wtorek, 30 maja 2017

Rajd Liczyrzepy - Kuraszków (20 V 2017)


   Kolejna - wiosenna edycja - rajdu Liczyrzepy organizowana przez KS "Artemis" odbyła się w Kuraszkowie (niedaleko Obornik Śląskich). Ostatnio gdzieś w okolicach Obornik Śląskich byłem ponad 20 lat temu na jakiś mistrzostwach Dolnego Śląska w BnO.
    Dojazd do bazy - praktycznie do końca drogą ekspresową, zaś w bazie zawodów byliśmy ponad 30 minut wcześniej niż planowaliśmy :) Baza zawodów była ulokowana w Młodzieżowym Schronisku Szkolnym w Kuraszkowie - było dość kameralnie, bowiem najdłuższe kategorie były już w trasie.
Wybrałem na ten rajd wraz z małżonką na wspólne napieranie przy przyjemnej pogodzie (dość chłodnej w odniesieniu do piątku czy niedzieli), co sprawiło, że wytrzymała cały rajd z przyjemnym dla nas tempie.
Baza zawodów - Kuraszków
    Na odprawie technicznej dowiadujemy się, że część punktów kontrolnych będzie do zdobycia na mapach do BnO oraz RJnO - zgodnie z moimi oczekiwaniami i chyba orgowie wzięli pod uwagę moje "żale" z zimowej edycji rajdu Liczyrzepy :). Trasa była znacznie łatwiejsza i mniej wymagająca niż zimą, bo i dodatkowe mapy zrobiły różnicę. 5,5 h przebyte na rajdzie były bardzo przyjemne zarówno dla mnie, jak i Monisi. W końcu do zdobycia były 24 PK - nudy więc nie było. 
Odprawa techniczna TP25
    Wybraliśmy wariant począwszy od południa, co zaowocowało wspinaczką po punkt położony na samym dole mapy, by po chwili przejść do etapu BnO na terenie leśnym ulokowanym w północno-wschodniej części Obornik Śląskich. Biegaczy z TP25 na trasie w ogóle nie widzieliśmy, bowiem rywalizowaliśmy z piechurami (a w zasadzie, to Monika miała o co walczyć). Co prawda nie z J. Puternicką, lecz drugie miejsce dla mojej małżonki wśród kobiet było całkiem w zasięgu obierając spokojne tempo marszu. Zresztą rywalizację z innymi odłożyliśmy na dalszy plan - najważniejsze dla nas było obranie takiego tempa marszu, by słabsza kondycyjnie połówka wytrzymała trudy rajdu. 
Mapa TP25
   Okazało się, że pikanterii na trasie dodali "Penetratorzy" (tj. A. Gałecka, P. Spernol), bowiem bardzo często ich widywaliśmy. Dla nich to był dopiero trzeci udział w rajdzie i mieli niemałe problemy z nawigacją :) Dzięki temu - mieliśmy motywację, zaś Monisia nie myślała o zmęczeniu, lecz o tym, by pokonać Penetratorów, którzy bodajże w trzech punktach konkretnie czesali las wzdłuż i wszerz. Ale po kolei....
Punkt kontrolny w rajdzie Liczyrzepy
    Pierwszy punkt 61 ulokowany na górce (niby na łące). Widać dookoła pola - można było się domyślić, że punkt będzie na zalesionej górce. I już mamy przewagę wobec Penetratorów i innych piechurów, zaś pierwszą okazją na wyrobienie nieco większej przewagi stanowił etap BnO w ok. Obornik Śląskich. Troszkę weszliśmy w ich ambicje, bowiem ciągle ich doganialiśmy - maszerując :) Rajdy na orientację - jak już nieraz wspominałem - mają to do siebie, że nawigacją można sporo ugrać. Mapa do BnO była średnio aktualna, choć stałe punkty kontrolne były tam gdzie powinny. Małe problemy mieliśmy z PK31 (ledwo widoczny dołek na mapie, zaś w terenie nie było już gęstego lasu - napewno już nie długi na ok. 100 metrów). Przy punkcie 33 widzimy Penetratorów w poszukiwaniu kleszczy :) i gra zaczyna się od nowa :) Przy punkcie 34 na dość długi czas ich zgubiliśmy, bowiem dół znajdował się w lesie. Konkurencja poszukiwała tegoż punktu w dopiero co zasianym terenie półtowartym (po świeżym wyrębie raczej nie znajdą dołka z punktem kontrolnym). 
    Dość wyszukany wariant z PK34 do PK78 sprawił, że dość szybko zdobyliśmy kolejne trzy punkty (tj. PK51, PK37, PK38). Mogłem na spokojnie delektować się lasem (tego mi brak w trakcie biegania na orientację na dystansie 50 km), no i zagadywać Monisię - na TP50 jestem milczkiem w przeciwieństwie na pieszej TP25. Przy PK38 złapał nas rajdowy fotograf i uwiecznił nam pamiątkowe zdjęcie :)
Gdzieś w dziczy :)
   Kolejne punkty zdobywamy jak po maśle, zaś przy PK50 robimy przerwę widząc duże oznaki zmęczenia Moniki (na około 10 min). Rywalizacja odeszła w dalszy plan, choć czułem, że jeszcze zobaczymy Penetratorów. Wystarczy wziąć odważny wariant przebiegu z PK50-PK66 do PK8. Z PK50 do PK66 mając świetny kompas - przedzieramy przez niezbyt gęsto zarośnięty las - oszczędzając dobre 10 minut i w połowie PK8 widzimy Penetratorów. Musieli być strasznie załamani widząc nas, bo dość szybko nam uciekli :). Monika na nowo odżyła się do maszerowania, zaś mi nie pozostało nic innego jak sprawnie zdobyć najtrudniejszy PK8 - ruiny mauzoleum ulokowany w głębi lasu. To mi się udało w przeciwieństwie do Penetratorów, którzy dogonili nas dopiero przy PK63 (szkoda, że tam nie zdołaliśmy ich zgubić - za bardzo jesteś widoczny w tej pomarańczowej koszulce -rzekła Monisia). 
Stała trasa do ściągniecia nawet na smartfonie
   Końcówka rajdu bez historii, bowiem na spokojnie zmierzaliśmy się do mety z przyjemnym czasem 5,5 h zajmując miejsce w połowie stawki. Monisia zajęła 2 miejsce wśród dziewięciu kobiet - dekorowana była tylko jedna kobieta - a więc rywalizację miała cięższą niż na trasie TR100 (pod względem liczby uczestników). 
     Podsumowując - rajd przyjemny, niezbyt pagórkowaty, choć w trzech momentach musieliśmy wspinać się na górki. Po ostatni punkt biegłem i zgubiłem Monisię, która postanowiła pójść na metę zamiast poczekać w umówionym miejscu :) Dopiero po 10 min odnalazłem ją - to nawet widać po poniższej statystyce. Też czesałem las w poszukiwaniu mojej małżonki.. 
Statystyka z naszego "chodu" na TP25
    To tyle z mojej odnośnie rajdu Liczyrzepy i dodam, że udział w zespole zawsze robi różnicę - przede wszystkim w aspekcie motywacji do dalszego napierania. 

Podsumowanie:
TP25, 24 punkty kontrolne (przemaszerowane 23,4 km)
Czas: 5h 33 min
Miejsce: 14/29 (Monika 2/9 wśród kobiet)

Wyniki
1. Kornel Jaskuła 2:11
2. Kuba Molski 2:27
3. Kostiantyn Kirakosov 2:28
4. Piotr Bąk 2:36
5. Jacek Wieszczaczewski 3:32
5. Joanna Puternicka 3:32
...
14. Monika Wojciech 5:33
14. Sebastian Wojciech 5:33
...
29. Łukasz Koziel NKL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz