niedziela, 23 grudnia 2018

XVII Nocna Masakra - Trzcianka (15/16 XII 2018)


    Od początku mojej kariery związanej z maratonami na orientację prawie na każdej edycji biorę udział w ostatnim maratonie w roku i to jeszcze w niemal najdłuższą noc w roku. Co takiego jest w tym rajdzie, że biorę w tym udział? Trasy przecież nie są aż tak bardzo wymagające fizycznie. Może przyciąga mnie możliwość upokorzenia moich umiejętności nawigacyjnych? No tak, bo na prawie każdym rajdzie popełniam jakieś babole :) Kartka formatu A4 z perforatorem na drzewie do znalezienia w nocy - i do tego mapa w skali 1:50 000... I do tego kilka śmiejowskich punktów kontrolnych - dla jednych całkiem łatwe do znalezienia, zaś dla innych - bardzo trudne. A może bardzo dogodny dla mnie termin rajdu - nie ukrywam, że dwa tygodnie po organizacji mojego rajdu odczuwam duży głód napierania na co najmniej 50 km. Nocna Masakra idealnie trafia w moje gusta, choć nie lubię map wyłącznie w skali 1:50000 oraz mniej niż 20 punktów kontrolnych. Ale cóż - innych rajdów w tym okresie nie ma - bez urazy dla Rogainingu Mikołajów - nie jestem w stanie wziąć udziału tydzień po organizacji mojego rajdu - rozstawienie i zdejmowanie punktów z tras pieszych i rowerowych potrafi wyssać z człowieka sporo sił :)
  Patrząc na listę startową mogłem oczekiwać miejsca w pierwsze trójce - tym bardziej, że miałem przy sobie naprawdę dobry kompas (w przeciwieństwie do ubiegłego roku, gdy biegłem bez kompasu). Ale to przecież Nocna Masakra - wystarczy zapętlić się w jakimś punkcie kontrolnym i możesz wypaść z pierwszej trójki. W tym roku zadziwiająco mało osób wzięło udział w Nocnej Masakrze - może to przez nadmiar imprez na orientację w 2018 roku. Było naprawdę w czym wybierać - a jeszcze przecież odbyły się biegi na orientację - w skali lokalnej i ogólnopolskiej. Nie sposób być na wielu zawodach - ale na szczęście dla Nocnej Masakry zawsze znajduję wolną chwilę, by tam być. Tym bardziej, że w tym roku baza rajdu znajdowała się w Trzciance - ledwo 70 minut jazdy samochodem  - to się lubi.Za rok baza z pewnością będzie dalej, ale za to w woj. lubuskim - bardzo brakuje rajdów w tym województwie, choć w przyszłym roku również Śnieżne Konwalie tam zagoszczą. 
   Co do samego maratonu na orientację - no cóż napisać - czas zadziwiająco szybko upływał, tj. do PK6. Troszkę niepotrzebnie zapętliłem się przy PK5 - trzeba było konsekwentnie biec wzdłuż terenu podmokłego - znów o sobie dała mi znać skala mapy 1:50000, to przecież nie 1:10000. Dziesięć minut straty to naprawdę nic w Nocnej Masakrze, choć na tym etapie nie powinienem sobie na to pozwolić.
   Trudnością w tym rajdzie była większa liczba dróg niż to wynikało z mapy - często musiałem korygować przebiegi, bo wiele ścieżek kierowało się nie tam gdzie trzeba. Na szczęście lasy były dobrze przebieżne, choć w wielu miejscach za bardzo ryzykowałem - mając mapę w skali 1:50000 bardzo łatwo zwieźć się w manowce - szczególnie przy PK7 czy PK16. 
Punkty z TP50 wraz z naniesionym śladem z mojego biegu (do punktu 15/17)
   Po zdobyciu PK6 przy zaledwie niecałych 5 godzinach byłem już myślami przy mecie. Szczyt górki i bliskie względem siebie PK3 i PK2 i prosty przelot do mety skłonił mnie do jednego wniosku - spokojnie zmieszczę się w czasie 7:30. Ale to przecież Nocna Masakra - niczego nie można być pewnym oprócz tego, że trzeba walczyć do końca. 
Gdzieś w lesie (autor zdjęcia: Sz. Wojtczak)
    Ten nieszczęsny PK10 będzie tkwił w moich myślach bardzo długo - zachowałem się tam jak kompletny początkujący. To nie był trudny punkt - gdyby tam było zbliżenie na mapie, to błyskawicznie ten punkt bym znalazł. Przeczesałem każdą górkę - nic. Wiele ścieżek przebiegłem - w wielu miejscach płasko. Gdzie ta górka? Owszem była jedna porządna - punktu brak, czesam młodnik - ale tam Daniel Ś. przevież punktu by nie ustawił ze względu na zakaz wstępu do drzewostanu do 4metrów. Dzwonię do Daniela za zapytaniem o punkt - być może ktoś zwinął. Przekazuje mi, że tam nawet rowerem da się wjechać. No to czas poszukać jakiejś innej górki i do tego przy przebieżnym lesie - znalazłem w końcu - po ponad 30 minutach... Tragedia....
   Wychodzę z PK10 i znów problemy z PK3 - zmyłiło mnie towarzystwo z TP25 szukający punktu. Tam straciłem około 25 minut - no Seba, poszalałeś troszkę. Dopiero jak się uspokoiłem, to ze spokojem znalazłem nieszczęsny punkt - czternaście punktów zdobytych prawie bezproblemowo, zaś w swoistym trójkącie bermudzkim (tj. TP10 - TP3 i TP2) dałem ciała na całego...
   Z NM 2013 nauczyłem się jednego, by walczyć do końca - wynik sam przyjdzie i przyszedł w postaci 3 miejsca, choć wpadłem wraz z 3-osobową drużyną - postanowiłem się z nimi pościgać tuż przed bazą - a myślałem, że są z TP25. Dużo mnie kosztowały te błędy w końcówce - bardzo dużo. W konsekwencji do zwycięzcy straciłem aż 170 minut - przepaść... Powinienem do niego tracić max 90 minut, a nie niemal 3 godziny. Maratony na orientacje nie są jednak zdecydowanie dla mnie.
Podium NM 2018 w TP50
     Zawody wygrał standardowo Paweł J., zas druga lokata przypadła Karolowi G. - czyli nic nowego. Ktoś musiał zająć 3 miejsce - padło na mnie, choć nie ukrywam, że mnie tam nie powinno być. Byłoby lepiej, gdybym na starcie poczekał jeszcze kilka minut na Wojtka W. - który bezproblemowo zdobył PK10. Za rok przyjedziemy wcześniej, bo nie spodziewałem się, że w tym roku Daniel Ś. nas wypuści ze startu na czas (czyli o godz. 16). Tak duża strata do zwycięzcy - mimo zacnego 3 miejsca - spowoduje, że tym razem wypadnę poza TOP20 tegorocznej edycji PMnO przy 6 pełnych startach (wziąłem udział w 8 rajdach). Tak to już jest, gdy ze względu na miejsce mojego zamieszkania jestem skazany na rywalizację z Pawłem J. i/lub Michałem J. - najwięcej punktów zdobyłem tam, gdzie ich nie było, tj. 06 Pomorski Rogaining oraz Wiosenne 360 (udział Janka L. nie jest aż tak kosztowny, jak w odniesieniu do Pawła czy Michała). Mimo, iż w ośmiu rajdach - aż trzy razy zająłem miejsce na podium, zaś w pozostałych rajdach (oprócz Śnieżnych Konwalii) zająłem miejsce nie gorsze niż 7, to nie zmieściłem się nawet w TOP20. Coś jest nie tak z tym rankingiem PMnO - zdecydowanie jest do zmiany. 

Podsumowanie:
TP50, 17 punktów kontrolnych
Miejsce: 3/46
Czas: 8h 56 min

Wyniki:
1. Paweł Jankowiak 6;02
2. Karol Gostomczyk 6:50
3. Seba Wojciech 8:56
4. Ernest Kaiser 8:56:21
4. Adam Gąsiorek 8:56:22
4. Tomasz Łukawski 8:56:38
...
46. Andrzej Szreiber 5 PK

1 komentarz:

  1. PK3 do dziś mi się śni po nocach... Czy raczej jego bezowocne szukanie. ;)
    Gratuluję trzeciego miejsca, na wszelkich zawodach to bądź co bądź wyczyn.

    OdpowiedzUsuń