piątek, 31 października 2014

Poznaj Poznań Nocą 2014/2015 - etap 1 - Ostrów Tumski (29 X 2014)


     Etap 1 trzeciej edycji Poznaj Poznań Nocą odbył się na Ostrowie Tumskim. Wystartowałem w 17 minucie, co spowodowało, że na terenie był wręcz tłum zawodników w początkowych punktach, co utrudniało zaliczanie punktów 1-4. Bardzo ciekawe były punkty 14-15 położone na wzniesieniu obok rzeki Warta. Było kilka przestojów wynikające z chęci utrzymania pełnej koncentracji (zwłaszcza przy punktach 5 i 11). Tym bardziej, że stać mnie na poważne błędy nawigacyjne :)
    Z międzyczasów wynikało, że mogłem lepiej zachować się w przebiegu do punktów - 3 (straciłem 18 sekund do najlepszej), 4 (straciłem 20 sekund do najlepszej) czy 15 (straciłem 32 sekundy do najlepszej) - wynikały z braku koncentracji. Z kolei bardzo ładnie mi poszło przy punktach 2,7 i 14. 


     Ostatecznie, w średniakach, zająłem miejsce na podium, co mnie bardzo cieszy. Przełamałem także barierę 20 minut. Trzeba też podkreślić, że gdybym wystartował w elicie i utrzymując tempo z średniaków, to mógłbym liczyć na miejsca 20-25 . Tak więc jest różnica między średniakami a elitą jest widoczna. 
(autor zdjęcia: K. Majewska)

(autor zdjęcia: S. Kaczorowska)

    Kolejny etap odbędzie się na os. Piastowskim (już 19 XI) i również powinno być ciekawie. Przypuszczam, że dystans będzie znacznie dłuższy, bo i większe możliwości daje przytoczone osiedle. Tym bardziej, że terenów prywatnych na os. Piastowskim jest znacznie mniej aniżeli na Ostrowie Tumskim. Kilka punktów będzie też w lesie (tego jestem pewny). Skąd o tym wiem? Ano dlatego, że na tym terenie odbył się II etap Poznaj Poznań z Mapą (w maju).

Mapa - Ostrów Tumski z moim przebiegiem

     Z poniższych statystyk wynika, że średnie tempo biegu wyniosło 6:10 min/km (a więc poniżej moich możliwości, choć w wielu momentach bardzo dyszałem). Z drugiej strony tłok przy punktach 1-4 zrobił swoje. Nie bez znaczenia był także przestój w poszukiwaniu punktu 15 - zamiast zaufać mapie (niedaleko na lewo od punktu był bowiem teren zabudowany) uparłem się na krzaki w terenie :).

Statystyki z mojego biegu


Więcej info: Poznaj Poznań Nocą 2014/2015
Profil na facebook'u: Poznaj Poznań Nocą (facebook)

Podsumowując:
2,4 km, 17 pkt kontrolnych (średniacy)
Czas: 19:21 
Miejsce: 3/54
(rzeczywisty dystans: 3,15 km)

wtorek, 28 października 2014

Nocny Marek - Nowa Wieś Wielka (18 X 2014)

     "Nocny Marek" - jeden z nielicznych rajdów, w którym musiałem być. Perspektywa nocnego biegu w Puszczy Bydgoskiej skusiła mnie już w zeszłym roku, choć z powodów rodzinnych musiałem z niego zrezygnować. Niemniej jednak z zapartym tchem oglądałem zeszłoroczną relację na www.sledzgps.pl w domowym ciepełku. Obiecałem sobie, że za rok nie może mnie zabraknąć. 
     Ostatnio do rajdów organizowanych przez Stowarzyszenie "Rajd Konwalii" miałem pecha, bowiem albo nie miałem partnera (w Poznańskiej Bimbie), albo na kilka dni przed rajdem dopadła mnie choroba (Rajd Konwalii). Dlatego na Nocnym Marku postanowiłem zaliczyć start pod nazwą "Wyczerpać limit pecha" :).
    Przechodząc do sedna, to trasa była bardzo wymagająca technicznie i wyczerpująca nawigacyjnie. Trzeba też mieć na uwadze dodatkowe trudności, tj. bieg w nocy (a było naprawdę ciemno) oraz wysokie przewyższenia, a także fakt, iż mapy otrzymaliśmy dopiero około 1 km po starcie. Nie było zatem możliwości optymalnego wyboru trasy (przed startem).
    Z listy startowej wynikało, że faworyt rajdu mógł być tylko jeden - Remik Nowak. Tak się stało i tym razem, co nie wzbudziło żadnych wątpliwości. Zastanawiam się tylko, czy facet w ogóle regeneruje się. Tym bardziej, że dwa tygodnie wcześniej wygrał rajd Oriento Expresso (na trasie TP50), zaś w minionym tygodniu - zajął 3 miejsce na trasie mieszanej 150 km Harpagana (tj. 50 km biegu na orientację oraz 100 km rajdu rowerowego na orientację).  Ja z kolei skromnie liczyłem na miejsce w pierwszej dziesiątce z nadzieją, że uda mi się w końcu zająć miejsce w pierwszej piątce. Ale po kolei...

Start - PK2 (szczyt górki) 00:29; 4,5 km
   Już w momencie rozdania map wiedziałem, że trasa będzie liczyła nieco więcej niż 25 km. Czułem też, że z niektórymi punktami będzie ciężko (9/15 punktów to szczyty górki, niecki czy siodła). Najbardziej obawiałem się mojej kondycji, bowiem w końcówce Oriento Expresso złapały mnie skurcze łydek. Wiem, że 2 tyg. na regenerację było dla mnie zbyt krótkim okresem. Z drugiej strony to przecież tylko 25 km...


     Punkt 2 nie należał do trudnych punktów, bowiem obejmował najwyższy szczyt w okolicy. Początkowo dałem się zwieść świecącym czołówkom innych uczestników, stąd zbyt szybkie zejście z drogi na ok. 350 metrów przed punktem. Strata czasowa była naprawdę niewielka, no może 1-2 min. Punkt zdobyłem po 29 minutach.

PK2 - PK4 (skrzyżowanie dróg) 00:51; 7,3 km
    Po dobrze ubitej ścieżce z łatwością znalazłem kolejny punkt. Tempo biegu było przyzwoite (jak na moje możliwości) - 2,8 km pokonałem w 22 minuty. Było kilka przewyższeń, choć nie takie jak przy punkcie 2.


PK4 - PK8 (paśnik) 1:21; 11,4 km
     Dość długi odcinek był między punktem 4 a 8. Na początku troszkę się zamotałem z uwagi na to, iż w pewnym momencie skończyła się ścieżka. Pozostało mi ściąć na azymut w kierunku pn-wsch. Po kilkuset metrach zetknąłem się z skrzyżowaniem i dla pewności chciałem sprawdzić, czy jestem na prawidłowym. Dlatego kawałek biegłem na północ, by zawrócić. Dalsza część biegu - bez historii. Paśnik znajdował się tam, gdzie powinien :). 
   W tym punkcie spotkałem trzy "gazele", tj. M. Jędroszkowiaka, Ł. Nowackiego oraz P. Górczyńskiego. Jezu, jakie oni mieli tempo biegu - zapewne 4:00 - 4:30 min/km
  

PK8 - PKF (szczyt górki) 01:48; 14,0 km
     Lekkie problemy miałem z przebiegiem do punktu F z uwagi na to, iż drogi nie zgadzały się. Była to noc i nie mogłem znaleźć własnej pozycji na mapie. Kiedy myślałem, że biegnę na wschód, to z kompasu wynikało, że biegnę na północ. Okazało się, że byłem ok. 200 metrów na zachód od punktu. Świecące latarki dwóch/trzech uczestników zrobiło swoje :).


PKF - PKE (szczyt górki) 02:00; 14,9 km
     Drobne problemy miałem z punktem E z uwagi na to, iż nie skupiłem się na mapie. Za bardzo zaufałem innym zawodnikom, stąd za wcześnie rozpocząłem poszukiwania. Strata czasowa - ok. 6-7 min. A wystarczyło spojrzeć na las - ogrodzony młodnik to nie wszystko. Tym bardziej, że spotkałem się z wieloma nieogrodzonymi młodnikami.

PKE - PKD (niecka) 02:14; 16,1 km
     Punkt D poszedł mi bardzo gładko, bowiem w okolicy nie było innego uczestnika. Mogłem na spokojnie skupić się na mapie i w terenie. 


PKD - PKC (szczyt górki) 02:22; 17,2 km
     Podobnie było z punktem C, choć moje tempo było bardzo wolne z uwagi na to, iż las był mało przebieżny. Runo leśne było tak zarośnięte, że byłem w stanie jedynie szybko maszerować. Korzystała na tym nawigacja, co stanowi istotę BnO.

PKC - PKB (skrzyżowanie rowów) 02:31; 17,9 km
   Łatwy był punkt B, zaś za konstrukt wybrałem paśnik. Niezrozumiały dla mnie był przebieg z punktu B, który wynikał z braku koncentracji. Zamiast sprawdzić kompas, to musiałem w trakcie marszu sięgnąć po napój energetyczny i napić się (w końcu za sobą miałem 16,1 km). Strata czasowa: 3-4 min.

PKB - PKA (niecka) 02:47; 19,4 km
    Trochę wątpliwości miałem w trakcie zdobywania punktu A, bowiem na południu był ogrodzony młodnik niezaznaczony na mapie... Na szczęście z daleka zauważyłem czołówki innych zawodników i nie ukrywam - bardzo mi pomogli odnaleźć moją pozycję. Mniej więcej wiedziałem, że tam powinien być punkt - i tak się stało.

PKA - PK7 (szczyt górki) 03:00; 20,7 km
    Punkt siódmy był łatwy nawigacyjnie, choć liczne wzniesienia spowodowały, że musiałem przejść na marszobieg. Nie jestem bowiem na tyle wytrzymały kondycyjnie, by biegać po wzniesieniach mają na nogach 18 km. Tutaj spotkałem D. Zalewskiego (zajął 7 miejsce).

PK7 - PK6 (szczyt górki) 3:30; 23,4 km
    Dość duże kłopoty miałem z przebiegiem do punktu 6. Nie mogłem trafić na ścieżkę, a jak już znalazłem, to okazało się, że to nie była ta ścieżka. Potem nastąpiła przeprawa przez Studzienickie Łąki, choć jeszcze bez kąpieli po pas. Jak już weszłem do lasu, to na deser znów straciłem koncentrację z powodu innego zawodnika (z sledzgps.pl wynikało, że był to D. Zalewski). Gdy wydawało mi się, że jest punkt, to okazało się, że na czernowo świeciła się lampa przy oknie budynku... Co do dziaska - jaki budynek??? Okazało się, że to było Leśnistwo Chrośna - ocknąłem się i wiedziałem, że przechodząc wzdłuż granicy między lasem a łąką, a następnie wchodząc do lasu będzie tam upragniony szczyt górki. Niestety straciłem przez dekoncentrację sporo czasu, bo 10-13 min.

PK6 - PK5 (koniec drogi) 4:09, 27,3 km
     Ale to nie był koniec moich kłopotów, bowiem czekała mnie przeprawa przez Studzienickie Łąki. Okazało się, że nie było ścieżki w łące. Jeśli już, to bardzo zarośnięta. Wracać nie miałem zamiaru, bo nie miałem ochoty biegać dookoła. Pomyślałem, że skoro w przebiegu do punktu 6 głębokość rzeczek sięgała do kostek, to i w przebiegu do punktu 5 nie będzie inaczej. Jakże się myliłem :) Wpadłem do pasa w śmierdzącej brei i złapał mnie potworny skurcz w trakcie wydostania się. Musiałem chwilę przeczekać, aż minie skurcz. Powoli wydostałem się z tej rzeczki i zastanawiałem się, co dalej robić. 

    Postanowiłem początkowo przemaszerować na zachód, ale tam znów spotkałem się z rzeczką. Postanowiłem przeskoczyć - udało mi się. Skoro raz mi się udało, to uda mi się w głównej rzeczce. Na szczęście tak się stało. Jak w lesie zobaczyłem upragnioną ścieżkę, to bardzo się ucieszyłem. Mogłem znów swobodnie biegać, ale skurcze łydek nie dawały mi spokoju, co sprawiło, że co jakiś czas musiałem przejść na marsz. 
    W punkcie 5 znów zabrakło koncentracji, bowiem nie zauważyłem, że nie jestem na prawidłowej przecince. Trochę mnie zmylił inny uczestnik rajdu, bowiem myślałem, że podbija właśnie punkt 5. Mapę miałem trochę zniszczoną i akurat w okolicy tego punktu. Czarno-białe powiększenie tego punktu dało mi znak, że warto namierzyć punkt 5 od strony północnej, tym bardziej, że na prawo powinien być teren podmokły. Na szczęście tak też się stało, choć tutaj znów niepotrzebnie straciłem ok. 10 minut, nie pisząc o stracie czasowej wynikającej z przedzierania się przez Studzienickie Łąki. 
   Po głębszej analizie trasy pokonanej przez R. Nowaka stwierdzam, że lepszym rozwiązaniem była sekwencja: B-6-A-7 niż B-A-7-6. Uniknąłbym bieg/marsz przez Studzienickie Łąki

PK5 - PK1 (zachodni róg polany) 4:29; 29,6 km
     Bieg do punkt 1 w zasadzie bez historii. Fajnie się biegało po ubitej ścieżce w samotności. Niezbyt przyjazny teren w pobliżu punkt 1 spowodował, że musiałem przejść na marsz. 

PK1 - PK3 (siodło - między górkami) 4:47; 31,6 km
     Nie dało się uniknąć licznych przewyższeń , stąd nieco wolniejsze tempo biegu. Ból łydek był niemiłosierny, co mnie bardzo zdziwiło. Może mój organizm jest zbyt zmęczony? Tym bardziej, że po Róży Wiatrów (gdzie pokonałem ok. 100 km) czy Grassorze (pokonałem ok. 75 km) nie było takowej sytuacji.... No cóż, starałem się jak mogłem, by biegać. Punkt 3 zdobyłem bardzo łatwo, bowiem nie mogłem nie zauważyć dwóch porządnych górek :)

PK3 - PK99 (rozwidlenie dróg) 5:07; 34,1 km
  Odcinek ten premiował łydkowiczów. Liczne żółte odcinki i naprzemian zielone wskazują, że przeszedłem na marszobieg.W takich momentach cieszyłem się jak dziecko, że wybrałem trasę TP25 a nie TP50 (nie wiem, czy zdołałbym go ukończyć ze skurczami łydek). 

PK99 - Meta 5:25; 36,2 km
    Upragniona meta, gdzie w ciepłym pomieszczeniu (w budynku klubu piłkarskiego) czekały z uśmiechem na twarzy dwie Panie (w tym żona organizatora).  


Kilka statystyk z rajdu

    Podsumowując, tempo biegu było nieco słabsze niż w Oriento Expresso. Trzeba zaznaczyć, że tego typu porównania nie mają większego sensu z uwagi na znaczące zróżnicowanie terenu rajdu, liczby punktów kontrolnych czy innych warunków klimatycznych. TP25 pokonałem w czasie o ponad 2h gorszym niż Oriento Expresso, zaś zająłem identyczne miejsca.

Link do zawodów: Nocny Marek (Rajd Konwalii)
Profil na facebook'u: Nocny Marek (facebook)

Relacja "live" (w tym mój bieg): Relacja z rajdu "live"

Mocne i słabe strony rajdu Nocny Marek

Mocne strony:
- rajd nocny w Puszczy Bydgoskiej,
- duża liczba punktów kontrolnych,
- dobrze umiejscowione punkty kontrolne,
- rajd przyciągnął uczestników z różnych województw (np. warmińsko-mazurskiego, pomorskiego czy mazowieckiego),
- ciepły (!) posiłek na mecie (w nocy),
- dostęp do wody pitnej na mecie,
- bardzo dobra czytelność mapy.

Słabe strony:
- optymalna trasa TP25 z pewnością liczyła więcej kilometrów niż 25 (zwycięzca ukończył trasę pokonując 31 km),
- tylko jeden odcinek BnO,
- brak oznakowania wc i prysznica,
- nienajlepsza jakość papieru mapy (wolę papier wodoodporny),
- słabe nagłośnienie na odprawie techniczej (Marka w ogóle nie słyszałem w przeciwieństwie do Adrianny :))

Podsumowując:
TP25, 15 punktów kontrolnych
Czas: 5h 25 min
Miejsce: 8/61

Oficjalne wyniki:
1. Remik Nowak 3h 11 min
2. Romuald Miszewski 4h 29 min
3. Ilona Śliwczyńska 4h 29 min
4. Piotr Ratajczak 4h 29 min
5. Kasia Galla 4h 31 min
6. Zofia Galla 4h 37 min
...
8. Sebastian Wojciech 5h 25 min
...
- Małgorzata Brukwicka NKL (61)

piątek, 17 października 2014

Oriento Expresso - Porażyn (11 X 2014)

     Przyszedł czas na Oriento Expresso, a więc ponownie na szybki rajd na orientację. W końcu nazwa rajdu "Oriento Expresso" zobowiązuje. Rajd był zorganizowany przez Stowarzyszenie APERTE oraz Nadleśnictwo Grodzisk. Główną rolę w tym rajdzie odegrali Beata i Marcin Brudło, zaś po raz pierwzszy miałem okazję ich poznać (co prawda z widzenia) w Babim Lecie 2013 w trakcie poszukiwania jednego punktu na trasie specjalnej. 
     Już w zeszłym roku chciałem wziąć udział w tym rajdzie, choć tradycyjnie już nie mogłem we wrześniu wziąć udziału w jakimkolwiek rajdzie z różnych przyczyn. Podobny los spotyka Jesienne Trudy czy Kaczawską Wyrypę. Na szczęście Oriento Expresso został przesunięty na termin październikowy i być może było to trafne posunięcie, choć nie porównałem frekwencji 2014 roku z rokiem poprzednim.
   Z powodu choroby zapoczątkowanej pod koniec lipca postanowiłem nie ryzykować udziału na TP50. Zapoczątkowane trenningi we wrześniu jednoznacznie dały mi informację, że z trudem mogę ukończyć TP25. Niemniej jednak w końcu musiał przyjść czas na wzięcie udziału w rajdzie z średnim poziomie nawigacyjnym. Obserwując listę startową na trasie TP25 nie byłem w stanie wysunąć żadnych wniosków. Analizując wyniki z rajdu z 2013 roku wiedziałem jedynie, że ukończenie rajdu w ponad 3h może przynieść miejsce 5-10 - a więc na moje możliwości. Wystarczyło jedynie pobiec swoje i nie zwracać uwagi na innych - tylko ufać mapie, kompasie oraz opisom punktów - i tak też się stało. Żeby nie zapędzić się w postanowieniach, profilaktycznie siegnąłem po zeszłoroczną relację A.Bednarka ("jak nie biegać na orientację")
   Przechodząc do samego rajdu, to rzeczywiście było sporo uśmiechów. Czułem się swobodnie, choć większości napieraczy w ogóle nie znałem. Trafnym posunięciem było losowanie nagród przed rajdem, co spowodowało, że atmosfera stała się sympatyczna. Bardzo dobrym rozwiązaniem były niespodzianki dla najmłodszych na wszystkich punktach na TP10. Żałuję tylko, że nie wziąłem córki Krystynki na ten rajd - jeśli w przyszłym roku również będą nagrody w każdym punkcie kontrolnym,to nawet nie zawaham zabrać córki na pyszny rajd :)
    Strat był nieco opóźniony, choć to bez znaczenia. Po dostarczeniu map (wodoodpornych) miałem 10 min na analizę. Obowiązywała zasada scorelauf'u - co oznacza, że kolejność zaliczania punktów kontrolnych jest dowolna. Możliwości były tylko dwie - zacząc od punktu 9  (na zachód) lub 14 (na południe). Wybrałem wariant wschodni z uwagi na to, iż początkowe punktu kontrolne były nieco trudniejsze. Na koniec chciałem zostawić bieg po asfalcie czy utwardzonych duktach leśnych. Z tego wariantu skorzystało większość zawodników. 

Start - PK09 (grzbiet wniesienia) 00:08:44; 1,4 km
     Na dobry początek wybrałem drogę nieoznaczoną na mapie, co spowodowało, że wysunąłem się na czele stawki. Czołówka szybko mnie dogoniła, co mnie nie zdziwiło :) Po chwili znów biegłem na azymut z uwagi na to, iż las był przebieżny, co ponownie spowodowało wysunięcie na czele stawki :] No dobra, koniec już żartów. Postanowiłem się uspokoić, bowiem w zasięgu wzroku był R.Nowak (zwycięzca TP50), który z łatwością znalazł punkt. 

PK09 - PK07 (pd-wsch. krawędź niecki) 00:21:51; 3,5 km
    Punkt 7 był dość łatwy nawigacyjnie i premiował łydkowiczów. Około 500 metrów przed punktem straciłem z pola widzenia czołówkę TP50 (m.in. Nowaka czy Gramackiego). W momencie, gdy zauważyłem charakterystyczną nieckę - przeczytałem opis, że punkt powinien znajdować się na pd-wsch. krawędzi niecki - tak też się stało. Co by było, gdybym patrzył na innych.... Szkoda pisać.

PK07 - PK18 (granica młodników na szczycie wniesienia) 00:48:41; 6,9 km
     Dość duże problemy miałem ze zdobyciem punktu 18 - początkowo nie byłem pewny czy znajduję się na właściwej ścieżke - dość szybko tam się znalazłem (stąd czerwone  miejsca na skrzyżowaniach ścieżek). Drugim problemem było znalezienie wzniesienia między młodnikami. A młodników było dość sporo. W pewnym momencie zauważyłem plecy Gramackiego i pomyślałem, że tam może być punkt. Niestety za wcześnie odbiłem w granicę kultur a mogłem pobiec do miejsca z któego wracał przytoczony zawodnik. Strata czasowa w poszukiwaniu tego punktu wyniosła 9 min.

PK18 - PK 05 (drzewo 15 m na pd od betonowego słupa) 1:06:09; 9,5 km
    Troszkę problemów miałem w dobiegnięciu do punktu 5, bowiem nie mogłem znaleźć ścieżki. Niepotrzebnie też biegłem za zawodniczką, która kierowałą się na południe. Myślałem, że zauważyła ścieżkę. Niestety ona dalej biegła  na południe. Mi zostało już ścięcie na azymut (na zachód). Było trochę jeżyn, choć tempo mojego biegu było dość dobre. Jak tylko trafiłem na ścieżkę, to zdobycie punkt 5 nie sprawiło mi już problemów. Tutaj niepotrzebnie straciłem 3-4 min.

PK05 - PK13 (Gothfried Hildebrand ok. 35 m. na pn od drogi) 1:19:16; 11,4 km
    Limit błędów wyczerpałem i dalszą część trasy biegłem w zasadzie sam, choć od czasu do czasu spotykałem P. Wolniewicza (zajął 9 miejsce) oraz małżeństwo Murawskich (zajęli 10 i 11 miejsce). Na tym etapie rajdu nie wiedziałem, rzecz jasna, które miejsce zajmę. Teraz wiem, że była to walka o miejsca 8-11. Punkt 13 był łatwy nawigacyjnie, choć tempo biegu było nieregularne. Zastanawiałem się kim był ten Gothfried Hildebrand - niestety w Internecie nie spotkałem żadnej wzmianki o nim. Nie ukrywam, że jego pomnik w środku lasu robił wrażenie.

PK13 - PK20 (świerkowy zagajnik ok. 50 m. na wsch od drogi) 1:36:07; 13,7 km
     Do punktu 20 dotarłem ubitymi ścieżkami, a więc nie było możliwości biegu na azymut. Trochę zwątpiłem w te świerki, bowiem było ich sporo. Punkt był dobrze ukryty w zagajniku. Na szczęście P.Wolniewcz pokazał mi, gdzie jest ten punt.

PK20 - PK01 (sosna z "kryzami") 1:56:43; 16,3 km
    Kolejny punkt i żmudny bieg. Powoli opadałem z sił, choć marszobieg zrobił swoje. Postanowiłem, że co kilkanaście sekund przejdę na marsz (mój patent z Szagi), co spowolniło tempo o 30-40 sekund/km. Nie byłą to tragedia, bowiem lepsze to, niż trucht czy marsz. A tak to miałem jeszcze siłę, by momentami biec w tempie 6:30 min/km. Rywale troszkę mi uciekli...

PK01 - PK15 (szczyt wniesienia) 2:23:33; 19,9 km
    Nadzieja odżyła w momencie wyboru niezbyt optymalnego wariantu biegu do punkt 15. Konkurenci wybrali dłuższą i ukierunkowaną na pd-wsch drogę, zaś ja postanowiłe biec na północ, by odbić na wschód. To było świetne rozwiązanie, bowiem wszystko się zgadzało. W połowie trasy bardzo opadłem z sił i cieszyłem się jak dziecko, gdy wyciągałem z plecaka napój energetyczny oraz mały batonik. Na górnej mapce widać, że nieco odżyłem, choć w dojściu do wzniesienia nieco zwolniłem tempo. Teren nie był zbyt przyjazny - tym bardziej, że był tam młodnik. Wcześniej był tam P. Wolniewicz - cholera mimo, że wybrał nieoptymalny wariant, to był szybciej niż ja... No tak, on przecież biega, a ja od czasu do czasu maszeruję :)

PK15-PK03 (punkt triangulacyjny) 2:32:01, 21 km.
    Całe szczęście dla mnie, że rywal - zamiast biec drogą ukierunkowaną na wschód - wybrał drogę ukierunkowaną na pd-wsch. Czułem, że lada moment wezmą mnie skurcze, a to był dopiero 21 km. No tak, choroba zrobiła swoje. Dobrze, że został mi tylko jeden punkt i meta...

PK03 - PK14 (niecka) 2:57:52; 24,7 km
    Dość długi był odcinek między pk3 a pk14, choć robiłem co mogłem, by jak najdłużej biegać odpowiednim tempem, tj. 6:30 min/km (7;00 min/km). Punkt był bardzo prosty nawigacyjnie, choć sporą część musiałem przemierzać przez drogę asfaltową (ależ wycierpiałem ten odcinek i do tego patrzyłem, czy czasem konkurencja mnie nie dogania).

PK14 - Meta 3:06:59; 25,92 km
     Na szczęście meta była już bardzo blisko - przez blisko 1,3 km musiałem jeszcze się przemóc. W końcówce moje łydki odmówiły posłuszeństwa i złapały mnie skurcze. Na szczęście to się stało w końcówce. Ewidentnie mój organizm był niedotrenowany. Z drugiej strony moje tempo było szalone jak na moje możliwości. Nazwa rajdu przecież zobowiązuje:)
   Ostatecznie udało mi się utrzymać 8 miejsce, choć eliminując dwa błędy zaoszczędziłbym 12-13 min, co by dało aż 4 miejsce - tak więc mam motywację do dalszego biegania. Pierwsza trójka była poza zasięgiem - musiałbym szybciej biegać przeciętnie o ponad 1 min/km - może 15 lat temu byłbym w stanie utrzymać takie tempo :)
    Na trasie 50 km w zasadzie bez niespodzianek. Przed startem wiedziałem (zresztą nie tylko ja), że ten rajd może wygrać albo R. Nowak albo M. Jędroszkowiak (może jeszcze P. Dopierała, który ma naprawdę niezłe tempo biegu). Tym razem zwyciężył R. Nowak z bardzo dobrym czasem: 4 h 53 min. 

Czysta mapa TP25

Mój przebieg na TP25

Trochę statystyk z mojego biegu

Mocne i słabe strony rajdu Oriento Expresso:

Mocne strony:
- prawidłowo umiejscowione punkty kontrolne,
- ciekawa krajoznawczo trasa,
- optymalna liczba punktów kontrolnych,
- baza rajdu (tam, gdzie największy buk świata)
- losowanie nagród przed startem,
- nietypowe "Dary lasu" dla najmłodszych :)
- szybka i przyjemna trasa
- postacie Beaty i Marcina Brudło,

Słabe strony:
- brak oznaczenia prysznica, wc,
- brak trasy rowerowej (może warto nad tym pomyśleć :))
- impreza nie przyciągnęła zawodników spoza woj. wielkopolskiego (poza nielicznymi wyjątkami) - może przez to, że w następnym tygodniu odbywa się Harpagan.


Podsumowując:
TP25, 10 punktów kontrolnych
Czas: 3 h 6 min
Miejsce: 8/43

Oficjalne wyniki:
1. Krzysztof Nowak 2:32:12
2. Wojciech Jaworski 2:33:13
3. Cezary Gałązkiewicz 2:48:35
4. Marek Dolatowski 2:57:07
5. Sebastian Czaicki 2;57:17
6. Jakub Runowski 2:57:26
...
8. Sebastian Wojciech 3:06:59
...
43. Beata Dereń 7:03:15

czwartek, 16 października 2014

Grand Prix Hadesu w BnO - Bieg 6 - Dziewicza Góra (12 X 2014)

     Po dość dłuższej przerwie zaliczyłem bieg (a raczej marsz) na orientację w ramach GP Hadesu w BnO. Bieg 6 odbył się w Dziewiczej Górze i był połączony z Międzywojewódzkimi Mistrzostwami Młodzików w BnO. 
    W pochmurne, choć dość ciepłe niedzielne południe przebyłem wraz z córką Krystynką niemal 3,9 km i zdobyliśmy komplet punktów. Większość trasy była co prawda na mojej szyi, stąd część punktów zdobyliśmy na azymut. Niech Krystynka widzi, jak wyglądają drzewka różnego gatunku czy runo leśne. Przy okazji nauczyła się nowego słówka - PIKA (tak mówiła, gdy tylko zobaczyła punkt kontrolny). Trzymała przez całą trasę chipa (i o dziwo nie zgubiła go). Jak tylko w pobliżu był punkt, to razem podbiegaliśmy i sama go zaliczała obserwując jak miga dioda w tymże punkcie. Miała przynajmniej cel :)    


     Trasa była bardzo przyjemna i urozmaicona krajobrazowo. W końcu Dziewicza Góra jest jednym z ulubionych terenów do BnO. Trasa rzeczywiście była łatwa, bowiem można było niemal wszystkie punkty zdobyć biegając/maszerując po ścieżkach (za wyjątkiem 4 i 9).

Podsumowując:
2,6 km, 10 punktów kontrolnych
Czas: 40:44
Miejsce: 6/19