Skoro mamy jesień, to musi być Poznaj Poznań Nocą. W edycji 2016/2017 odpuściłem niestety dwa etapy (tj. os. Polan oraz Park Tysiąclecia). Niemniej jednak zdołałem znaleźć czas na zaliczenie dwóch etapów (w tym jedną z Krystynką).
Etap 2 miał charakter startu masowego i odbył się w dość chłodny i deszczowy środowy wieczór na os. Zwycięstwa. Zawody zapoczątkowali zawodnicy z Elity o godz. 19:01 i nastąpiła lekka konsternacja, bowiem pierwszy punkt znajdował się na południowej części osiedla. Z reguły pierwszy punkt od startu powinien znajdować się na kącie widzenia 180 stopni.
Start masowy rządzi swoimi prawami, bowiem obowiązuje zasada, że kto pierwszy na macie, ten wygrywa. Generalnie chodzi o to, by zdobyć wszystkie punkty kontrolne w obowiązkowej dla zawodnika kolejności w możliwie jak najkrótszym czasie - najlepiej w niecałe 30 minut na dystansie ok. 6,5 km - proste nieprawdaż? :)
Zawodnicy z Elity - gotowi do startu |
Po zdobyciu pierwszego punktu zauważyłem, że Artur B. ma ten sam rozkład punktów kontrolnych co ja. A że biegam podobnym tempem co Artur, to nie pozostało nam nic innego jak wzajemnie ponapierać się. Tak było do 17 punktu. Co tam po drodze popełniłem niewielkie błędy, ale o kilkusekundowych kosztach. Do 18 punktu Artur wybrał dłuższy północno-wschodni wariant, zaś ja - południowo-wschodni. W ten sposób uzyskałem około 20 sekundową przewagę.
Słynna ogrodzona górka na os. Zwycięstwa |
Warto dodać, że niektóre punkty kontrolne należało zdobyć aż trzy razy - dzięki temu była okazja poobserwować najlepszych (ja miałem takową okazję zdobywając punkt 11/14/17 w słynnej góreczce). W końcowej części trasy w zasięgu wzroku znalazł się J.Gorczyca - i miałem motywację do pokonania go. Tym bardziej, że z takim zawodnikiem jeszcze nie miałem okazji pościgać się. Udało mi się go dość szybko dogonić - widziałem jak opadał z sił w przeciwieństwie do mnie. Jeszcze przed metą zauważyłem zawodniczkę startującą w tej samej kat. co ja - P. Dudzińska - niestety na mecie mój chip zawiódł i nie odczytał szybciej niż jej. Niemniej jednak odniosłem historyczny sukces w Elicie - miejsce w pierwszej dziesiątce. Gdyby nie wypożyczony chip (który tragicznie odczytywał stacje SI), to byłaby szans na 8 miejsce. Pierwsza siódemka była poza moim zasięgiem - wobec zwycięzcy tego etapu traciłem przeciętnie 45 sekund na km (w marcu traciłem 52 sekundy na km - zwycięzca był ten sam) - jest więc postęp, co zawsze mnie cieszy)
Podsumowując:Elita, 5,5 km, 27 punktów kontrolnych
Czas: 34:32
Miejsce: 9/45
Wyniki:
1. G. Cupryś 29:28
2. D. Konarczak 29:42
3. S. Borowczyk 29:59
4. P. Górczyński 30:05
5. K. Leśniak 30:41
6. J. Galla 31:38
...
9. Seba Wojciech 34:32
...
45. N. Kędzierska NKL
Etap trzeci odpuściłem ze względu na to, iż nie nabrałem pełni sił po organizacji Wilgi Orient - dlatego nie krytykuję innych orgów, bowiem wiem ile wysiłku i czasu trzeba, by zorganizować jakiekolwiek zawody. Kolejny etap odbył się w styczniu na os. Czecha. Aura była zimowa przy 5 stopniowym mrozie. Tym razem postanowiłem wybrać się z córką Tynką i zaliczyła ten występ śpiewająco :) Zdołała przebiec niemal cały dystans na własnych nogach - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu.
Trasa była bardzo łatwa (jak na OPEN przystało) i przyjemna. Utrudnienie stanowiło jedynie brak odblasków przy punktach kontrolnych. Nam to nie przeszkadzało, bowiem zarówno ja, jak i Tynka mieliśmy czołówki, co bardzo ułatwiło nawigację.
Przy starcie |
Przedostatni punkt kontrolny zaliczony z uśmiechem na twarzy |
Naprawdę warto brać swoje pociechy na dworek - nawet wtedy, gdy jest mróz. Po tym biegu - katarek zniknął jak makiem zasiał. A tak niewiele potrzeba, by po prostu wyjść na dwór i przyjemnie spędzić wieczór.
Podsumowując:
OPEN, 1,1 km, 12 punktów kontrolnych
Czas: 13:49
Miejsce: 2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz