Kolejne zawody z cyklu "Chyże BnO" odbyły się w okolicznym lesie ulokowany na południu Pakosława (k. Nowego Tomyśla). Zawody miały dość kameralny charakter i najciekawsze było to, że nikt z Nowego Tomyśla nie wziął udziału w tych zawodach :) Wybrali jakieś lokalne zawody biegowe, a szkoda - bo ten etap był porównywalny do etapu w Paproci - czyli do kategorii trudnych.
Lista startowa składała się z dziewięciu zawodników, choć na zwycięstwo w tym etapie realne szanse miało pięciu zawodników. Wyposażeni w kompasy oraz track GPS-a dzięki któremu zachodziła możliwość sprawdzenia wariantów przebiegów do poszczególnych punktów (patrz: Przebiegi w 3DRerun).
Zawody miały się odbyć w przebieżnym lesie patrz poniższe zdjęcie:Tak miał wyglądać teren zawodów |
A okazało się, że las był bardzo zarośnięty, co utrudniało sprawną nawigację. Spore trudności w aktualizacji mapy miał również organizator biegu, co zaważyło na tym, iż zdobycie niektórych punktów kontrolnych (w szczególności z biegu pościgowego) w dużej mierze zależało od szczęścia.
A wyglądał tak.... :) |
Mapa Etapu 1 (start interwałowy) |
Mapa Etapu 2 - bieg pościgowy |
Pierwsze 10 punktów kontrolnych zdobyte jak po maśle - dogoniłem bezpośrednich konkurentów i na widoku miałem M. Hoffmana (w okolicach 5 punktu, który startował 12 min wcześniej niż ja).
Niestety przewaga został kompletnie zniwelowana w PK 11 i 12 i spadłem na 4 miejsce, choć było blisko spadku na 5 miejsce. Kompletny brak koncentracji przy PK11 - niezliczona liczba charakterystycznych drzew i dwie górki oraz jakiś owad utknięty w moim przełyku zrobiły swoje. Kompletnie wypadłem z rytmu biegowego. Do dziś zachodzę w głowę - dlaczego tak łatwo dałem się wyprowadzić z równowagi :)
Przedstawienie musi jednak trwać, bowiem te dość duże straty można jeszcze odrobić. Przy PK13 zdołałem zmniejszyć stratę, zaś przy PK15 traciłem już niewiele do Pawła B. i Mateusza H. W konsekwencji straciłem tylko 1:05 do lidera I etapu, czyli Pawła B., zaś do Mateusza H. straciłem tylko 14 sekund. Żałuję, że tak łatwo dałem się wyprowadzić z równowagi w PK11 i PK12 - miałbym niezłą zaliczkę do biegu pościgowego.
O ile w I etapie momentami nieaktualna mapa nie odegrała istotnego znaczenia, to niestety w etapie II odegrała istotną rolę. Przy czym każdy z zawodników miał równe warunki, choć nie ukrywam, że uciekinierzy mieli ogromny problem ze zdobyciem PK1, który niestety był bardzo trudny do zdobycia - tam wszystko było zarośnięte i nic tam nie było jednoznaczne. Próbowałem zdobyć punkt od południa - okazało się, że tam nie było nawet bagna, lecz po prostu połączone ze sobą jeziora. Myślami byłem przy rezygnacji z tego etapu - zobaczyłem jednak żwawo biegnącego Przemka G. i Jana P. - gdzieś musi tam być punkt. Nie ukrywam, że nie lubię tak losowych punktów. Niemniej jednak postanowiłem podjąć walkę....
PK2 zdobyty dość niepewnie, ale nie na tyle by zrezygnować. Niestety PK3 dobił mnie kompletnie - po drodze podbiłem PK3 i PK5 z pierwszego etapu. Byłem wręcz załamany, ale to nie wszystko. W okolicach PK3 wszystko było podobne i do tego kilka konarów drzew. Okazało się, że nie tylko ja tam miałem problem - lecz również Paweł B. i Jan P. - znalazłem w końcu ten punkt, zaś konkurenci skorzystali z tej okazji. W ten sposób razem biegliśmy do PK4 - okazało się, że nie biegliśmy dokładnie na północ i po kilkuminutowych poszukiwaniach - razem podbiliśmy PK9 z etapu I, zamiast PK4.
Walczę jednak dalej, bo było o co walczyć... Czułem jednak, że limit pecha musi się skończyć i na szczęście z kolejnymi punktami nie było problemów. Przewaga Przemka i Mateusza była już duża...
Nie była jednak tak duża, by ich nie dogonić. PK9-PK11 znów okazały się killerami, choć zdobycie PK11 było w zbyt dużej mierze uzależnione od szczęścia. Zdołałem jednak uzyskać przewagę wobec Przemka, Jana i Pawła.
Czułem, że wysiadam z sił - w przerwie między etapem I i II nic nie zjadłem, jak też nie wypiłem izotonika - co zemściło się w trakcie dobiegu do PK12. Złapał mnie skurcz łydki i nie byłem w stanie już nawiązać walki z Przemkiem oraz Błażejem. Odpuściłem już... Za dużo było losowych punktów kontrolnych - kończyło się na czesaniu lasu.
W dobiegu do PK13 widać już, że wysiadłem i nie nawiązałem walki z Przemkiem i Błażejem. Konkurenci zbliżali się do Mateusza, który po zdobyciu PK13 pobiegł na metę po nową mapę... Tak więc walka o zwycięstwo była do końca - w tym kontekście pomysł biegu pościgowego okazał się bardzo dobry :)
Niestety okolice PK13 zmyliły mnie - bowiem punkt stał przy przepuście, a nie "skalistym" dołku czy w gąszczu kamieni. Czesanie lasu czekało mnie i podobnie, jak w PK14...
Wykończony wpadłem na metę jako trzeci zawodnik, lecz ostatnie zająłem czwarte miejsce. II etap okazał się zbyt losowy dla mnie, co spowodowało, że każdy miał szansę na zwycięstwo. Niemniej jednak pomysł biegu pościgowego - godny pochwały, jak również budowa etapu I. Z drugiego etapu jestem nieco mniej zadowolony z powodu niezbyt dokładnej mapy, choć jeszcze raz podkreślam - warunki dla wszystkich zawodników były równe. Trzeba było po prostu utrzymać koncentrację do końca :)
Seba tuż przy mecie |
Więcej info o zawodach
Analiza przebiegów z BnO (pierwszej piątki)
Przebiegi w 3DRerun
Wyniki oficjalne:
1. Przemysław Gładysiak 2:32:13
2. Mateusz Hoffmann 2:46:18
3. Paweł Błażejewski 2:46:59 (w tym 15 min kary)
4. Seba Wojciech 2:57:03 (w tym 15 min kary)
5. Jan Parzybut 3:11:11 (w tym 15 min kary)
6. Katarzyna Wojciechowska 4:53:55 (w tym 2h kary)
7. Jarosław Wojciechowski 4:53:55 (w tym 2 h kary)
8. Magdalena Brukwińska 5:52:20 (w tym 3h 45 min kary)
9. Magdalena Mazur 5:52:20 (w tym 3h 45 min kary)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz