP25) i K. Rochowski (który startował w AR) mnie wyprzedzą. A przecież było jeszcze kilku poważnych kandydatów, bym wypadł poza dziesiątkę. Na szczęście dość udany występ na Nocnym Marku pozwolił mi zająć bardzo wysokie 8 miejsce w Pucharze Konwalii. Końcowy wynik stanowił łączną sumę punktów uzyskanych z miejsc:
- 18 na trasie TP25 na Śnieżnych Konwaliach (szkoda, że nie wziąłem udziału w TP50 ;])
- 7 na trasie Helmut (wraz z K. Gruhn) w Poznańskiej Bimbie,
- 9 na trasie Medium w Rajdzie Konwalii (w najgorętszym dniu roku)
- 21 na trasie TP50 na Nocnym Marku
Dekoracja dziesięciu najlepszych w Pucharze Konwalii 2015 (mi przypadło 8 miejsce) |
1. Piotr Dopierała
2. Krzysztof Gruhn
3. Konrad Rochowski
4. Robert Halamus
5. Artur Bednarek
6. Jan Ritter
7. Remik Nowak
8. Sebastian Wojciech
9. Michał Jędroszkowiak
10. Zbigniew Hornik
Nie napiszę, że znalazłem się w całkiem niezłej grupie rajdowców na orientację z Wielkopolski :)
Gratki występu :) Chociaż te BnO to CI tak sobie poszły, 22km na trasach z 16km w linii prostej to prawie 40% nadłożonego dystansu. W takim lesie powinno to być 10-15%.
OdpowiedzUsuńTP25 nie miała takiego samego pierwszego punktu ja Wy :)
Spójrz na mapę Puszczy Bydgoskiej, jedyną bazą leżącą w środku pierścienia z dróg krajowych jest ta zeszłoroczna w Nowej Wsi, a i tak szkoła była za 2 przejazdami kolejowymi. Pozostałe miejscowości ze szkołami: Brzoza, Bydgoszcz, Solec, Nieszawka, Gniewkowo leżą tak, że te drogi trzeba niestety przebiec.
DK25 tylko przecinaliście, DK10 większość też tylko przecinała, część biegła wzdłuż ale było to już po 23 i ruch był tam niewielki, przejeżdżał pewnie jeden samochód na minutę.
Dla mnie też idealnym rozwiązaniem jest takie jak na ŚK na TP25. Czysty las, zero asfaltu, zero pól, ale takie miejsce niestety trudno znaleźć :(
Miałem na myśli wyłącznie położenie drogi krajowej i torów kolejowych w Emilianowie (w trakcie przelotu z 12 do 13) - nie było tam zbyt bezpiecznie. Może zbyt pochopnie ująłem ten fakt w S-PK1 zamiast w PK12-PK13, ale mało kto czyta relacje od A do Z :).
UsuńCo do BnO - to muszę więcej potrenować w nocy i kupić wreszcie mocniejszą czołówkę.