Kolejne dwa etapy w ramach cyklu Grand Prix Hadesu odbyły się odpowiednio w Wiórku oraz Czołowie (k.Kórnika). Cykl ten w tym roku składa się z dziewięciu etapów, zaś ja stałem się już niemal regularnym uczestnikiem tych zawodów. Niemal godzinne bieganie na orientację po lesie do dziś sprawia mi największą frajdę :)
Czwarty etap odbył się w Wiórku, zaś teren leśny pozwalał na osiągnięcie astronomicznych prędkości, co mnie troszkę niepokoiło. Niemniej jednak były momenty wykazania się umiejętnościami nawigacyjnymi, choć w tych zawodach liczyła się przede przede wszystkim szybkość.
Mapa Wiórek z moim orientacyjnym przebiegiem |
Startowałem w 53 minucie i bez nadmiernego szarpania starałem się skupić na zachowaniu odpowiedniego tempa biegu (tak by wytrzymać w miarę szybkim dla mnie tempa przez ok. 9 km). Pierwszy punkt kontrolny zdobyłem jako 14 zawodnik, choć w punkcie piątym awansowałem na 10 miejsce. Troszkę gęstego lasu w okolicach PK6 i już awans o jedno oczko :). Długie przeloty do PK9 spowodowały, że spadłem na 11 miejsce.
Kolejne punkty, gdzie można było wykazać się nawigacją spowodowały, iż zdołałem awansować na 9 miejsce. Niestety w końcówce nieco osłabłem i spadłem o dwa oczka (wydałem poza pierwszą dziesiątkę).
Teren zawodów bardzo przyjemny, szybki - wykorzystujący wszystko się da z tej mapy. W tych zawodach nie było miejsca na żaden błąd - nie popełniłem co prawda, ale szybkościowo odstaję od najlepszych. Eliminując błędy pozostałych zawodników zająłbym 13 miejsce. Z drugiej strony wystarczyło (i aż) szybciej pobiec całą traskę o 35 sekund i już awansowałbym na 8 pozycję.
Obserwując na poniższy diagram można z łatwością zauważyć - kto, gdzie i jak długo przebywał w trakcie przelotów między poszczególnymi punktami. Widać, że mi udało się uniknąć większych błędów. Najtrudniejsze okazały się punkty 4,5 i 11, choć PK1 również.
Zawody wygrał P. Jankowiak (miałem przyjemność wzięcia z nim udziału w Nocnej Masakrze) pokonując o niemal minutę R. Goławskiego oraz o 3 min K. Mola. Mi przypadło 11 lokata na 50 zawodników.
Podsumowanie E4:
Trasa zaawansowana, 7,5 km (w linii prostej)
20 punktów kontrolnych
Czas: 48:44, miejsce: 11/50
Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 41:17
2. Rafał Goławski 42:13
3. Krzysztof Mol 44:18
4. Franek Galla 45:04
5. Janusz Put 46:07
6. Krzysztof Gruhn 46:21
...
11. Seba Wojciech 48:44
...
50. Jarosław Wojciechowski 149:53
Kolejny etap odbył się na terenie byłego poligonu wojskowego, tj. w Czołowie i czułem, że będą to najtrudniejsze zawody w tym cyklu. Gdyby ten etap odbył się w lecie (przy pełnej roślinności), to wyniki byłyby bardziej zacne :). Nie wiem, kto zbudował tę trasę, lecz należy mu pogratulować pomysłowości. W tym etapie najważniejsze było to, by popełnić jak najmniej błędów.
Lista zawodników aż pęczniała od nazwisk - Plesiński, Jędroszkowiak, Golinowski, Matyba czy jak zwykle niezawodny Gruhn. Tych nazwisk nie trzeba specjalnie przedstawiać. Liczyłem na miejsce - jak zwykle - na końcu pierwszej dziesiątki. Czułem jednak, że będzie to mój dzień konia - ponadto udany występ w Trzaskowie (w middle) z nowym kompasem (:)) sprawił, że w tych zawodach apetyt na dobry wynik nieco wzrósł. W końcu musi przyjść wynik w postaci co najmniej 5 miejsca.
Mapa Czołowo (trasa zaawansowana) |
Pogoda niestety nie rozpieszczała - było po prostu mokro - choć umiarkowanie ciepła. Wystartowałem w 53 min i już w PK3 dogoniłem P. Golinowskiego (!), który startował dwie minuty wcześniej. PK1-PK7 były ulokowane na bardzo małym obszarze popoligonowym, gdzie bardzo łątwo było o błąd. Zdołałem jednak wyjść z tego terenu bez większego szwanku, bowiem w PK8 zajmowałem 11 miejsce z dość sporą stratą do M. Plesińskiego (tj. 3,5 min).
Druga część biegu, tj. PK8-PK15 pozwalała wyszaleć się nawigacyjnie - byłem wręcz w szoku jak bardzo duży wpływ na nawigację ma dobry kompas (Silva). Aż się chciało biegać i w konsekwencji w PK13 byłem trzeci (!). A przecież na takich przelotach tracę najwięcej....
W trakcie biegu czuję, że mam przewagę do J.Gorczycy czy do M. Jędroszkowiaka, który wybrał dłuższy wariant do PK11 (a startował 6 min wcześniej niż ja). Gdzieś w zasięgu wzroku (może przy co 3 punkcie kontrolnym) zauważam P.Golinowskiego. Takie momenty są bardzo budujące i sprawiło, że nogi aż niosły do biegania :).
Do PK15 utrzymuję 3 pozycję, zaś w PK16-PK17 (tradycyjnie przy gęstym lesie) awansuję na 2 lokatę kosztem A.Matyba, która miała problemy ze zdobyciem PK16. Z tym punktem również miał problem P. Golinowski. Strata do M.Plesińskiego (czy ja w ogóle mogę do niego się porównywać? Normalnie to ja tracę do niego w takich momentach co najmniej 10 minut) wynosi niecałe 3,5 min. Zdołałem utrzymać stratę do niego po tak długich przelotach!
Mapa z moim przebiegiem |
Punktów na trasie jest 27... więc do mety jeszcze 11 punktów kontrolnych, w tym kilka na terenie popoligonowym, gdzie wszystko może się zdarzyć. W PK19 zdołałem zwiększyć przewagę do 3 zawodnika do 2 min 20 sekund i tracąc do M. Plesińskiego tylko 2 min 25 sekund - czyli zdołałem zmniejszyć stratę o 1 min (wow!).
Przy PK20 nastąpił moment dekoncentracji spowodowany zbyt szybko obranego tempa biegu - pomyliłem numer PK20 z PK19 - niepotrzebna 20 sekundowa strata. PK21 zdobyty zacnie - jako drugi zawodnik, zaś przy PK22 zdarzyło się sytuacja nie do końca dla mnie zrozumiała. M. Plesiński nie zdobył PK22! Zapomniał podbić czy może podbił, lecz czip nie odczytał? Wiem jedynie, że miał tam jakieś problemy, bowiem przy PK23 tracił do mnie (ło matko! Mariusz traci do mnie w końcowej trasie zaawansowanej! Coś niesamowitego :)) 1,5 minuty. Po moich wynikach cząstkowych widać, że biegłem jak metodysta - stopniowo wspinając się na coraz wyższą lokatę.
Przy PK22 objąłem prowadzenie, zaś druga A.Matyba traciła do mnie 1 min 20 sek (jest to medalistka Mistrzost Polski w ultra BnO w kat. K21!), zaś trzeci P. Golinowski ze stratą ok. 1,5 minuty. Małą zawieszkę miałem przy PK25 - spowodowany zmęczeniem. Niemniej jednak zdołałem utrzymać prowadzenie w tak zacnym etapie zawodów z cyklu GP Hadesu - szok :)
Co tu więcej pisać - kolejna górka pokonana :) Kilka lat temu pisałem, że celem było zajęcie co najmniej 5 miejsca w jakimkolwiek etapie GP Hadesu - cel zrealizowany :) Czy to był jedynie wypadek przy pracy? Nieważne - ważne, że ten sukces smakuje wybornie. Po raz pierwszy w życiu pokonałem M. Plesińskiego czy M.Jędroszkowiaka - druga taka okazja zapewne bardzo nieprędko się zdarzy.
P.S. Maciek W. napisał mi kiedyś, że jak tak będziesz trenował, to pokonasz w końcu Michała J. - nie wierzyłem mu ani trochę. Los bywa jednak przewrotny :)
Podsumowanie E5:
Trasa zaawansowana, 7,8 km (w linii prostej)
27 punktów kontrolnych
Czas: 58:44, miejsce: 1/44
Wyniki:
1. Seba Wojciech 58:44
2. Anna Matyba 59:59
3. Paweł Golinowski 60:51
4. Piotr Pancerz 63:40
5. Krzysztof Gruhn 65:16
6. Jacek Gorczyca 66:21
...
10. M. Jędroszkowiak 72:46
...
40. M. Plesiński NKL
44. Monika Łakoma NKL
To nie los bywa przewrotny tylko ciężka mozolna praca i trening zrobiły swoje. Co do mojego 22pk. No cóż będąc koło niego wpadłem na pomysł że pobiegnę na pamięć bo przecież to znowu pk5 który już podbijałem a reszta to już wiadomo kreska i 300m bieg w maliny. Trochę czasu zajęło zanim się odnalazłem i NKL na mecie. Ale cóż któż z nas nie popełnia błędów (trochę dziś ich było)
OdpowiedzUsuńMoże nadszedł już czas na wykupienie licencji PZOS i wzięcie udziału w Mistrzostwach Polski http://www.zielonysport.pl/
OdpowiedzUsuń