poniedziałek, 30 października 2017

II Olędry - Jastrzębsko-Stare (28 X 2017)


   Kameralna impreza na orientację "Olędry" - nie znaczy gorsza od imprezy masowej Harpagan. Nigdy nie byłem na Harpaganie i raczej nie będę ze względu na masowy charakter imprezy. Organizator rajdu Olędry zaoferował zawodnikom, to co w wielu rajdach jest raczej lekceważone bądź co najwyżej robione niezbyt dużym wysiłkiem. Może organizacyjnie odbiega od wielu innych rajdów, ale dla mnie najważniejsza jest trasa zawodów oraz jakość mapy. Tutaj trzeba naprawdę pochwalić Pawła J. za kawał świetnej roboty w opracowaniu mapy, która znacząco ułatwiała nawigację oraz bieganie na "krechę". 
   Była to druga impreza długodystansowa, tzn. licząca 50 km i tym razem miała formę rogainingu 8h (zgodnie z regulaminem PMnO). Do tej pory nie miałem przyjemności wzięcia udziału w rogainingu (O co chodzi w rogainingu?), ale w końcu musiał nastać ten pierwszy raz :) W rogainingu największą trudność sprawia właściwe zaplanowanie trasy - w taki sposób, by w ciągu 8 godzin (bo taki był limit czasowy) zebrać możliwie jak najwięcej punktów i wrócić do mety. Kara za spóźnienie była "drastyczna" - 1 punkt wagowy za 1 minutę spóźnienia. Co więcej - w niektórych punktach były punkty stowarzyszone, których waga wynosiła -3. Myślałem, że samo podbicie punktu stowarzyszonego znaczyło jedynie odjęcie trzech punktów od wagi dla właściwego punktu kontrolnego (dość nieprecyzyjny był ten zapis w komunikacie, albo czegoś nie zrozumiałem). Niemniej jednak zabawa była przednia, bo już po około 2-3 kilometrach napierania musiałem nieco zmodyfikować początkowo obrany wariant ze względu na świetną przebieżność terenu leśnego :)
Najtrudniejszy etap rajdu - zaplanowanie optymalnej trasy
   Ze względu na brak spodni (zostały doszczętnie sponiewierane na Sudeckiej Wyrypie :)) - tereny bagienne zostawiam na sam koniec - o ile starczy mi czasu. Na początek wybieram spokojne wybieganie po sektorach leśny (wzdłuż, jak i wszerz). Nie dało się tam po prostu zgubić z uwagi na to, iż w wielu miejscach Paweł nakreślił na mapie przebieżność lasów, jak i tereny półotwarte. Trochę żałuję, że nie skusiłem się na punkt 7C (najdalej na zachód), ale wtedy nie sądziłem, że przyjemnie będzie biegało się po lesie ulokowanym na zachód od Nowego Tomyśla. Najbardziej wartościowe punkty były ulokowane na północ od autostrady Wolności i opłacało się zdobyć wszystkie punkty - tym bardziej, że najmniej wartościowe punkty miały wagę równą 6. Z kolei najmniej wartościowe punkty kontrolne były ulokowane najbliżej startu (waga: 2 lub 3 punkty). Niewygodne tereny bagienne na wschód od Bobrówki (przy dolnej części mapy) - czyli tam, gdzie można stracić najwięcej czasu -zostawiam na sam koniec - o ile wystarczy mi czasu, gdyż są warte 4 punkty wagowe i były dość blisko siebie i mety, a więc ich zdobycie było bardziej opłacalne niż punkty 4K czy 4G - dość odległe, ale za to w przebieżnym lesie. Kalkulacji czy planowania na trasie było więc co niemiara...
Mapa rajdu Olędry
    Na rogainingu 8h zjawiło się tylko 15 śmiałków, ale za to aż 7 zawodników z zeszłorocznego TOP25... Tak więc, aż połowa zawodników - to czołówka z zeszłorocznego rankingu PMnO. Faworytem tego biegu był oczywiście mistrz Polski - M.Jędroszkowiak i z nim nie miałem żadnych szans (kontuzji nikomu nie można życzyć :)). Drugie miejsce było w moim zasięgu - trzeba było jedynie zdobyć więcej punktów od Pawła W., Jana P. czy małżeństwa Duszaków. Było też o co walczyć w pucharze Chyże BnO... Na słabiej punktowanym rogainingu 3h zdecydowanym faworytem był M. Gaczyński - tym bardziej, że na starcie nie zjawił się M. Skawiński. Jemu mogli zagrozić jedynie K.Kirakosow i P.Błażejewski. Tak więc szans za dużych nie miałem, bowiem zajmując 2 miejsce na 8h rogainingu i przy zwycięstwie M.Gaczyńskiego zajmuję 2 miejsce w Pucharze - a więc zdołałbym obronić zeszłorocznego pucharu Chyże BnO. Niemniej jednak - dopóki piłka w grze, to wszystko jest możliwe...
Gadu gadu tuż przed startem
   Na rozgrzewkę zdobywam łatwe punkty o niskiej wadze, tj. 2A i 2B, zaś później kolejne dwa punkty o wadze 4J i 3E ulokowane nieopodal głównej drogi leśnej. Bardzo ładne tempo obrałem i przy wyczuciu mapy - postanowiłem zdobyć punkt przy dolnym lewym rogu mapy, tj. 8B. Wydaje mi się, że z punktu 2B - lepszym i łatwiejszym wariantem było zdobycie punktu 3A oraz 4G, by następnie wrócić do 4J.... - kosztem trudniejszym punktów, które zostawiłem na koniec. 
    Po zdobyciu wartościowego punktu 8B nie pozostało mi nic innego, jak pobiec na północ w celu zdobycia punktu 6A. Punkt 7G omijam ze względu na zbyt dużą odległość od punktów 6A, 6B i 7A. Początkowo z punktu 7A chciałem pobiec do autostrady - ale znów odległość była zbyt duża. Tym bardziej, że niedaleko od tego punktu były położone trzy punkty, co prawda dwie z nich miały wagę 5, zaś jedna - wagę 4. Ale 14 punktów to nie zero :) Niestety podbijam stowarzysza punktu 5F, choć skrupulatnie obserwowałem konary drzew oraz lasku na wschód od tegoż punktu. Nie dość, że nie zdobyłem 5 punktów, to jeszcze na deser straciłem 3 punkty. Po zdobyciu punktów 4H i 5G - czas ruszyć dalej na północ. Po zdobyciu punktu 5G miałem za sobą : 13,5 km oraz 95 minut biegania (punktów zdobyłem w sumie: 49 zamiast 57 przez nieszczęsnego stowarzysza).
    Po zdobyciu punktu 5G postanowiłem nieco zweryfikować wstępne obrysowany plan trasy. Kuszące były dwa punkty kontrolne 5D i 5E, by następnie wrócić do 8H. Przy przejściu dla zwierząt widzę M. Gaczyńskiego - oj ciężką końcówkę będzie miał, ale z drugiej strony - sporo wartościowych punktów kontrolnych zdobył... Ja myślami byłem przy najbardziej wartościowych punktach kontrolnych. Mimo stowarzyszy - punkt 8H zdobyty prawidłowo. Niestety po zdobyciu 8H - schowany w plecaku telefon odmówił posłuszeństwa na ok. 90 minut - zauważyłem dopiero, gdy zrobiłem sobie krótką przerwę w punkcie 9C (pomnik).
   Punkty 9E, 9F, 8G oraz 7F były planowane. Bardzo kusił punkt 9D i do tego prosty, bo paśnik. Zdobywając ten punkt - po drodze złowiłbym punkty 7B oraz 8F i powrót do 9C. Tym bardziej, że warianty przebiegów nie były specjalnie trudne - wystarczy jedynie sprawnie biegać :) Przy punkcie 7F widzę M. Jędroszkowiaka - wzajemnie się pozdrawiamy, choć wiedziałem, że ma nade mną sporą przewagę i zapewne zdoła zdobyć wszystkie punkty kontrolne. Ale jak pisałem wcześniej - dopóki piłka w grze... 
   Do punktu 8E postanowiłem troszkę pobiegać po lesie - stąd nietypowy wariant. Kolejne pięc punktów położone blisko siebie i o dużej wadze, tj. 7C, 8D, 8C oraz 9B w tym dwa stowarzysze. Nie dałem się nabrać, choć troszkę problemów miałem z 9B. Przy punkcie 7C czy 7E miewałem momenty dekoncentracji, co kosztowało 2-3 minuty, które zawsze się przydają w rogainingu. Niemniej jednak w dalszym ciągu punkty kontrolne miały wysoką wagę... (tj. od 6 do 9 punktów). Przy punkcie 8C widzę J. Król oraz T. Polus, zaś przy 6F - małżeństwo Duszaków, którzy obrali wręcz spacerowe tempo (ku mojemu zaskoczeniu). Przy punkcie 6E widzę M. Piaseckiego, którzy podjął decyzję zdobycia odległego punktu 9A, gdy bardzo blisko był punkt 6A... Przy przejściu dla zwierząt miałem za sobą 44 km i 5h 13 minut napierania na orientację - a więc 45 min planowanej nadwyżki. 
    Z poniższej mapy widać, że punkt 9A zdobyty z punktu 6E jest mało opłacalny mimo wysokiej wagi. Według mnie - lepszym wariantem było zdobycie dwóch punktów o wadze 6, tj. 6D i 6C. Ze względu na dużą nadwyżkę czasową (w tym momencie żałowałem, że nie zdobyłem punktu 7G). Nie pozostało mi nic innego jak zdobyć wartościowe na tym etapie punkty 5B i 5C. Przy 5B zauważam J. Parzybuta i czułem, że go tym razem wezmę - czuję też, że jest dobrze. Po zdobyciu punkt 3G zostało mi ponad 90 minut (miałem na nogach około 51 km). 
   90 minut - to dużo czasu, bo spokojne 10 km napierania na orientację. Z uwagi na to, iż byłem po prawej stronie rzeki Bobrówka nie pozostało mi nic innego jak zdobyć punkty 3D i 4E (przy punkcie 4E był stowarzysz - nawet nie pamiętam tego punktu :)). Postanawiam odpuścić punkt 4D ze względu na odległość i dość trudny azymut. Niepotrzebnie straciłem czas na łażenie po mokradłach, gdyż do przejścia przez rzeczkę prowadziła ładna ścieżka - niepotrzebnie tam kombinowałem, zaś zaoszczędzony czas mógłbym przeznaczyć na zdobycie punktu 2C. Odpuszczenie punktu 4D spowodowało, że koniecznym stało się zdobycie "suchego" punktu 4F, a później 3B - w obu miejscach był stowarzysze :) Po zdobyciu tegoż punktu została mi 1h i miałem na nogach ok. 55 km.
   W tym momencie założyłem zdobycie 5 punktów kontrolnych i przebieg do mety. Możliwości było niewiele - punkty ulokowane na zachód od punktu 3B nie wchodziły w grę. Zostały mi punkty 2D, 3C, 4B, 4A oraz 2E - czas: 55 min. Punkt 2D zdobyłem szybciej niż myślałem mimo, iż był tam stowarzysz. Punkt 3C również zdobyty gładko. Kilka minut rezerwy czasowej zawsze się przydaje... Przede mną "czasochłonne" punkty 4B i 4A. Po zdobyciu punktu 4B miałem nieco ponad 30 minut. Niepokoił mnie punkt 4A - jakże wartościowy w końcowej części trasy... Niestety nie zauważyłem przejścia i biegłem cały czas na południe - ambona w zasięgu wzroku, zaś na za nią - same rozlewiska... Próba nr 1 - przejść przez rozlewisko na południe i bokiem na sucho dotrzeć do punktu. Kilka kroków i woda po pas... Wycof, zaś czasu do końca niewiele - 26 minut... Druga próba - przejść przez rozlewisko na wschód od ambony - początkowo znów woda po pas, ale po chwili zrobiło się płycej - krytyczny moment za mną :) Teraz już szybko po błocie dobiec do punktu 4A. Widzę Pawła W. i pytam się o czas do końca - pozostało 21 minut... i znów niepokojący punkt - dół. Mam tylko dwie próby... Pierwsza nieudana - Paweł W. wraca do mety. Dałem sobie jeszcze jedną szansę, bowiem org zaznaczył na mapie teren otwarty i granicę kultur - odnalazłem dolek - sprawdzam czas do końca - 8 minut. Odpalam ogień i po 5 minutach melduję się na mecie. 
   Nie udało mi się zdobyć 7 punktów kontrolnych (o łącznej wadze 35 punktów). Czułem, że będzie dobrze - podium było raczej pewne. Po posiłku regeneracyjnym oraz cieście - był czas na ogłoszenie wyników - najpierw trasa rowerowa 8h, a potem piesza. Byłem nieco zaskoczony stratą 12 punktów do Pawła W. oraz zbyt niską ogólną sumą punktów wagowych. Po złożeniu reklamacji - zdobyłem 265 punktów (nieoficjalnie) na 309 możliwych i drugie miejsce. W końcu po 10 miesiącach posuchy stanąłem na podium w zawodach zaliczanych do PMnO. Z drugiej jednak strony - startowałem w dość mocno obsadzonych zawodach, gdzie o zajęcie miejsca na podium było trudnym zadaniem (no może poza Grassorem - na własne życzenie :)).
Paweł Wolniewicz- 3 miejsce

Ja na drugim miejscu (na zdjęciu - troszkę niezadowolony z powodu zbyt niskiej liczby uznanych punktów)

Zwycięzca II edycji Olędry - Rogaining 8h
    Zawody wygrał M. Jędroszkowiak, który zdobył wszystkie punkty kontrolne (i to tego bez stowarzyszy). Ja byłem drugi ze stratą 44 punktów, zaś trzeci Paweł W. (stratą 62 punktów do Michała). 
    Reasumując- trasa zacna i bardzo ciekawa. Kawał dobrej roboty w odniesieniu do mapy oraz trasy - wyciągnął wszystko co się dało z tego terenu. Nie nudziłem się ani trochę na trasie mimo, iż jedynie w kilku momentach widywałem konkurencję. W niektórych punktach były punkty z wodą, izotonikiem czy sokiem pomidorowym. Na takich imprezach warto uczestniczyć, chociażby dla samej trasy, która swoją nietuzinkowością - według mojej oceny - przebija wręcz wiele innych tras z rajdów na orientację w którym miałem przyjemność. 


Podsumowując:
Rogaining 8h, 56 punktów kontrolnych (o wadze od 2 do 9 punktów)
Liczba zdobytych punktów: 265 na 309 możliwych punktów
Czas: 7:57
Miejsce: 2/15

Wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 309 punktów
2. Seba Wojciech 265 punktów
3. Paweł Wolniewicz 247 punktów
4. Jan Parzybut 230 punktów
5. Piotr Murawski 227 punktów
6. Tomasz Kaźmierczak 227 punktów
...
13. Jerzy Sokulski 67 punktów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz