Po rocznej przerwie KS Hades postanowił zorganizować rajd przygodowy Wertepy. Oferta uległa rozszerzeniu o trasy biegowe - TP25 i TP50 (ze względu na dużą popularność wśród napieraczy na orientację) i oczywiście trasę rowerową TR80. Tak więc - każdy mógł coś wybrać dla siebie - rajd przygodowy (jazda rowerem, bieg na orientację, trekking, kajaki), jazdę rowerem albo trekking na orientację.
Wybrałem rzecz jasna TP50 (trasę pieszą 50 km) i dość długo nikt się nie zgłaszał. Na szczęście nie musiałem nastawić się na krótszą trasę, bowiem ostatecznie zgłosiło się sześciu śmiałków - coś mało tym razem, choć większość napieraczy wybrała trasę AR100. Mimo niewielkiej liczby śmiałków, to wystartowali nie byle jacy zawodnicy - Michała J. czy P. Górczyńskiego nie trzeba specjalnie przedstawiać (czy przypominać). Dodam tylko, że są to zawodnicy bardzo ciężkiego kalibru, zaś pokonanie ich stanowi niebywały sukces.
Na dzień dobry zaspałem start i na miejsce dotarłem o godz. 8 - rannym ptaszkiem zdecydowanie nie jestem. Wyzwaniem dla mnie stanowi pobudka o 4:20 :) (sorka Krzysiek, że musiałeś czekać na dworcu na mnie - wtedy jeszcze bardzo smacznie spałem). Obudziłem się o 6:45 i wiedziałem, że na dzień dobry spóźnię się na start - na szczęście w sumie kosztowało mnie 9 minut (wow :) - tyle zajęło mi przebranie się, załatwienie formalności oraz odebranie mapy - może kiedyś odbędą się tego rodzaju zawody?
Na dzień dobry zaspałem start i na miejsce dotarłem o godz. 8 - rannym ptaszkiem zdecydowanie nie jestem. Wyzwaniem dla mnie stanowi pobudka o 4:20 :) (sorka Krzysiek, że musiałeś czekać na dworcu na mnie - wtedy jeszcze bardzo smacznie spałem). Obudziłem się o 6:45 i wiedziałem, że na dzień dobry spóźnię się na start - na szczęście w sumie kosztowało mnie 9 minut (wow :) - tyle zajęło mi przebranie się, załatwienie formalności oraz odebranie mapy - może kiedyś odbędą się tego rodzaju zawody?
Start - PK1 00:20, 3,4 km
(strata do Pawła - 00:01)
Spóźniony i na głodniaka ruszam w 50 km trasę w ciepły i dość słoneczny dzień (nie padało). Do tej pory nie zdarzyło mi się wybrać w 50 km trasę bez śniadania (w końcu musiał przyjść ten pierwszy raz). Dość żwawym tempem biegłem do punktu 1 - tak na rozgrzewkę...
Mapa TP50 |
PK1 - Mapa BnO "Karpaty" 1:13, 9,7 km
(strata do Pawła - 00:09)
Dość ciężki teren do biegania i niestety mapa po prostu pływała... Liczne błędy nawigacyjne spowodowało, że przy wyjściu z mapy do BnO traciłem do Pawła 9 min (do Michała zapewne nieco mniej). Z rozmów na mecie z niektórymi zawodnikami wynikało, że inni też mieli problemy z właściwą nawigacją... Nie ukrywam, że to był dość trudny teren - no i mój czas na etapie BnO nie zwala z nóg :)
Mapa do BnO - Karpaty |
Mapa Bno "Karpaty" - PK5 (brzeg Warty) 2:41, 23 km
(strata do Pawła - 00:21)
Z kolejnymi punktami kontrolnymi nie miałem jakiś tam większych problemów. Teren rajdu był bardzo przyjazny do biegania. Bieg wzdłuż Warty między PK4 a PK5 zostanie w mojej pamięci na długo... Aż chciałoby się tam wrócić i jeszcze raz przebiec ten odcinek... Przy PK5 czekała przeprawa promem...
Tuż przed promem w Pogorzelicy pierwsza czwórka przedstawiała się następująco:
1. Paweł Górczyński |
2. Michał Jędroszkowiak |
3. Seba Wojciech (traciłem 21 min do Pawła oraz ok. 15-17 min do Michała) |
4. Bogusia Górczyńska |
W trakcie przeprawy kilka słów wymieniłem z Remikiem, który nie omieszkał nie zrobić mi sesyjki zdjęciowej z rzeką Wartą w tle. Tutaj traciłem do prowadzącego Pawła ok. 21 minut - nieźle...:)
Chwila na zdjęcie w promie (w tle rz.Warta) |
No to czas na dalsze napieranie |
(strata do Pawła - 00:35)
Przebiegi do kolejnych punktów były dość urozmaicone - tam gdzie się dało przeciąć przez las - robiłem to. Chętnie biegłem przez wał przeciwpowodziowy. Przy punkcie 7 widzę prowadzących AR100, czyli Marka i Franka, choć po chwili zjawiają się kolejne zespoły - oj zapowiada się pasjonująca walka o pierwszą trójkę... W PK8 czekał bardzo miły akcent, tj. przeprawa pontonowa, choć z trudem zdołałem dopłynąć do drugiego końca brzegu. W tym momencie do Pawła traciłem 35 min, który jeszcze prowadził.
Przeprawa pontonowa |
PK8 - PK9 - PK10 - PK11 - PK12 (Brzeg Warty) 4:50, 38,7 km
(strata do Pawła - 00:48)
W przebiegach do PK9 i PK10 można było nieco nadrobić sprawnie nawigując. Ale Paweł i Michał wybrali bardzo podobne warianty co sprawiło, że strata do nich systematycznie pogłębiała. Z punktu 10 wybrałem wariant zakładający dwukrotne przejście przez rzeczkę - Paweł i Michał także wybrali taki wariant. Nie wybierając takiego wariantu nadłożyłbym dobre kilka kilometrów. Z drugiej strony Remik z pewnością nie zbudowałby takiego wariantu, gdyby nie zaszła możliwość przejścia przez rzeczki :) Tutaj przydała się znajomość budowania tras rajdowych przez Remika. Przy 39 km traciłem do Pawła 48 min, zaś przed brzegiem Warty prowadzenie objął Michał, który nie oddał do mety (systematycznie zwiększając przewagę do 15 minut).
Przyjemny akcent za punktem 12 (prom nie funkcjonował; za to w tym punkcie była meta dla etapu kajakowego) |
PK12 - PK13 5:33, 44,3 km
(strata do Pawła - 0:58)
Najdłuższy przelot i czułem, że już siadam. Co prawda miałem trochę sił na bieganie, ale strata do Pawła uległa zwiększeniu o dodatkowe 10 min. Na szczęście nie czułem głodu - żele, soczki czy musy z Decathlonu (wszystko jedno jakiej były marki) zrobiły swoje. Chyba prawdą jest przekonanie, że im szybciej biegam, tym organizm domaga się coraz "lżejszego" jedzenia (najlepiej w postaci musów czy żelów) - jeszcze 3 lata temu nie mogłem tego faktu zrozumieć - no przecież kanapki czy kiełbasy dadzą więcej energii - ale weź przeżuj tego rodzaju jedzenie i przełknij w trakcie biegu...
PK13 - PK14 - PK15 - PK16 - Meta 6:46, 53,2 km
(strata do Pawła - 1:06)
Końcowe punkty dość łatwe nawigacyjnie, choć nie ustrzegłem jednego błędu (na jednym skrzyżowaniu zawahałem się i zacząłem prowadzić dywagacje nad mapą...) Wystarczyło dobiec do następnego skrzyżowania - wystarczyło utrzymać koncentrację. Na szczęście straciłem jedynie dodatkowe 8 minut do Pawła.
Seba na mecie o godz. 14:56 |
Łatwy i przyjemny rajd z odcinkiem do BnO, choć nie ustrzegłem kilku błędów (szczególnie na mapie do BnO, przy parkingu leśnym (musiałem przez to czekać w kolejce na ponton) oraz w wcześniej wspomnianym skrzyżowaniu). Uniknięcie tych błędów spowodowałoby zaoszczędzenie ok. 15 min - cieszy mnie jednak trzeci z rzędu rajd TP50 ukończony z czasem krótszym niż 7h. To naprawdę jest dobry prognostyk przed kolejnymi rajdami :)
Podsumowanie z rajdu Wertepy |
Mapa TP50 z naniesionym trackiem |
Trasę TP50 wygrał M. Jędroszkowiak z czasem 5:26, zaś oficjalnie straciłem do niego 90 min (faktycznie 81 min). Postęp cieszy, bowiem nie tak dawno traciłem do niego ok. 3h. Na drugim miejscu P. Górczyński, który do punktu 10 prowadził, zaś dalszą część trasy pobiegł nieco wolniej, co zaowocowało 15-minutową stratą do Michała J. Trzeci byłem ja, zaś czwarta - B. Górczyńska, którą z pewnością można zaliczyć do faworytek TP50 kobiet w najbliższych rajdach na orientację (o ile weźmie udział)
Zdjęcia pochodzą z profilu facebook'a Wertepy.
Więcej info odnośnie Wertep.
Podsumowując:
TP50, 29 punktów kontrolnych (w tym 13 na mapie do BnO)
Czas: 6:56 (w tym 9 min spóźnienia na start)
Miejsce: 3/6
Oficjalne wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 5:26
2. Paweł Górczyński 5:41
3. Sebastian Wojciech 6:56
4. Bogusia Górczyńska 7:42
5. Piotr Sady 10:13
6. Maciej Piasecki 11:48
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz