niedziela, 27 grudnia 2015

Grand Prix Hadesu 2016 - Prolog - Rusałka (26 XII 2015)

    Bieg na orientację na Rusałce rozpoczyna coroczny cykl zawodów na orientację Grand Prix Hadesu. Tego typu zawody - chyba od 12 lat - odbywają się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Do tej pory nie miałem jeszcze okazji wzięcia udziału w tego typu zawodach z oczywistych powodów.
    Tym razem tego rodzaju okazja nie ominęła mnie i po raz pierwszy (!!!) miałem przyjemność  samodzielnego biegania na Rusałce. Nie ukrywam, że teren Rusałki z okresie wiosenno-letnim nie byłby łatwy - sporo gęstego zalesienia, liczne elementy charakterystyczne (np. w Hipodromie Wola), no i niezliczona liczba ścieżek dla biegaczy :)
   Traskę (zresztą ciekawą) zbudował P.Zieliński i do pokonania było co najmniej 5,6 km, zaś do zdobycia było 16 punktów. Każdy z zawodników mógł startować w dowolnej chwili, choć system zaliczania punktów był elektroniczny. Mapa pochodziła z 2010 roku, a więc jej aktualność była taka sobie (szczególnie, gdy w niektórych miejscach nastąpiła wycinka lasów) - fakt ten utrudniał zdobycie punktu kontrolnego nr 5 oraz 13.
Mapa - Rusałka z 2010 roku z naniesionym trackiem
     Nie ukrywam, że ponownie poczułem głód biegania na orientację, stąd dość szybkie tempo obrałem na początku. Troszkę zawijasów miałem z punktem 5, bowiem za bardzo odbiłem się na południe. Podobnie było z punktem 6, choć strata czasowa była niewielka. Pomyliłem także punkt 7 z punktem 10 i dopiero w przebiegu do punktu 11 zauważyłem, że coś jest nie tak. Powrót do punktu 7, a następnie 8,9,10 i 11. Cośza bardzo byłem rozkojarzony. Troszkę za wcześnie odbiłem się od drogi, by na skróty zdobyć punkt 13. Tak więc troszkę czasu mogłem zaoszczędzić. Cieszy mnie jednak dość fajne tempo mojego biegu, bowiem ok. 45% ogółu trasy przebiegłem z tempem do 6 min/km :) Niewiele było przestojów. Z drugiej strony - las w okresie zimowym jest znacznie uboższy niż w okresie letnim. Dlatego tempo biegu na orientację w okresie zimowym (bez śniegu oczywiście) z reguły jest lepsze niż w okresie letnim :)
Struktura tempa z mojego biegu
     Zawody wygrał D. Konarczak (dość dawno nie biegał na orientację - chyba ostatnio wiosną w 2014 roku), który pokonał R.Nowaka o 2:24 min oraz P. Zamiarę o 2:58 min. Ja z kolei zająłem 10 miejsce z średnim tempem biegu 6:02 min/km (bardzo szybkie dla mnie) z niemal 8 minutową stratą do zwycięzcy zawodów. By zająć 3 miejsce - musiałbym biegać szybciej o około 50 sek/km - a więc na razie poza zasięgiem :)

Podsumowując:
Zaawansowana, 5,6 km, 16 punktów kontrolnych
Czas: 41:27
Miejsce: 10/24
faktycznie przebiegnięty dystans: 6,8 km

Oficjalne wyniki:
1. Dariusz Konarczak 33:40
2. Remik Nowak 36:04
3. Piotr Zamiara 36:38
4. Stanisław Ritter 38:14
5. Błażej Meller 38:52
6. Krzysztof Gruhn 39:01
...
10. Sebastian Wojciech 41:27
...
24. Jarosław Wojciechowski 75:24

niedziela, 13 grudnia 2015

VII Nocek 2015 - Las Królewski (28/29 XI 2015)


     W końcu znajduję czas na napisanie zaległej relacji z nocnego biegu na orientację organizowanego przez KSG Direta. Bardzo cenię tego typu zawody z uwagi na start interwałowy, brak opisów punktów kontrolnych, konieczność szukania punktów kontrolnych w nocy oraz możliwość pomocy dla Oli Koszeli.
     Na zawody przyjechałem niemal w ostatniej chwili, choć wiedziałem, że wystartuję jako jeden z ostatnich zawodników. Zawsze lubiłem startować na końcu stawki niż na początku - szczególnie po tego typu zawodach :). Lista startowa była zamknięta w bodajże na 2 tygodnie przed startem. Miałem dylemat co do udziału w tym rajdzie, bowiem tydzień wcześniej odbył się 25 km rajd na orientację organizowany przez On-Sight. Jak tylko zobaczyłem plik na Youtubie orga dotyczący przygotowania do rajdu, gdzie umieścił lampion na środku lasu - od razu zdecydowałem się na ten rajd :) Lubię bowiem od czasu do czasu sporo czasu przeznaczyć na poszukiwania punktów kontrolnych :)
   Lista startowa w zasadzie nie uległa zmianie - nieobecni byli zawodnicy, którzy zajęli 1 i 2 miejsca w ubiegłorocznej edycji. Po cichu liczyłem, że tym razem zajmę miejsce na podium. Tym bardziej, że kupiłem mocniejszą czołówkę - nareszcie. Musiałbym jednak pokonać wielu dobrych zawodników. Wystartowało 45 zespołów, zaś czołowe miejsca zajęłi starzy wyjadacze rajdów na orientację. Czułem, że ciężko będzie pokonać zespół Mokre Nogi (zajęłi przecież 4 miejsce na Nocnej Masakrze w 2014 roku), pozostali zawodnicy byli w moim zasięgu. Trzeba jednak podkreślić, że tego typu zawody są nietypowe, bowiem można zająć zarówno pierwsze, jak również spaśc na dziesiąte miejsce z powodu zbyt długiego poszukiwania punktu kontrolnego.
   Przed startem rozgadałem się z wieloma zawodnikami, bo w końcu jakąś reklamę Wilgi Orient należało zrobić :) Przekonałem nawet orgów Oriento Expresso i chyba nie żałują, bowiem B. Brudło zajęła 3 miejsce wśród kobiet w kat. TP25. Nieomal zagapiłem swój start, zaś konsekwencją było niewłączenie Endomondo - po wynikach końcowych cieszyłem się, że nie bawiłem się w tel.kom. :)
   Wylosowałem punkt B i w tym punkcie znajdowały się mapy. Szybka analiza i zdecydował się zdobyć punkty od południa. Już w PK16 miałem problemy z trafieniem ścieżki, co zaowocowało 10 min. stratą. Za dużo bowiem było tam ścieżek i nie za bardzo wiedziałem od którego miejsca namierzyć punkt kontrolny. To jest własnie cała istota tego rajdu - punkty kontrolne możesz szukać i szukać... PK18 zdobyty bez problemów, zaś przy PK14 zwątpiłem z uwagi na to, iż przy rowie znajdowała się ścieżka niezaznaczona na mapie. Na szczęście byli zawodnicy z Drużyny Twojej Starej i inni, którzy pewnie zmierzali do tego punktu. Szybko uciekłem od nich do PK22, gdzie zauważyłem J. Konczalskiego. Punkt zdobyłem błyskawicznie podobnie, jak PK12 i PK przy skarpie. Z PK7 miałem lekkie problemy, bowiem za wcześnie wszedłem w przecinkę - z powodu braku koncentracji. 

     Siedem punktów kontrolnych za mną i czułem, że będzie dobrze. Punkty są jakby łatwiejsze niż w zeszłym roku, a może dlatego, że mam mocniejszą czołówkę. A może doświadczenie robi swoje? Wiedziałem jedynie, że zabawa dopiero się zaczyna :) PK25 zdobyłem bez problemu w przeciwieństwie do PK20 - odniosłem wrażenie, że był źle ustawiony, choć liczba rowów była nie do przeliczenia. Chyba niepotrzebnie biegłem ścieżką obok jeziora... Do PK5 biegłem na północ do asfaltu, zaś do punkt prowadziła ścieżka (co prawda niezaznaczona na mapie). 
    Przy PK5 do przerysowania na mapę znajdował się punkt 23 i znów lekkie kłopoty :) Szukałem wzdłuż ogrodzenia (w lesie) - zamiast przy zabudowaniach. Aż się dziwię, że nie znalazłem tego punktu za pierwszym razem. Z kolejnymi punktami nie miałem większych kłopotów, choć w wielu momentach trochę ryzykowałem, ale punktów charakterystycznych było też sporo i tak jakoś niełatwo można było się pogubić. Trudno nie zauważyć licznych skarp przy jeziorkach, drogi asfaltowej czy rowów. Podkreślam, że w tym rajdzie bardzo chętnie biegłem wzdłuż rowów, które oczywiście nie były narażone na działalnosć człowieka w przeciwieństwie do ścieżek. Tego rodzaju taktyka przydała się w dobiegu do PK21, PK2 czy PK10.
   PK2 zdobyty z wykorzystaniem rowu jako punktu charakterystycznego. Trochę problemów miałem z PK19 z uwagi na to, iż za wcześnie wszedłem w przecinkę. biegłem i biegłem, zaś końca nie było widać. No i jeszcze to ogrodzenie... Ale wiedziałem też, że za ogrodzeniem (jeśli nadal będzie las), to będzie PK. Najpierw zauważyłem dwóch śpiących zawodników, zaś po kilku metrach - lampion z perforatorem. Jest dobrze, choć niepokoił mnie kolejny punkt... 1040 metrów.... Te 40 metrów zdecydowało o zajętem przeze mnie miejscu. Szmat czasu tam straciłem, choć 25 min to zbyt ostrożne założenie. Spotkałem też A.Bednarka (aż oczy wielkie zrobiłem z wrażenia, bowiem nie sądziłem, że go spotkam na trasie. Tym bardziej, że też rozpoczął rajd od punktu B, choć wystartował 72 min wcześniej. Oczywiście w trakcie rajdu nie myślałem o tym, bowiem za bardzo byliśmy skupieni na punkcie położony na południe od punktu 19. Długo to trwało, za długo... Ale punkt zdobyty. Biegnę do PK18, za mną A.Bednarek niespiesznym krokiem też biegnie i w tym samym momencie wpadamy do PK8 i powiadamia mnie, że wraca na metę (zdobył już wszystkie punkty). Mi zostało 5 PK i około 1h 15min. Pomyślałem, że jak nie bedę za długo szukał punktów, to jest szansa na miejsce na podium. 
    Punkt 17 zdobyty dość gładko, choć kilka minut musiałem przeznaczyć na poszukiwania punktu. W PK15 widzę wielu zawodników -jest dobrze, bowiem nie będzie trzeba zbyt długo szukać punktu. Spotykam Wojtka Wiatr, który potraktował ten rajd dość rekreacyjnie :) Nie zdziwiłem się nawet, bowiem ostatnio w dość wielu rajdach uczestniczył. PK11 zdobyty bardzo szybko, zaś o PK10 byłem spokojny, bowiem znajdował się nieopodal rowu. Biegnę wzdłuż rowu - widzę charakterystyczny zakręt rowu i wiem, że punkt jest niedaleko. Czasu nie mierzyłem, nie wiedziałem jak długo przebywam na trasie. Został mi ostatni PK9 i niestety męczyłem się z tym punktem niemiłosiernie... Szukam i szukam i lipa. Czas ucieka, zaś meta bliziutko. Spotykam T. Kowalskiego z jakąś grupką zawodników i chyba też szukali tego punktu - ale szybko zniknęli z mojego pola widzenia. Zostałem sam i szukam. Na szczęście wpada D.Zalewski, który błyskawicznie znalazł ten punkt. Oj, szczęścia nie miałem do tego punktu i nie ukrywam, że dzięki niemu nie musiałem dalej tego punktu szukać. Wracam do mety i widzę Mokre Nogi - wiem, że nie będę pierwszy. Widzę, co oczywiste tylko A.Bednarka - i powiedział mi, że wpadłeś na metę o 5 minut wcześniej niż ja. Tylko się uśmiałem... Jak niewiele trzeba, by wygrać zawody i jednocześnie spaść np. na czwarte miejsce. 

Podsumowanie:
OPEN, ~35 km, 25 punktów kontrolnych
Czas: 5h 35 min
Miejsce: 2/45


Wyniki oficjalne:
1. Mokre Nogi (Cz. Wichniewicz, M. Fiedosiuk) 5h 14 min
2. Wilga Orient (S.Wojciech) 5h 35 min
3. Pobiedziska (A. Bednarek) 5h 40 min
3. Direta (A. Majewski, M. Wrzesiński) 5h 40 min
5. PKS Brambory (D. Zalewski) 6h 6 min
6. SOR (M. Szymański) 6h 11 min
...
45. Borek (A. Borkowski, R. Borkowski) 0 PK

   Fajnie i mile spędzony wieczór/noc w Lesie Królewskim. Miła atmosfera w świetlicy w Nowaszycach. Wiem czego się spodziewałem po tym rajdzie i nie zawiodłem się :) Oby za rok poziom trudności rajdu był podobny :) Z pewnością będę - chyba, że termin rajdu pokryje się z moim rajdem Wilga Orient - choć do tej pory nie zdarzyło się, by Nocek odbył się w grudniu.

piątek, 20 listopada 2015

Poznaj Poznań Nocą 2015/2016 - Etap 2 - os. Tysiąclecia (18 XI 2015)

   Bywają takie zawody o których wolałbym zapomnieć. Na szczęście w tym roku było ich ich bardzo niewiele. Tym razem padło na etap 2 corocznego cyklu Poznaj Poznań Nocą 2015/2016, który odbył się na os. Tysiąclecia. Cztery punkty kontrolne znalazły się w lesie i niestety siódmy punkt okazał się brzemienny dla mnie w skutkach (ileż to już razy pisałem o słabej czołówce). A przede mną przecież jeszcze trzy nocne zawody na orientację (tj. Nocek w Lesie Królewskim, Etap 3 Poznaj Poznań Nocą i oczywiście Nocna Masakra w Lubniewicach). No cóż człowiek musi się w końcu nauczyć się na własnych błędach, choćby nie wiem jak długo miałoby to potrwać.
    Etap 2 okazał się bardzo łatwy jedynie na terenie osiedlowym (i oczywiście szybki). O końcowej klasyfikacji decydowały w zasadzie punkty z lasu, choć niektórzy zawodnicy mogli poczuć się zaskoczeni 14 punktem kontrolnym. W zasadzie nie mam co się rozpisywać odnośnie mojego biegu - wystarczy, że zająłem odległe 40 miejsce na 68 zawodników. Koszmarny błąd w przebiegu do punktu 7 spowodował, że nie miałem już o co walczyć. Straciłem tam ok. 2,5 minuty i ta strata w sprincie jest nie do odrobienia.No niestety trzeba zainwestować w silną czołówkę... 
Mapa do BnO - os. Tysiąclecia

Struktura mojego tempa z E2 PPN 2015/2016
Struktura mojego tempa z biegu od punktu kontrolnego 8 do mety (bo nie należy zapominać o dobrych s tronach z biegu)
  Początkowo myślałem, że punkt był źle umiejscowiony. Zamiast jednak gdybać - postanowiłem sam sprawdzić, gdzie popełniłem błąd. Najpierw sprawdziłem czy punkt faktycznie jest dobrze ustawiony - faktycznie dobrze był, choć był dla mnie ledwo widoczny. Nastepnie z szóstego punktu postanowiłem jeszcze raz przeliczyć liczbę ścieżek - no i nie zgadzało się. Podobnie jak w terenie nie było ściezki ukierunkowanej na północ (przecinająca linię energetyczną). Wszystko już było dla mnie jasne - po prostu wbiegłem na drugą (a nie na trzecią) ścieżkę wg mapy, choć w terenie było więcej ścieżek.... 
    Zawody wygrali biali Kenijczycy z sokolim wzrokiem i noktowizorami :) (słowa J. Konczalskiego, za Facebook), którzy zdołali pokonać trasę w 16 min i 30 sek. (!!!) - M. Olejnik i B. Pawlak, zaś trzecie miejsce zajął P. Dopierała z czasem niemal 20 min. Co do mojego biegu.... 

Podsumowując:
Elita, 3,4 km, 17 punktów kontrolnych
Czas: 26:38 
Miejsce: 40/68
(rzeczywiście przebiegnięty dystans 4,44 km)

czwartek, 29 października 2015

Nocny Marek - Brzoza Bydgoska (24 X 2015)

     Nocny Marek stanowił ostatni etap cyklu Pucharu Konwalii, który po raz drugi z rzędu padł łupem P. Dopierały. Ponadto trasa TP50 była zaliczana do PMnO oraz była jednocześnie mistrzostwami Polski. Tak więc trasa ta była niezwykle prestiżowa i myślę, że orgowie nie zawiedli oczekiwań nabieraczy na orientację.
Nocny Marek ma to do siebie, że większość trasy odbywa się w Puszczy Bydgoskiej i to nie tylko na mapie w skali 1:50 000, lecz również na mapach do BnO w skali 1:15 000 oraz 1:10 000, co dodało dodatkowego smaczku. Co więcej etapy do BnO były na końcu – a szkoda, bo kto znalazł się w tramwaju i wytrzymał znaczną część trasy na mapie w skali 1:50000, to etapy do BnO w zasadzie nie spowodowały rozdzielenie stawki. Co innego, gdyby etap do BnO był na początku TP50… i dodatkowo przez ok. 40 km nie obowiązywała ustalona przez orgów kolejność zdobywania punktów kontrolnych… Ale taki już jest urok startów masowych czy obowiązkowego zaliczania punktów kontrolnych. 
W przeważającej mierze punkty kontrolne znajdowały się na szczytach górek bądź na rogach lasu, zaś start honorowy nastąpił tuż przy Gimnazjum w Brzozie Bydgoskiej, zaś ostry – po około 1,5 km ze względów bezpieczeństwa. Tempo było dość mocne – sam byłem pod wrażeniem dobrego samopoczucia biegając ok. 5:20 min/km J
Jaki wariant wybrać do punktu 1?
S – PK1 (szczyt górki) 4,9 km - 00:29
     W mojej kategorii uczestniczyło 62 zawodników i włączając zawodników z trasy TP25 i AR, który mieli identyczny punkt 1 powstał niezły kocioł. Wielu zawodników przekroczyło teren prywatny – bez sensu – podobnie jak tramwaj przekraczający linię kolejową (o znaczeniu krajowym) między punktem 12 a 13 podczas, gdy około 20-30 metrów dalej była droga krajowa. Tutaj mam prośbę do organizatorów – nie wyznaczajcie tras dla biegaczy z koniecznością przejścia przez tory kolejowe (o znaczeniu krajowym) czy przez drogi krajowe (!!!) Nie jest przyjemnością biegać po drodze krajowej widząc jak z naprzeciwka jeżdżą TIR-y (!!!). Nie pisząc już o bezpieczeństwie zawodników (mam na myśli przelot z PK12 do PK13).
    Pierwszy punkt był łatwy do zdobycia, zaś moja uwaga koncentrowała się na odczytaniu nazwisk przy numerach startowych J Dzięki temu wiem w końcu jak wyglądają zawodnicy, którzy uczestniczą na wielu rajdach, choć nie miałem jeszcze okazji ich poznać. Początkowo trzymałem się obok J. Górniaczyka, a potem B. Bińkowskiego, zaś punkt zdobyłem będąc za plecami S. Kaczmarka. Nie lubię masowych startów, ale co zrobić… Kolejność zdobywania punktów została narzucona.

PK1 – PK2 (szczyt górki) 8,5 km - 00:54
     Początkowo biegłem w tramwaju, zaś w pewnym momencie postanowiłem biec wzdłuż przecinki skierowanej na południe, by odbić na zachód do szczytu górki. Wiem, że taki wariant wybrał B. Bińkowski. Troszkę za wcześnie odbiłem na zachód, co zaowocowało niepotrzebną stratą kilku minut na poszukiwanie punktu. W pewnym momencie widzę drużynę Jedność+ - pomyślałem, gdzie oni tak pędzą z tempem poniżej 5 km/km? Nie powiem, że teren lasu nr 326 nie był łatwy dla nawigatorów.

PK2 – PK3 (brzeg stawu) – PK4 (róg lasu) – PK5 (róg polany) 12,2 km - 1:20
     Zrobiło się cicho i mogłem delektować się widokiem księżyca J Wokół żadnej żywej duszy – do czasu. Na moście przy Kanale Noteckim postanowiłem biec na azymut do punktu 3. I znów widzę kilkanaście czołówek – hmmm, czasami trzeba odważnej nawigować, by nadrobić kilka straconych wcześniej minut. Punkty 3, 4 i 5 w zasadzie zdobyłem w towarzystwie różnych zawodników – niektórych znałem, zaś innych nie. W punkcie 5 widzę K. Gallę i M. Muszyńskiego – pomyślałem czemu nie pobiec za nimi?
     Warto dodać, że te punkty były dodatkowo rozświetlone na mapkach lotniczych – podobnie jak punkty 8-11.

PK5 – PK6 (szczyt górki) 18 km - 2:01
     Wiedziałem, że K. Galla biegnie w bardzo podobnym tempie do mojego. Pomyślałem – długi przelot do punktu 6 – będę miał motywację do biegania. Na szczęście dałem radę, choć i wariant przebiegu do tego punktu był łatwy. Najważniejsze dla mnie było to, żeby utrzymać w miarę przyzwoite tempo. W końcu walczyłem o utrzymanie w pierwszej dziesiątce Pucharu Konwalii, które dla mnie miało ciut większe znaczenie niż zajęcie wysokiej lokaty na Mistrzostwach Polski w MnO J

PK6 – PK7 (szczyt górki) 19,8km - 2:16
     W dalszym ciągu biegnę w towarzystwie K. Galli i M.Muszyńskiego (i tak do połowy punktu 12). Tempo mieli bardzo optymalne, no i fajnie nawigowali – co prawda wybrałbym identyczne warianty przebiegów do tych punktów, ale w nocnych biegach na orientację duże znaczenie odgrywa liczba osób poszukujących punkty kontrolne. Nie ukrywam, że punkty te nie były trudne, choć w wielu momentach wymagało dużej spostrzegawczości.

PK7 – PK8 (róg lasu) 21,3 km - 2:30
     Biegniemy, od czasu do czasu maszerując, do punktu 8 – oprócz mnie i wspomnianych wcześniej zawodników nikogo nie widzimy – jest dobrze - pomyślałem.

PK8 – PK9 (róg lasu) – PK10 (róg polany) – PK11 (samotne drzewo) 25,3 km - 3:08
     Dużą pomocą w zdobyciu tych punktów były rozświetlenia w postaci mapek lotniczych. Moje tempo znacząco spadło z uwagi na ciężki teren – był bardzo zarośnięty. Będąc w towarzystwie świetnych nawigatorów nie sposób było się pogubić J Niemniej jednak nie powinno rozstawiać punktów kontrolnych wśród młodych nasadzeń leśnych (choć może w okolicy punktu 11 faktycznie tam nie było nasadzeń? – po ciemku naprawdę niewiele było widać).

PK11 – PK12 (szczyt górki) 29,2 km - 3:39
     W połowie drogi do punktu 12 widzę, że M. Muszyński ma poważne problemy z kolanem. Postanowiłem dalej biec w samotności, bo w końcu miałem o co walczyć. Punkt ten zdobyłem od strony północnej, bowiem przegapiłem ścieżkę ukierunkowaną na wschód (las nr 181). Dopiero linia energetyczna uzmysłowiła mnie, gdzie faktycznie jestem.

PK12 – PK13 (koniec przecinki – płot) 35,7 km - 4:30
     Mając tak słabą czołówkę – dość długo szukałem prostego punktu. Wiedziałem jedynie, że punkt znajduje się tuż przy ogrodzeniu wojskowym. Okazało się, że znajdował około 20- metrów na lewo od ścieżki, którą biegłem. Niestety myślałem, że punkt znajduje się na wschód od charakterystycznej ambony – szukałem tego punktu przez około 200-300 metrów wzdłuż ogrodzenia. Szkoda bodajże 10 minut na poszukiwania punktu – coś ostatnio nie mam szczęścia do poszukiwania prostych punktów.
 

PK13 - Mapa BnO "Emilianowo" 37,8 km - 4:49
     Do mapy do BnO „Emilianowo” wystarczyło dobiec ścieżką uważnie obserwując ogrodzenie wojskowe. W pewnym momencie napotykam na porządną ścieżkę – ale coś mi się nie zgadzało – bowiem w dalej było ogrodzenie wojskowe (tj. za ścieżką). Za plecami czuję oddech konkurencji – ze sledzgps wynikało, że byli to M. i K. Lewandowscy (którzy zajęli 10 miejsce). Jak już znalazłem się na właściwym skrzyżowaniu to pozostał mi jedynie wybór optymalnego wariantu na mapie „Emilianowo”.

Mapa BnO "Emilianowo" (do punktu J - 49 km - 6:18) 

     Postanowiłem rozpocząć od zdobycia punktu W, zaś następnie T-S-P-L-K-J-N-M. Być może powinienem wybrać wariant począwszy od punktu N, zaś następnie J-W-T-S-P-L-K-M. Najważniejsze dla mnie było to, że zachodziła możliwość biegu na azymut.
Już przy punkcie W miałem niewielkie problemy z trafieniem na właściwą granicę kultur – ale słabą czołówkę miałem, skoro granic kultur w nocy nie zdołałem dostrzec. Około 50 metrów na wschód widzę czołówkę innego zawodnika – przeczytałem opis punktu i okazało się, że należało szukać punktu na szczycie górki a nie w dołku.
Do punktu T w pierwszej kolejności biegnę przez ścieżkę – przepuszczam J. Skotnickiego (13 miejsce) i brnę na azymut do gęsto zalesionego lasu – widzę dołek przy granicy kultur i nie pozostało mi biec na wschód do punktu. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać dlaczego J. Skotnicki biegnie na północ?
Do punktu S biegłem wprost na azymut przy dość dobrze przebiernym lesie. Moje tempo może nie było mocne, ale najważniejsze – że kilkaset metrów zaoszczędziłem. Do punkt P początkowo biegnę na azymut do ogrodzenia, zaś następnie ścieżką. W pewnym momencie widzę charakterystyczny układ dróg, by kierując się na zachód znaleźć właściwe obniżenie. Wracam do ścieżki i biegnę na południe do drugiego kamienia granicznego, by na azymut dotrzeć do punktu L. Do punktu K dotarłem biegnąc po ścieżkach, zaś do punktu J podobnie – choć ok. 300 metrów musiałem troszkę pobiegać na szagę J Do punktu N mogłem również podjąć ryzyko, choć byłem już zbyt zmęczony zarośniętym runem leśnym w Emilianowie – z punktu N wyciągnąłem kiełbaskę myśliwską i na moje szczęście nie brnąłem granicą kultur na południe – oj trzeba patrzeć na kompas … W zeszłym roku miałem podobną sytuację – i zamiast na zachód – szedłem na wschód. Tym razem przytrafił mi się podobny błąd – choć na szczęście bez negatywnych konsekwencji. Spokojnie dobiegam do punktu M i widzę gromadę zawodników – okazało się, że to był tramwaj ze S. Kaczmarkiem i J.Parzybutem na czele. Przerwę na kawkę zrobili czy jak? To przecież mistrzostwa Polski!

Mapa "Emilianowo" - Mapa "Piecki" 53 km
     Niełatwy był przebieg z mapy Emilianowo do mapy Piecki. Jeszcze do tego niepotrzebną presję robiłem starając się uciec tramwajowi –nie miałbym szans uciec tramwajowi złożonemu z naprawdę bardzo dobrych zawodników. Kurdę – ilu was jest? Pomyślałem, że było ich chyba ośmiu-dziesięciu – sporo stracę do rankingu Pucharu Konwalii – bo liczył się nie tylko czas, lecz również zajęte miejsce w klasyfikacji TP50 – nawet jedno gorsze miejsce kosztuje sporo, a co dopiero osiem czy dziesięć. Czas na próbę nr 1 ucieczki od tramwaju.

Mapa "Piecki" 63,5 km
Tak się złożyło, że pierwszym punktem do zdobycia był punkt D – zdziwiłem się bardzo tego, że miałem jeszcze sporo sił do biegania. Jest charakterystyczny teren z jeżynkami, jest ogrodzenie a potem las o bardzo trudnej przebierności – jest dobrze. Szybko na azymut do górki i zyskałem 2-3 min. Zmotywowany szansą na ucieczkę od tramwaju brnę do punktu E ściezkami, a potem szukam tej wrednej muldy – tramwaj już mnie dogonił i biegnie do punktu C. Cholera – prosty punkt i niekoniecznie była to mulda. Do punktu C wbijam od strony wschodniej zamiast południowej – punkt zdobyłem w niemal tym samym czasie co tramwaj. Gra zaczyna się od nowa J
Do punktu H chciałem ścieżką na wschód, by następnie nieco ściąć na azymut do górki. Niestety była jeszcze jedna ścieżka skierowana na północny-wschód, co spowodowało kilkuminutową stratę do tramwaju. Klnę jak cholera – szukam szansy na ucieczkę, a tu znowu zonk. Jakby org celowo wyciął północno-wschodni fragment mapy.  Próba nr 2 nieudana.
Widzę, że tramwaj rusza do punktu G i systematycznie oddala się (na ok. 2-3 minuty). Tu nastąpiła próba nr 3, bowiem postanowiłem najpierw zdobyć punkt A, zaś następnie G-B-F i do mety.  Może się uda…
Punkt A zdobyty w miarę łatwo, choć słaba czołówka nie dawała  mi spokoju… Widzę B. Bińkowskiego (zajął 20 miejsce – chyba też był mocno poszkodowany przez tramwaj), który zapewne zmierzał do mety. Punkt G zdobyty bez problemów – choć przebieg do tego punktu był prosty. Do punkt B popełniłem błąd kosztujący ok. 3-4 min z uwagi na to, iż wybrałem główną ścieżkę ukierunkowaną na południe – a miałem wybrać następną ścieżkę. No cóż – pozostaje mi jeszcze bieg na azymut do ambony, a potem przez leciutko podmokły las do kolejnej ambony, by po 100 metrach znaleźć punkt B (nie bez małych problemów). Coś za dużo zawodników kłębiło się w okolicy lasu Piecki (okazało się, że wielu zawodników było z kategorii TP25).
Zostaje punkt F i niestety znów słaba czołówka dała znać o sobie – strata 10 min cholernie boli, bowiem najpierw nie zauważyłem drugiej ścieżki. Dlatego poszukiwania dołka rozpocząłem w lesie między czwartą a piątą ścieżką (licząc od strony wschodniej). Idiotyczny błąd i już wiedziałem, że próba nr 3 będzie baaardzo nieudana.

Mapa "Piecki" - Meta 64,7 km - 9:32
     Z wyjściem mapy „Piecki” nie było problemów z uwagi na teren zabudowany, który widniał zarówno na mapie do BnO, jak i mapie rastrowej. Resztkami sił biegnę (od czasu do czasu maszeruję 10-15 metrów), bowiem za sobą musiałem mieć ponad 60 km do mety z czasem 9h 30 min. Ponad 30 minut straty do czołówki tramwaju – no cóż – chyba jeszcze nie dojrzałem, by zajmować miejsca w okolicach początku drugiej dziesiątki najlepszych napieraczy na orientację.

Ciekawa trasa, zaś punkty kontrolne były typowe dla orientalistów. Myślę, że wymagająca kondycyjnie i nawigacyjnie trasa spełniała wymogi stawiane mistrzostwu Polski w marszach na orientację. Troszkę za dużo było tych szczytów górek czy rogów lasu – z pewnością Puszcza Bydgoska oferowała znacznie więcej niż tylko górki J. Na plus – mocno obsadzona TP50, choć obsada TP25 również była całkiem całkiem (dlatego nie wybrałem tej trasy z uwagi na to, iż zbyt wiele punktów bym stracił do R.Nowaka czy M. Plesińskiego, a przecież na TP25 do zdobycia było 560 punktów do Pucharu Konwalii, zaś TP50 -  aż 760 punktów).
Mistrzem Polski został M. Jędroszkowiak (podobnie jak w zeszłym roku), zaś wicemistrzem – P. Ćwidak. Na najniższym stopniu podium stanęli K. Łakomiec oraz K. Molski. Mi przypadło miejsce zgodnie z numerem startowym J


Podsumowując:
TP50, 30 punktów kontrolnych
Czas: 9h 31 min
Miejsce: 21/62
faktycznie przebiegnięty dystans:

Nieoficjalne wyniki:
1. Michał Jędroszkowiak 6h 30 min
2. Paweł Ćwidak 7h 4 min
3. Krzysztof Łakomiec 7h 6 min
3. Kuba Molski 7h 6 min
5. Marcin Hippner 7h 9 min
5. Marcin Sontowski 7h 9 min
...
21. Sebastian Wojciech 9h 31 min
...
62. Marek Muszyński NKL

     Nocny Marek stanowił ostatni etap w ramach Pucharu Konwalii - po trzech etapach (czyli Śnieżnych Konwaliach, Poznańskiej Bimbie oraz Rajdu Konwalii) broniłem szóstego miejsca. Najtrudniejszy etap - Nocny Marek (bo dla trasy TP50 będący jednocześnie Mistrzostwami Polski) stanowił dla mnie ważną próbą pokazania tego na ile mnie stać - wiedziałem, że R.Nowak (który startował w TP25) i K. Rochowski (który startował w AR) mnie wyprzedzą. A przecież było jeszcze kilku poważnych kandydatów, bym wypadł poza dziesiątkę. Na szczęście dość udany występ na Nocnym Marku pozwolił mi zająć bardzo wysokie 8 miejsce w Pucharze Konwalii. Końcowy wynik stanowił łączną sumę punktów uzyskanych z miejsc:
 - 18 na trasie TP25 na Śnieżnych Konwaliach (szkoda, że nie wziąłem udziału w TP50 ;])
 - 7  na trasie Helmut (wraz z K. Gruhn) w Poznańskiej Bimbie,
 - 9  na trasie Medium w Rajdzie Konwalii (w najgorętszym dniu roku)
 - 21 na trasie TP50 na Nocnym Marku 
Dekoracja dziesięciu najlepszych w Pucharze Konwalii 2015 (mi przypadło 8 miejsce)
Końcowa klasyfikacja:
1. Piotr Dopierała
2. Krzysztof Gruhn
3. Konrad Rochowski
4. Robert Halamus
5. Artur Bednarek
6. Jan Ritter
7. Remik Nowak
8. Sebastian Wojciech
9. Michał Jędroszkowiak
10. Zbigniew Hornik
    Nie napiszę, że znalazłem się w całkiem niezłej grupie rajdowców na orientację z Wielkopolski :)

poniedziałek, 19 października 2015

Poznaj Poznań Nocą 2015/2016 - Etap 1 - Kampus UAM (14 X 2015)

     Nadeszła w końcu pora na miejskie "nocne" bieganie na orientację. Nie ukrywam, że bardzo cenię tego typu zawody, bowiem zaliczam się do osób, które nudzi normalne bieganie. Czwartą edycję "Poznaj Poznań Nocą" zainaugurował bieg na orientację po Kampusie UAM, zaś kolejne etapy odbędą się na:
- os. Tysiąclecia (18 XI),
- os. Armii Krajowej (9 XII)
- os. Wichrowe Wzgórza (20 I)
- os. Piastowskim  (10 II)
- os. Sobieckiego (9 III)
    Po sukcesie zanotowanym w poprzedniej edycji - zdecydowałem się na start w Elicie. Nie ukrywam, że troszkę obawiałem się mojego startu z uwagi na to, iż dystanse do przebiegnięcia w elicie są dłuższe niż w średniakach. Żeby zająć miejsce na środku stawki, trzeba przebiec bezbłędnie z średnim tempem ok. 5:45 min/km - a więc na progu max moich możliwości. Na szczęście teren zawodów nie był typowo "osiedlowy", bowiem cztery punkty kontrolne znajdowały się w terenie leśnym. M.in. dlatego zająłem nieco wyższe miejsce niż na środku stawki mimo planowanego średniego tempa na km :)
Mapa - Kampus UAM
    Na profilu facebook'a M.Galli (dostęp tylko dla jego znajomych :)), który poddał analizie pięć dłuższych przebiegów dwuwariantowych wynika, że mogłem wybrać krótszy wariant przebiegu z 9 na 10 (aż o 10 sekund) - wybrałem nieco dłuższy wariant z uwagi na to, iż chciałem mieć pogląd na punkty 11,13 i 14. Niemniej jednak w sprincie nie warto zawracać sobie tym głowy, bowiem o zajęciu miejsca w końcowej klasyfikacji liczy się każda sekunda.
Możliwe warianty przebiegu z punktu 9 do 10 (wybrałem czerwony)
Źródło: M. Galla, profil na facebook'u
    Nie byłbym sobą, gdyby nie krótka statystyka z mojego biegu :) Przebiegłem 4,54 km w czasie ponad 26 min. Niecałe 60% trasy biegłem z tempem do 6:00 min/km (wow :)). Zminimalizować przestoje przy punktach kontrolnych, utrzymać stałe tempo biegu i można nieśmiało skoczyć w okolice końca pierwszej dziesiątki - choć nie ukrywam, że na razie zajęcie takiego miejsca jest dla mnie sztuką.
Statystyki z mojego tempa biegu w E1
    Zawody wygrał G. Cypryś (ależ rozwija się jego kariera) z doskonałym czasem 20;52, który był szybszy od J. Galli (2 miejsce) oraz M. Galli (3 miejsce) o poand 2 min. Różnice czasowe zawodników z kolejnych miejsc były niewielkie. Ja z kolei straciłem do zwycięzcy zawodów ponad 5 min (a więc biegłem o ponad 1 min/km gorzej od lidera - ależ przepaść). Nie tak dawno byłem w stanie pokonać zwycięzcę etapu, choć wtedy miał dopiero 14 lat :] (a myślałem, że wtedy miał 16 lat).
Nie ma to jak biec przed dwoma asystentami :P
(no i dla mapy byłem bezlistosny)
     Podsumowując, fajne zawody na dość wysokim poziomie z wysoką frekwencją i z mocnymi zawodnikami z poznańskiego światka. Ciekaw byłbym rywalizacji G. Cuprysia z B. Pawlakiem czy M.Olejnik (za kilka lat z pewnością to nastąpi). Organizatorzy nie ustrzegli jednak przed jednym dość istotnym błędem - złe postawienie punktu 9, który wpłynął na wyniki pierwszych czterech zawodników (w tym M.Muszyńskiego czy A.Bednarka). 

Wyniki oficjalne:
1. Gracjan Cupryś 20:52
2. Jacek Galla 23:00
3. Marek Galla 23:13
4. Krzysztof Kaczmarek 23:19
5. Franciszek Galla 23:20
6. Paweł Górczyński 23:49
...
16. Sebastian Wojciech 26:06
...
54. Nikodem Seidel NKL

Podsumowanie:
Elita
3,1 km, 20 punktów kontrolnych
Czas: 26:06
Miejsce: 16/54
(rzeczywisty dystans: 4,54 km)

wtorek, 13 października 2015

Grand Prix Hadesu w BnO - Bieg 8 - Wierzonka (11 X 2015)

   Przedostatni etap cyklicznych zawodów organizowanych przez KS Hades odbył się w Wierzonce. Już w trakcie jazdy do centrum zawodów przypominałem sobie nocny bieg na setkę Róży Wiatrów z 2014 roku, który częściowo przebiegał przez teren polno-leśny Uzarzewo-Wierzonka. 
   Wylosowałem dośc wczesną minutę, co dodatkowo zmotywowało mnie do biegu. Średnie tempo mojego biegu wyniosło 6:45 min/km, a więc ciut lepiej niż w Kamionkach (w maju b.r.). Trzeba dodać, że dystans był nieco krótszy, bowiem 8 km po linii prostej. Przebiegłem ponad 10,8 km uzyskując niezły czas: 73:05 - co dało mi najlepsze w dotychczasowych biegach w ramach GP Hadesu :)
Mapa "Wierzonka" z moim przebiegiem
    Otrzymując do ręki mapę - widzę, że pierwszy punkt nie będzie łatwy. Co prawda punkt ten zdobyłem jako czwarty zawodnik. Niemniej jednak trudne punkty z łatwością zdobyłem, czego nie mogę napisac o stosunkowo łatwych, np. punkt 7 - za bardzo wybiłem się na pd-zachód, zamiast biec tuż przy skarpie położonego niedaleko brzegu zbiornika wodnego. Mogłem nieco optymalizować przebieg z punktu 4 do 5 - okazało się, że niepotrzebnie przedzierałem się przez gęstwinkę z prawej strony. Mogłem przecież pobiec drogą, zaś punkt zaatakować z lewej strony. Tym bardziej, że ten punkt zdobyłem jako 20 zawodnik. Dość głupi błąd popełniłem przy punkcie 13 - zamiast uważnie spojrzeć na warstwicę - uparłem się na pole - z mapy wynikało, że punkt będzie w lesie nieopodal szpicy pola. Okazało się, że część północna mapy była po prostu niewydrukowana :) Na szczęście w porę zorientowałem, że jestem zbyt daleko od wzniesienia. Niemniej jednak 2 min strata czasowa jest dość bolesna. To tyle odnośnie błędów - pocieszam się tym, że inni zawodnicy również popełnili błędy - każdy zawodnik (za wyjątkiem zwycięzcy etapu) popełnił co najmniej jeden większy błąd.
   Cieszy mnie niezły postęp, bowiem sztuką dla mnie jest stracić tylko 8 minut do zwyciezcy. Nie ukrywam, że sporo pomogła rywalizacja z P.Jakubikiem (startował 4 minuty przede mną) -  dzięki temu miałem dodatkową motywację do szybkiego - dla mnie - biegania :)
   Trzeba podkreślić, że tym etapie zabrakło wielu świetnych orientalistów - stąd nienajwyższa frekwencja w tym etapie. Jestem pewny, że na ostatni etap w Dziewiczej Górze przybędzie znacznie więcej zawodników.
Pełny gaz - a to dopiero start :)
Uciążliwy oset troszkę przeszkadzał w końcówce biegu.  
Międzyczasy z GP8 Hadesu: Międzyczasy
Przeżyjmy to jeszcze raz: Wierzonka - Live (pasjonująca walka między 6,7,8 i 10 zawodnikiem :) - naprawdę warto obejrzeć)

Podsumowując:
Trasa zaawansowana, 8,0 km, 17 PK
Czas: 73:05
Miejsce: 7/31

Oficjalne wyniki:
1. Maciej Gramacki 65:08
2. Mateusz Niedbała 65:39
3. Mikołaj Druciarek 67:25
4. Glib Kovalenko 68:21
5. Piotr Pancerz 69:58
6. Przemek Pawłowski 70:14
7. Sebastian Wojciech 73:05
...
31. Krzysztof Nowak NKL

piątek, 25 września 2015

Oriento Expresso - Miedzichowo (19 IX 2015)

     Prądówka - Nie trzeba umierać, żeby trafić do raju. Widząc tego typu znak i mając na nogach chyba 15 km miałem zupełne inne myśli niż powinienem. Zamiast poczuć, że jestem w raju - zastanawiałem się - czy czasem organizator nie uszykował dla nas pułapki w postaci porażenia prądem jak to wynikało z nazwy... Podświadomie zacząłem baczniej zwracać uwagę na otoczenie... 
   Przechodząc do rzeczy (czyli do rajdu na orientację) - po raz drugi miałem przyjemność uczestnictwa w rajdzie organizowanego przez Stowarzyszenie Aperte i oczywiście po raz drugi nie zawiodłem się. Skoro w zeszłym roku wziąłem udział w krótkiej trasie, to w tym roku zdecydowałem się na dłuższą. W końcu troszkę zahartowałem organizm startami w Grassorze, Szadze czy Rajdzie Konwalii, więc tym razem nie miałem żadnych obaw co mojej kondycji w Oriento Expresso. 
  Okoliczne lasy nie były co prawda mi znane, choć do złudzenia przypominały lasy z przeprowadzonych rekonesansów rajdu na orientację Wilga Orient, na którą serdecznie zapraszam. Trzeba podkreślić, że trasa Oriento Expresso była wymiarowa i dość ciekawa. Południa część trasy pozwalała biegać na azymut w wielu miejscach w przeciwieństwie do północnej części trasy. Liczba punktów kontrolnych była w sam raz (nie za mało). Wiadomo, że wolę możliwie jak największą liczbę punktów kontrolnych :). Niemniej jednak większość z nich znajdowała się w charakterystycznych miejscach, choć kilka z nich - niestety nie.
   Na tego typu zawody przyjeżdżam z przyjemnością. Nazwa rajdu zobowiązywała mnie do szybkiego biegania, stąd rekord osobisty na TP50 - udało mi się uzyskać czas o 1h i 16 min lepszy czas niż z Szagi 2014 roku mimo znacznie większej liczby punktów kontrolnych. 
Czy aby napewno nie za wcześnie na odprawę techniczną?
    Przechodząc do organizacji rajdu, to fajnym pomysłem stanowi losowanie fantów przed startem. W tym roku udało mi się wygrać czapeczkę biegową Inov8 dla żony. Rzadko kiedy coś wygrywam i troszkę się zdziwiłem wygranej.
   Dużym minusem była zbyt cienka karta startowa - niby odporną na zniszczenia, lecz niestety nie na wodę oraz pot. Po 30 minutach biegania zauwazyłem, że karta startowa powoli się ściera i musiałem ją owinąć folią śniadaniową. 
Wygrałem czapeczkę do biegania - Inov8 :)
   Przechodząc do samego rajdu, to postanowiłem rozpocząć bieg od południowej strony (trudniejszej nawigacyjnie), by łatwiejszą część (choć bardziej wymagającą biegowo) północną zostawić na później. Czy to był dobry pomysł? Trudno mi ten fakt ocenić - niemniej jednak południowa część trasy była krótsza aniżeli północna. 
Hmm punkt 9 zdobyć od strony punktu 14 czy może od strony 18?
S - PK14 (szczyt wzniesienia), 1,8 km, 00:10
    Na pierwszy strzał poszedł punkt 14 - szczyt wzniesienia i dość szybko zdobyty. Tłumu co prawda nie było mimo, iż wszystkie kategorie startowały w tym samym momencie. Początkowo rozważałem bieg do krzyża (przy rozwidleniu ścieżek), by na azymut pobiec na południe do punktu. Uznałem jednak, że lepiej ten punkt zdobyć ze spokojem.
Start - PK14
PK14 - PK09 (5 m od krawędzi skarpy), 4,1 km, 00:25
    Uznałem, że w pierwszej kolejności zapoluję na punkt 9, zaś w następnej kolejności - na punkt 18. Z tego wariantu nikt nie skorzystał - większość pobiegła do punktu 18. Sam przebieg do tego punktu był bardzo prosty w przeciwieństwie do punktu - wielu zawodników miało problem z jego znalezieniem. Był co prawda prosty - wystarczyło wejść na wzniesienie, by wzdłuż skarpy znaleźć punkt. Być może opis punktu był dość nieprecyzyjny?
PK14 - PK09
Punkt, który napsuł krwi wielu zawodnikom - choć znajdował się niedaleko drogi - PK 09

PK09 - PK18 (dąb na szczycie wzniesienia) 6,5 km, 00:44
     Dość ryzykowny, choć na szczęście skuteczny był mój wariant przebiegu do punktu 18. Czułem, że będzie problem dotarcia do porządnej ścieżki, więc na szagę przemierzałem przez łąki. Niepokoiły mnie liczne zabudowania oraz dość nietypowe położenia rzek - okazało się, że w dwóch miejscach były poletka (w tym jeden z rzepakiem), zaś w okolicy rzeki - chaszcze sięgające nawet do 2 metrów. Na szczęście w miarę skutecznie udało mi się dotrzeć do ścieżki, by bez problemów zdobyć charakterystyczny punkt - dąb na szczycie wzniesienia. W tym miejscu spotkałem Nawrockiego i Andrzejewskiego (wybrali TP25), którzy przetransportowali mnie na zawody:)
PK09 - PK18
Charakterystyczny dąb - PK 02
PK18 - PK02 (dąb obok rowu), 9,9 km, 1:09
    Przebieg z punktu 18 do punktu 2 dawał spore możliwości nawigacyjne, co skrzętnie wykorzystałem. Tempo biegu również było dobre - a to dlatego, że teren leśny był przyjazny dla biegaczy. W jednym miejscu nieco się zawahałem, bowiem ścieżka była za bardzo ukierunkowana na północ - szybka korekta na południe (ok. 50 metrów) i była kolejna ścieżka - tym razem prawidłowa i skierowała mnie do ścieżki graniczącej z rowem. Następnie wzdłuż rowu skierowałem się na punkt - przez większość trasy biegłem sam. 
PK18 - PK02

PK02 - PK20 (skupisko drzew przy pd od brzegu zbiornika wodnego)  12,9 km, 1:30
     Wychodząc z punktu 2 widzę nadbiegającego P.Dopierałę oraz innego czołowego zawodnika. Napewno nie mieli za sobą ok 37 km, bowiem nikt nie jest w stanie tyle przebiec w tak krótkim czasie. Ooo - jest super pomyślałem. Takich zawodników bardzo rzadko widzę na trasie mając za sobą 13 km. W punkcie 20 byłem nieco szybszy od nich (dzieki sprawnej nawigacji) - szczególnie od torów kolejowych - tym bardziej, że brnąc na azymut i tak wylądowałbym tuż obok zbiornika. Las był przyjazny dla biegacza - więc czemu nie miałbym skorzystać z okazji. Dobierając się do punktu 20 widzę Szkudlarka, który nie omieszkał nie zrobić mi zdjęcia :) Ależ wytrawny zawodnik z niego się zrobił...
PK02 - PK20
W pobliżu punktu nr 20 - Szkudlarek właśnie wrócił z tego punktu
PK20 - PK06 (zarośla przy granicy trzcinowiska) 15,5 km, 1:50
    Nudny przelot i niestety dołujący dla mnie, bowiem byłem najsłabszy z grupki biegaczy. Nie dało się za wiele zrobić - oprócz utrzymania tempa. Pomyślałem, że dopiero kilkanaście metrów za mną i z pewnością wiele jeszcze nadrobię pokonując drugą część trasy. W końcu nikt nie wygrywa zawodów prowadząc jedynie w pierwszej połowie trasy. W końcówce punktu 6 widzę wielu napieraczy z TP25 i wielu z nich poznałem nie tylko z widzenia :)
PK20-PK06
PK06 - PK10 (szczyt wzniesienia) - PK16 (słupy betonowe przy rowie), 18,3 km, 2:13
    Najlepsi zniknęli mi z pola widzenia, choć dwóch zawodników dogoniłem przy punkcie 16 - okazało się, że nie punktu 9 :). Uff, przynajmniej dalszą część trasy pokonam sam, co najabardziej lubię. Punkty te były dość łatwe do znalezienia, choć jeszcze łatwiejsze były warianty przebiegu do tych punktów.
PK06 - PK10 - PK16
Biegać przez jeżyny w krótkich spodenkach - podziwiam M. Dolatowskiego (5 miejsce na TP25)
PK16 - PK21 (drzewo u podnóża skarpy) 20,8 km, 2:30
    Wybrałem dość ryzykowny wariant przebiegu do punktu 21. Było tam dużo więcej dróg niż wynikało z mapy. Nie do końca też zgadzała się rzeźba terenu - na szczęście dla mnie - sporo pomógł mi budynek położony około 300 metrów na zachód punktu. Gdyby nie ten budynek - różnie by było.
PK16 - PK21
PK21 - PK12 (zarośla na pn od grobli) 21,4 km, 2:42
   Dość głupi błąd popełniłem w trakcie zdobywania punktu 12 - za wcześnie rozpocząlem poszukiwania punktu. Znów ten sam błąd co na Rajdzie Konwalii - nie mogą przecież mylić małego rowu z porządnym i do tego ze skarpami... No cóż - każdy start wnosi coś nowego i czas przestać popełniać tego typu błędu. Tutaj niepotrzebnie straciłem ok. 5 minut na poszukiwania punktu 12.
PK 21 - PK12

PK12 - PK03 (stary cmentarz) - PK11 (krawędź skarpy) 25,8 km, 3:21
    Przy punkcie 11 miałem za sobą niemal 26 km, a czy napewno mam wierzyć Endomondo? Tym bardziej, że niemałą część trasy przebiegłem na azymut. Wychodząc z punktu 3 mijałem z przyszłymi zwycięzcami rajdu Oriento Expresso (a więc mając za sobą niecałe trzy godziny). Piętnaście minut później widzę K. Gruhna oraz M. Lebiodę, zaś po kolejnych siedmiu minutach - A. Bednarka, W.Wiatr, P. Debórskiego i dwóch innych zawodników. Różnice czasowe były naprawdę niewielkie. 
PK03 - PK11
     Nie ukrywam, że troszkę zaryzykowałem z warientem przebiegu do punktu 11 - momentami jednak teren był dość mało przebieżny z uwagi na liczne tereny "lekko" podmokłe. W pewnym momencie biegłem na azymut w kierunku zachodnim - właśnie po to, by ominąć chaszcze zarośnięte w okolicach suchego rowu. Z mapy oczywiście tak wynikało, choć ledwo był widoczny teren podmokły (a raczej łąka podmokła).
Nietypowo położony punkt nr 03 (od strony północnej starego cmentarza)

PK11 - PK05 (pas drzew przy zatoce jeziora) 3:40, 27,7 km
    Dość łatwo znaleziony punkt 5, choć kilka chwil musiałem poszukać właściwego drzewa (wraz z Kłosowiczem i Lutomskim, którzy zajęłi miejsca 15 i 16). Byłem nieco zaskoczony ich obecnością, bowiem z punktu 11 przemierzali na południe - dopiero potem mi wyjaśnili, że wybrali niewłasciwy wariant. Spotkałem także A.Skupnia i byłem przekonany, ze będzie na mecie z przewagą ponad 1h w odniesieniu do mnie. Tym bardziej, że dalszą część trasy przebiegłem na marszobieg (tzn. bieg przeplatany marszem, ale konsekwetnie do mety). Czułem bowiem, że powoli opadam z sił z uwagi na to, iż nic nie byłem w stanie przełknąć - szkoda, że wziąłem kabanosy i twixa w tak ciepłą pogodę zamiast żeli czy musów. Niemniej jednak miałem jeszcze izotonik i perspektywę sklepy w Starej Jabłonnej (choć istniało ryzyko, że tam sklepu nie będzie). 
PK11 - PK05
PK05 - PK19 (zakręt rowu) 3:50, 28,7 km
   Oczywisty wariant i nie ma co tu się rozpisywać za bardzo. Punkt łatwy, jak i wariant przebiegu do tego punktu - był zanadto oczywisty.

PK19 - PK01 (zagłębienie terenu) 4:10, 30,9 km
   Marszobieg pełną parą, choć w tym momencie ewidentnie brakowało mi Wojtka - który z pewnością by mnie podciągnął do biegania. Punkt znajdował się w najgłębszym miejscu i dotarłem do niego nieco na szagę oszczędzając około 0,5 km. 
PK19 - PK01
PK01 - PK15 (zarośla przy rowie), 4:52, 35,2 km
   Do Starej Jabłonnej biegłem, by zatrzymać się w sklepie. Kupiłem oczywiście wodę, nestea i radler (wypity chyba w 3 minuty). Poczułem od razu lepiej, choć nadal było bardzo ciepło jak na wrzesień. W momencie delektowania się radlerem - ominąłem ścieżkę prowadzącą centralnie do punktu. Na szczęście nieco na północ było rozwidlenie ścieżek, zaś jedna z nich prowadziła do drogi prywatnej - próbowałem ją ominąć - ale ogrodzenia były wszędzie nie do przejścia (nawet nie próbowałem). Raz kozie śmierć - pomyślałem - zaryzykowałem przejście drogą prywatną i na szczęście prawie nikt mnie nie zauważył. Dopiero na samym końcu ścieżki bardzo przeprosiłem właścicielkę jednego domku za przekroczenie terenu prywatnego. Punkt 15 zdobyty :) Choć szkoda kilku straconych minut w wyniku gapiostwa. 

PK15 - PK08 (pd-zach brzeg jeziora) 5:33, 38,5 km
   I nastał trefny punkt 8 - podobnie jak na Rajdzie Konwalii - oby w kolejnych rajdach ten punkt nie był dla mnie pechowy. Niestety opis punktu był nieprecyzyjny - bowiem nie stał przy przegu jeziora, lecz obok terenu podmokłego. Brzeg jeziora znajdował się dobre 50-60 metrów od punktu.No cóż następnym razem większą uwagę zwrócę na środek okręgu punktów kontrolnych zaznaczonych na mapie. Po kilkunastu minutach dopadli mnie Kłosowicz i Lutomski - którzy dośc szybko znaleźli punkt - wołali mnie nawet, choć ich nie usłyszałem. Dopiero dłuższa ich nieobecność podkusiła mnie, by wrócić tam, gdzie ich ostatnio widziałem. Dopiero wtedy uzmysłowiłem, że punkt powinien być tuż przy wzniesieniu - szkoda jednak, że opis punktu wskazywał zupełnie co innego. Tutaj straciłem 20 min.
PK15 - PK08
PK08 - PK17 (zagłębienie zboczu wzniesienia) 
   Org wybrał akurat najmniej charakterystyczne zbocze, co sprawiło mnie niemałe trudności z jego znalezieniem. Nie lubię tego typu punktów, bowiem zawsze kończą się szukaniem drzewa na środku lasu.
PK08 - PK17
Punkt 17 - bardzo mało charakterystyczny i niestety przypominało szukanie
właściwego drzewa na środku lasu (na pierwszym planie - P.Dopierała - 6 miejsce w TP50)
    Pozostałe punkty kontrolne zdobyłem bez większych problemów. Troszkę zaryzykowałem z końcowym wariantem przebiegu do punktu 13 - bowiem znajdując się na nasypie można było nieco stracić czasu na szukanie odpowiedniego drzewa (mimo iż znajdował się nieopodal tunelu, który na mapie był ledwo widoczny). Nietypowo był również położony punkt 7 (granica użytku ekologicznego) - dla mnie miała to być tablicza informująca o tej granicy, a znajdował się kilka metrów w głąb lasu - ot, takie upodobania miał organizator rajdu.
Pozostałe punkty kontrolne
Drzewo przy północnej skarpie nasypu - punkt 13
    Zawody wygrał S. Kaczmarek, zas drogi był P. Murawski, który towarzyszył zwycięzcy przez cały rajd. Trzeci był K. Arseniuk z 18 sekundową stratą do zwycięzcy zawodów. Na 50 km tak niewielkie różnice zanotować? Niebywałe zjawisko:) Mi przypadło miejsce 14 w kategorii OPEN (13 miejsce wśród mężczyzn) z czasem 7:22. W tym rajdzie zaliczyłem dwa osobiste rekordy - pobiłem poprzedni rekord osobisty o 1h 16 min (z Szagi 2014 roku) oraz przełamałem barierę 40 punktów do rankingu PMnO :)
Trójka wspaniałych w kategorii TP50
Trójka niemniej wspaniałych w kategorii TP50 (tyle, że kobiet) :)
    Podsumowując, zawody bardzo fajnie zorganizowane. Wszystko było dopięte na ostatni guzik - fanty, dary lasu, ciekawe trasy, optymalna liczba punktów kontrolnych, ciekawy i urozmaicony teren zawodów. Na minus - jedynie nieodporna na wodę/pot karta startowa (no i stanowczo była zbyt cienka).

1. Prawidłowo zlokalizowane PK na mapie i terenie (waga: 50%) : 9
2. Dystans optymalny w stosunku do zakładanego (waga: 10%) : 10
3. Standard bazy (waga: 15%) : 10
4.  Frekwencja (waga: 5%) : 8
5. Trwałość i jakość druku mapy (waga: 20%): 8
Skala ocen: 0 (brak słów),..,5(przeciętna),...,10 (rewelacja)
Łączna ocena: 9,0/10

Podsumowując:
TP50, 21 punktów kontrolnych
Czas: 7:22
Miejsce: 14/43
faktycznie pokonany dystans: ~52 km

Nieoficjalne wyniki:
1. Stanisław Kaczmarek 6:03 (440 punktów)
2. Piotr Murawski 6:03 (440 punktów)
3. Krzysztof Arseniuk 6:04 (440 punktów)
4. Krzysztof Łakomiec 6:07 (440 punktów)
5. Michał Szczęsny 6:14 (440 punktów)
6. Piotr Dopierała 6:23 (440 punktów)
...
14. Sebastian Wojciech 7:22 (440 punktów)
...
43. Mariusz Cybułka 7:21 (200 punktów)