wtorek, 7 lutego 2017

Śnieżne Konwalie - Bledzew (28 I 2017)


    Co do końcowych wyników, to liczyłem na małą niespodziankę. Niestety pod raz czwarty z rzędu zarówno Michał J., jak i Mariusz P. pokazali, kto rządzi w TP50. Na razie nikt nie był w stanie nawet ich ukąsić. Szkoda, że w tym rajdzie nie było Pawła Jankowiaka czy Marcina Sontowskiego. Według mojego skromnego zdania - jedynie oni są w stanie im zagrozić. Pytanie: W której edycji Śnieżnych Konwalii to nastąpi?
    Piąta edycja Śnieżnych Konwalii odbyła się w Bledzewie. Tym razem aura była zimowa, zaś miękki śnieg nie zachęcał do nawigowania na azymut (tzn. trzeba było mieć bardzo dobrą kondycję fizyczną, by napierać po śniegu). Moje oczekiwania wobec tego rajdu były dość wysokie - liczyłem na zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce. Tak więc dość ciężko pisze się relacje mając świadomość, że mogłeś dać z siebie znacznie więcej. Niemniej każdy start wnosi coś nowego i trzeba się liczyć z porażkami.  Tym bardziej, że po wygranej Nocnej Masakry (co prawda wraz z Pawłem J.) mój apetyt nieco wzrósł. Niemniej jednak pokory nigdy za wiele :) 
   Śnieżne Konwalie zaliczam do tych rajdów, gdzie jeden błąd nawigacyjny sprawia, że odpadasz z gry. Niestety popełniłem ów błąd już w drugim punkcie kontrolnym (tj. PK18) - niestety źle na azymut pobiegłem i 20 minut w plecy. Czułem, że to nie będzie mój dzień. Kondycyjnie całkiem fajnie wyszedłem na tym rajdzie mimo, iż przez niemal cały rajd towarzyszył mi Sławek Szczepański. We dwójkę zawsze raźniej :) 
   Do wyboru były w zasadzie cztery warianty - dwa na północ oraz dwa na południe. Rozpocząłem od południa, tj. od PK20 i niestety już na początek dołożyłem ok. 0,5-1 km - wybrałem wariant wzdłuż brzegu i liczne pozostałości po wycinkach znacząco spowolniło mój bieg. Nie było jednak jeszcze tak źle jak z punktem 18. 
Wariant południowy mojego przebiegu oraz optymalnego
     Moje wariancje wokół PK18 są widoczne na powyższej mapie. Nie ma co tu głębiej opisywać - wolę o tym zapomnieć. W tym momencie wiedziałem już, że odpadam z gry. Nie przywykłem jednak do rezygnacji z rajdu - nie po to jeździsz taki kawał na rajd, by po paru kilometrach zrezygnować z rajdu. Tym bardziej, że Nocna Masakra z 2013 roku pokazała mi, że należy walczyć do końca. Dwadzieścia minut w plecy, to jeszcze nie koniec. Morale mi znacząco spadły w trakcie przebiegu do PK19  spotkałem Tomka N. i Wojtka W., którzy obrali bardzo spokojne tempo (mieli za sobą PK19). Okrężny wariant przebiegu do PK21 (nie odważyłem się na przebieg po zamarzniętym jeziorze). Uważam, że są pewne granice - tym bardziej, że w niektórych miejscach (szczególnie wokół drzew) widziałem wodę (a nie lód). Bieg przez bagna uważam za mniejszy hardcore niż bieg po lodzie wzdłuż jeziora :).
    Po zdobyciu czterech punktach - wraz ze Sławkiem - biegliśmy do punktów z dość starej mapy Bledzewko. Na początek 2-1-9. Niestety nie mogliśmy trafić na PK1 - przestrzeliliśmy ok. 300 metrów (sporo :( ). Morale znów spadają, bo punkty nie wchodzą jak po maśle. Jakaś tam mała polanka wśród wielu innych - słaba nawigacja z mojej strony i wtopa. Z punktu 1 trzeba było zdobyć punkty 3-7. Większość zawodników z drugiej dziesiątki tak zrobiła. Ja wraz ze Sławkiem postanowiliśmy wybrać wariant z dość częstą zmianą map, tj. z głównej na Bledzewko. PK23 też nam nie sprzyjał - ewidentnie słabo mi poszło z nawigacją. W pewnym momencie zacząłem biec do PK12, zamiast PK23 - na szczęście Sławek mi uzmysłowił o błędzie z mojej strony. PK22 - po części zdobyty dzięki P. Ignaczakowi, którego spotkaliśmy na trasie. 
Kolejna część trasy
    Niedaleko PK24 widzę K.Rochowskiego czy W. Binkowskiego - pomyślałem, że nie jest jeszcze tak źle. Nie wiedziałem jednak, że mają za sobą PK 3 i PK7. Biegniemy po swoje, choć rzadko kogoś widzimy na trasie. Tak na marginesie - przy PK10 zauważyłem po raz pierwszy M. Plesińskiego (który biegł w odwrotnym kierunku) - do tej pory jeszcze nie miałem okazji zobaczyć go na trasie. Walka między Mariuszem a Michałem była bardzo zacięta i wobec trzeciego zawodnika zdołali osiągnąć ponad godzinną przewagę. Po prostu przepaść...
Środka część trasy
    Z końcowymi punktami już nie mieliśmy większych problemów - przeważały warianty drogowe. Miękki śnieg nie zachęcał do biegania na azymut - za dużo sił traciłem. Położenie punktów kontrolnych również - bardziej opłacało się wybrać warianty ścieżkowe. Z drugiej strony - niezbyt optymalny wariant  mojej strony również zrobił swoje.  Zaznaczam jednak, że przebiegłem 53,5 km - więc nie mogło być tak źle.
Mapa Bledzewko (dość stara)

Mapa - Stary Dworek


   Reausumując - oczekiwania wobec siebie były większe, choć na pocieszenie dodam, iż zająłem do tej pory najlepsze miejsce (w 2013 roku byłem 27, w 2015 - 25, zaś teraz 24). Niemniej jednak to był rajd w którym śmiało mogłem wejść do pierwszej dziesiątki. Niestety nie był to mój dzień, znalezienie punktów nie wchodziły mi jak po maśle, było sporo momentów niepewności, no i miękki śnieg nie zachęcał do biegania na azymut. Jak to mawiają - raz na wozie, raz pod wozem. Tym razem - pod wozem :)
   Co do końcowych wyników, to liczyłem na małą niespodziankę. Niestety pod raz czwarty z rzędu zarówno Michał J., jak i Mariusz P. pokazali, kto rządzi w TP50. Na razie nikt nie był w stanie nawet ich ukąsić. Szkoda, że w tym rajdzie nie było Pawła Jankowiaka czy Marcina Sontowskiego. Według mojego skromnego zdania - jedynie oni są w stanie im zagrozić. Pytanie: W której edycji Śnieżnych Konwalii to nastąpi?

Podsumowując:
TP50, 24 punkty kontrolne
Miejsce: 24/82

Wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 4:46
2. Mariusz Plesiński 4:58
3. Marcin Hippner 5:47
4. Krzysztof Lewandowski 5:51
5. Piotr Dopierała 6:19
6. Marcin Krasuski 6:24
...
24. Seba Wojciech 7:35
...
82. Daniel Śmieja 1 PK, 3:12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz